wprowadzenia do codziennej modlitwy


Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego znajdziesz tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR. Czytania na dany dzień znajdziesz tutaj.


Sobota, 18 września   św. Stanisława Kostki    tekst: Łk 2, 41-52

       1. Wyobraź sobie tę scenę. Szczególnie przypatrz się momentowi, w którym gubi się Jezus. Z jednej strony zobacz, co takiego pchało Jezusa, by zostać, by spotkać się z ludźmi, których nie znał, którzy być może byli "przytłaczający" w swej mądrości, a na pewno nie było to towarzystwo dla 12-letniego chłopaka. Jakie pragnienia miał w sercu? Z drugiej strony spróbuj wczuć się w przeżycia Maryi i Józefa, ich troskę, lęk o dziecko. Wejdź wyobraźnią w klimat tej sceny, poczuj świąteczną atmosferę i zagubienie Jezusa.

       2. Kiedy znajdują Jezusa, słyszą od Niego dziwne pytanie, czy nie wiedzieli, że powinien być w tym, co należy do Jego Ojca? Można by powiedzieć, że tak naprawdę to Jezus się nie zgubił, On właśnie znalazł się w tym miejscu, gdzie powinien być - w sprawach swojego Ojca. W takim razie to Jego rodzice się zagubili i tego nie zrozumieli. Podobną sytuację miał dzisiejszy patron, św. Stanisław Kostka. Uciekł z domu, w jakimś sensie "zagubił się" rodzicom, by wypełnić swoje powołanie - najgłębsze pragnienie swego serca. Ale po owocach tej ucieczki można powiedzieć, że to rodzice Stasia pobłądzili (chcąc go zmusić do powrotu do domu), a On został świętym i odnalazł dom Ojca. Jakże często rzeczywistość nie jest taka, jak nam się wydaje i być może ci, którzy się gubią - właśnie oni są w najwłaściwszym miejscu, a ci którzy ich szukają - są zagubieni. Co to mówi o Twoim życiu? Co to mówi o Twoich zagubieniach i odnalezieniach?

o. Grzegorz Ginter SJ


Piątek, 17 września      tekst: Łk 8, 1-3

       1. Dzisiejsza ewangelia, choć krótka, zawiera kilka myśli, które są ważne i aktualne dla naszego życia. Pierwsza to ta, że Jezus jest w ciągłym ruchu, wędruje przez miasta i wsie i robi to, do czego został powołany - głosi Ewangelię. W nasze życie wpisany jest ruch, dynamizm i nie chodzi tu tylko o sport czy spacery (co jest oczywiście godne polecenia), lecz o życie duchowe. Czy moje życie duchowe jest dynamiczne, czy się zmienia, rozwija... czy dbam o to? Czy więcej w sobie odczuwam ruchu, czy może stagnacji, przestoju. Nie patrz na to, czy się dobrze czujesz, czy źle, czy jesteś w strapieniu czy w pocieszeniu duchowym. Bo strapienie duchowe jest też pewnym dynamizmem - może i powinien popychać człowieka do zmiany siebie, do usposobienia swojej duszy ku Bogu, pomimo że przychodzi to z trudem. Nie patrz na to, jak się czujesz w życiu duchowym, tylko jakie owoce dostrzegasz. Czy może niezauważalnie na pierwszy rzut oka, ale jednak powoli wzrasta Twoja wiara, ufność, miłość? Stagnacja jest wtedy, kiedy człowiek zaczyna obojętnieć, a kiedy wszystko idzie dobrze, albo kiedy ma trudności, ale próbuje z nimi coś robić - to jest dobrze i życie duchowe jest w ruchu.

