wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy.
Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz
tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych
możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego
znajdziesz
tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Do 6 stycznia 2011r. włącznie wprowadzenia
do codziennej modlitwy nie będą się ukazywały. Zachęcamy do skorzystania
z "modlitwy
na świąteczny czas".
|
|
Sobota, 27 listopada tekst:
Łk 21,34-36
W ostatni dzień roku
liturgicznego słyszymy od Jezusa napomnienie: czuwajcie i módlcie się w
każdym czasie, aby wasze serca nie były ociężałe. Jakie jest Twoje
serce? Czy jest żywe, nurtowane bożymi pragnieniami, czy też przykute do
ziemi doczesnością? To serce pielgrzyma, który gotowy jest w każdej
chwili ruszyć w drogę (także wewnętrzną, od swoich własnych pragnień czy
przekonań do nieznanej ziemi obiecanej)? A może zdarzyło mu się odrobinę
„zapyzieć” w duchowym bezruchu? Warto zapytać siebie o to, jak łatwo
potrafisz zrezygnować z modlitwy. Czy jesteś w stanie poświęcić dla niej
rzeczy, które są dla Ciebie przyjemnością? Jakie rzeczy i sprawy uważasz
za konieczne w swoim życiu (życiu jako całości, ale też i w
codzienności)? Wypisz je sobie na karteczkach i spróbuj ułożyć z nich
piramidę, która odzwierciedla to, jak rzeczywiście jest w Twoim życiu.
Potem pomyśl, czy chciałbyś coś zmienić. Jakie miejsce zajmuje w tej
piramidzie modlitwa? Pomyśl o tym wszystkim, co codziennie „musisz”, co
jest Ci „niezbędne”. Uświadom sobie, że jedynym, czego tak naprawdę
potrzebujesz w sposób niezbywalny jest Bóg. Oczywiście, nie sprawia to,
że należy teraz rzucić wszystko i zająć się jedynie modlitwą. Jednakże
wszystko powinno być bezwzględnie poddane Najwyższemu.
Natalia Żelasko
|
|
Piątek, 26 listopada tekst:
Łk 21, 29-33
1. Na przedłużeniu poprzednich
ewangelii znajdujemy dzisiejszy tekst. Ta apokaliptyczna wizja, którą
słyszymy od kilku dni - może nas przerażać, możemy jej nie rozumieć,
możemy pytać o sens tego wszystkiego. Może rodzą się w nas pytania: czy
nie można inaczej? Czy Bóg rzeczywiście jest dobry skoro to ma na nas
spaść? A może... może to jest jednak znak Jego dobroci i miłości
względem nas? Bo nie wiemy, czy owe katastrofy wywoła Bóg, czy sama
natura. Ale jeśli Bóg się w to wmiesza, czy nie będzie to "krzyk
rozpaczy" Boga, wołającego o miłość, o nawrócenie, o zmianę życia, o
opamiętanie? Bo wczoraj słyszeliśmy, że w obliczu tych znaków wcale nie
mamy się kurczyć w sobie, ratować swojego życia, chronić się, ale mamy
nabrać ducha i podnieść głowy z powodu zbliżającego się odkupienia. Czy
podobnie nie możemy patrzeć na nasze różne trudności życiowe i kryzysy,
kiedy coś się nam wali? Jako na wołanie Boga o miłość i zwrócenie się ku
Niemu - na to, byśmy nabrali ducha i podnieśli głowy?
