wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy.
Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz
tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych
możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego
znajdziesz
tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
Jak samodzielnie przygotować wprowadzenie do modlitwy?
Znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 16 stycznia tekst:
Mk 2, 13-17
1. Jezus powołuje na swoich
uczniów ludzi, na których nikt inny nie spojrzałby w tamtym czasie. Bo
cóż znaczyli zwykli rybacy czy celnicy? Niewiele. Jedni byli uważani za
niewykształconych, a drudzy za tych, co kolaborują z okupantem. Bo nie
tak jak patrzy człowiek - patrzy Bóg. On nie tylko widzi w nich to, co
może inni nie są w stanie dostrzec. Wszak żaden z uczniów Jezusa nie był
doskonały. Ale Jezus widzi w nich także szansę na rozwój, otwartość
serca na przyjmowanie Jego nauki, widzi zgodę na wyrzeczenia i wzrost
duchowy. Czy my sobie i innym dajemy takie szanse?
2. To danie szansy sobie i
innym jest mocno związane z miłosierdziem, o którym pośrednio się
dzisiaj mówi w tekście. Faryzeusze zarzucają Jezusowi, że jada z
grzesznikami i celnikami, tzn. "brudzi się" ich obecnością. Ale Bóg
okazuje miłosierdzie właśnie temu co słabe, grzeszne i upadające, a w
tym okazaniu miłosierdzia jest również zawarte danie szansy na nowe
życie. Nie wiemy, czy ci celnicy i grzesznicy, z którymi Jezus jadał -
nawracali się. On zresztą ich do tego nie wzywał (przynajmniej nie mamy
takich świadectw w Biblii). Jezus po prostu z nimi był, jadł, rozmawiał,
słuchał, rozumiał... i być może przez ten fakt oni zmieniali swoje
życie. Czego Ty potrzebujesz do zmiany swojego życia? Jaką szansę dajesz
innym - zwłaszcza tym, którzy są na "marginesie społecznym"?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 15 stycznia tekst:
Mk 2,1-12
1. Paralityka
przyniosło czterech ludzi. Nie mógł sam przyjść do Jezusa. Nie tylko go
przynieśli, ale dzięki ich wierze Jezus mógł dokonać cudu uzdrowienia.
Czasami też tak jest w naszym życiu. Są przy nas takie osoby, które
nieustannie przynoszą nas przed Boga, szczególnie w tych momentach,
kiedy sami już nie mamy sił... Często są ukryte i nie obnoszą się z tym,
że się za nas modlą. Czy dziękujesz Bogu za te osoby, nawet jak ich nie
znasz? A tych, których znasz - czy kiedykolwiek powiedziałeś im
"dziękuję za modlitwę"? Bez nich zapewne nie dokonałoby się tak wiele
dobra w Twoim życiu. A czy potrafisz przyznać się do tego, że
potrzebujesz modlitwy, że potrzebujesz pomocy i wsparcia? Bądź szczery
wobec siebie i Boga.
2. Paralityk jest obrazem człowieka
zanurzonego w grzechu tak bardzo, że nie może on normalnie funkcjonować
nie tylko w relacji do Boga, ale również do samego siebie i do braci. A
co robi Jezus w dzisiejszej scenie? Najpierw naucza - niejako uprawia
grunt na to, by łaska Boża mogła działać. To Słowo słyszy również
paralityk. Potem uwalnia tego człowieka od grzechu, aby w końcu
przywrócić mu pełną sprawność fizyczną. Tu przychodzi na myśl Sakrament
Pokuty i Pojednania. Tego samego dokonuje Bóg w każdym, kto staje wobec
Niego przyznając się do swojej słabości. Odpuszcza grzechy, ale ma też
moc uzdrowić fizycznie. Jak przystępujesz do tego sakramentu? Z jaką
wiarą? W jakiej postawie: przebaczenie mi się należy czy w pokorze
pozwalając, aby to Bóg był najważniejszy?
Anna Goliszek
|
|
Czwartek, 14 stycznia tekst:
Mk 1,40-45
1. Trędowaty
przychodzi do Jezusa, bo On jest jego ostatnią deską ratunku. Wszak nikt
nie tylko nie może mu pomóc, ale też nie chce, aby nie ściągnąć na
siebie rytualnej nieczystości. Ci ludzie, którzy zewsząd się schodzą do
Jezusa pomimo iż On "ucieka" na miejsca pustynne także doszli do jakiejś
granicy i szukają pomocy. Co Ciebie przyprowadza do Jezusa? Jaka
potrzeba? Jakie pragnienia i marzenia?
