wprowadzenia do codziennej modlitwy


Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego znajdziesz tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR. Czytania na dany dzień znajdziesz tutaj.

 Jak samodzielnie przygotować wprowadzenie do modlitwy? Znajdziesz tutaj.


Sobota, 24 lipca       tekst: Mt 13, 24-30

       1. Mierzi nas bardzo w życiu to zmieszanie dobra ze złem, pszenicy z kąkolem. Jest w nas pewien idealizm, który nieustannie poszukuje świata doskonałego i idealnego. Trudno nam przyjąć (tak często), że ani świat nie jest idealny, ani ludzie wokół nas nie są doskonali, ba, ani my sami nie jesteśmy "aniołami". Ta przypowieść pokazuje jakby świat zewnętrzny, tzn. że jest na nim i to, co dobre i to, co złe. Musimy jednak zdać sobie sprawę z tego, że świat nie jest czarno-biały. A przede wszystkim potrzebujemy sobie uświadomić, że i dobre nasienie i chwast, którego nasiał nieprzyjaciel - są w nas. To my w naszym sercu jesteśmy rozdwojeni i za św. Pawłem możemy wołać, że "nie czynię tego dobra, które chcę, ale to zło, którego nie chcę". To, co dobre, jak i to co złe - jest w nas. To co jasne i to co ciemne - jest w nas. To, co uporządkowane i to co jest chaosem - jest w nas. Uświadom to sobie, zmierz się z tą myślą, choć na pewno nie jest ona łatwa do przyjęcia.

       2. Ta ewangelia pokazuje również jedną z największych trudności, jaką ma dzisiejszy człowiek. Słudzy - odkrywszy, że na polu oprócz pszenicy jest również i chwast - chcą chwast od razu wyrwać. Nie mogą znieść, że na tym "doskonałym" polu, jakie mieli, znalazły się takie niedoskonałości (w postaci chwastu). Lecz co mówi właściciel? Pozwólcie obojgu rosnąć aż do żniwa, nie wyrywajcie, by wraz ze złem nie zniszczyć i dobra. Czy te słowa nie są dla nas szokujące? Wszak mamy walczyć ze złem w naszym życiu, mamy rozeznawać i podejmować dobre decyzje. O co chodzi właścicielowi - o co chodzi Bogu?

       3. Potrzebujemy zdać sobie sprawę z tego, że bardzo często w naszym życiu wraz z nieakceptacją zła - nie akceptujemy również nas samych, odrzucamy siebie, potępiamy siebie, mówiąc najkrócej - nie kochamy siebie. Trudno nam przyjąć, że jest w nas dobro pomieszane ze złem (jak zboże z chwastami) i... tępimy siebie, niszczymy (skrajne przypadki to np. anoreksja - agresja względem siebie, swojego ciała, itp.). Bez zaakceptowania siebie, bez pokochania siebie trudno o rozwój, trudno dotrwać "do żniwa". Bóg nigdy nie kocha warunkowo ("będę Cię kochał, jeśli..."). Bóg kocha bezwarunkowo, kocha Ciebie w tym momencie i takiego, jaki właśnie jesteś (a nie jakiego siebie wymarzyłeś, jaki chciałbyś być, itd.). Skoro tak, to dlaczego tak trudno nam siebie pokochać? Dlaczego w tym staramy się być "lepsi" od Boga, który nas kocha z naszymi niedoskonałościami? Zapytaj Go o to na modlitwie i porozmawiaj z Nim o Twojej miłości do siebie samego...

o. Grzegorz Ginter SJ


Piątek, 23 lipca         tekst: J 15,1-8

       Co dla Ciebie oznacza trwanie w Jezusie? Trwanie to pewna bierność, "bycie w". Jednak trzeba chociażby odpowiedzieć na zaproszenie Jezusa, aby przyjść do Niego, czerpać z Jego życia. Co robisz, aby to mogło się realizować? Co jeszcze w Tobie potrzebuje oczyszczenia? Jakie dziedziny Twojego życia? I jeszcze ostatnie zdanie z dzisiejszej Ewangelii: Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. Twoje życie ma przynosić chwałę Bogu Ojcu. On chce być z Ciebie dumny i jest z Ciebie dumny. Jesteś Jego dzieckiem, Jego dziedzicem. Jesteś Jego przedstawicielem wobec świata. Jakim? Jeżeli ktoś popatrzy na Ciebie, na to jak i co robisz, czy zobaczy prawdziwe oblicze Boga? Czy może karykaturę... Przeprowadź końcową rozmowę z Bogiem Ojcem mówiąc Mu o tym, co zrodziło się podczas tej modlitwy.

