Wielka Środa, 19
marca 2008
|
|
Tekst do rozważania na dzisiejszy dzień:
Mt 26, 69 - 27, 5
|
Znajdź ten fragment
tutaj
|
|
Na początku modlitwy uczyń znak
krzyża i uświadom sobie przez chwilę, że oto Bóg jest teraz przy Tobie.
Ponieważ chcesz z Nim rozmawiać, więc On Jest Obecny. Poproś Go
więc w tym momencie, aby Duch Święty poruszał Twoją modlitwę, by On sam
ją prowadził. Poproś także, by Pan usuwał w niej wszelkie przeszkody
oraz by oczyścił Twoje zamiary, intencje, pragnienia, decyzje, czyny -
by służyły tylko większej chwale Boga i dobru innych ludzi.
|
|
Zaangażuj teraz wyobraźnię. Jeśli nie
zdążyłeś jeszcze przeczytać fragmentu z Pisma Świętego, zrób to teraz.
Następnie spróbuj wyobrazić sobie historię, którą przeczytałeś. Zobacz
oczami wyobraźni dziedziniec arcykapłana, ogień, przy którym grzeją się
ludzie, a między nimi Piotr. Obserwuj sytuację, kiedy apostoł zostaje
rozpoznany. Jakie jest jego zachowanie? Jak wyglądają reakcje na słowa
nieznajomych? A co dzieje się z Piotrem, kiedy słyszy pianie koguta?
Później zobacz także Judasza przychodzącego do tego samego domu,
przysłuchaj się jego rozmowie ze starszymi Izraela. Spróbuj zobaczyć,
czym różni się zachowanie dwóch uczniów. Dlaczego jeden kończy na
gorzkich łzach, a drugi się zabija?
|
|
Poproś teraz Pana o owoc modlitwy. W
dzisiejszej modlitwie poproś o łaskę pokory w spojrzeniu na siebie i
swoje upadki na drodze wiary.
|
|
1. Spełniły się zapowiedzi Jezusa.
Judasz zdradził, więc Jezusa aresztowano, związano i zaprowadzono do
zwierzchników religijnych Izraela. Zostaje przesłuchany, poniżony,
opluty przez tych, dla zbawienia których się urodził. W końcu cała
starszyzna i arcykapłani podejmują decyzję, że Jezus ma umrzeć. Z taką
intencją odsyłają Go do Piłata. Równolegle z tymi wydarzeniami i w
bezpośrednim związku z nimi rozgrywa się także dramat dwóch apostołów,
najbliższych współpracowników Jezusa.
|
|
2. Piotr z kogoś, kto chciał iść na
śmierć z Jezusem, przemienia się w widza, który nie chce angażować się w
to, co ogląda. Przychodzi na dziedziniec arcykapłana, gdzie przy ogniu,
wśród sług i strażników, czeka na rozwój wydarzeń. Kilka godzin temu
zapewniał Kogoś, Kto był dla niego najważniejszy na świecie, że nie
zwątpi, a nawet umrze za Niego. Teraz, tej samej świątecznej nocy, gdy
Mistrza aresztowano, Piotr stracił cały impet. Chce się wtopić w tłum,
pozostać anonimowy. Ale to się nie udaje. Zostaje rozpoznany. Odrzuca
jednak podejrzenie i ucieka w inny kąt podwórka. Ale trafia z deszczu
pod rynnę, ponieważ znowu natyka się na kogoś, kto widział go z Jezusem.
Tutaj, na dziedzińcu arcykapłana, Piotrowi nie odpowiada już rola
pierwszego ministra Jezusa. Wypiera się Go drugi, a potem trzeci raz. Z
całej sytuacji lęku o siebie, chęci bycia obserwatorem, który nie ponosi
odpowiedzialności za widowisko, wyrywa Piotra pianie koguta. Wtedy nagle
pojmuje, co właśnie zaszło. Przypomina sobie słowa Mistrza. Okazuje się,
że Jezus miał rację, że znał Piotra lepiej, niż on sam siebie. Apostoł
zaczyna to rozumieć. Dociera do niego, jak źle postąpił. A jednak ważna
rzecz – Piotr jest na tyle szczery wobec siebie, że nie zamierza się
oszukiwać, szukać usprawiedliwień. Czy zrozumiał głębię swego upadku?
