wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 25 lipca św. Jakuba
Apostoła tekst:
2 Kor 4, 7-15
1. Św. Paweł
daje nam dzisiaj genialne wskazówki dla naszego życia. Najpierw pokazuje
nam naszą kondycję ludzką - jesteśmy jak gliniane naczynie, słabe i
kruche, które jednym trąceniem ręki można zrzucić i zniszczyć. Ileż razy
tego doświadczaliśmy! Ile razy czujemy się bezsilni, słabi, grzeszni,
nieporadni. Nasze walki, które staczamy: z grzechem, słabościami,
wadami. Mamy tak wiele dobrych pragnień i często tak mało sił, by je
wypełnić. Lecz św. Paweł zaraz dodaje dlaczego tak jest - by z Boga była
owa przeogromna moc, a nie z nas. My tak często chcemy wszystko
kontrolować, nad wszystkim absolutnie panować, dawać sobie ze wszystkim
radę, nie musieć się nikogo o nic prosić... chcemy być trochę
samowystarczalni (czasem w dobrej wierze, bo przecież wtedy możemy innym
pomóc, itp.). Jednak potrzebujemy uznać, że jesteśmy słabi, że sobie z
czymś nie radzimy, że jesteśmy grzeszni... musimy się z tym pogodzić, że
tak właśnie w naszym życiu jest. Bez tego nie będzie dla nas ratunku ani
zbawienia (skoro ze wszystkim daję sobie radę, to czy potrzebuję do
czegokolwiek Zbawiciela?). Nasze słabości i niemoce uczą nas pokory i
stawania w prawdzie przed Bogiem i samymi sobą. Jak to wygląda w Twoim
życiu? Czy zgadzasz się na Twoją ludzką kondycję, słabości, upadki,
itp.? Czy jest to dla Ciebie powód do uczenia się pokory i uznania, że
nie jesteś samowystarczalny, lecz zależny od Boga i pomocy innych ludzi?
Czy też bardziej zamyka Cię to w sobie, w zaciętości że "następnym razem
dam radę"...? Jak reagujesz na upadki i grzechy?
2. To wszystko ma nas prowadzić nie do
rozpaczy, ale do wiary w moc Bożą i do przyjęcia jej. Mamy znosić
cierpienia, ale nie poddawać się zwątpieniu; może na nas przyjść życie w
niedostatku (wszelkim - emocjonalnym, psychicznym, duchowym też), lecz
nie mamy poddawać się rozpaczy. W prześladowaniach nie mamy czuć
osamotnienia, a gdy nas będą obalać, deptać, niszczyć, utrudniać nam
życie, rzucać kłody pod nogi - my nie będziemy ginąć. A to wszystko
dlatego właśnie, że nasza moc nie bierze się z naszej przemyślności,
sprytu czy siły (fizycznej, duchowej), lecz z Boga. Kiedy uznajemy naszą
słabość, kiedy wyrażamy Bogu naszą potrzebę Jego pomocy - wtedy On daje
nam doświadczyć, że z Nim można przezwyciężyć wszystko. Wtedy nasze
słabości, upadki a nawet grzechy stają się miejscem, w którym objawia
się moc Boga. Czy wierzysz w to? Czy kiedy spadają na Ciebie różne
doświadczenia życiowe potrafisz stanąć na nogi i iść dalej - opierając
wszystko na Bogu, ufając Mu i zawierzając swoje życie?
