O prawdziwej wierze (1) |
|
|
|
(Zanim zaczniesz czytać dalej, przeczytaj:
2 Krn 20, 1-4.
14-15. 17b. 20)To opowiadanie, niezależnie od tego, co w nim jest historią, a co nie, mówi nam o istotnej strukturze NASZEGO TAKŻE zbawienia: zbawienia, które nie jest już wyzwoleniem od przemocy wrogów zewnętrznych, ale od naszego wewnętrznego zła. Człowieka znajdującego się pod panowaniem zła Pismo Święte porównuje do umarłego, do istoty, która – użyjmy tego paradoksalnego określenia – fałszywie istnieje. To Bóg nas wyprowadza z tego stanu, odradzając nas za darmo do nowego życia, stwarzając nas jeszcze raz, bez żadnych naszych zasług, bez naszych uczynków. Jedynym warunkiem z naszej strony jest – tak jak to było w historii Jozafata – wiara! Takie postawienie sprawy wydaje nam się dziwne. Za wiarę uważamy bowiem akt naszego rozumu, który uznaje za prawdę np. to, że Bóg jest jeden, ale w trzech osobach, że Jezus jest Bogiem i Człowiekiem, że Zmartwychwstał, że narodził się z Maryi Dziewicy itd. Jakim cudem taki akt rozumu może mieć aż tak wielkie znaczenie, by być nieodzownym warunkiem naszego zbawienia? To istotnie byłoby dziwne, gdyby wiara była tylko tym, za co ją powszechnie uważamy. Jest to jednak bardzo zacieśnione pojęcie wiary, które w małym stopniu odpowiada temu, czym w Biblii de facto jest wiara. Wiara – jak to już widać w przeczytanym wyżej fragmencie urywku z Krn – jest czymś bardzo konkretnym, nie mającym w sobie zrazu nic z intelektualnego wyznawania abstrakcyjnych prawd dotyczących Boga. Akt wiary zakłada najpierw sytuację osaczenia, w której człowiek czuje się zagubiony i bezradny. Jozafat, razem ze swoim ludem dowiaduje się, że powstała przeciw niemu koalicja sąsiadów dysponująca wojskiem o wiele liczniejszym od jego. To oznacza koniec! Jego siły nie wystarczą, by temu podołać. Jozafat jest przerażony! Człowiek syty, zadowolony za siebie i pewny swych sił, który nigdy nie znalazł się w sytuacji udręki i niespełnienia z trudem uwierzy! To był negatywny warunek ułatwiający powstanie wiary. A teraz, jak rodzi się wiara? Nie jakakolwiek wiara, lecz ta, o którą w chrześcijaństwie chodzi, rodzi się ze Słowa Bożego, które w taki, czy inny sposób zostaje człowiekowi zakomunikowane. Dla Izraela, który razem ze swoim królem modli się o ratunek, jest to słowo proroka, które zapowiada interwencje Boga: „Nie bójcie się! Bóg będzie walczył za was!” (por. 2 Krn 20, 15). Jak widzimy, Bóg sam przez swoje Słowo staje na drodze człowieka i obiecuje ratować jego doczesne życie. Wiara w swym najpierwotniejszym znaczeniu zaczyna się wtedy, gdy człowiek zda się na Boga, zacznie na Niego liczyć, weźmie na serio obietnicę Jego interwencji i będzie oczekiwał na jej spełnienie; słowem, gdy człowiek zawierzy Bogu. Pismo Św. mówi, że w tym akcie Bóg odbiera od człowieka najwyższą chwałę! (zob. Rz 4, 20). To jest jasne! W akcie wiary człowiek nie tylko w abstrakcji, ale w konkrecie swojego życia wybiera Boga jako jedynego, który może ocalić egzystencję! Nie przemyślność, nie spryt, nie siła fizyczna ani moralna, nie przypadek, ale Bóg może mnie wybawić – mówi niejako człowiek wierzący. To całkowite zdanie się na Boga, którym jest wiara, stwarza w nas przestrzeń, w której Bóg może rozwinąć całą swoją wszechmoc; ma On teraz wolne ręce do działania w nas. A Jego działanie jest zawsze ku naszemu dobru. Jozafat zawierzywszy Bogu, otrzymuje w darze bez dalszego współdziałania zwycięstwo. Ten schemat jest powielony w ST nieskończoną ilość razy. Bóg chciał w ten sposób przygotować lud Starego Przymierza, a dziś, gdy czytamy owe historie, chce przygotować nas do wiary chrześcijańskiej i wprowadzić w jej głębię. |
|
|
|
powrót dalej |
|