wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy.
Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz
tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych
możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego
znajdziesz
tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 6 listopada tekst:
Łk 16, 9-15
1. Wyobraź sobie Jezusa
nauczającego, ludzi, którzy słuchają, uczniów zgromadzonych wokół.
Nauka, którą głosi Jezus trafia do nich, dotyka ich serc, porusza. Stań
pośród tych ludzi, zobacz Jezusa, usłysz to, co mówi. W jaki sposób
Ciebie dotykają słowa Pana?
2. Faryzeusze podrwiwali z Jezusa. Nie
pozwalali przeniknąć się słowu. Wyobraź sobie jak mogło to zadziałać na
ludzi, których słowa Syna Bożego rozpalały. Być może poczuli, że
podcięto im skrzydła, być może zgaszono ich zapał. Pomyśl o swoim
odnoszeniu się do innych osób. Czy częściej motywujesz, czy krytykujesz?
Czy pamiętasz, że „to, co za wielkie uchodzi w oczach ludzi,
obrzydliwością jest w oczach Bożych”?
3. Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i
w wielkiej będzie wierny. Życie składa się z małych szczegółów. Jest
utkane z codziennych drobnostek, które weryfikują nasze postawy, naszą
wiarę równie dobrze, a może i lepiej, niż wielkie życiowe decyzje. W
jaki sposób wygląda Twoja codzienność? Czy panuje w niej jakiś porządek,
choćby zarys pewnych stałych punktów, jak na przykład mniej więcej
określony czas na modlitwę? Jak się czujesz pośród Twojej codzienności?
Czy jest Ci w niej dobrze, czy może Cię ona przytłacza?
Natalia Żelasko
|
|
Piątek, 5 listopada tekst:
Łk 16, 1-9
1. Bogaty człowiek to Bóg, a
zarządcą jest każdy z nas. Uświadomienie sobie, że Bóg dał nam ziemię w
zarząd (a nie na własność) jest wielkim błogosławieństwem. Bo to On jest
Stwórcą wszystkiego, od Niego to otrzymaliśmy. Bóg wzywa nas, byśmy
"rozliczyli się" z naszego zarządu, z naszego gospodarowania życiem,
czasem, dobrami materialnymi, itd. To, że zarządcę oskarżono o
trwonienie dóbr swego Pana - jest obrazem tego, że po prostu jesteśmy
grzeszni i nikt z nas nie jest "doskonały". To, co ważne w tej scenie -
Bóg uczy nas, iż nie ma zbawienia poza Nim. Zarządca dlatego słusznie
uznaje, że "kopać nie może" - bo na zbawienie nie jest w stanie sobie
zasłużyć, oraz "żebrać się wstydzi" - bo sam siebie nie zbawi, lecz nie
może również oczekiwać na nie bezczynnie. Poprzedzająca ten tekst
przypowieść o synu marnotrawnym pokazuje to, kim naprawdę jesteśmy - nie
żebrakami, lecz synami Ojca i mamy powrócić do domu Boga.
2. Co czyni ten nieuczciwy
rządca? Zaczyna zmniejszać zobowiązania dłużników Pana. W logice tej
ewangelii oznacza to ni mniej, ni więcej tylko to, że on zrozumiał, iż
bez przebaczenia (na wzór przebaczenia, którego dokonuje wobec nas Bóg
Ojciec) nie ma zbawienia. Dług w Biblii jest również symbolem grzechu i
zarządca zaczyna te grzechy "darować". Jednemu więcej, drugiemu mniej -
Bóg zawsze daruje nam wszystko, nam nie zawsze to się udaje, jednak
kiedy darujemy choćby część to już jest wejście w logikę łaski Bożej. Co
robi Pan? Chwali nieuczciwego rządcę. Chwali za to, że zrozumiał na czym
polega Królestwo Boże. A czy my rozumiemy? Czy kiedy przebaczamy,
odczuwamy w sercu "pochwałę" Boga? Czy wchodzimy w logikę przebaczania i
darowania długów?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Czwartek, 4 listopada tekst:
Łk 15,1-10
1. Ewangelia
mówi, że zbliżali się do Jezusa celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.
Może zrodzić się pytanie, jak to? Nie bali się? Nie czuli onieśmielenia?
Nie wiedzieli Kim On jest, że jest Bogiem? Zapominamy, że Bóg nie
odrzuca nikogo, kto się do Niego zwróci, kto zechce Go słuchać. A Jego
Słowo może dotknąć serca człowieka tak mocno, że ten radykalnie zmieni
swoje życie - po prostu się nawróci. A jakie myślenie jest w Twoim
sercu? Może odkrywając swoją grzeszność nie przychodzisz do Boga, bo nie
czujesz się godny? Taka postawa wypływa z pychy człowieka i tak naprawdę
niechęci do nawrócenia.