       2. Jezus robi to, do czego został powołany. Nie rozprasza swoich sił na rzeczy nieistotne. Idzie i głosi Ewangelię. Głosi ją słowem, głosi postawą, czynem, gestem - głosi ją całym sobą. Czy swoje życie przeżywasz w pełni (czy starasz się o to)? Czy jesteś mężem lub żoną na "cały etat"? Nie tyle tu chodzi o ilość prac, lecz o miłość. Czy jesteś zaangażowany w te relacje całkowicie? Czy kiedy idziesz do pracy, to czynisz tam wszystko na 100 procent? A może tylko tyle, by się nie przemęczyć, swoje "odrobić" i wracać... nie patrz na to, ile pracujesz i jak ciężko harujesz (albo nie), lecz gdzie jest Twoje serce, jakie jest Twoje nastawienie do pracy, do domu i relacji w nim. Podobnie przyjrzyj się wszystkim dziedzinom życia. Czy czujesz, że żyjesz pełnią życia? Że kiedy kochasz to całym sobą, kiedy pracujesz również, kiedy odpoczywasz - także?

       3. Zobacz, kto chodzi z Jezusem. Czy to życie, o którym wyżej pisałem przeżywasz z Bogiem - również "na całość"? Czy Bóg w Twoim działaniu, myśleniu, motywacjach jest obecny? Bo On naprawdę chce być zaangażowany w Twoje życie, ale uczyni to na tyle, na ile Go wpuścisz. Jego miłość do Ciebie jest zawsze "na maksa", Jego zaangażowanie względem Ciebie, Jego działanie, Jego troska o Ciebie - zawsze pełna, zawsze na 100 procent. A Twoje zaangażowanie w relację z Nim?

o. Grzegorz Ginter SJ


Czwartek, 16 września       tekst: Łk 7,36-50

       1. Owa kobieta prowadząca w mieście grzeszne życie to niekoniecznie nierządnica, mogła ona po prostu nie żyć według przepisów religijnych. Zatem w jej osobie może odnaleźć się każdy z nas. Ona jest świadoma swojej grzeszności, niegodności. Przychodzi do Jezusa nie po to, by prosić o miłosierdzie, ale by okazać Mu szacunek i swoją miłość. A jak Ty okazujesz swoją miłość do Jezusa?
       2. Przebaczenie grzechów to doświadczenie miłości Boga. Miłości, która nie patrzy na to, czy będziemy gotowi dotknąć się Jezusa. Patrzy na to, dlaczego przychodzimy, co nami kieruje. I nie chodzi tu o to, by grzeszyć "na maksa", aby było więcej do odpuszczenia. Bo wtedy serce człowieka nie jest gotowe na przyjęcie doświadczenia Bożej miłości. Trzeba pamiętać, że nawet najmniejszy grzech człowieka został odkupiony drogocenną Krwią Syna Bożego. I z tej świadomości może obudzić się w sercu wdzięczność, szacunek i miłość do Boga. Co kieruje Tobą, kiedy przychodzisz do Jezusa, by spotkać się z Nim chociażby w sakramentach?

Anna Goliszek


Środa, 15 września   NMP Bolesnej    tekst: J 19,25-27

       1. Stań z Maryją pod Krzyżem. Chyba jednym z najtrudniejszych doświadczeń rodzica jest przeżyć śmierć własnego dziecka. Spróbuj być z Matką Jezusa. Dotknąć tej sceny nie tylko rozumem, wyobraźnią, ale także swoim sercem. Poczuć to, co Maryja. Wczuć się w Jej sytuację. Oto zostaje sama, bez kogoś, kto mógłby ją chronić. Samotna wdowa w Izraelu w najlepszym wypadku skazana była na życie na marginesie społeczeństwa w skrajnym ubóstwie. Porozmawiaj z Maryją o tym, co wtedy myślała, co czuła. A może po prostu towarzysz Jej w przeżywaniu śmierci Jedynego Syna.
      2. Popatrz na swoją wczorajszą modlitwę - rozważanie Słowa o uniżeniu się Boga. Spojrzyj na Jezusa na krzyżu. Na Jego cierpienie. Jego nie bolało "na niby", ale naprawdę. Umierał i był tego w pełni świadomy. Cierpiał nie tylko fizycznie, ale też duchowo, znosząc odrzucenie przez tych, których totalnie umiłował. W tym doświadczeniu nie zapomniał o ukochanej Matce. Powierza Ją opiece Jana, aby nie umarła z głodu, aby miała kogoś, kto będzie Ją chronił. Pomyśl o osobach ze swojej rodziny. Czy są wśród nich opuszczone i samotne? Może całe swoje życie poświęciły dzieciom i wnukom, a teraz nie ma się kto nimi zaopiekować. Co mógłbyś dla nich zrobić?