Wyszedł od arcykapłana. Już nie chce być widzem odbywającego się
dramatu. Zaczyna przeżywać swoją rolę w tym, co się dzieje; niestety
jest to rola niechlubna. I nad tym Piotr gorzko zapłakał. Ale jego łzy
nie są złe, bo oznaczają głęboki żal za to, co uczynił. A to przybliża
go znów do Boga.
Czy ja mam wobec siebie tyle szczerości, aby
przyznać się do porażek? Czy jestem w stanie oddać się wraz z nimi w
ręce Boga… i nie potępiać siebie? Głęboki żal za grzechy nie oznacza, że
mam reagować na siebie i swój grzech agresją, przemocą. Bo nie tak
reaguje Bóg. Czy moje kolejne upadki, niepowodzenia potrafię sobie
przebaczyć i pokornie trwać przy Bogu, znając swoją niedoskonałość, ale
nie nienawidząc jej?
|
|
3. Przyjrzyj się teraz reakcji
Judasza. Jest odmienna od zachowania Piotra. Pismo mówi, że kiedy Judasz
zobaczył, że skazano Jezusa, opamiętał się. Zrozumiał, że źle zrobił. Do
tego momentu jego reakcja jest podobna do piotrowej. Zaczyna rozumieć,
że stał się narzędziem starszyzny Izraela. Chce po ludzku naprawić swój
czyn… zwrócić pieniądze, wycofać doniesienie. Ale starsi mówią „co nas
to obchodzi, to twoja sprawa!” W tym momencie Judasz nie potrafi, jak
Piotr, zwrócić się ze swoim grzechem do Boga. Nie potrafi przełknąć
porażki. Jakby nie zgadzał się, na własną niedoskonałość. Dlatego
załamuje się, nie jest w stanie znieść tego, jaki jest. Postanawia
skończyć ze sobą, idzie i wiesza się.
To obraz tego, do czego może doprowadzić brak
przebaczenia sobie. Jeśli pielęgnujemy żal do siebie, nasze życie nie
wzrasta, a przeciwnie – niszczeje. Nieumiejętność przebaczenia sobie nie
wypływa – jak możnaby sądzić – z pokory i uznania swojej słabości. Wręcz
przeciwnie, to objaw pewnego rodzaju pychy, która stawia się wyżej od
miłosierdzia Boga, oraz która większą wagę przypisuje działaniu
człowieka, niż łasce Pana. Pomyśl przez jakiś czas jaki jest Twój
stosunek do porażek i grzechów. Czy umiesz – żałując za to, co złe –
jednocześnie przebaczyć sobie? Czy jest w Tobie zgoda na to, że nie
jesteś i najprawdopodobniej aż do śmierci nie będziesz chodzącym
ideałem? Wiedz jednocześnie, że przebaczania wszyscy musimy się uczyć i
prosić Boga o wsparcie w tym.
|
|
Kończąc modlitwę porozmawiaj z Panem
i powiedz Mu o tym, co teraz czujesz, co myślisz, czego doświadczasz.
Niech to będzie spontaniczna rozmowa. Wylej przed Nim swoje serce, które
On przed chwilą poruszył. Pamiętaj, by to, co będziesz mówił Bogu miało
związek z przebytą modlitwą. Zakończ odmawiając: Ojcze nasz.
Spróbuj zapisać sobie w „dzienniku
duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie pojawiły się
podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu bezpośrednio po niej,
możesz to zrobić później.
Natalia Żelasko
|
|
|
|
|
|