wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy.
Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz
tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych
możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego
znajdziesz
tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 13 listopada tekst:
Łk 18, 1-8
1. Źródłem umocnienia i wzrostu
wiary jest modlitwa – mówi o tym dzisiejsza przypowieść. Z jednej strony
można ją rozumieć w ten sposób, że Bóg jest nieporównanie lepszy od
nieuczciwego sędziego, który wziął w obronę naprzykrzającą się wdowę. Ta
zaś jest obrazem osoby modlącej się. Ale można też spojrzeć z drugiej
strony (do większości przypowieści można zastosować ten zabieg –
dowiadujemy się wtedy niezwykle ciekawych rzeczy)? Czy to nie my
jesteśmy nieczułymi sędziami, którym „naprzykrza się” Bóg? Przychodzi,
zaczepia, poszturchuje… prosi: weź mnie w obronę w sobie samym. Módl
się, dbaj o Mnie w tobie, dbaj o naszą relację, bądź cały dla Mnie. Bóg
– jak wdowa z przypowieści – nie ustaje w staraniu o nas, o nasze
nawrócenie, o nasze życie – obecne i przyszłe. Skoro powinniśmy być jak
Bóg (takie jest nasze główne powołanie jako Jego dzieci), to tak jak On
„naprzykrza się” nam, tak też i my bez obaw i zahamowań powinniśmy
„naprzykrzać się” Jemu.
2. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę
na ziemi, gdy przyjdzie? Gdyby teraz stanął przede mną Jezus, to czy
znalazłby we mnie prawdziwą wiarę, prawdziwą miłość do Niego? Czy z
moich czynów, z mojego nastawienia do innych ludzi wyczytałby, że zależy
mi na relacji z Nim? Pewnie znalazłby jakieś ziarenko… czasem większe,
czasem bardziej nieporadne gesty. Ale czy o to, co On we mnie zasiał,
odpowiednio dbam? Czy rozwijam w sobie dobro, czy też pozostawiam je na
jakimś poziomie i nie staram się o ciągłe oczyszczanie? Czy jestem
dobrym sługą, który pomnaża bogactwo, czy może gnuśnym, który woli
zostawić sprawy własnemu biegowi?
Natalia Żelasko
|
|
Piątek, 12 listopada tekst:
Łk 17, 26-37
1. Dzisiejszy tekst to
kontynuacja "małej apokalipsy" z wczorajszego dnia. Jak przyjdzie
zbawienie? Tak, jak za czasów Noego i Lota, kiedy ludzie będą czynili
to, co robili zawsze: jedli, pili, żenili się, sadzili i budowali... Nic
nadzwyczajnego nie będzie się działo. Lecz pytanie nie jest o to, co się
będzie działo, co będą robili ludzie, tylko jak. Bo Noe i Lot to
przykłady ludzi, którzy byli posłuszni Słowu Bożemu, mówiącemu o budowie
arki i o ucieczce z Sodomy. Inni zlekceważyli te słowa i skupili się na
swoim życiu i interesach. Aż spadły wody potopu i aż spadł ogień i
zniszczył Sodomę. Mamy się ratować z tego przewrotnego pokolenia - jak
to powiedział św. Piotr do tłumów po Zesłaniu Ducha Świętego, ale nie
poprzez ucieczkę ze świata, tylko poprzez robienie tego co wszyscy w
nowy sposób - poprzez posłuszeństwo Słowu. Bo na nas nie spadają już
wody potopu i deszcz ognia, lecz wody chrztu i ogień Ducha Świętego. W
taki sposób mamy żyć.
