wprowadzenia do codziennej modlitwy


Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego znajdziesz tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR. Czytania na dany dzień znajdziesz tutaj.

NOWE! Jak samodzielnie przygotować wprowadzenie do modlitwy? Znajdziesz tutaj.


Sobota, 3 października        tekst: Łk 10,17-24

       1. Wpatruj i wczuwaj się w radość uczniów, którzy wracają z udanej misji apostolskiej. Wsłuchaj się w słowa Jezusa, który mówi im jaką władzę otrzymali. Tę władzę mamy również my. Czy jesteś tego świadomy? My również mamy władzę wypędzania złego ducha z naszego życia. Mamy władzę stąpania po wężach i po całej potędze przeciwnika. Czy z tej władzy korzystamy? Czy jesteśmy świadomi tego, że jako dzieci Ojca Niebieskiego mamy tę moc, którą On nam daje? Popatrz na swoje życie i zobacz na ile z tego korzystasz? Ile jest w Tobie walki duchowej? Walki, która nie opiera się na własnych, wątłych siłach, lecz na mocy Ducha Świętego. Na ile walczysz, a na ile się poddajesz? Czy pokusa (która jest zarazem próbą) jest dla Ciebie okazją do zwyciężania ze złem? Czy poprzez np. codzienny rachunek sumienia i refleksję nad swoim życiem starasz się poznawać siebie coraz bardziej, by móc umacniać się w tych miejscach, które są słabe, a które zły duch może zaatakować przez pokusy? Uciesz się tym, że Twoje imię jest zapisane w niebie, że jesteś dzieckiem Boga.

       2. Zobacz jak Jezus się rozradował. W jaki sposób to wyraził? Wsłuchaj się w słowa, które wypowiada. Z jakiego powodu Jezus się raduje? Ludzie, którym wydaje się, że są mądrzy i roztropni tak często wpadają w różne pułapki złego ducha. Uważają bowiem, że własną przemyślnością i sprytem uda im się pokonać złego ducha. Jezus cieszy się tym, że odkryte to zostaje przed ludźmi pokornym, prostymi - tzn. takimi, którzy w Bogu pokładają całą swoją nadzieję. Słowa Jezusa sugerują również, że to właśnie ludzie prości i pokorni są w stanie przyjąć Słowa Jezusa i wcielić ją w życie, to właśnie oni - ludzie, którzy patrzą bardziej sercem a nie tylko rozumem - pojmują i przyjmują, że Jezus jest Synem Bożym i Zbawicielem.

       3. Uciesz się tym, że możesz widzieć to, co inni pragną zobaczyć, a nie mogą. Bo Bóg rzeczywiście objawia się w naszym życiu i daje nam poznać swoją miłość i łaskawość. Bóg nigdy nas nie zostawia samych, niezależnie od tego, co przeżywamy i co nas spotyka. Szczególnie chce się z nami spotykać w naszych słabościach, kryzysach, trudnościach, naszych biedach, upadkach i ciemnościach. On, który "zstąpił do piekieł", zna wszystkie nasze ciemne zakamarki. Być może chcielibyśmy, by nas uwolnił od tych wszystkich trudności i bied. Jednak my bardziej od życia lekkiego, łatwego i nie obciążonego trudnościami potrzebujemy życia z Bogiem, przylgnięcia do Niego, zaufania Mu i oparcia absolutnie wszystkiego na Nim. Tylko wtedy żadne trudności nie będą dla nas straszne ani niszczące nas, lecz mogą stać się kolejnym krokiem ku naszemu wzrostowi ludzkiemu i duchowemu.