2. Trędowaty pomimo zakazu Jezusa, aby
rozgłaszać to, co stało się w jego życiu nie potrafi milczeć. On
naprawdę uwierzył, że Bóg jest i działa. Dzieli się tym, czego
doświadczył. Nawet za cenę wystawienia się na pośmiewisko, drwiny czy
wytykanie palcami. A czy Ty zdolny jesteś tak świadczyć o swojej wierze
w Boga. Każdego dnia, zaczynając od najprostszych i codziennych zajęć,
spotkań i rozmów... Ale, aby to było możliwe, trzeba byś zauważał
działanie Boga w Twoim życiu, Jego zainteresowanie najdrobniejszymi
Twoimi sprawami. Proś o uważne serce i otwarte oczy na Boga i Jego
dzieła. A kiedy zobaczysz, nie zapomnij o dziękczynieniu.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 13 stycznia tekst:
Mk 1,29-39
1. Niedługo po
chrzcie Jezusa w Jordanie – przełomowym wydarzeniu w jego życiu –
zaczyna nauczać, uzdrawiać, uwalniać. Opisane w dzisiejszej perykopie
wydarzenie ma miejsce zaraz po tym, jak ludzie w synagodze zdumiewali
się mocą tkwiącą w nauczaniu Jezusa i po wypędzeniu nieczystego ducha z
pewnego człowieka. Postaraj się wejść wyobraźnią w tę scenę. Zobacz
Jezusa, gdy wraz z dwoma synami Zebedeusza idzie do domu Szymona i
Andrzeja. Tam uzdrawia teściową jednego z nich. Te wydarzenia musiały
być niezwykle mocne i poruszające, bo jeszcze przed zachodem słońca
„całe miasto” zebrało się u drzwi domu, w którym przebywał Jezus z
niedawno powołanymi uczniami. Przyniesiono chorych i opętanych, a On ich
uzdrawiał, wypędzał złe duchy. Nad ranem Jezus wychodzi i kieruje się na
pustynię, gdzie rozmawia z Ojcem. Bądź z Nim w tym czasie odosobnienia,
czuwaj, przyglądaj się temu, jak Jezus się modli. Chłoń ciszę tego
spotkania.
2. Zobacz, że Jezus nie daje się zatrzymać.
Nie wraca do miasta, gdzie ludzi Go szukają, nie chce ograniczyć swojej
misji do jednego miejsca. Wyszedł, aby głosić Dobrą Nowinę w całym
Izraelu, a nie po to, by być miejscowym uzdrowicielem. To uczeń ma iść
za Nim, być pielgrzymem, który jest wolny w stosunku do każdej rzeczy
stworzonej. Czy jesteś takim pielgrzymem, który idzie za Jezusem? Na
przykład w swoich osądach – czy jesteś w stanie zmienić swoje zdanie o
kimś? Czy umiesz nie przywiązywać się do swoich czułych punktów, zranień
i przyjmować krytykę, trudne słowa? To też jest jakiś sposób na bycie „w
ruchu” duchowym, na to, by – jak mówi Pierwszy List św. Piotra – mieć
„przepasane biodra umysłu”.
3. Na podstawie tego tekstu można zobaczyć
także pewną drogę duchową, którą idą wraz z Panem uczniowie. Widać, że w
opisanej scenie uczniowie nie wiedzą, gdzie jest Jezus, muszą Go szukać.