2. Kto będzie się starał
zachować życie, straci je... Królestwo Boże jest radykalne i kiedy
przychodzi to chce całego człowieka wciągnąć w swoją orbitę. Gdy więc
człowiek opiera się temu i chce coś zachować "dla siebie" - traci
wszystko. Ten zaś, kto gotowy jest stracić swoje życie, wydać siebie w
całkowitej miłości - ten zyskuje życie. Bo dwóch będzie na jednym
posłaniu i dwie będą mleć razem - lecz każdą z tych osób spotka inny
los, mimo, że to samo będą czynić. Bo nie istotne jest co się robi, lecz
jak. Czy jest w tym miłość i posłuszeństwo Słowu Boga, czy też
raczej skupienie na sobie i swoich sprawach.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Czwartek, 11 listopada
tekst: Łk 17,20-25
Przyjście
Królestwa Bożego to nie demonstracja siły Stwórcy czy pokazanie władzy,
jaką ma nad światem. Królestwo Boże to panowanie Boga, bez zastosowania
przemocy. Zbudowane na miłości, a nie strachu. Ono pośród nas jest,
co więcej już jest w nas. Chcemy je budować, ale mamy pokusę, aby
robić to na wzór ludzkich królestw - im więcej przepychu, władzy,
deklaracji i publicznych deklaracji siły, tym lepiej. A jego budowanie
zaczyna się w ciszy ludzkiego serca. W intymnym spotkaniu Stwórcy ze
stworzeniem, Boga z człowiekiem. W zmaganiu o to, by pokonać słabości i
być bliżej Boga. W wypełnianiu szarych, codziennych obowiązków. I
dlatego może być niezauważalne. Można pytać gdzie ono jest? Po czym
rozpoznać, że już przyszło? Ale też zapytaj, co robisz, aby Bóg był
najważniejszy w Twoim życiu? By prawdziwie był jedynym Panem i Królem
Twoich spraw? Jak jest dzisiaj?
Anna Goliszek
|
|
Środa, 10 listopada
tekst:
Ps 23
Treść
dzisiejszego Psalmu czytałeś/słyszałeś wiele razy. Sięgnij po niego
podczas dzisiejszej modlitwy. Zauważ obfitość łaski, jaka jest w Twoim
życiu. Czy możesz za psalmistą powiedzieć nie brak mi niczego?
Jeśli nie, to dlaczego? Zobacz te momenty, kiedy jakbyś ożywał na nowo,
po czasie trudu, ciemności, zniechęcenia, znowu "chciało Ci się żyć". Z
czym była związana to poprawa nastroju? Może z Bożą łaską, której
doświadczyłeś? Dziękowałeś Bogu za to?
Bóg prowadzi Cię po właściwych ścieżkach.
Jak patrzysz na swoją przyszłość i Boże w niej działanie? Masz zaufanie
do Boga, że jest świadomy zamiarów, jakie ma co do Ciebie, pełnych
pokoju, a nie zguby? A może zbyt wiele wagi przywiązujesz tylko do
własnych zabiegów, do własnych starań, do zapewnienia sobie przyszłości?
Porozmawiaj z Bogiem o swojej przyszłości. O swoich planach, może
obawach, tylko czarnych scenariuszach, które widzisz... Postaraj się
zobaczyć, że Bóg przygotował dla Ciebie dobro, obfitość
błogosławieństwa, czego symbolem jest kielich pełen po brzegi.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 9 listopada Rocznica
Poświęcenia Bazyliki Laterańskiej tekst:
1 Kor 3,9-17
Otrzymaliśmy fundament naszej
wiary. Zostaliśmy i nadal jesteśmy wprowadzani w jej istotę, nauczani
czym jest nasza wiara i jakie owoce powinna w nas wydawać. To wszystko
oznacza Chrystusa, bo wiara jest relacją z Nim, z Ojcem i Duchem. To
wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Pomyśl teraz w jaki sposób budujesz
na tym fundamencie. Czy dajesz z siebie złoto, srebro, drogie
kamienie... czy może trawę i słomę, rzeczy i gesty mało istotne,
niewiele kosztujące. Tak czynili faryzeusze, którzy składali dziesięcinę
z ruty mięty, ale zaniedbywali miłość – centrum przykazań. Co jesteś w
stanie zrobić z miłości do Boga? Oddać Mu centrum swojego życia, czy
jedynie mało istotne, nie wymagające wysiłku peryferia? Boga nie da się
oszukać. A tak często próbujemy to robić – bardziej lub mniej
świadomie... jednak Jego realna obecność pośród naszego życia jest jak
ogień, który oczyszcza złoto, a w mgnieniu oka spala słomę. Czy bierzesz
na poważnie Tego, który Cię nieustannie stwarza, działa dla Ciebie? Czy
bierzesz na poważnie swoją wiarę?
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 8 listopada
tekst: Łk 17, 1-6
1. Zgorszenia... Bóg zakłada,
że się pojawią, ponieważ jest grzech i ponieważ człowiek ma wolność.
