Iluzje w życiu duchowym (2)

 


 

      2. Iluzja moralna - wola staje się tu absolutem, aby doświadczyć Boga wystarczy uczynić określone rzeczy, przestrzegać określonego kodeksu moralnego, celebrować pewne dzieła, wchodzące w skład kultu, poddać się ascezie... Jest to postawa typu "sam dojdę do świętości!"
Brakuje tutaj trzech elementów:
   - taki człowiek nie potrafi dziękować - bo przecież osiągnął coś swoim wysiłkiem, to mój owoc, moja własność. Jego cnoty stają się bożkiem, co pozwala czuć się w porządku wobec Boga i lepszym od braci. Sporo tu samo usprawiedliwiania się, nie wychodzenia poza reguły, a gdy już to robi, to staje się bohaterem (albo ofiarą). Tutaj Bóg byłby kimś, kto karze i wynagradza według sztywnych reguł, bez wyjątków (inaczej niż np. w przypowieści o miłosiernym ojcu z Łk 15, 11nn).
   - jest niezdolny do uznania swoich ograniczeń - to z jednej strony, albo też wyplenia je na siłę z siebie, neguje, minimalizuje je. Nie potrafi przyjąć miłosierdzia, które otrzymuje się w sposób DARMOWY, nie umie traktować własnego ubóstwa jako drogi do otrzymania łask.
   - staje się legalistą, perfekcjonistą - jest surowy dla siebie i dla bliźnich, jego wnętrze jest ubogie w entuzjazm i namiętności, mało cieszy się życiem. Jego energia jest zbyt zużyta w wysiłkach perfekcjonistycznych - wiara nie staje się pasją życia. Taki człowiek "mocno stąpa po ziemi", ucieka od sentymentów, więcej działa, aniżeli rozmyśla. Nie pozwala, by Bóg zawładnął nim, mnoży bardziej kulty i wszystko chce mieć pod kontrolą. W tym działaniu może on mieć nawet dobrą wolę, ale jej wartość będzie wątpliwa, bo przecież sama dobra wola nie wystarczy. Taka osoba zniechęca się i rezygnuje wcześniej czy później.
      3. Iluzja intelektualna - poznanie Boga jest kwestią tylko teoretyczną. To typ racjonalisty, który odrzuca zarówno nakazy serca jak i woli. Braki tego sposobu myślenia:
   - nie posiada poczucia transcendencji (ani misterium) - redukuje życie duchowe do swoich myśli i koncepcji, nie dostrzega tajemniczego i nieuchwytnego często działania Boga w życiu człowieka. Nigdy nie przyzna się, że czegoś nie rozumie, że ma wątpliwości, bo to poniżające. Dla niego więc wszystko jest "jasne" - wie wszystko o Bogu, nigdy nie miał problemów z wiarą... Stąd nie rozumie tych, którzy te problemy mają. Wierzyć bowiem to często znaczy "kroczyć w ciemnościach", ale idąc w akceptacji tej tajemnicy, która człowieka przewyższa. Taki człowiek nie jest do tego zdolny.
   - nie potrafi niczego zawierzyć Bogu, ponieważ problemem dla niego jest to, co stanowi niepewność, nieprzewidywalność - on chce wiedzieć i rozumieć. Trzyma życie w swoich rękach. Bóg jest jedną z części jego systemu, który kontroluje - pewnością teoretyczną, która dodaje otuchy jego umysłowi, ale serce pozostaje zimnym i mało też wymaga od woli. Pragnie wierzyć tylko "głową".

 


 

powrót                            dalej