wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy.
Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz
tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych
możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego
znajdziesz
tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 11 września tekst:
Łk 6, 43-49
1. Drzewo poznaje się po
owocach, a człowieka? Po tym, co wydobywa on ze skarbca swojego serca.
Każdy z nas więc ma w sercu skarbiec, w którym przechowuje to, co jest
dla niego najważniejsze, najwartościowsze. Spójrz w tej modlitwie na
swoje serce i ten skarbiec. Co w nich przechowujesz? Co jest dla Ciebie
najważniejsze? Czego strzeżesz jako najdrogocenniejszej perły?
2. Z obfitości serca mówią usta
człowieka. Ale zaraz potem Jezus mówi, że samo wzywanie Go ustami
niewiele znaczy? Czyż nie przeczy sam sobie? Jednak potrzebujemy
spojrzeć na Jezusa, który sam nam pokazuje, że owszem, głosi Słowo Boże,
ale zarazem sam je wypełnia w swoim życiu. Mówi o miłości i kocha. Mówi
o służbie i sam staje się naszym sługą aż do oddania za nas życia. O
czym mówię, a co czynię? Poproś Jezusa o łaskę wcielania w życie
pragnień, które nosisz w sercu, pragnień kochania i służenia innym.
3. Jezus te wszystkie słowa
mówi do nas, Jego uczniów, którzy stajemy przed Nim zasłuchani w Jego
słowo. Lecz ten, który słucha, a nie wypełnia - podobny jest do
człowieka, który swoje życie buduje na ulotnych piaskach. Słuchanie
bowiem domaga się po-słuchu, czyli posłuszeństwa. To samo Jezus
wypominał faryzeuszom, że znają na pamięć całą Torę i nauczają ludzi,
lecz sami palcem tego nie ruszają (nie wypełniają). I jeśli nasza
sprawiedliwość (czyli wypełnianie Słowa Bożego) nie będzie większa niż
uczonych w Prawie i sprawiedliwość, to nie wejdziemy do Królestwa
Bożego. Budowanie życia na skale, na prawdzie, na czymś trwałym to
jedność naszych słów i czynów, które wypływają ze słuchania Słowa Bożego
i bycia mu posłusznym.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 10 września tekst:
1 Kor 9, 16-19.22-27
1. Biada mi, gdybym nie
głosił Ewangelii. Czy pomyślałeś kiedy tak kategorycznie o Twoim
byciu chrześcijaninem? Biada Ci... gdybyś słowem i życiem nie świadczył
o miłości Boga, która objawiła się w Jezusie Chrystusie. Biada, gdyby
przykład Twojego życia bardziej gorszył (czynił innych gorszymi),
aniżeli budował. Biada, gdyby Ewangelia - zamiast Dobrą Nowiną o
zbawieniu - stała się ciężarem wkładamy na barki innych (tylko nie
swoje). Nie rozpieszcza nas św. Paweł i to jego "biada" brzmi bardzo
groźnie. Jakie uczucia wzbudzają w Tobie te słowa? Co one mówią o Twoim
życiu? Nie myśl o brakach, czy uchybieniach, lecz bardziej o
pragnieniach serca... czy te słowa popychają Cię bardziej do tego, by
żyć Ewangelią i ją głosić.
2. Na czym wg Pawła polega
głoszenie Ewangelii? "Tak więc nie zależąc od nikogo (wolność
wewnętrzna), stałem się niewolnikiem wszystkich (miłość, która się
wydaje)"... "Dla słabych stałem się słaby, by pozyskać słabych. Dla
wszystkich stałem się wszystkim"... Paweł w pełnej wolności ducha sam
siebie ogranicza: dla słabych staje się słaby (by ich przypadkiem swoją
mocą nie zawstydzić i odciągnąć od Ewangelii). Czyni wszystko na wzór
Jezusa, który będąc Bogiem sam siebie ograniczył i dla nas -
ludzi, stał się człowiekiem. To jest najwyższy wymiar miłości. Chrystus
dał nam wzór miłości najdoskonalszy - stał się człowiekiem, ale tak
pokochał człowieka, do takiego szaleństwa, że klęka przed człowiekiem i
myje mu nogi (stał się sługą człowieka), a potem za tego człowieka
umiera na krzyżu. Czy pociąga Cię taka miłość? Co chcesz uczynić tu i
teraz, co zmienić w swoim życiu, by tą miłością kochać innych?
