wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy.
Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz
tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych
możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego
znajdziesz
tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
NOWE!
Jak samodzielnie przygotować wprowadzenie do modlitwy?
Znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 10 października tekst:
Jl 4,12-21
1. Pan, który grzmi z Syjonu, który
podnosi głos tak, że drżą niebiosa i ziemia, jest ostoją swego ludu.
Potężny Bóg, wobec którego wszystko jest małe, którego moc przyćmiewa
słońce, księżyc i gwiazdy jest ucieczką i ostoją człowieka. Ten, który
powołał świat do istnienia, jest cały nakierowany na obronę swojego
ludu. Spróbuj to sobie uświadomić. Rozejrzyj się dookoła siebie, spójrz
przez okno popatrz na przyrodę, na niebo, na ludzi ze świadomością, że
ich źródło jest w Bogu, że On ma moc by jednym słowem dać istnienie temu
wszystkiemu. Poczuj tę wielką moc Boga. A następnie pomyśl, że cała ta
moc jest teraz skupiona na tym, aby Ciebie bronić, osłaniać, prowadzić,
umacniać… zbawić. Postaraj się nazwać to, co budzi się w Tobie na tę
myśl. Porozmawiaj o tym z Bogiem.
2. Owego dnia – a więc w ostatecznym rozrachunku,
na końcu czasu, u progu wieczności… wszystko będzie już dobrze. Póki co
ziemia się trzęsie, słońce, księżyc i gwiazdy ulegają zaćmieniu, a my
się przerażamy, tracimy nadzieję, stabilność, radość. Ale ostatecznie
kiedyś przyjdzie dzień, po którym nie będzie nocy, góry będą ociekać
moszczem, a pagórki mlekiem. Wszystkie strumienie napełnią się wodą –
wszystkie miejsca (w świecie, wśród ludzi, ale przede wszystkim w
naszych wnętrzach) wyschnięte, obumarłe będą znów żywe, obfite. A źródło
tego wszystkiego będzie w Bogu. Pomyśl o takich suchych i martwych
miejscach w sobie. Być może są źródłem Twojego bólu, zniechęcenia,
frustracji. A może już nie masz nadziei, że cokolwiek da się w ich
sprawie zmienić. Dziś Bóg mówi, że prędzej czy później WSZYSTKIE
strumienie napełnią się wodą, która wypływa z Przybytku. Spróbuj
zaczerpnąć siły i nadziei do znoszenia tego, co widzisz jako trudne w
sobie i innych. Poproś Boga o to, aby dał Ci nadzieję, że On to wszystko
kiedyś ożywi, odmieni.
Natalia Żelasko
|
|
Piątek, 9 października tekst:
Jl 1, 13-15; 2, 1-2
1. W
dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszysz wezwanie do pokuty i modlitwy.
Słowo Boże powoli doprowadza nas do zakończenia roku liturgicznego.
Coraz częściej będzie mowa o przyjściu Boga przy końcu świata, o Dniu
Pańskim. Co rodzi się w Twoim sercu, kiedy słyszysz o podejmowaniu
pokuty? Z czym Ci się ona kojarzy? W jaki sposób ją podejmujesz? Nie
chodzi tu o pokutę nadawaną podczas sakramentu pokuty i pojednania. Jest
to wezwanie do bycia bliżej Boga. Dzisiejszy fragment proroka Joela
wprost wymienia post, nazywając go świętym czasem i łączy go bardzo
ściśle z wołaniem do Boga czyli modlitwą.
2. Zobacz, co byś zrobił, gdyby dziś Jezus przyszedł
powtórnie? Czy jesteś gotowy, by spotkać Boga? Słowo Boże jest Ci dane
nie po to, by Cię straszyć końcem świata, ale aby może obudzić Twoje
serce. Wyrwać Cię z pędu tego świata, który Cię porwał. Pozwolić inaczej
spojrzeć na to, co robisz, co dzieje się w Twoim życiu. Jeśli widzisz w
swoim sercu coś, co powoduje, że boisz się spotkania z Bogiem twarzą w
Twarz to powierz to teraz Jemu. Szczerze porozmawiaj z Nim o tym. Bo
skąd jesteś pewien, że dzisiejszy dzień nie jest ostatnim w Twoim
życiu...?
