Serce Jezusa
W centrum naszej duchowości jest Chrystus. W Nim, w Jego sercu mamy
dostęp do Ojca. Nie mamy tego dostępu sami z siebie. Potrzebujemy tego,
by Bóg pierwszy do nas wychodził ze swoją łaską i dzięki niej możemy
spotkać się z Nim w pełni. Serce Jezusa, które dzisiaj uroczyście czcimy
jest miejscem naszego spotkania z Ojcem, Synem i Duchem Świętym.
Tę prawdę przedstawia nam najpierw pierwsze czytanie. Jesteśmy
poświęceni Bogu, w Nim zanurzeni, wybrani przez Niego – lecz nie z
powodu naszych zasług, lecz tylko i wyłącznie dzięki Jego miłości.
Jesteśmy najmniejsi ze wszystkich (w nas ma się ujawnić cała pokora i
uniżenie), Bóg zaś jest Tym, który wobec narodów okazuje się Panem,
który mocną ręką wybawia nas z niewoli grzechu i śmierci.
Skoro tak się mają sprawy, to naszym jedynym
zadaniem jest dać odpowiedź Bogu całym naszym życiem. Mamy strzec Jego
przykazań i poleceń. W tym się objawia nasza posłuszna miłość względem
tego, który pierwszy nas umiłował. Strzec mamy nie dlatego, że Bóg „tak
sobie postanowił i już”, tylko dlatego, że zachowywanie ich chroni nas
od upadku i śmierci – dobry Bóg, który może dawać
tylko
dobro, dał więc nam przykazania, byśmy nie pokomplikowali sobie życia i
nie zginęli, lecz byśmy mieli życie w sobie, życie w obfitości.
Miłość domaga się odpowiedzi i nie może to być
inna odpowiedź niż… miłość. Miłość Boga względem nas objawiła się przez
to, że zesłał On nam swojego umiłowanego Syna, byśmy dzięki Niemu mieli
życie – jak pisze w drugim czytaniu św. Jan. Po raz kolejny słyszymy, że
miłość jest z Boga – On jest jej źródłem, nie my. Ale Apostoł dodaje
kolejny element – jeśli Bóg nas tak umiłował, to my mamy siebie nawzajem
w taki sam sposób umiłować. Tylko taka miłość gwarantuje, że Bóg
zamieszka w nas, ponieważ Boga nikt nigdy nie widział. Bóg jest
miłością: trwanie w tej miłości oznacza trwanie w Bogu. Jego boskie
serce jest miejscem, w którym w sposób pełny zostajemy zanurzeni w tej
miłości.
Doświadczenie nam pokazuje, że serce jest
najbardziej rozumiane przez… serce. Jezus więc w ewangelii wysławia
swojego Ojca, że to wszystko zakrył przed mądrymi i roztropnymi, a
objawił ludziom prostym, czyli takim, którzy bardziej kierują się sercem
niż tylko rozumem. To nie oznacza, że tacy ludzie nie myślą lub że nie
są inteligentni – to oznacza, że nie komplikują swojego życia duchowego,
przyjmują miłość Ojca taka, jaka się objawia (w Chrystusie) i nie
doszukują się w Bogu „podwójnego dna” i ukrytych intencji.
Jezus objawia nam swoje serce jako ciche i
pokorne. Ta sama cichość, o której tutaj mówi, występuje w kazaniu na
górze według św. Mateusza (5, 5). To jeden z punktów, które nam mówią,
że Błogosławieństwa są „autobiografią” Jezusa – dają nam obraz tego, kim
jest Jezus i w jaki sposób działa. Ma serce ciche i pokorne, to znaczy
pełne pokoju, cierpliwości, miłości i miłosierdzia. Ma serce cierpliwe i
przebaczające wobec nas – obciążonych różnymi okolicznościami życia,
słabościami, grzechami i wszystkim tym, co nie pozwala nam żyć w pełni.
Jego serce daje nam życie w pełni – otwarte na krzyżu daje nam pełny
przystęp do życia boskiego i w pełni ludzkiego zarazem. Daje nam
wreszcie wzór, byśmy i nasze serca przemieniali zgodnie z Jego
bosko-ludzkim sercem.
o. Grzegorz Ginter SJ
|