3. Św. Paweł jest świadomy, że
ta miłość z jednej strony jest łaską Boga - Jego darem, lecz z drugiej
strony człowiek potrzebuje włożyć wysiłek, by ona naprawdę "stała się
ciałem". Dlatego mówi, by "biec, aby otrzymać nagrodę", tzn. "poskramiam
moje ciało i biorę je w niewolę". Nie chodzi o to, że ciało (to
materialne, fizyczne) jest złe. Paweł ma na myśli wszelkie tendencje w
człowieku, które chcą go odseparować od Boga, od miłości, od dobra i
które nazywa "ciałem" (to, co cielesne, w odróżnieniu od tego, co
duchowe czyli prowadzące człowieka mocą Ducha Św. ku Bogu). Czy wkładasz
codzienny wysiłek, by kochać miłością Bożą? Czy starasz się codziennie
prowadzić walkę duchową z tym wszystkim, co Cię odciąga od Boga i
miłości (z pokusami, z wszelkim nieuporządkowaniem, z impulsywnością i
ze wszystkim, co jest przeciwne miłości i dobru bliźniego)? Czy brak
walki o swoje życie i o miłość, brak pracy nad sobą nie usprawiedliwiasz
przypadkiem tym, że "przecież Bóg i tak jest miłosierny i mi wszystko
przebaczy"? Czy Duch Św. może w kimś takim działać? Popatrz na swoje
życie i przyjrzyj się swoim pragnieniom w tym względzie. Pod koniec
modlitwy zobacz, do jakich zmian w życiu, do jakiego nawrócenia (czego
konkretnie) zaprasza Ciebie Bóg pod wpływem tej modlitwy. Czy posłuszny
tym poruszeniom chcesz zmienić swoje życie i poczynisz konkretne kroki
ku temu? Powiedz o tym Jezusowi.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Czwartek, 9 września tekst:
Łk 6,27-38
Miłujcie
waszych nieprzyjaciół... Trudne Słowo daje nam dziś Kościół do
rozważenia. A przecież to Jezusowe wezwanie jest tym, co wyróżnia Jego
naukę. Miłość nieprzyjaciół jest jedną z charakterystycznych cech
postępowania chrześcijanina. Nie-przyjaciel to niekoniecznie wróg, ale
także ten, którego nie możesz nazwać przyjacielem, o którym powiesz:
znajomy, kolega. Zatem Jezus mówi o miłowaniu wszystkich, których
spotykamy na swojej drodze. Miłowaniu, czyli pragnieniu dobra dla tego
człowieka, pragnieniu, by mu się działo dobrze. A ile pośród nas
zazdrości, porównywania się z innymi, życzenia komuś źle. Popatrz na
swoje relacje z ludźmi. Jak o nich czasami myślisz? Z kim Ci najtrudniej
wytrzymać? Kto sprawia, że ponosi Ci się poziom adrenaliny? Czy widzisz
dlaczego tak jest? Porozmawiaj z Jezusem o jednej z tych osób. Tej,
która najbardziej "chodzi" Ci po głowie podczas tej modlitwy.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 8 września
Narodzenie Maryi tekst:
Mt 1,1-16.18-23
Dziś
świętujemy urodziny Matki Bożej. Spróbuj sobie wyobrazić ten dzień, tak
ważny w życiu Joachima i Anny. Zobacz jak świętowali ten moment, jak
cieszyli się z sąsiadami i rodziną. Zobacz jak Maryja dorastała. Zobacz
też uroczystość zaślubin z Józefem. Ich wzajemną radość. Przychodzi Bóg
i zaprasza, najpierw Maryję, potem Józefa, do rezygnacji z marzeń,
planów i oddania ich Jemu. Nie bój się wziąć do siebie Maryi...
Te słowa Bóg kieruje także do Ciebie. Bo Maryja jest także Twoją Matką.
Zobacz, jakie jest Jej miejsce w Twoim życiu? Jaka jest Twoja relacja z
Nią? Czy potrafisz zwracać się do Niej Mamusiu? Jeśli nie, to czy
wiesz, dlaczego tak jest? Na zakończenie modlitwy porozmawiaj z Józefem
lub Maryją o tym, co zobaczyłeś.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 7 września tekst:
Łk 6, 12-19
1. Spróbuj sobie tę scenę
wyobrazić. Jezus wchodzi na górę, aby się modlić i czyni to przez całą
noc. W wyobraźni popatrz na Jezusa i na to, jak się modli. Jaką postawę
przyjmuje wobec swojego Ojca i jakimi słowami rozmawia z Nim. Jezus
wchodzi na górę, a więc jakby te sprawy, którymi na codzień się zajmuje
- zostawia w dole. Dla Niego liczy się teraz tylko Ojciec, który zna te
sprawy i troszczy się o nie. Lecz w tym momencie - momencie intymnego
spotkania z Synem, Ojciec chce poznać Jego serce, Jego uczucia,
poruszenia, Jego trudności... Czym Ty się dzielisz z Bogiem podczas
modlitwy? Czy oprócz codziennych spraw (o których Ojciec chce słuchać),
odkrywasz przed Nim także swoje serce, to co czujesz, co Cię cieszy,
daje pokój, a także co Cię boli, niepokoi, denerwuje... czy dzielisz się
z Ojcem Twoim światem wewnętrznym?