Anna Goliszek
|
|
Czwartek, 8 października tekst: Łk 11,5-13
1. W tekście
poprzedzającym dzisiejszy fragment Łukaszowej Ewangelii Jezus uczy
swoich uczniów modlić się. Nie tylko przekazując im słowa modlitwy, ale
przede wszystkim poprzez to, że widza Go jak usuwa się w miejsce
pustynne, jak zwraca się do Ojca w chwilach radości i w chwilach smutku.
Wyobraź sobie Jezusa, który się modli. Jak wygląda? Jak się zachowuje?
Jakie są słowa Jego modlitwy? W jakich okolicznościach widzisz Go
modlącego się?
2. Dzisiaj Jezus mówi o wytrwałości w
modlitwie. Może masz wrażenie, że Twoje modlitwy nie są wysłuchiwane. Że
wołasz i nie ma żadnej odpowiedzi. Spróbuj zobaczyć najpierw, co jest
treścią Twojej modlitwy. Z czym się zwracasz do Boga? Może prawdą są
słowa św. Jakuba /Jk 4,3nn/ o tym, że w modlitwie nie szukasz Boga, ale
zaspokojenia własnych zachcianek, poprawy samopoczucia. Zobacz też swoją
wytrwałość i wierność w modlitwie. Co powoduje, że tak łatwo rezygnujesz
z codziennego wołania do Boga o łaskę, która jest dla Ciebie ważna? Na
koniec dzisiejszej modlitwy poproś z głębi serca o to, by Duch Święty
napełnił Twoje serce, przeniknął każdą dziedzinę twojego życia. Możesz
modlić się własnymi lub posłużyć się jakąś ulubioną modlitwą do Ducha
Świętego.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 7 października Najświętszej
Maryi Panny Różańcowej tekst: Łk 1,26-38
1. Dzisiejsze wspomnienie
przypomina, jaką moc ma modlitwa różańcowa. Papież Pius V ustanowił je
na pamiątkę zwycięstwa chrześcijan nad Turkami na Morzu Jońskim. Właśnie
przez modlitwę różańcową wołano wtedy do Boga o pomoc w obronie wiary.
Zobacz, jakie znaczenie ma ta modlitwa w Twoim życiu? Czy w ogóle jest
obecna? Jeśli rzadko, to dlaczego tak się dzieje? Może trudność leży w
Twojej relacji z Matką Bożą? Może dzisiejszy dzień jest dobrym, aby
poprosić o przemianę serca...
2. Scena z Zwiastowania jest zapewne znana
Ci. Tyle razy ją słyszałeś, rozważałeś. Zobacz ją na nowo. Patrz,
słuchaj, znajdź swoje miejsce. To wydarzenie jest jednym z ważniejszych
momentów historii zbawienia. Przed młodą izraelską dziewczyną staje
anioł. Mówi o woli Boga, której przyjęcie pociągnie za sobą rezygnację z
własnych planów, marzeń. Co więcej, narazi na niezrozumienie ze strony
najbliższych, a nawet utratę życia. Słyszysz rzeczową rozmowę. Maryja
nie przyjmuje słów Anioła bezmyślnie, ale angażuje całą siebie. A jak to
jest z przyjmowaniem Bożej woli w Twoim życiu?
3. Na koniec modlitwy porozmawiaj z Maryją o tym
wydarzeniu, którego byłeś świadkiem przed chwilą. Powiedz jej o swoich
oporach w podążaniu za Bogiem. Poproś Ją o wstawiennictwo. Zakończ
dziesiątkiem różańca, wybierając do rozwahżenia swoją ulubioną tajemnicę
lub tajemnicę Zwiastowania.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 6 października
tekst: Łk 10,38-42
1. Wyobraź sobie tę scenę. Dwie
kobiety przyjmują Jezusa. Jedna zaraz idzie do kuchni by przygotować
poczęstunek, druga zaś siada w pobliżu Jezusa i słucha. Z kim bardziej
się identyfikujesz w swoim życiu? Nie chodzi tylko o Boga, ale również o
drugiego człowieka. O co tak naprawdę chodzi w tej scenie?