o. Grzegorz Ginter SJ


Piątek, 2 października       tekst: Ps 91

       1. W Kościele wspominamy dziś Aniołów Stróżów. Tych, którzy są posłani przez Boga, aby czuwać nad nami i pomagać nam osiągnąć zbawienie. Podczas modlitwy spróbuj sobie wyobrazić swojego Anioła Stróża. Uświadom sobie, że on jest obecny przy Tobie, że również w tej modlitwie Ciebie wspomaga. Aniołom kazał, aby strzegli Ciebie przypomina Tobie refren dzisiejszego psalmu responsoryjnego. Co to dla Ciebie oznacza? Jak współpracujesz z aniołem Bożym, który jest Ci dany jako towarzysz? Czy pamiętasz o nim? Zwracasz się do niego na co dzień, nie tylko w chwilach zagrożenia?
       2. Przeczytaj powoli cały psalm 91. Mówi on o opiece Boga, jaką roztacza nad Tobą. Wyobraź sobie jak chronisz się pod Boże skrzydła, jak Bóg jest Twoją tarczą obronną i twierdzą. Co znaczy dla Ciebie, że Bóg jest Twoim schronieniem? Zobacz siebie noszonego na rękach aniołów. Szczególnie, jeśli na co dzień nie potrafisz tego widzieć. Poproś Boga, aby otworzył Twoje oczy.
       3. Zobacz jeszcze raz te momenty, kiedy w szczególny sposób doświadczyłeś Bożej interwencji i pomocy. Przypomnij sobie te sytuacje. Czy podziękowałeś Bogu? A może doświadczyłeś pomocy ze strony drugiego człowieka. Nie podziękowałeś, a teraz nie masz możliwości tego uczynić. Możesz to zrobić teraz, wobec Boga otaczając modlitwą tę osobę.

Anna Goliszek


Czwartek, 1 października       tekst: Łk 10, 1-12

       1. Dzisiejszy fragment Ewangelii pokazuje, że misja głoszenia Dobrej Nowiny została dana nie tylko Dwunastu i ich następcom, ale całemu Kościołowi, każdemu członkowi tego Kościoła. Zatem żaden ochrzczony nie może zwolnić się z wypełnienia tego zadania. Różne są tylko sposoby i miejsca realizacji. Spróbuj zobaczyć, jak Ty mówisz o Bogu, w jaki sposób przekazujesz prawdę o Nim.
       2. Jezusa posyła przed sobą i tam, gdzie przyjść zamierza. Zatem nie są to przypadkowe miejsca. Uczeń jest heroldem samego Boga. To oznacza, że ma wskazywać na Boga. Ma Go nie zasłaniać sobą. Nie ma szukać wygody i pochwał. Ważne jest też to, że głoszący nie jest sam. Bo jest posłany przez Boga i jako jego emisariusz jest napełniony wszystkim, czego potrzebuje do głoszenia. Na czym Ci bardziej zależy, kiedy mówisz o Bogu, na Nim samym, czy może na szukaniu zrozumienia u ludzi i własnej chwale?

Anna Goliszek


Środa, 30 września       tekst: Łk 9, 57-62

       1. Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz! W tych słowach słychać pewność i zdecydowanie. Wypowiadający je człowiek jest zapewne zachwycony tym, czego naucza i co czyni Jezus. To spowodowało, że składa taką deklarację. Tylko, czy aby na pewno zdaje sobie sprawę z tego, co to znaczy iść za Jezusem? Czy jest świadomy, że w tej drodze może przyjść taki czas, kiedy pozostanie sam? Bo iść za Jezusem oznacza zgodę na samotność w dźwiganiu własnego krzyża podobną do Jego samotności. Co rodzi się w Twoim sercu na myśl o podążaniu za Jezusem również w opuszczeniu i samotności?
       2. Pójdź za Mną! - słyszy drugi bohater dzisiejszej Ewangelii. Wezwanie Boga do zostawienia wszystkiego. Przypomnij sobie reakcję Piotra i Andrzeja - na słowo Jezusa zostawili wszystko i poszli za Nim. A co robi ów człowiek? Wobec jednoznacznego wezwania Boga nie można udzielać wymijających odpowiedzi. Zobacz, jak w codzienności odpowiadasz na wezwanie Jezusa do naśladowania Go? Jak na drodze powołania, które realizujesz odpowiadasz Bogu na Jego słowo?
       3. ...chcę pójść za Tobą, ale... A Jezus stawia warunek natychmiastowej i całkowitej dyspozycyjności wobec Jego wezwania. Robić coś angażując w to całe swoje serce, siły, zdolności. Przypomnij sobie takie sprawy, w które właśnie tak się zaangażowałeś. Czy stać Cię na takie zaangażowanie w sprawy Boże? Co jest tym "ale..."  w Twoim życiu?