Kiedy zacznie Ci się w życiu walić, kiedy doświadczysz wielkiej niemocy,
kiedy będzie Ci się wydawać jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko
Tobie - uznaj przed Bogiem, że potrzebujesz Jego pomocy, że potrzebujesz
mocy Ducha Świętego i poproś Go, by Cię w tym prowadził. Stań prosto na
nogi i idź dalej, pomimo przeciwności. Jesteś powołany do zwycięstwa -
ale w Nim, nie w sobie. Jakie uczucia wzbudza w Tobie ten tekst? Czy
czujesz się wezwany do takiego zaufania i walki o siebie i świat, w
którym żyjesz? Jak chcesz odpowiedzieć na takie wezwanie?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 24 lipca tekst:
Wj 19,17; 20,1-17
1. Kiedy
przyjrzeć się tekstowi, w którym znajduje się Dekalog, można zauważyć
klika ważnych rzeczy. Po pierwsze, bardzo istotne miejsce i rola
przypada preambule do tego traktatu – ponieważ Dekalog to treść
przymierza między Bogiem a narodem wybranym. „Ja jestem Pan, twój Bóg,
który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli”. To tutaj, pod Górą
Synaj, zbieranina ludzi, którzy wyszli z Egiptu, otrzymuje prawo i w ten
sposób staje się prawdziwą jednością, narodem. Od kogo to prawo
otrzymują? Ów ktoś uzasadnia swoją pozycję prawodawcy poprzez dzieła,
których już dokonał na rzecz tego narodu. Byli oni świadkami cudów,
które towarzyszyły ich wyjściu z niewoli egipskiej. Tych wielkich rzeczy
dokonał Bóg. Ale nie wyprowadził ich po to, aby uczynić z kolei swoimi
niewolnikami. Przeciwnie, chce, aby byli rzeczywiście wolni, aby umieli
tak postępować, aby nie stracić wolności. Dlatego kiedy daje im prawo,
odwołuje się do uwalniania z Egiptu. Pomyśl, z ilu takich metaforycznych
Egiptów uwolniły Cię przykazania Boga? Pomyśl o uwolnieniu z grzechu, o
pomnażaniu miłości, o wychodzeniu naprzeciw drugiego człowieka. Spróbuj
w tym wszystkim zobaczyć dar Boga, Jego prowadzenie, a także wolność,
którą On Tobie podarował.
2. Drugą rzeczą, która rzuca się w tym
tekście w oczy, jest to, że pośród Dziesięciu Słów centralnym jest
przykazanie o szabacie. Dlaczego odpoczynek szabatowy jest taki ważny?
Jest on punktem, bez którego wszystko inne mogłoby się rozsypać. Z
jednej strony jeden dzień, w którym nie wykonuje się pracy, podkreśla
jej wagę. A z drugiej, jest to oznaka wolności. Izrael nie został
wyprowadzony z niewoli po to, aby znowu w nią popaść. Dlatego otrzymuje
święty dzień, który ma być ofiarą dla Boga, odpoczynkiem, powstrzymaniem
się od pracy. W Egipcie, kiedy byli niewolnikami, pracowali cały tydzień
bez odpoczynku. Dlatego teraz mają się tego wystrzegać. Praca i zysk nie
mają nad nimi panować. Dzień szabatu jest manifestacją wiary, że to Bóg
daje życie, że mogę przez jeden dzień powstrzymać się od pracy i nie
zginę, bo to On troszczy się o mnie. W tym dniu mam spojrzeć na dzieło
swoich rąk, mam korzystać z tego, co udało mi się zrobić. Co więcej, nie
tylko ja, ale wszyscy, którzy są ode mnie zależni: moi domownicy, moi
pracownicy. Mam uwolnić od pracy wszystkich, nad którymi mam władzę. W
ten sposób stanę się podobna do Boga, ponieważ – tak samo ja On – dam
wolność człowiekowi zależnemu ode mnie. Pomyśl na tej modlitwie, czy
rzeczywiście wszystko, co robisz w dzień Pański, jest takie bardzo
potrzebne? Czy jest znakiem odpoczynku? Czy dzień Pański jest dla Ciebie
świętem wolności?
Natalia Żelasko
|
|
Czwartek, 23 lipca tekst:
J 15,1-8
1. Po raz
kolejny czytasz tę Jezusową przypowieść. Obraz winnego krzewu to obraz
Kościoła. Ciebie i mnie wszczepionych w Chrystusa. Dokonało się to w
Chrzcie świętym. Czy wiesz jaka to jest data? Wszczepiony jesteś po to,
by przynosić owoc obfity. Nie cierpkie jagody, jak to pisze prorok
Izajasz. Co dla Ciebie oznacza przynosić owoc bycia chrześcijaninem?
Jezus mówi, że jest to stawanie się Jego uczniem, czyli obranie Go za
swojego Mistrza i Nauczyciela. A Ty kogo słuchasz w pierwszej
kolejności, za czyimi radami idziesz?