2. W Tradycji różnie
interpretowano tę scenę. Jednak na pewno nie chodzi o to, by
przeciwstawić sobie akcję i kontemplację, modlitwę i działanie. Św.
Ignacy postawił poprzeczkę wysoko mówiąc, że powinniśmy stawać się
kontemplatywnymi w działaniu. A modlitwa i działanie (życie) tak się
przenikają, że praktycznie jedno bez drugiego nie może istnieć (jeśli w
codzienności nie szukamy Boga to bardzo trudno znaleźć Go na modlitwie).
O co więc chodzi Jezusowi, kiedy wypowiada się na temat sytuacji w domu
Marty i Marii? Owszem, w jakiś sposób pochwala Marię, ale zarazem nie
gani Marty. Nie mówi, że źle robi, że powinna usiąść i nie zajmować się
niczym. Jezus w żaden sposób nie niszczy ducha gościnności, którego
przejawia Marta. Gościnność w Biblii jest bardzo poważana i mamy wiele
tekstów, które o tym mówią. To samo zresztą dotyczy jakiejkolwiek pracy,
którą człowiek wykonuje.
3. Tak naprawdę i gościnność i
słuchanie Boga jest jednakowo ważne. Jezus zwraca uwagę na jedno - że
słuchanie Boga jest pierwsze, że zanim cokolwiek zrobimy, potrzebujemy
wsłuchiwać się w Boga, w Jego wolę. Wtedy wszystko będzie na swoim
miejscu. Tu nie chodzi więc o to, co jest ważniejsze, a co mniej ważne,
tylko czemu powinniśmy dać pierwszeństwo w naszym życiu. A Ty? Komu lub
czemu dajesz pierwszeństwo w Twoim życiu? Co w Twojej hierarchii
wartości jest ważniejsze (i pierwsze), a co zostawiasz na szary koniec?
Co robisz, kiedy nic nie robisz (tzn. gdzie jest wtedy Twoje serce)?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Poniedziałek, 5 października
tekst: Łk 10,25-37
1. To nie sztuka znać prawo -
jak przekonał się o tym ów uczony w Prawie, który zadawał pytanie
Jezusowi. Sztuką jest umieć czuć ducha Prawa i umieć je interpretować.
Na rzeczywistość potrzebujemy patrzeć nie powierzchownie, nie patrzeć
tylko na to, co się dzieje, ale pytać siebie: dlaczego coś się dzieje?
Chodzi o to, by być człowiekiem świadomym. Uczony wie, że należy kochać
swego bliźniego, ale nie wie, kim jest ten bliźni... a to oznacza, że
owa miłość nie bardzo ma sens, gdyż staje się zbyt abstrakcyjna. Czy
znając jakieś ogólne zasady i prawidła życia - zadajesz sobie pytania o
konkret?