2. A może myślisz sobie - oto tyle lat
służę Bogu, a On cieszy się bardziej z powrotu grzesznika, niż z mojej
wierności... To również pycha, która ocenia drugiego, stawia Ciebie
ponad bliźnim. Nie pozwala Ci dostrzec, że może jesteś bardziej godny
politowania niż ten odnaleziony - bo nie potrafisz cieszyć się
bliskością Boga, bo nie dotykasz tego, co jest w Bożym Sercu, bo nie ma
w Tobie Bożego myślenia... Porozmawiaj z Bogiem Ojcem o tym co widzisz.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 3 listopada tekst:
Łk 14,25-33
W dzisiejszym
fragmencie Ewangelii nie chodzi o nienawiść najbliższych, ale o kochanie
ich bardziej niż Boga. Bo wtedy nie realizuje się w życiu
najważniejszego przykazania - kochać Boga całym sercem, duszą, umysłem,
ze wszystkich sił... Relacja z drugim człowiekiem ma dopiero wypływać z
tej miłości, być niejako na drugim miejscu. Trudne jest to Słowo, bo tak
łatwo przywiązujemy się do ludzi, tak mocno ich kochamy. Bycie uczniem
Jezusa zawsze będzie okupione cierpieniem - bo musi umrzeć w nas nasz
egoizm. Bo czasami trzeba pójść w poprzek utartym ścieżkom czy głoszonym
wokół poglądom. Bo trzeba stać się głupim w oczach świata, słabym i
niemocnym - a wtedy Bóg może się człowiekiem posługiwać, bo ten nie ma
nic do stracenia. Co Ty masz do stracenia wybierając radykalizm
Ewangelii? Kto lub co jest w Twoim życiu na pierwszym miejscu, o
kim/czym myślisz zaraz po obudzeniu i kierujesz ostatnią myśl przed
zaśnięciem?
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 2 listopada
Wszystkich wiernych zmarłych tekst:
Mdr 3,1-6.9
1. Zobacz siebie w rękach Boga
Ojca. Spróbuj pokontemplować przez jakiś czas waszą relację. Jaka ona
jest? Pełna nadziei, ufności w Jego opiekę i łaskę? Czy może są w niej
jakieś opory, obawy, lęki. Wedle swoich potrzeb albo po prostu pobądź w
bliskości Boga, wyobrażając Go sobie blisko siebie, albo też porozmawiaj
z Nim tym, co widzisz w waszej relacji, jakie masz wobec niej
pragnienia.
2. Nadzieja ich pełna jest
nieśmiertelności. Czy tak jest z Twoją nadzieją, kiedy stajesz w obliczu
śmierci – czy to kogoś bliskiego, czy też myśląc o swoim odejściu? Jest
to całopalna ofiara, którą prędzej czy później wszyscy Bogu złożymy. Jak
na nią patrzymy, tak w głębi serca? Czy pojęliśmy już prawdę, która
płynie z zaufania Bogu?
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 1 listopada
Wszystkich Świętych tekst:
1 J 3, 1-3
1. Co sprawia, że nie tylko
jesteśmy nazwani dziećmi, ale rzeczywiście nimi jesteśmy? To miłość
Ojca. Miłość, która wyraża się nie tylko w stworzeniu nas, daniu nam
życia, ale także w ciągłym podtrzymywaniu tego życia, w dawanym oparciu
i bezpieczeństwu, w wychowywaniu nas do coraz pełniejszej miłości i
pełniejszego człowieczeństwa. Miłość, która jest wymagająca i stawia
granice w imię dobra, które nie zawsze widzimy. Tak kocha nas nasz
Ojciec niebieski, takiej miłości oczekujemy od ojca ziemskiego (choć nie
zawsze ona taka była i jest). Abstrahując od tego, co otrzymałeś na tym
świecie, w wyobraźni spotkaj się z Ojcem niebieskim i poczuj Jego
miłość. W jaki sposób chciałbyś, by była ona wyrażona? Odp. na to
pytanie pokaże Ci te braki, które nosisz w sobie, te głody, na które Bóg
chce odpowiedzieć.
2. Obecnie jesteśmy dziećmi
Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Dzisiejsza
uroczystość odsyła nas właśnie do tego, czego jeszcze nie wiemy. Do tych
niezliczonych zastępów ludzi, którzy poprzedzili nas w wędrówce do domu
Ojca. Te rzesze świętych, których znamy (kanonizowani, beatyfikowani),
ale jeszcze większe rzesze, których nie znamy. Czy mamy świętych
naśladować? W jaki sposób? Najpierw trzeba sobie powiedzieć, że Tym,
kogo mamy naśladować jest Jezus Chrystus. To po Jego śladach mamy
chodzić. Ale w jaki sposób? Czy taki "materialny"? Na pewno nie. Tak
samo jak również nie po śladach świętych. Są oni dla nas drogowskazami.