Anna Goliszek


Wtorek, 14 września   Podwyższenie Krzyża świętego    tekst: Flp 2, 6-11

       1. O czym mówi nam dzisiejsze święto? O Bogu, który się uniża, pomimo tego, że jest Bogiem pełnym mocy, majestatu, chwały, potęgi... O Bogu, który ogołocił samego siebie, tzn. "zdjął" z siebie to wszystko, co było siłą, potęgą i chwałą. Żeby nas to nie raziło, nie przestraszyło, żeby nas to nie skurczyło w sobie. Bo Bóg postanowił być sługą, kimś najniższym... podobają Ci się te słowa? Taki jest nasz Bóg. Stał się człowiekiem, a będą nim (choć to już dla Boga jest uniżenie), stał się naszym sługą. A to wszystko z miłości. Ile potrafisz uczynić z miłości?

       2. Uniżenie się Boga prowadzi jeszcze niżej niż bycie człowiekiem i sługą, myjącym nogi swoim uczniom. Bóg umarł za człowieka, by ten mógł żyć. Doświadczył śmierci ten, który sam jest Dawcą życia. W tym - jak mówi św. Paweł - zawarte jest Jego posłuszeństwo. Jest to posłuszeństwo Ojcu, posłuszeństwo miłości. Krzyż to miłość, która tak się uniża, że jest gotowa umrzeć za tego, którego kocha. I nie umiera tylko za tych, którzy są tego "godni", którzy "zasłużyli". Umiera za wszystkich, bo kocha wszystkich... nawet swoich wrogów i prześladowców, nawet najzagorzalszych przeciwników. A Ty za kogo byłbyś w stanie umrzeć? Jak ograniczone, lub też poszerzone jest grono osób, za których gotowy byłbyś oddać życie - z miłości?

o. Grzegorz Ginter SJ


Poniedziałek, 13 września      tekst: Łk 7, 1-10

       1. Na początek wyobraź sobie scenę z Ewangelii. Grupka ludzi otacza Jezusa. Przedostają się do Niego Żydzi wysłani przez setnika. W tłumie rozchodzi się wiadomość; pewnie są poruszeni- może będą mogli uczestniczyć w czymś spektakularnym, może staną się świadkami kolejnej sensacji. Idą uliczkami za Jezusem. Wtem kolejne poruszenie: kolejni ludzie podchodzą do Jezusa i przekazują Mu słowa setnika. I wtedy Jezus zwraca się do wszystkich, wychwalając wiarę setnika. Czyli musiał w niej dostrzec coś takiego, czego nie miała wiara słuchających go ludzi ani pozostałych Żydów. Dlaczego człowiek nie będący członkiem Narodu Wybranego został postawiony za wzór tym, którzy na Zbawiciela czekali od tylu lat? Dlaczego w takim razie sam setnik nie uważał się godnym spotkania z Jezusem?