Anna Goliszek


Czwartek, 22 lipca         tekst: Ps 63 (całość)

       Jak bardzo Ty pragniesz Boga? Całą duszą? Całym sercem? Całym umysłem? Ze wszystkich sił? A może wręcz przeciwnie, nie odnajdujesz w sobie tęsknoty za Bogiem. Może codzienność życia sprawiła, że stał Ci się prawie obojętny? Obraz zeschłej ziemi oczekującej wody może mocno przemawiać. Tam życie wygasa, zanika. Ale jeśli zostanie nawodniona, napełni się zielenią, będzie tryskać życiem. Tak samo jest z Twoją duszą. Jeśli każdego dnia ciągle na nowo nie przyjmujesz Bożej łaski - Twoja wiara uschnie, Twoja nadzieja zniknie, a miłość wygaśnie. Postać, którą dziś Kościół wspomina - Maria Magdalena jest tą, która pokazuje, jak bardzo można kochać Jezusa. Totalnie, nie uciekając spod Krzyża, idąc do grobu mimo iż to tak bardzo boli...

Anna Goliszek


Środa, 21 lipca         tekst: Jr 1,1.4-10

       1. Wielu największych proroków i postaci z biblijnej historii „wymawiało się”, kiedy Bóg chciał ich powołać. Znali swoje ograniczenia, widzieli konkretne przeszkody do tego, czego chciał od nich Bóg. Tylko kilka przykładów: Mojżesz – który miał mówić o Bogu, prowadzić tworzący się dopiero naród izraelski – jąkał się, był kimś obcym, bo wiele lat przebywał z dala od Egiptu. Jeremiasz, jeden z największych proroków, stwierdza, że jest za młody by być ustami i dłońmi Boga. Nawet Maria, matka Jezusa, ma wątpliwości, że może się w niej począć dziecko, bo przecież nie współżyła z mężczyzną. Jest gotowa pójść za głosem Boga, tylko nie ma pojęcia jak. „Jakże się to stanie, skoro…”. Jednak tam, gdzie jesteśmy najsłabsi, gdzie wydaje się, że nie ma absolutnie żadnej możliwości wypełnienia wezwania, najbardziej objawia się moc samego Boga. Pomyśl o „niespełnionych” obietnicach Boga, o swoich wątpliwościach w możliwość ich wypełnienia. Poproś Boga o to, czego pragniesz w tej kwestii.

       2. Oto kładę dziś moje słowa w Twoje usta. Od tej chwili słowa proroka nie są zwykłym napominaniem, gawędzeniem na pobożne tematy. Teraz to słowa samego Boga, Jego czyny. Prorok staje się szczególną własnością Boga, ale i też specjalnym podopiecznym. Nie oznacza to, że zawsze będzie mu się powodziło, że nic złego mu się nie przydarzy. Właściwie jest raczej pewne, że będzie mu trudno. Jednak – jak napisze święty Paweł – nic nie zdoła go wyrwać z ręki Boga, nic nie odbierze mu życia, jakie wiedzie we Wszechmocnym. Każdy z nas jest w szczególny sposób wybranym jedynego Boga. przeczytaj słowa powołania Jeremiasza i zostań przy tych, które najbardziej Cię poruszają. Zapytaj Boga, co chce Ci przez nie powiedzieć.

Natalia Żelasko


Wtorek, 20 lipca         tekst: Mt 12, 46-50

       Wydaje się, że dzisiejsza sytuacja jest najnormalniejszą w świecie - do Jezusa przychodzi rodzina i chce się z Nim spotkać. Reakcja Jezusa może wydawać się zaskakująca. Ale nie jest to bez wątpienia moment odrzucenia swojej rodziny. Dla Jezusa jest to okazja, by pokazać, kim jest prawdziwa rodzina Jezusa. Nie grają tu żadnej roli pokrewieństwo, znajomości, koneksje, kombinowanie, itd. Jedynym kryterium bycia dzieckiem Ojca, a jednocześnie bratem Jezusa jest pełnienie woli Ojca. Aby zaś ją pełnić, aby być posłusznym, potrzeba wsłuchać się w to, co Ojciec mówi do nas. Mówił i mówi przez swego Syna umiłowanego, Jezusa Chrystusa. CO mówi? "Bóg jest miłością" - powie św. Jan, a więc to, co Bóg do nas mówi jest... miłością. Słowa Ojca zapewniają nas nieustannie o Jego niekończącej się trosce o nas, Jego miłości, pragnieniu szczęścia dla nas. Mówi o tym, jak bardzo Go ta miłość do nas "rozrywa" od środka, rozpala Go i z utęsknieniem oczekuje chwili, byśmy stali się w pełni Jego dziećmi (jesteśmy nimi przez stworzenie i przez chrzest, lecz grzech ciągle w nas to zaburza). Wpatruj się w dzisiejszą scenę i zobacz Jezusa, jak wyciągnąwszy rękę w Twoją stronę mówi: "oto mój brat, który pełni wolę mego Ojca niebieskiego". Czy tak się czujesz? Czy tego pragniesz?