2. Ilu ludzi, podobnych do
zaatakowanego przez zbójców omijamy codziennie? Jak bardzo udało nam się
znieczulić serce, "usprawiedliwić" przed samymi sobą i innymi? Jak
trudno nam zdobyć się na prosty gest życzliwości wobec ludzi, którzy
żyją najbliżej nas? Bez wątpienia do zadawania sobie takich pytań zmusza
nas Jezus dając taki przykład. Ale to, co chyba najważniejsze w tym
tekście - oprócz aspektu bliźniego i miłosierdzia, to sama postać
samarytanina, który bez wątpienia jest obrazem, figurą samego Boga. Jaki
obraz Boga nosisz w sobie? Bo tu widzimy Boga, który pochyla się nad
naszą nędzą, który troszczy się o nas najbardziej ze wszystkich znanych
nam osób, który nigdy nie zostawia nas na drodze, lecz bierze na
swoje barki i jeszcze innym każe się o nas troszczyć. Przypowieść tym
bardziej paradoksalna, że samarytanie dla Żydów to byli jak poganie:
obcy, nie zadawali się z nimi, omijali łukiem... I w taką postać "wciela
się" Bóg. Jak my traktujemy Boga, kim On dla nas jest? Czy nie jest
przypadkiem kimś obcym, dalekim, niedostępnym... jak samarytanin? A
jednak działający w naszym życiu... dlaczego tak trudno nam to Boże
działanie zauważyć? Czy to wina Boga? Czy może naszego wzroku, naszego
zranionego przez grzech i zło serca? Jaki obraz Boga noszę w sobie....?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 4 października
XXVII zwykła
tekst: Mk 10,2-16
1. Jezus podejmuje trudny
temat, zaczepiony przez faryzeuszów, którzy znów próbują wystawić go na
próbę. Być może "włączy" nam się myślenie, że Jezus próbuje rozwiązać
konkretny problem, jaki mieli Izraelici i jaki my również mamy. Być może
zaczniemy rozmyślać o rozwodach, ich ilościach, a może nawet spróbujemy
opowiedzieć się po którejkolwiek ze strony. Lecz chyba nie o to chodzi
Jezusowi. Wsłuchaj się dobrze w słowa, które padają w tym tekście.
Zobacz, że autorytetowi Mojżesza Jezus "jakby" przeciwstawia autorytet
samego Boga. To nie pierwszy raz, kiedy faryzeusze odwołują się do
Mojżesza jako "najwyższej" instancji. Rozumieją przepisy, które
zostawił, ale nie zrozumieli ducha, jakiego on zawarł w przykazaniach -
ducha, który pochodzi od samego Boga. Kto dla Ciebie jest najwyższym
autorytetem? Jak często zamieniamy prawdziwe autorytety na imitacje,
namiastki autorytetów - takich, którzy wydają się "mądrzy i roztropni",
ale de facto manipulują ludźmi i ich intencje wcale nie są czyste.
2. Mojżesz jest tym, który
wpisuję się w historię zbawienia jako ktoś bardzo ważny. To przez niego
Bóg wyzwolił Izraela, wybawił go z ręki faraona (dlatego Chrystus jest
nazywany drugim Mojżeszem, który wybawia lud jego grzechów i
panowania zła). On otrzymał od Boga Prawo i przekazał je całemu ludowi -
prawo, które jest faktycznie przymierzem Boga z ludem, jest odpowiedzią
człowieka na miłość Boga. Zobacz, że o ile faryzeusze problem małżeństw
i rozwodów sytuują w prawie mojżeszowym, Jezus stawia sprawę na swoim
miejscu. Bo od początku było inaczej. Kiedy chcemy dotrzeć do
sedna sprawy zawsze potrzebujemy wrócić do początków. A początek jest
taki, jak przedstawił to Jezus. Ten początek jest tak ważny, że zawsze,
kiedy Bóg porównuje swoje przymierze z ludem, to nie odwołuje się do
Prawa, lecz właśnie do małżeństwa. Kiedy naród wybrany porzuca Boga i
idzie za bożkami, to Bóg nie grozi im palcem, że "złamali prawo", lecz
że zachowują się jak żona, która zdradza swego męża, swego Oblubieńca.
Relacja małżeńska jest więc odbiciem i najdoskonalszym obrazem miłości,
jaką Bóg ma ku człowiekowi. I Bóg zawsze jest jej wierny... a człowiek?
3. Pozwolić dzieciom
przychodzić do Jezusa. Bo dzieci są tymi, które potrzebują Bożego
dotknięcia, przyjęcia i łaski. Zobacz, że w Tobie również jest dziecko -
pomimo naszej dorosłości i dojrzałości wiele w nas jest z dzieci,
małych, zalęknionych, których rzeczywistość przerasta i przytłacza...
Czy pozwalasz "swojemu dziecku" przyjść do Jezusa? Innymi słowy: czy
pozwalasz sobie na przyjście do Niego, na wtulenie się w Niego i
przyjęcie Jego pomocy? Czy pozwalasz, by Bóg Ciebie dotknął, czy też
"poradzę sobie sam"? W jaki sposób otwierasz się codziennie na
przychodzącego Pana?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|