2. Dzisiaj dołożony jest
jeszcze jeden element - rozeznawanie, rozróżnianie tego, co się dzieje,
rozpoznawanie znaków czasu. I znów, ciekawe - Jezus nie mówi, że gdy się
to zacznie dziać to idzie koniec świata (którego - uczciwie to powiedzmy
- się boimy), lecz że zbliża się Królestwo Boże. Dlaczego tak źle
znosimy kryzysy, trudności, przeszkody w życiu... kryzysy to czas
wzrostu, czas stwarzania, czas przeobrażania się w nowe, czas
nawracania. Nawoływanie Jezusa, by się nie bać, by podnieść głowy, by
rozpoznawać przyjście Królestwa Ojca - to wszystko po to, byśmy zaufali
Bogu i nie bali się nowości, którą On przynosi. To naturalne, że kryzysy
są, to naturalne że mamy w życiu tragedie i "kataklizmy". Może w obliczu
tego wszystkiego potrzebujemy siebie zapytać "Czy Syn Człowieczy
znajdzie wiarę, gdy przyjdzie?" Czy w sobie znajduję wiarę? Czy znajduję
zaufanie do Tego, który mi tak wiele obiecuje i do wielkich rzeczy
wzywa?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Czwartek, 25 listopada tekst:
Łk 21,20-28
Powstało wiele
filmów, które pokazują koniec świata, koniec istnienia ludzkości. I choć
zazwyczaj mają szczęśliwe zakończenie, po ich obejrzeniu w sercu
człowieka pozostaje jakaś pustka. Dzisiejsza Ewangelia wydaje się
mroczna i straszna. Jednak Jezus nie mówi tych słów po to, by słuchaczy
"zdołować", ale by pokazać jak ma zachować się Jego uczeń. Wcześniej
mówi o czuwaniu, o gotowości na przyjście Pana. Teraz mówi o nabraniu
ducha i podniesieniu głów. Bo ten, kto czeka na powtórne przyjście
Jezusa, kto przygotowuje się na ten moment, nie będzie się smucił.
Rozraduje się, bo Bóg przychodzi. I po przeczytaniu tych słów pozostanie
w sercu nadzieja, bo oto nadchodzi zbawienie. A co zrodziło się w Twoim
sercu podczas lektury dzisiejszej Ewangelii? Co rodzi się na myśl o
końcu świata?
Anna Goliszek
|
|
Środa, 24 listopada tekst:
Łk 21,12-19
Każda chwila
życia jest dobrym czasem, aby składać świadectwo o Bogu. I ta, kiedy
jesteś pełen radości i wdzięczności Bogu za Jego działanie, kiedy ludzie
chcą Cię słuchać. Ale również ta, kiedy będą zatykać uszy gdy będziesz
chciał mówić o Bogu. Czy ta, kiedy "wywołają cię do tablicy" chcąc
sprowokować i ośmieszyć Twoje "zacofanie". I nie musisz czekać na koniec
świata. Już dziś możesz doświadczyć, że konsekwentna realizacja wskazań
Ewangelii wiele kosztuje. Zauważ, że Jezus daje ważną wskazówkę w
dzisiejszej Ewangelii. W sytuacjach, kiedy "osaczy cię" zło tego świata,
zamiast lamentować jak to źle się dzieje, szukaj Boga, patrz na Niego,
słuchaj Jego Słowa. Tylko wtedy będziesz mógł dać o Nim świadectwo w
mocy Jego Ducha.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 23 listopada tekst:
Łk 21,5-11
1. Czy zdarzyło Ci się mieć
wrażenie, że nie został kamień na kamieniu z tego, co budowałeś? Że
dawniej wszystko jakoś łatwiej szło, że byłeś lepszym człowiekiem,
wewnętrznie bardziej „przyozdobionym pięknymi kamieniami i darami”?
Jeśli czasem wydaje Ci się, że Twoje życie to ciąg trzęsień ziemi, głodu
i zarazy, to być może warto, byś usłyszał w dzisiejszej modlitwie słowa
Jezusa: „Nie trwóż się!”. Uważaj, abyś nie dał się zwieść, ale niech nie
ogarnia Cię trwoga.
2. Często w kryzysowych
sytuacjach zdarza nam się szybko wyrokować, że „to już koniec!” (w
naszym tekście odpowiadają temu słowa „nadszedł czas”). Ale to nie do
nas należy orzekanie o końcach i początkach. Kiedy kolejny raz wszystko
się zawali, przetoczy się kolejna wojna (wewnętrzna czy zewnętrzna),
przejdzie jeszcze jedna zaraza – naszym zadaniem jest zawsze tylko
jedno: podnieść się i próbować dalej, z każdym razem będąc bliżej Boga,
za każdym razem coraz bardziej urzeczywistniając jego plan, odchodząc
natomiast od swoich własnych projektów. Czy starasz się wyciągać wnioski ze
swoich porażek i błędów? Uczenie się na własnych błędach jest bardzo
ważnym rysem duchowości ignacjańskiej. Jeden ze współbraci powiedział
kiedyś o Ignacym, że był on człowiekiem, który błądząc uczył się nie
błądzić. Czy taka dynamika jest też w Tobie? Zapytaj Boga, co możesz
zrobić, aby znaleźć się jeszcze bliżej Niego?
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 22 listopada tekst:
Łk 21, 1-4
To zastanawiające, jak w wielu
miejscach Biblii mowa jest o pieniądzach i jak bardzo stają się one
motywem (dla Jezusa), by przybliżać rzeczywistość Królestwa Bożego.