Anna Goliszek


Wtorek, 29 września     św. Archaniołów Michała, Gabriela, Rafała

       1. Proponuję na dzisiejszą modlitwę wybrać jeden z tekstów ukazujący któregoś z dzisiejszych patronów:

           - Michał - Ap 12,7-12a - rozważ "funkcję", jaką ma ten archanioł. Ma walczyć ze złem, stawiać mu czoła i zwyciężać. Bez wątpienia jest on dla nas patronem naszych walk duchowych, naszego zmagania się z grzechem i złem w naszym życiu. Wczytując się w ten tekst, spróbuj rozważyć co oznacza, że zły duch został strącony? W jaki sposób Ty możesz strącić złego z Twojego serca? Jak możesz w codzienności wytrącać mu broń z ręki? Na pewno potrzebne jest ciągłe poznawanie siebie, słabych punktów w życiu i umacniać je (przez modlitwę, też przez wyrzeczenia czyli hartowanie swojego ducha). Proś Michała Archanioła, by stał się orędownikiem Twoich małych i wielkich zwycięstw duchowych.

           - Gabriel - Łk 1, 26-38 - najbardziej znany ze sceny Zwiastowania. Jest więc posłańcem Dobrej Nowiny o Bogu, który staje się człowiekiem, Bogu który przychodzi zbawić swój lud. Kim Ty jesteś? Czy Twoje słowa niosą zbawienie, tzn. dobro, pokój, radość, życzliwość, akceptację, miłość... Czego posłańcem jesteś? Wpatruj się w to, jak Gabriel szanuje wolność Maryi. Czy my czasem nie próbujemy wymóc czegoś na innych, nawet w sposób ukryty, czy nie próbujemy za wszelką cenę "mieć rację", itd...?

           - Rafał - księga Tobiasza - zachęcam, by pomodlić się obszernymi fragmentami tej księgi (np. jako lectio divina). Przyjrzyj się Rafałowi, który najpierw troszczy się o młodego Tobiasza, który wypędza złego ducha z domu Sary, a w końcu jak leczy starego Tobiasza z jego ślepoty. Jego imię właśnie to oznacza "Bóg uzdrawia". Z czego potrzebujesz uzdrowienia, z jakiej ślepoty? W jaki sposób Ty możesz innych leczyć, uzdrawiać ich życia? Czyż najlepszym lekarstwem na wszystkie nasze niedomagania nie jest miłość?

o. Grzegorz Ginter SJ


Poniedziałek, 28 września       tekst: Łk 9, 46-50

       1. Przypatrz się najpierw uczniom, jak przychodzi im myśl o tym, kto jest największy z nich. Zobacz, jak patrzą po sobie i szukają tego "najważniejszego". Może Piotr? Może Jan? A może ktoś jeszcze znakomitszy? Wpatruj się w twarz Jezusa i Jego odczytywanie ich myśli. Co mógł sobie pomyśleć Jezus? Patrzy na nich z gniewem, czy może próbuje być dla nich wyrozumiały?

      2. Popatrz następnie na to, co Jezus robi. Stawia przy sobie dziecko i poucza ich o wielkości. Dziecko w tamtych czasach w Izraelu niewiele znaczyło. Miało być we wszystkim posłuszne rodzicom, miało pracować i w zasadzie tyle. Dziećmi zajmowały się kobiety, które również w hierarchii społecznej stały niżej niż mężczyźni (najniżej były dzieci i niewolnicy). Jezus każe uczniom przyjmować dzieci, tzn. czynić coś, czego ówczesna kultura nie czyniła. On stawia ich wobec tego, jak patrzy Bóg a nie jak patrzy człowiek. A to tak często jest "pod prąd" temu, co myśli człowiek. "Zajmij się tym, co mało ważne i pogardzane; jeśli chcesz być wielki to stań się najmniejszy" - czy to nie odwrócenie porządku, jaki panuje pośród nas? A jak my na coś takiego reagujemy? Jaki duch w nas jest? Duch pokory, uniżenia i przyjmowania tego wszystkiego, co Jezus przyjmował? Czy też raczej jest w nas duch zaszczytów i sławy, niezdrowej rywalizacji (jak ktoś nie chodzi z nami to nie może robić tego, co my), itp.? Czy pozwalamy Duchowi Świętemu kształtować w nas Ducha Jezusa?