Możliwe, że jeszcze nie wiedzieli o tym, że Jezus ma zwyczaj oddalać się
w odosobnione miejsca na modlitwę. Musieli poświęcić czas na szukanie
Go. Jednak w miarę poznawania Pana, w miarę przebywania z Nim, będą
uczyli się Jego sposobu postępowania, Jego zwyczajów (którymi są między
innymi częsta nocna modlitwa, bezkompromisowość, to, że nie pozwala, by
coś stanęło na drodze Jego misji). Jeszcze później Jezus będzie
wprowadzał ich głębiej w swoją drogę, będzie odkrywał przed nimi rzeczy,
które się zdarzą (zapowiedzi męki). Podobnie dzieje się na naszej drodze
duchowej. Na jej początku musimy odkrywać „zwyczaje” i pedagogię Jezusa
względem nas. Często nie wiemy, co i dlaczego się w nas dzieje. W miarę
zdobywania doświadczenia zaczynamy odkrywać pewne zasady, którymi rządzi
się życie wewnętrzne, zaczynamy zdobywać cierpliwość, pokorę i co raz
większą bliskość z Jezusem. Już wiemy, gdzie prawdopodobnie uda się Go
znaleźć, jak z Nim rozmawiać. Nie oznacza to oczywiście, że kiedykolwiek
zabraknie miejsca na zaskoczenie i nowość! Wszak Bóg jest nieskończony.
Spróbuj na tej modlitwie zobaczyć w jakim miejscu duchowej drogi obecnie
jesteś.
Natalia Żelasko
|
|
Wtorek, 12 stycznia tekst:
Mk 1,21-28
1. Czy zdumiałeś się kiedyś
nauką Jezusa? Czy poczułeś kiedyś, że On rzeczywiście ma władzę nad
wszystkim, co się dzieje? Czy zdarzyło Ci się poczuć Jego wielką moc?
Poproś o to na dzisiejszej modlitwie. Wejdź do synagogi, w której naucza
Pan. Zobacz ludzi, którzy przyszli na wspólną modlitwę. Przyjrzyj się,
jak – kiedy przychodzi na to czas – Jezus wychodzi na środek i wyjaśnia
pisma, mówi o tym co dobre, jaki jest Bóg, kim jest człowiek… Patrz na
Niego i poproś Ojca, który objawia Syna, aby otworzył Twoje oczy, abyś
mógł naprawdę zobaczyć Jezusa, jego bóstwo skryte w ludzkiej naturze,
jego moc, która przychodzi w ogołoceniu.
2. Czy rzeczywiście ta nauka jest nowa? A
może jednak nie, może jest najstarsza, najbardziej podstawowa? Odkrywa
wnętrze człowieka, dotyka tego, co jest najgłębsze, ożywia, uwalnia spod
wszelkiej niewoli – ludzkiej, szatańskiej, spod niewoli zranień,
wspomnień, niespełnionych oczekiwań. Czegoś takiego może dokonać tylko
Ten, który stworzył wszystko, co jest; jedynie On ma taki dostęp do
duszy ludzkiej i całego dzieła swoich rąk. Spójrz na Jezusa, który
przychodzi na świat aby oczyścić, odnowić, przywrócić pełnię, którą
zniszczył grzech. Przychodzi, aby wydobyć z Ciebie to, co w Tobie złożył
u Twoich początków. Ten proces może boleć – tak jak opętanego z
Ewangelii, który był targany przez złego ducha. Ale ból nigdy nie
przewyższy łaski i miłości, która go poprzedza i za nim idzie.
3. Duch nieczysty wiedział, kim jest Jezus.
Rozpoznał Go bezbłędnie. A jednak pozostał w opozycji do Niego. Zatem
rozpoznanie Boga nie wystarcza do tego, aby za Nim iść, aby szukać
jedności z Nim. Potrzebne jest przede wszystkim zaangażowanie woli,
pragnienie, dążenie. Nie chodzi o doskonałość, ale wychodzenie naprzeciw
Jezusowi – tak jak panny z przypowieści, które wyszły naprzeciw
oblubieńcowi. Nawet, jeśli więcej jest upadków niż sukcesów – nadzieja i
pokora pozwolą nie ustawać na drodze. Spróbuj odpowiedzieć sobie na
pytanie, co napędza Cię w Twojej wierze? Co sprawia, że trwasz przy
Bogu? Odkrycie tego może dodać Ci sił i radości do jeszcze głębszego
pójścia za Jezusem i z Nim.
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 11 stycznia tekst:
Mk 1, 14-20
1. Popatrz na Jezusa chodzącego
po Galilei i zapraszającego ludzi do dzielenia z Nim życia. Bo tym
właśnie jest powołanie w swej istocie, każde powołanie. Nikt nie jest
stworzony dla siebie, więc Bóg w pierwszym rzędzie zaprasza nas do bycia
swoimi towarzyszami, uczestniczącymi w pełni w Jego życiu. Przypatrz się
Jezusowi. Jakich słów używa zapraszając, powołując? Czym pragnie
pociągnąć ludzi ku sobie, ku Ojcu pełnemu miłosierdzie?