2. Kilka razy powtarza się tu czasownik
„trwać” (gr. menein), który oznacza tu nie tylko trwanie w wierze, lecz
także tworzenie wspólnoty i jedności z Jezusem. Trwanie to czasami
trzymanie się Boga wbrew wszystkiemu. To zapieranie się siebie. Ale to
też łaska, którą Bóg chce dziś dać Tobie, bo trwanie ściśle wiąże się z
wiernością. Bogu, ludziom, złożonym przyrzeczeniom. A jak to jest z
wiernością w Twoim życiu. W tych małych sprawach, ale przede wszystkim w
tych wielkich. Św. Paweł zachęca Tymoteusza, aby trwał w powołaniu, w
tym czego się nauczył, bo Ten, od którego się nauczył wart jest tego, by
Mu wierzyć.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 22 lipca tekst:
J 20,1.11-18
1. Czytając
fragment dzisiejszej Ewangelii zobacz jak jest on pełen uczuć, emocji,
plastycznych obrazów. Maria Magdalena idzie do grobu. Jest jeszcze
ciemno, zaczyna dopiero świtać. Przypomnij sobie jak wygląda poranek.
Szczególnie wiosną, kiedy przyroda budzi się do życia, kiedy ptaki
zaczynają swoje śpiewy. To nie jest cichy poranek, ale pełen radosnego
śpiewu, tryskający energią i radością. A w sercu Marii jest ciemność i smutek. Przecież to ona była do końca pod Krzyżem Jezusa. Widziała jak
skonał. Może dotykała Jego Ciała zdjętego z Krzyża. Była przy pogrzebie,
który odbywał się w pospiechu, bo już nastawało święto. Może nie miała
kiedy pożegnać Tego, który był dla niej bardzo ważny. A jakie uczucia
Ty odnajdujesz dzisiaj w swoim sercu? Może też jest tam smutek, może rozpacz, może
poczucie beznadziei. Wokół wszystko mówi o radości i życiu, ale Ty tego
nie widzisz, bo jesteś skupiony na tym, co czujesz.
2. Maria przychodzi i widzi pusty grób.
Pierwsza myśl - zabrano Pana mego i nie wiem gdzie Go położono.
Jej poczucie straty się potęguje. Nie zostało jej nic po Jezusie. Płacze
- wyrażając tym swoją bezsilność i żal. Łzy przesłaniają jej wszystko -
aniołów mówiących o zmartwychwstaniu Jezusa, samego Jesusa, który staje
przed nią. Jakie uczucie nie pozwala Ci zobaczyć działanie Boga w Twoim
życiu? Maria Magdalena dopiero kiedy słyszy swoje imię wypowiedziane
przez Jezusa - rozpoznaje Go. Bo zna Jego głos. Zwraca się do Niego z
wielką czułością. A Ty jak zwracasz się do Jezusa? To pokazuje Kim jest
On dla Ciebie, jaką masz z Nim relację. Jak rozpoczynasz swoją modlitwę?
Dlaczego właśnie tak, a nie inaczej mówisz do Niego?
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 21 lipca tekst:
Mt 12,46-50
1. Są takie chwile, kiedy
wydaje się, że nie został nam nikt bliski, że nawet rodzina nie za
bardzo potrafi odpowiedzieć na to, co przeżywamy. Dzisiejsze słowo może
podsunąć kilka myśli istotnych, w podobnych momentach. Po pierwsze, to
Jezus jest tym, od którego powinniśmy wyglądać ratunku, pocieszenia. To
On ma moc umocnić nasze wątłe siły, pomóc nam przetrwać czas próby. Czy
w ciężkich chwilach kieruję się ku Jezusowi? Czy mówię Mu o tym, co się
ze mną dzieje, co przeżywam? Czy staram się co raz bardziej ufać Jego
miłości, Jego prowadzeniu (które czasem wiedzie przez rzeczy niełatwe)?