       2. Setnik wysyła dwie grupy do Jezusa. Pierwszą są członkowie starszyzny żydowskiej, drugą jego przyjaciele. Zachęcam Cię do tego, byś przyjrzał się roli przyjaciół setnika w tym wydarzeniu. Są oni delegacją mającą zaświadczyć już nie o zasługach setnika dla lokalnej wspólnoty żydowskiej, ale przynoszą słowa pełne uniżenia i szacunku wobec osoby Jezusa. Postaraj wyobrazić sobie jak mogło wyglądać spotkanie po powrocie przyjaciół do domu setnika. Czy przekazali mu słowa, jakie powiedział o nim Jezus? Jak setnik na nie zareagował? Zastanów się, czy Twoi przyjaciele są również osobami, które mogłyby o Tobie świadczyć przed Jezusem? Czy wasza wzajemna relacja prowadzi was do jeszcze większej wiary? Czy wasza przyjaźń jest "miejscem" spotkania się z Chrystusem?

Danuta Prot


Niedziela, 12 września    XXIV zwykła   tekst: Łk 15, 11-32

       1. Kolejny raz w życiu spojrzenie na Ojca i jego dwóch synów. Zachęcam Cię, byś dzisiaj skupił się na Ojcu i młodszym synu. Najpierw zobacz jego drogę życiową. Wychodzi od Ojca, z jego domu i ostatecznie do tego domu wraca. Czy nie jest to i nasza droga życiowa? Przecież również wychodzimy od Ojca i poprzez to nasze ziemskie życie powracamy znów do domu Ojca - by mieszkać w nim na zawsze. Czy w ten sposób widzisz swoje życie? Jakie odczucia budzi w Tobie ta perspektywa?

       2. W tej przypowieści widzimy tylko jeden aspekt życia tego młodszego życia - jego ucieczkę, bunt przeciwko Ojcu i grzeszne życie, które potem prowadził. Jest to na pewno opis również i naszej kondycji życiowej. Jeśli znajdujemy pod koniec każdego dnia chwilę na podsumowanie tego, co w danym dniu się wydarzało, to widzimy jasno, że oprócz wspaniałych i dobrych chwil, mamy też chwile słabości i odejścia od Ojca. Momenty, w których szukamy "szczęścia" na własną rękę, choć tak naprawdę idziemy w kierunku śmierci, gdyż prawdziwe szczęście jest możliwe tylko przy Ojcu, który nas stworzył i w swej miłości nieustannie podtrzymuje nasze życie. W przypowieści zawarte jest tylko jedno odejście i jeden powrót syna marnotrawnego. To, co dla nas pocieszające - niezależnie, ile razy byśmy odeszli, zawsze możemy powrócić! Uciesz się tym i podziękuj Ojcu, że Jego dom jest ciągle otwarty dla Ciebie, tak jak Jego ramiona. Spróbuj się w nie wtulić na tej modlitwie. Co czujesz?

       3. Młodszego syna moglibyśmy nazwać buntownikiem. Nosił w sobie wielkie pragnienia, lecz obrał zły kierunek ich realizacji. Ten bunt de facto obrócił się przeciwko niemu. My również jesteśmy buntownikami, ale jesteśmy powołani do tego, by być buntownikami. Szokują Cię te słowa? Bardzo dobrze. Mamy być buntownikami, czyli ludźmi gwałtownymi, którzy mają jasno sprecyzowany cel w życiu i dążą do niego za wszelką cenę. Mamy w naszym życiu buntować się przeciwko wszelkiemu złu, przeciwko pokusom (nie ulegając im), przeciwko własnemu lenistwu duchowemu, marazmowi, przeciwko pójściu na kompromisy ze złem... można by wiele wymieniać. Świętym można zostać wtedy, kiedy jest się buntownikiem, kiedy płynie się pod prąd, kiedy człowiek walczy o siebie, pracuje nad sobą. Podczas procesu przed Piłatem Jezusa również nazwali buntownikiem, mówili, że buntuje lud. A sam Jezus mówił, że Królestwo Boże zdobywają ludzie gwałtowni, niespokojni, którzy nigdy nie osiedli na laurach. Czy chcesz być świętym? W jaki sposób pragniesz się nim stać (oprócz łaski Bożej, której On Ci udziela bez liku)?

o. Grzegorz Ginter SJ


                                               archiwum