2. Wzywa On najpierw do
nawracania się i wiary w Ewangelię. Zbliżając się do Boga jakby
"naturalnie" potrzeba zmienić orientację, kierunek naszego życia.
Porzucić to wszystko, co było do tej pory grzechem, złem, egoizmem i
wejście w życie, które Bóg proponuje. Życie, które na pewno jest
trudniejsze (nasza natura zraniona grzechem łatwiej ciąży ku złu,
wygodnictwu, lenistwu, itd.), ale piękniejsze, trwalsze, oparte na
mocnych fundamentach. Jezus zapraszając nas do relacji z sobą zaprasza
do wielkiej przygody, wyzwań, walki - o dobro, miłość, życzliwość...
zaprasza, by ostatecznie żyć pełnią życia, być w pełni dzieckiem Ojca.
3. Uczniowie porzucili swoje
profesje, rodzinę - to wszystko, co było dla nich do tej pory
najważniejsze. Sam Jezus im obiecuje, że to wszystko zostanie im
"zwrócone", niemniej jest to wyrzeczenie, ofiara, dar. Kiedy Bóg
zaprasza Ciebie do nawrócenia, przemiany życia, pójścia za Nim - ile
jesteś w stanie zostawić? Co ze swego życia jesteś gotów porzucić? Co
nawrócić?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 10 stycznia
Chrzest Pański tekst:
Łk 3, 15-16.21-22
1. Spróbuj dzisiaj z tej
modlitwy uczynić kontemplację tej sceny. Przyjrzyj się jej i wejdź w nią
w Twojej wyobraźni. Zobacz Jana, który tłumaczy Żydom kim jest oraz Kim
jest Jezus. Wsłuchaj się w te słowa. Pomyśl, co mogą oznaczać słowa, iż
On będzie nas chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Czy coś takiego nastąpiło
w Twoim życiu? Jakie są tego owoce? W dalszej modlitwie popatrz na
Jezusa. Zobacz jak przyjmuje chrzest, zobacz jak się modli. Co dzieje
się potem? Jak mogli zareagować ludzie, którzy stali w pobliżu? Wsłuchaj
się w głos, który płynie z nieba...
2. Każdy z nas przyjął chrzest.
Przez to wydarzenie zostaliśmy włączeni w Kościół, staliśmy się dziećmi
bożymi. Właśnie... skąd o tym wiemy? Jezus o tym nas poucza i nam to
pokazuje w dzisiejszej Ewangelii. Bo te same słowa, które Ojciec kieruje
do Niego: "Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie" -
te same kieruje do nas. Nie tylko w momencie chrztu, ale w każdej chwili
naszego życia. Jesteśmy w Boga wszczepieni. Jesteśmy z Jego "rodziny",
jesteśmy Jego dziećmi - jesteśmy jego umiłowanymi siostrami, ukochanymi
synami, w nas ma On upodobanie. Grzeszymy, owszem, wiele zła czynimy -
zgadza się, jesteśmy tak często podli, przewrotni, zakłamani, obłudni,
kłamliwi... to wszystko się zgadza. Ale dla Boga, pomimo to, zawsze
pozostaniemy umiłowanymi dziećmi, w których ma upodobanie. To, że zawsze
nas kocha i że to jest fundament naszego istnienia nie oznacza, że teraz
możemy robić, co nam się podoba, bo "przecież nas kocha". Miłość domaga
się odpowiedzi i jedyną odpowiedzią adekwatną jest... miłość. Na miłość
Boga potrzebujemy odpowiedzieć miłością czynną, a nie "robieniem co mi
się podoba". Wpatrując się w ten dzisiejszy obraz poproś o to, by te
słowa Ojca do Syna zrealizowały się w Twoim życiu. Posłuchaj jak Bóg do
Ciebie mówi: Tyś jest mój syn umiłowany, moja córka umiłowana, w Tobie
mam upodobanie. Poproś również o łaskę dawania odpowiedzi na miłość
Boga.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|