2. Druga możliwość oparcia – wypływająca z
pierwszej, a więc z miłości Boga do nas – to nowa wspólnota, w której
więzy wiary są silniejsze niż więzy krwi. O przynależności do niej
decyduje wypełnianie woli Boga. Sam Jezus, który jest fundamentem tej
wspólnoty, jest przykładem kogoś, kto opuszcza rodzinę aby zająć się
sprawami Bożymi. Mimo to ważne jest, że nie odrzuca On więzów
pokrewieństwa, a także innych relacji międzyludzkich. Sam przecież
przypomina o potrzebie czci rodziców, jak również mówi o tym, że
małżeństwo pochodzi od Boga. Czy cenię wysoko zarówno moją rodzinę, jak
i wspólnotę, której członkiem jestem? Przez chrzest zostaliśmy włączeni
we wspólnotę Chrystusa, czyli w Kościół. Czy robię cokolwiek, co
wspomaga tę wspólnotę? Jeśli należysz do jakiejś konkretnej małej grupy
modlitewnej itp., to pomyśl teraz, jakie miejsce zajmuje ona w Twoim
życiu, co od niej otrzymujesz, ale i co sam jej dajesz.
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 20 lipca
tekst: Mt 12, 38-42
1. Widzieć znak... czy to źle,
że chcą widzieć znak? Na pewno nie. W czym tkwi problem? W braku wiary
faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Bo oni co rusz spotykali się ze
znakami, które powinny im powiedzieć, że oto Bóg jest pośród nas. Nie
chodzi tylko o uzdrowienia, wskrzeszenia czy inne znaki "spektakularne".
Ważniejsze od tego są nawrócenia, zmiana życia (np. Zacheusz, celnik
Mateusz), wskrzeszanie wiary w ludziach, nauczanie (gdyby Jego Słowa nie
miały żadnej mocy nie chodziłyby za Jezusem tłumy). Tylu ludzi
przygarniętych przez Jezusa, z odzyskaną godnością (jak np.
cudzołożnica, trędowaci)... czy oni byli ślepi? A Ty? Potrafisz dostrzec
Boże działanie w Twoim życiu i obok Ciebie? Czy nie wystawiasz czasami
Boga na próbę, kiedy widząc Boże znaki domagasz się od Niego "innych"
znaków? Jakich znaków oczekujesz?
2. Będzie dany tylko znak Jonasza. To
bardzo mocny znak, który dla Żydów był znakiem gorszącym. Jezus umiera
na krzyżu, ginie i po trzech dniach zmartwychwstaje. Lecz oni nie
wierzyli w te "małe" znaki (jak uzdrowienia, nawrócenia, itd.), nie
uwierzyli więc i w ten potężny znak - Zmartwychwstanie! Tak jest ze
wszystkim w naszym życiu. Jeśli nie umiesz podziękować za małe rzeczy,
to i za wielkie nie będziesz dziękował i uznasz, że wszystko Ci "się
należy". Jeśli nie uwierzysz w obecność Boga w małych rzeczach, to i w
wielkich cudach Go nie zobaczysz i nie doświadczysz. Wiara to postawa
serca i tak naprawdę jest niezależna od znaków i cudów (w pewien
sposób). To, co czynił Jezus najpierw to nauczanie. Cuda miały tylko
potwierdzić Jego słowa, lecz to słowa wzbudzały w ludziach wiarę. Chorzy
byli najpierw pytani o wiarę, dopiero potem zdarzał się cud. Jonasz
nawoływał ludność Niniwy i ci nawrócili się nie dlatego, że ujrzeli karę
bożą, lecz dlatego, że usłyszeli słowa Jonasza. Królowa z Południa
przybyła słuchać Salomona, choć go wcześniej nie znała - zawierzyła
słowu i opinii o Salomonie. Jakiemu słowu wierzysz? Czy Słowo Boga jest
dla Ciebie autorytetem? Czy znak krzyża, znak, który dla jednych jest
głupstwem a dla innych zgorszeniem pokazuje Ci, co Bóg naprawdę uczynił?