Można by powiedzieć, że te prawa ekonomiczne są jakoś związane z prawami
Bożymi. W dzisiejszym tekście mamy o wrzucaniu pieniędzy do skarbony.
Ale wbrew ekonomii ludzkiej i naszemu sposobowi patrzenia (i naszej
efektywności), Jezus nie chwali tych, którzy wrzucali dużo. Chwali
kobietę, która wrzuciła... najwięcej, bo wrzuciła wszystko. Nie
zostawiła sobie nic. Po ludzku byśmy powiedzieli "nieroztropna". Ale te
pieniądze tutaj są symbolem miłości, symbolem tego, ile człowiek jest w
stanie dać Bogu z siebie. Kobieta dała z siebie najwięcej - dała samą
siebie. Ile jestem w stanie z siebie ofiarować? Najpierw jednak
potrzebuję zobaczyć, że moja ofiara nie jest dlatego, że Bóg
"potrzebuje" ofiar" (ile razy w Starym Testamencie Bóg mówi, że nie chce
ofiar, że pragnie czegoś innego), ale dlatego, że moja ofiara jest
odpowiedzią na ofiarowanie Boga, na Jego poświęcenie się dla mnie.
Bóg jest pierwszy w dawaniu siebie, pierwszy "wrzuca do skarbony
wszystko, co posiada" - czyni to na krzyżu.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 21 listopada
Uroczystość Chrystusa Króla tekst:
Łk 23, 35-43
1. Przyjrzyj się tej scenie i
przysłuchaj słowom, jakie padają pod krzyżem. Zauważ, że wszyscy, którzy
tam są próbują w prześmiewczy sposób sprawić, by Jezus zszedł z krzyża.
Robią tak starsi ludu, robią żołnierze oraz jeden ze skazańców. Bo mamy
w centrum tej sceny trzy krzyże - jeden Jezusa, Zbawiciela i dwa krzyże
dwóch łotrów. Te dwa krzyże to dwa sposoby, w jaki możemy zareagować na
zbawienie dane przez Jezusa. Możemy kusić Jezusa, by zszedł z krzyża i w
ten sposób nas "zbawił". Co to oznacza? By się wycofał z tej drogi, by
zszedł z krzyża i nie przechodził przez śmierć. Czynimy tak dlatego, że
nie wierzymy, iż przechodząc przez śmierć możemy zyskać życie.
Niedowierzamy, że wchodząc w cierpienie, krzyż, trudy - znajdziemy
zbawienie.
2. Jest też druga postawa,
która nie żąda od Jezusa wycofania się z drogi krzyża. To "dobry" łotr,
który mówi tylko: "Jezu, wspomnij na mnie...". Cóż za wyznanie wiary, w
tym - można powiedzieć - zawiera się istota naszej relacji do Boga. To
postawa człowieka, który uznaje swój grzech i adekwatną karę (kara
śmierci, bo "zapłatą za grzech jest śmierć" Rz 6, 23), ale cały oddaje
się w ręce Boga - Jezu, wspomnij na mnie... Dlatego właśnie ów
złoczyńca, nawrócony w jednym momencie przez swoje słowa i wyznanie
wiary - otrzymuje obietnicę życia wiecznego w Królestwie Boga.
Ciekawostką jest to, że dobry łotr, jako jedyny w całej Ewangelii zwraca
się do Jezusa po imieniu. Inni używali tytułów mesjańskich, on jeden -
podczas największego cierpienia, w taki sposób zbliżył się do Boga i
woła Go po imieniu.
3. Oto panowanie Chrystusa i
Jego Królestwo, które "nie jest z tego świata". Przekracza ten świat i
nadaje mu nowy sens. To Królestwo ma być założone przede wszystkim w
naszych sercach - dopiero wtedy będzie zdolne przemieniać struktury
społeczne, kulturę i cywilizację. Nie wcześniej. Każdy więc z nas, zanim
zacznie "zaprowadzać" na ziemi Królestwo Boże, potrzebuje zajrzeć do
swego serca i zapytać siebie, czy tam w pełni panuje Bóg. Czy nie ma tam
miejsc, które Bogu nie są jeszcze poddane. Poddane Królowi, który ubrany
w szkarłatny płaszcz i koronę z cierni - patrzy na nas miłosiernie z
wysokości swego tronu - krzyża.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|