o. Grzegorz Ginter SJ


Niedziela, 27 września      XXVI zwykła      tekst: Mk 9,38-43.45.47-48

       1. Dzisiejszy tekst pokazuje różne momenty, które wymagają od nas rozeznawania, a nie reagowania stereotypowo. Jeśli ktoś nie czyni czegoś "jak my", ale działa w imię Jezusa - to jest z nami. Ile zazdrości znajduje się między ludźmi wierzącymi o sposoby ewangelizacji, o "sukcesy" w tym względzie, ile ludzkiej zawiści - czegoś, co św. Paweł nazwałby "cielesnością". Jedyną rywalizacją jaka może być między uczniami Chrystusa to rywalizacja w miłości. Tu zawsze wygrywa ten, kto bardziej kocha, kto ma więcej pokory i uniżenia, kto z Chrystusem idzie na krzyż i wydaje swoje życie za braci - a nie ten, kto więcej cudów zdziała, czy więcej ludzi "nawróci". Jaka rywalizacja toczy się w Tobie?
       2. Stać się powodem grzechu dla jednego z tych małych - oto prawdziwe zgorszenie. Można się obruszać na słowa innych ludzi przeciwko naszej wierze, naszym przekonaniom - ale czy tak nie czyniono przez wieki? Czy za to właśnie nie ginęli chrześcijanie? Czy to nie prześladowania Kościoła stały się zasiewem nowych wierzących? Może zamiast uważać na nasze "uczucia religijne", które inni mieliby obrażać, powinniśmy bardziej dbać o to, by nasze słowa i czyny nie gorszyły maluczkich (słabych w wierze), tzn. nie czyniły ich gorszymi. Bo prawdziwe zgorszenie to takie, gdy np. ojciec nauczy syna kraść albo kłamać, czyli sprawi, że syn stanie się gorszym. Czy nasze słowa i czyny są budujące dla innych, budujące ich wiarę, nadzieję, miłość, zachęcające ich do dobra (nie przez przymuszanie lecz przez dobry przykład)? Ile nas gorszenia innych?
       3. Jeśli coś jest dla Ciebie powodem grzechu - pozbądź się tego. Jezusowi nie chodzi bynajmniej o rękę czy oko. Nasze ciało jest dobre i ma służyć przekazywaniu miłości. Chodzi o to, by zobaczyć, co jest "powodem" moich grzechów, tzn. jakich okazji się nie wystrzegam. Czasem sami pchamy się w błoto, a potem się dziwimy, że jesteśmy brudni. Bo przecież jak coś raz zrobimy, choćby grzesznego (choćby mały grzeszek), "to przecież nic takiego, świat się nie zawali, itd...". A zły zdobywa wtedy malutkie przyczółki, z których może atakować w coraz to grubszych sprawach. Dlatego wszyscy mistrzowie życia duchowego zalecają znać swoje słabe punkty, swoje wady i kompleksy, by tam budować większe mury obronne przed pokusami. Jakże często jednak my tam właśnie sami wychodzimy na spotkanie zła, wszak "coś z tego życia trzeba mieć, jakieś drobne przyjemnostki", zapominając, że każdy grzech to śmierć i za każdy grzech, nawet najmniejszy, umarł Chrystus (gdyby na świecie nie było ani jednego grzechu oprócz Twojego malutkiego, to i za Niego Chrystus by umarł - umarłby po to, byś Ty mógł żyć). Czy znasz swoje słabości i okazje do grzechu, w które często wpadasz? Co zrobić, by swoje serce zabezpieczyć przed złem?

o. Grzegorz Ginter SJ


                                               archiwum