Musiałby ją wszystkim zabrać, by nie było zgorszeń. Ale zgorszenie to
nie jest "obrażanie moich uczuć religijnych" czy inne, tym podobne
rzeczy. Zgorszenie jest wtedy, kiedy czyjeś zachowanie lub słowa czynią
mnie gorszym. Kiedy np. ojciec uczy swojego syna jak kraść - to gorszy
swoje dziecko, sprawia, że ono staje się gorsze. Zgorszenie jest bardzo
poważną winą - prowadzi drugiego do zła. Każdy z nas potrzebuje
nieustannie czynić rachunek sumienia z tego, co mówi i czyni i zadawać
sobie pytanie: Czy to, co powiedziałem/zrobiłem mogło uczynić gorszym
drugiego? Czy mogło go sprowadzić na złą drogę, albo na drogę negowania
sensu dobra, prawdy, itd.?
2. Jezus mówi także o
upomnieniu braterskim. Wierzący nie są sektą ludzi idealnych czy też
"czystych" (bezgrzesznych), zamkniętą na grzeszników. Każdy z nas zna
swoją ludzką, słabą kondycję - możemy grzeszyć i rzeczywiście grzeszymy.
W związku z tym potrzebujemy przebaczenia, ale przebaczenie które jest
połączone z upomnieniem. Jedno z drugim się nie kłóci. Upomnienie, które
jest wyrażone z miłością, a nie ze złością, ponieważ jest dezaprobatą
zła a nie człowieka, który je popełnił. Upomnienie i przebaczenie, o
których mówi Jezus, łączą w sobie miłość i prawdę, na których oparte
jest nasze chrześcijańskie życie.
3. Zgorszenia... upomnienie i
przebaczenie... prośba o większą wiarę. Może dlatego te trzy rzeczy
łączą się w jednym tekście, gdyż potrzebujemy wiary do przejścia przez
zgorszenia, potrzebujemy wiary by przebaczać i upominać (szukając dobra
drugiego a nie tego, by go urobić na nasz sposób patrzenia). Bez wiary
to wszystko nie ma fundamentu, a tym samym najgłębszego sensu, który
bierze się z krzyża Chrystusa i Jego słów "Ojcze, przebacz im...".
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 7 listopada
XXXII zwykła tekst:
Łk 20, 27-38
1. Problem zmartwychwstania
ukazują Jezusowi saduceusze. Czy my wierzymy w zmartwychwstanie? Co
niedziela wypowiadamy słowa tej wiary w Credo, ale czy ta prawda wiary
ma praktyczny wpływ na sposób naszego życia? Czy nie okazałoby się, że
my również - jak saduceusze - mamy problem ze zmartwychwstaniem? Jedno
jest pewne: nasza wiara ma swój początek w zmartwychwstaniu Jezusa. To
ten fakt głoszą apostołowie po Zesłaniu Ducha Świętego. Na tym fakcie
zbudowany jest Kościół. Pomyśl przez chwilę o zmartwychwstaniu w tym
kontekście...
2. Dla saduceuszów problem był
na poziomie ich Prawa. Nie rozumieli, w jaki sposób ludzie mogą
zmartwychwstać i wyobrażali to sobie na podobnej zasadzie, jak życie
ziemskie. Zadają więc pytanie, na które nie znali odpowiedzi i które
było przyczyną ich niewiary: czyją żoną będzie ta, która miała siedmiu
mężów (w sposób legalny, zgodny z Prawem)? "Dzieci tego świata... ani
się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić" - odpowiada Jezus i wskazuję
na naturę przyszłego życia. Z jednej strony małżeństwo jest potrzebne
tu, na ziemi, by kontynuować dzieło stworzenia, które zapoczątkował Bóg,
by zgodnie z pierwszym przykazaniem Boga w raju - człowiek był płodny i
rozmnażał się (m.in. by zachował gatunek). W niebie nie będzie to
potrzebne, gdyż... nie będzie już śmierci i będziemy żyli wiecznie. Z
drugiej strony małżeństwo chrześcijańskie i jego płodność w pierwszym
rzędzie są przejawem i świadectwem miłości i płodności Boga, który jest
miłośnikiem Życia. Stąd małżeństwo jest potrzebne tylko w doczesności i
miłość, która łączy małżonków dając im płodność - jest odblaskiem
miłości, jaką Bóg ma ku każdemu z nas. Bóg jest Bogiem żywych a nie
umarłych i wszyscy dla Niego żyją. Kto żyje dla siebie jest egoistą, a
kto żyje dla Boga - ma udział w Jego wiecznym życiu.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|