o. Grzegorz Ginter SJ


Poniedziałek, 19 lipca      tekst: Mt 12, 38-42

       1. Uczeni chcą widzieć znak od Jezusa. Najgorsze w tym jest to, że Jezus co chwilę kogoś uzdrawia i czyni inne znaki (jak choćby rozmnożenie chleba, itd.), a jednak oni... chcą znaku. Pan nie daje im żadnego znaku, bo wie, że nie mają wiary. Skoro nie wierzą temu, co On czyni, to jakiemukolwiek innemu znakowi również nie uwierzą. Ich sceptycyzm bierze się z niewiary, choć uważają siebie za najbardziej wierzących, za nauczycieli innych. Popatrz na swoje życie i zobacz te miejsca w sercu, które są "sceptyczne" w przyjęciu Słowa Bożego i znaków Jego miłości. Porozmawiaj o tym z Jezusem.
       2. Jezus mówi tylko o jednym znaku, jaki będzie dany - znaku Jonasza, kiedy to On, Zbawiciel świata będzie przez trzy dni ukryty we wnętrzu ziemi, by potem zmartwychwstać i pokonać wszelkie zło, grzech i śmierć. Kiedy Apostołowie po Zesłaniu Ducha Św. głoszą Jezusa, to głoszą Go właśnie jako ukrzyżowanego, umarłego i zmartwychwstałego - w tym jest nasze zbawienie. Czy przyjmuję ten znak? Czy Jezus jest dla mnie rzeczywiście ukrzyżowany i zmartwychwstały, tzn. ŻYJĄCY? Czy moja wiara w takiego Boga jest poparta czynami pełnymi miłości, tzn. czy jest to wiara konsekwentna? Proś Jezusa, byś umiał przyjąć ten największy znak Jego miłości do Ciebie i żyć nim na codzień.

o. Grzegorz Ginter SJ


Niedziela, 18 lipca      XVI zwykła       tekst: Łk 10, 38-42

       1. Zobacz Jezusa, który dzisiaj wchodzi w szarą codzienność. Przychodzi w gościnę i zasiada do stołu. W wyobraźni zobacz prostotę tej sceny. Jest tu miejsce na słuchanie i na krzątanie się po kuchni. Na razie nie wchodź dalej w scenę - zatrzymaj się na tym obrazie i kontempluj Boga obecnego całym sobą w naszej codzienności. Pomyśl o swoich codziennych obowiązkach i o tym, że Bóg Cię w tym nie opuszcza. Jak się z tym czujesz?
       2. Spójrz teraz na główny wątek - dwóch kobiet, z których jedna słucha Jezusa, a druga próbuje przyrządzić coś do jedzenia, pragnie jak najlepiej ugościć Pana. Dochodzi do sporu. Ale czy rzeczywiście jest to spór - jak niektórzy by chcieli - pomiędzy tym, co kontemplacyjne i słuchające, a tym co czynne i działające? Bez wątpienia nie. Jezus przecież nie potępia działania Marty, nie gani jej gościnności, która jest jedną z ważniejszych cnót chrześcijańskich. On pokazuje jej nie to, co jest ważniejsze, ale co jest pierwsze. A pierwsze jest słuchanie Boga po to, by potem wypełnić Jego Słowo (dać mu po-słuch, czyli posłuszeństwo). Inaczej nasze działanie, zwłaszcza "religijne" może przerodzić się w pusty aktywizm. Słuchanie i działanie są równorzędne, jednak pierwszeństwo należy dać słuchaniu Boga, też po to, by pozwolić się przemienić przez Jego Słowo. Zobacz, jak dzisiejsze życie pędzi i jak bardzo stało się "działające" (aktywne), pozostawiając zupełnie na boku słuchanie (nie tylko Boga, ale też drugiego człowieka). A Ty czemu dajesz w życiu pierwszeństwo?
       3. Możesz na tą scenę spojrzeć z jeszcze jednego punktu widzenia. Spróbuj wejść w swoje serce i zobacz, że w każdym z nas jest i Marta i Maria. Jedna część nas tak często tęskni za tym, by usiąść u stóp Pana i słuchać Go, tęskni za ciszą, spokojem. Zaś druga część nas goni ciągle za czymś, nosi i nie może usiedzieć w jednym miejscu. A może to życie tak goni, że nie ma czasu na słuchanie, na zatrzymanie się. Popatrz na swoje życie i zobacz, kto w Twoim sercu jest "ważniejszy": Marta czy Maria?

o. Grzegorz Ginter SJ


                                               archiwum