2. Zobacz, że Jezus po
skończonej modlitwie przywołuje liczne grono swoich uczniów i wybiera z
nich Dwunastu - ścisłe grono towarzyszących Mu Wysłanników (bo to
oznacza słowo "Apostoł"). Spójrz na to, jak wygląda relacja Jezusa z
Ojcem. Przed dokonaniem ważnego wyboru Jezus rozmawia z Ojcem, być może
"konsultuje" z Nim tą ważną decyzje, pyta Go o zdanie (choć to pewnie
ostatecznie Jezus podejmie decyzję), radzi się Ojca albo wyjawia Mu
swoje uczucia co do tej decyzji (jasne światła, ale też np. niepokoje -
wszak wiedział kim jest Judasz). Czy też tak rozmawiasz z Bogiem, kiedy
masz do podjęcia jakieś ważne decyzje życiowe? Czy w ogóle przychodzi Ci
na myśl, by spróbować swoje uczucia, niepokoje, niepewności skonsultować
z Ojcem, który jest Ci życzliwy i chce Ci pomóc? Oczywiście, Bóg nie
dokona za Ciebie żadnego wyboru, ale rozmowa z Nim może przecież dać Ci
większe światło czy potwierdzić jakąś intuicję. Tak samo dzieje się,
kiedy jakąś ważną rzecz wyjawimy najlepszemu przyjacielowi, który
patrząc na sprawę z zewnątrz może rzucić jakieś nowe światło czy
otworzyć nowe horyzonty. Czy takim przyjacielem jest dla Ciebie Bóg
Ojciec?
3. Za Jezusem idą tłumy i to,
czego one potrzebują ukazuje zarazem misję Jezusa. Przede wszystkim jest
posłany, by głosić Dobrą Nowinę. Jak czytamy dzisiaj - ludzie przybyli z
różnych stron (ta różnorodność jest symbolem całego świata, który
potrzebuje Jezusa), najpierw by "Go słuchać", a potem by "zyskać
uzdrowienie ze swoich chorób". Jezus pokazuje się tutaj jako Nauczyciel
i Lekarz. Moc wychodzi od Niego, że nawet złe duchy są wypędzane. Do
tego samego powołuje swoich uczniów, oni mają wejść w tą samą misję. Ale
ta misja to nie jest działanie swoją mocą - uczniowie będą to robić nie
w swoje imię, lecz w imię Jezusa, bo to On ich wybrał. A Jezus czyni to
wszystko będąc w zażyłej relacji z Ojcem. Kto chce być prawdziwym
uczniem Chrystusa, potrzebuje trwać w tej samej relacji do Ojca. Jak
postrzegasz swoją modlitwę? Czy widzisz jej rozwój na przestrzeni czasu,
lat które przeżyłeś? Czy Bóg naprawdę staje się coraz bardziej Ojcem dla
Ciebie? A może Wasza relacja jest "poprawna", ale nie za bliska... Jaką
chciałbyś mieć z Nim relację? Powiedz Mu o tym i powiedz Mu również o
tym, co chcesz zrobić, by tak było.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Poniedziałek, 6 września
tekst: Łk 6, 6-11
1. "W szabat Jezus wszedł do
synagogi". Wyobraź sobie na początek miejsce medytacji: jest to synagoga
pełna ludzi w szabat. Ewangelista wymienia Jezusa, człowieka z uschłą
ręką oraz uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Zastanów się po co każdy z
nich przychodzi do synagogi. Jezus przychodzi, by nauczać. Nie wiadomo
czy człowiek chory oczekiwał na cud. Czy spodziewał się, czy miał
nadzieję na to, że Jezus go uzdrowi. Spiskujące przeciwko Jezusowi
stronnictwa Żydów chciały pochwycić Go na łamaniu prawa spoczynku
szabatowego. Zadziwia w tej scenie to, że każdemu z nich spełnił się
zamiar, z którym przyszedł: Jezus nauczał i uzdrowił, chory odzyskał
zdrowie, a faryzeusze mieli powód, by słusznie według nich, oburzyć się
na zachowanie Jezusa. Nie znaczy to, że przybliżyli się dzięki temu do
prawdziwego poznania Boga. Dlatego może to być przestroga i dla nas,
byśmy baczniej przyglądali się naszym zamierzeniom, bo nie wystarczy
pójść na Mszę oraz mieć poczucie, że wszystko idzie po naszej myśli.
"Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa
niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w
niebie".
2. Człowiek z uschłą prawą ręką - prawa
ręka symbolizuje moc, władze, panowanie- jest to człowiek, którego
ułomność sprawiła, że stał się osobą bezsilną, pozbawioną mocy
działania. Właśnie poprzez swoje kalectwo zostaje dostrzeżony przez
Jezusa i przez faryzeuszy. Pomyśl sobie o słabościach, kompleksach,
ranach, które odbierają Ci siłę i moc. Choć często starasz się je ukryć,
to tak naprawdę one zajmują dla Ciebie pierwsze miejsce. Dostrzega je
również Bóg i szatan. Bóg pragnie Cię uzdrawiać, byś mógł odzyskać
pełnię mocy i sił duchowych. Szatanowi chodzi tylko o to, by wykorzystać
Twoją słabość, by dzięki niej starać się ugodzić w Boga. Czy ujrzenie
swoich słabości jako miejsca rozgrywek między miłością i nienawiścią nie
pozwala w nowy sposób spojrzeć na nieraz pieczołowicie przez Ciebie
pielęgnowane kompleksy? Czy nie warto odrzucić je raz na zawsze, by móc
odzyskać pełnie mocy i władzę panowania nad sobą, by dzięki temu jeszcze
lepiej służyć Bogu?
Danuta Prot
|
|
Niedziela, 5 września
XXIII zwykła
tekst: Łk 14, 25-33
1. Za Jezusem idą tłumy, a On
mówi im rzeczy bardzo trudne. Wielkie tłumy idą za Nim, ale Jezus sam
powiedział w innym miejscu, że wielu jest powołanych, ale niewielu
wezwanych. Te tłumy idą za Nim i słyszą, że nie można być uczniem Pana,
jeśli się nie ma w nienawiści swoich bliskich (tych najbliższych) i
wszelkich dóbr. Jak to rozumieć? Co te słowa wzbudzają w Twoim sercu?
Poprzyglądaj się najpierw tym swoim uczuciom, Twojej spontanicznej
reakcji na takie mocne i trudne słowa. Bo przecież bez wsparcia naszej
rodziny i bliskich żyłoby nam się bardzo źle, może wręcz byłoby to
niemożliwe. O co więc chodzi Jezusowi, za którym - każdy w sercu
potrzebuje to sprawdzić - chcemy iść, gdziekolwiek On jest!
2. Czy chodzi o rzeczywistą
nienawiść? To słowo jest w oryginale i nie możemy go wymazać. Lecz co
ono oznacza? Może bardziej jest na zasadzie przeciwieństwa? Być uczniem
Chrystusa, być dzieckiem Boga to kochać Go - całym sercem, całą duszą i
ze wszystkich sił. A wszystko inne mamy "nienawidzić". Nie oznacza to
zerwania relacji z bliskimi, czy żywić w stosunku do nich wrogich uczuć
czy zamiarów. Jezusowi chodzi o to, że absolutnie nikt i nic nie
może stać się dla Ciebie bogiem. Absolutnie nic - nawet ludzka, głęboka
i piękna miłość nie może stać się bożkiem i przesłaniać Ci tej jedynej i
wyłącznej relacji do Boga i do Jego Syna Jezusa Chrystusa, która
dokonuje się w mocy Ducha Świętego. Mówiąc inaczej - to uznanie, że ja
cały, z tym wszystkim kim jestem i co posiadam - należę do Boga i kocham
Go ponad wszystko! Trzeba powiedzieć, że jest to wąska ścieżka i trudna
droga, ale bez tego... "nie możesz być moim uczniem", mówi Jezus. Czy
naprawdę chcesz być we wszystkim, co przynależy do Twego Pana? To
potrzebujesz tak Go kochać, potrzebujesz zgodzić się na krzyż, na
poniżenie, na wzgardy, na odrzucenie... bo to właśnie spotkało Twojego
Pana. Zgadzając się na to i tak rzeczywiście żyjąc, przyjmujesz
jednocześnie chwałę, która i Jego spotkała. Ale ta chwała jest dopiero
po męce. Pójść za Jezusem na krzyż, by potem pójść za Nim w chwale - to
jest droga prawdziwego chrześcijanina! Oblicz więc dobrze, czy masz dość
"pieniędzy", by zbudować taki gmach Twojego życia. Oblicz, czy masz dość
sił, by stanąć do walki o takie właśnie życie. Ale nie bój się -to Pan
jest w tym wszystkim najważniejszy, nie Twoje skromne siły - bez
zaufania Jemu nic się nie dokona.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|