Ich życie może nas poruszyć i natchnąć do tego, by na ich wzór żyć
lepiej, pełniej, doskonalej - ale żyć mamy naszym życiem i iść naszą
drogą życia. Styl życia jakiegoś świętego, jeśli mi się podoba, ma mnie
inspirować do kroczenia drogą świętości - ale po mojemu. Bo jest tyle
dróg świętości ilu jest ludzi. A każda z nich czerpie z tej jedynej
świętości, jaka jest w Bogu.
3. Przy okazji tego święta i
udawania się na cmentarze, być może zastanawiamy się nad przemijaniem,
sensem życia, itp. Dziś św. Jan pisze, że nasze uświęcenie dokonuje się
poprzez nadzieję pokładaną w Bogu. Nasza świętość - jak to wyżej
wspomniałem - ma swoje źródło w świętości Boga. Myśląc o przemijaniu, o
sensie życia, ale również o świętość (bez której nie można mieszkać w
domu Ojca), zapytaj siebie w czym pokładasz nadzieję? Gdzie jest
zakotwiczone Twoje serce? Czy w swoim życiu dążysz do świętości (nie
chodzi o bycie kanonizowanym, lecz by żyć błogosławieństwami, jak to
słyszymy w dzisiejszej ewangelii z Mt 5, 1-12a)?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 31 października
XXXI zwykła
tekst: Mdr 11, 22-12, 2
1. Najpierw uświadom sobie,
zgodnie z pierwszymi słowami dzisiejszego tekstu, kim jest człowiek i
czym cały świat wobec Boga. Uświadom sobie skomplikowaność świata, tych
różnych procesów fizycznych, chemicznych, biologicznych, jakie się w nim
dokonują i Kim jest ten, który to wszystko tak cudownie stworzył i
urządził. Być może będzie to dla Ciebie motyw do wdzięczności i
uwielbienia Boga.
2. Bóg nad wszystkim ma litość
i zamyka oczy na grzech. Nie zamyka ich dlatego, że w złości "nie może
patrzeć na zło", lecz dlatego że Jego miłosierdzie jest nieskończone, a
miłość zakrywa wiele grzechów (1 P 4, 8). Bóg miłuje wszystkie
stworzenia i nie uczyniłby czegoś, gdyby miał to w nienawiści. To jest
również nasze ludzkie doświadczenie - kiedy sami coś zrobimy, wykonamy z
pasją i kreatywnością - wtedy się tym bardzo cieszymy, jesteśmy ze
swojego dzieła dumni i chcemy się tym chwalić przed innymi. Pan Bóg
czyni podobnie względem nas. Jest z nas dumny, zadowolony i cieszy się
nami - bo nas stworzył z pasją i kreatywnością. Nie przeszkadza Mu w tym
nawet to, że jesteśmy słabi i grzeszni. Kocha nas pomimo to. Uświadom to
sobie. Nie jest to łatwo, bo kiedy samych siebie nie lubimy i nie
akceptujemy, to trudno nam uwierzyć w to, że inni nas lubią - a także,
że Bóg nas przyjmuje takich, jacy jesteśmy. A jednak to jest prawda,
niezależnie co my na ten temat sądzimy. Bóg nas przyjmuje i cierpi,
kiedy mamy opory przed przyjęciem Jego miłości i siebie samych.
3. Człowiek potrzebuje wyzbyć
się złości, by uwierzył w Boga. Czy Bóg człowieka karze? Tak sugeruje
tekst, ale patrząc na to, co sam wyżej napisał o tym, że Bóg zamyka oczy
na nasze grzechy i że traktuje nas z litością i miłością... nie wydaje
się to sprzecznością? Co mogą oznaczać słowa o karaniu (nie tylko w tym
tekście). W Biblii bardzo często pojawiają się słowa i obrazy o tym, że
Bóg nas wychowuje, że jest naszym Ojcem i traktuje nas jak rodzic. Jaki
jest cel karcenia dziecka? Czy nie wychowawczy? Czy nie potrzeba dziecku
stawiać granice, by nie uznało, że "wszystko może" i przez to nie
zlekceważyło rodziców? Jaki mamy stosunek do rodziców, którzy "dla
świętego spokoju" pozwalają dziecku na wszystko, dziecku, które w
hipermarkecie potrafi w sposób histeryczny wymóc na rodzicach wszystko?
Zwłaszcza, kiedy nauczy się, że płaczem i krzykiem zdobędzie wszystko?
Czy to "karcenie" Boga nie jest bardziej wychowywaniem, nie jest
stawianiem granic (które każdy mądry rodzic powinien stawiać swoim
dzieciom by nie dopuścić w nich rozwoju histerii)? Czy miłość mądra,
roztropna stawia granice? Czy pozwoleniu dziecku na wszystko nie obróci
się ostatecznie przeciwko niemu i wszystkim, którzy są w pobliżu? Czy
szanując wolność z jednej strony, można stawiać granice innym - i czy
tak nie czyni z nami Bóg? Rozważaj o tych różnych aspektach miłości,
jaką Bóg ma względem nas.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|