Czy dostrzegasz ten największy znak Boga - Jego miłość, która wydała się
za nas aż do oddania życia, aż do końca, aż po krzyż? Jakiego znaku
jeszcze oczekujesz?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 19 lipca
XVI zwykła
tekst: Mk 6, 30-34
1. Uczniowie gromadzą się z
Jezusem i opowiadają o tym, co zdziałali i czego nauczali. Można
powiedzieć, że to krótkie zdanie zawiera istotę tego, czym powinna być
nasza modlitwa. To nie wyczerpuje, oczywiście, naszej modlitwy, ale
zawiera coś, co jest bardzo ważne - mówienie Bogu o tym, co się w naszym
życiu wydarza, co robimy (dobrego, ale i złego), co nam się udaje, a co
nie. Najlepiej taką modlitwę mieć wieczorem, kiedy człowiek może
uporządkować cały dzień, pomyśleć nad nim, nad swoim życiem dziś, nad
myślami, uczuciami, reakcjami, czynami - i przedstawić to Panu w
serdecznej rozmowie. O czym ty rozmawiasz z Bogiem codziennie? O czym Mu
mówisz? Czy jest coś, co "chowasz" przed Nim, nie chcesz o tym
wspominać? Co to jest? Dlaczego nie chcesz się tym dzielić? Czy w ogóle
dzielisz z Bogiem swoje życie? Czy nie ograniczasz się tylko do
wyuczonych modlitw, "formułek", które owszem, są dobre i potrzebne, ale
dla dojrzałego chrześcijanina niewystarczające (wystarczają w okolicach
I komunii św., ale potem powinien następować rozwój modlitwy osobistej).
Pomyśl o Twojej relacji do Boga.
2. Jedyny taki fragment w Ewangeliach -
Jezus po opowieści uczniów każe im iść i wypocząć nieco na miejscu
pustynnym. My, kiedy chcemy wypoczywać, to jedziemy na łono natury, na
plażę, w góry. Czy pustynia to dobre miejsce na wypoczynek? Pustynia
jest... pusta. Niewiele tam roślinności, ludzi wcale, tylko słońce i
piach. Czy Jezus nie chce, by po tych różnych wrażeniach, osobach,
miejscach - odpoczęli od zgiełku, oczyścili wyobraźnię od tych
wszystkich obrazów? W Kościele obrazem takiego wypoczynku są rekolekcje,
gdzie człowiek może odpocząć duchowo przed Bogiem na swoistej pustyni.
To czas, w którym człowiek może na nowo zebrać to wszystko, co się w
jego życiu wydarzyło, poukładać to, przeprowadzić refleksję, podjąć
ważne i mniej ważne decyzje. Rekolekcje to właśnie znaczą: zebrać
ponownie to, co w życiu się rozproszyło, pokawałkowało, rozbiło.
Odpoczynek duchowy to nie jest brak modlitwy i odpoczynek "od Boga",
lecz poukładanie życia na nowo z Nim - wtedy nasza dusza może złapać
"oddech", stać się lżejsza i bardziej otwarta na Boga i drugiego
człowieka. Czy dbasz o siebie? Czy zapewniasz odpoczynek nie tylko swemu
ciału, ale też i duchowi? Czy w ogóle potrafisz odpoczywać?
3. Jezus daje odpocząć swoim uczniom.
Nawet, gdy tłum znów przybywa i Jezus się nad nimi lituje - zaczyna ich
nauczać. Nie ma mowy o wysiłku uczniów. Być może czasem się nam wydaje,
że "musimy" działać, że nie wolno nam odpoczywać (też duchowo), bo
przecież tak wielkie potrzeby, tylu ludzi, tyle spraw... bez odpoczynku
jednak stajemy się coraz mniej zdolni do wypełniania naszych obowiązków.
Bóg daje nam odpoczynek, byśmy w nim też znaleźli moc do walki duchowej
i zaufanie, że nawet, kiedy my odpoczywamy - Bóg działa, naucza i
objawia się. To nie my zbawiamy, lecz Bóg, to nie my musimy działać bez
odpoczynku (w tym zawiera się też idea niedzieli jako dnia wolnego,
świątecznego, bez pracy) lecz to Bóg jest tym, który dla nas działa i
pracuje (określenie św. Ignacego w ĆD). Oddaj Bogu w tej modlitwie Twój
odpoczynek, Twoje czasy rekolekcji (obyś je posiadał), czasy modlitwy
(które też mogą i powinny być czasem łapania "oddechu" z Bogiem). Oddaj
Mu swoje życie, szczególnie ten czas wakacyjny, w którym trwamy.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|