Dzień 19


Tekst do rozważania na dzisiejszy dzień: Mk 5, 25-34

Znajdź ten fragment tutaj


      Na początku modlitwy uczyń znak krzyża i uświadom sobie przez chwilę, że oto Bóg jest teraz przy Tobie. Ponieważ chcesz z Nim rozmawiać, więc On Jest Obecny. Poproś Go więc w tym momencie, aby Duch Święty poruszał Twoją modlitwę, by On sam ją prowadził. Poproś także, by Pan usuwał w niej wszelkie przeszkody oraz by oczyścił Twoje zamiary, intencje, pragnienia, decyzje, czyny - by służyły tylko większej chwale Boga i dobru innych ludzi.

 

      Zaangażuj teraz wyobraźnię. Jeśli nie zdążyłeś jeszcze przeczytać fragmentu z Pisma Świętego, zrób to teraz. Następnie spróbuj wyobrazić sobie historię, którą przeczytałeś. Spróbuj zobaczyć tłum, Jezusa w środku, uczniów, którzy pełnią tu rolę ochroniarzy pilnujących żeby Jezus nie został po prostu zadeptany. Zobacz też kobietę, spójrz na wszystko z jej perspektywy… jak ona się czuje? W jaki sposób przeciska się przez masę ludzi? Zobacz jak podchodzi do Pana, jak Go dotyka… zobacz też Jego reakcję, Jego poszukiwania, zdziwienie uczniów. Potem przysłuchaj się dobrze rozmowie z kobietą.

 

      Poproś teraz Pana o owoc modlitwy. W dzisiejszej modlitwie poproś o łaskę dotknięcia Jezusa, doświadczenia Jego mocy uzdrowienia w Twoim życiu.


      1. Kobieta cierpiała dwanaście lat. Dwanaście oznacza w Biblii pełnię; to znaczy – wycierpiała wszystko, przeszła przez pełnię cierpienia. Była chora na „upływy krwi”, natomiast Prawo Izraela stanowiło, że każdy, z kogo coś wypływa, jest nieczysty. Taka osoba jest wyłączona z życia, nie może nikogo dotykać, bo przekazuje swoją nieczystość. Dotyczy to także np. przedmiotów kuchennych i jedzenia. Być może dlatego kobieta podchodzi do Jezusa z tyłu. Chce Go dotknąć, ale boi się, że – gdyby wiedział o rodzaju jej choroby – nie pozwoliłby. Dlatego robi to tak, by nie widział. O tym może świadczyć lęk, z jakim staje przed Jezusem w dalszym ciągu tej historii. Bardzo chciała uzdrowienia, dotknięcia Jezusa, ale bała się, że jej pragnienia są niewłaściwe, złe (tak możnaby na nie spojrzeć z perspektywy Prawa żydowskiego). Na szczęście Jezus nie boi się nieczystości. Bóg nie boi się brudu, choroby, grzechu, zła… nie boi się pobrudzić rąk, bo to On jest Panem, któremu poddane są wszystkie moce na niebie i ziemi. Może dotknąć człowieka, uleczyć go, a grzeszność Mu przy tym nie zagraża.

 

      2. Upływ krwi ma jeszcze inną wymowę. Krew była dla Izraelitów siedliskiem życia. Życie i krew były dla nich związane tak bardzo, że czasem utożsamiali jedno z drugim. Do krwi jakiegokolwiek stworzenia ma prawo tylko Bóg Stwórca. Dlatego Żydzi nie mogli spożywać krwi zwierząt. W tym tekście Jezus uzdrawia kobietę z upływu krwi, czyli – życie przestaje z niej uciekać, zaczyna w niej krążyć, czyniąc całe ciało zdrowym. Czy jest coś, co sprawia, że Twoje życie z Ciebie ucieka? Co to jest? Zwróć się z tym do Jezusa, jedynego Pana. Ma on moc i władzę również nad Twoim życiem… może chciałbyś o coś Go poprosić? Może masz coś, co Cię niszczy, co odłącza Cię od ludzi? Stań przed Jezusem, wyznaj Mu całą prawdę – jak kobieta w tekście – a zobaczysz, że otrzymasz Jego pokój i łaskę.

 

      3. Można zapytać, dlaczego Jezus zaczyna nagle szukać kobiety? Co różniło ją od tłumu, który był wokół Niego? Ona podeszła z tyłu, chciała „po cichu” załatwić sprawę, tylko „dotknąć się płaszcza”. Nie liczyła na osobiste spotkanie z Jezusem uzdrawiającym. Przez swoją chorobę może nawet uznawała się za niegodną czegoś takiego. A jednak Jezus chce być dla kobiety kimś konkretnym, a nie tylko jakimś szamanem. Wiara w Niego to spotkanie z żywym człowiekiem. Dlatego przywołuje kobietę. Chce się z nią spotkać twarzą w twarz, osobiście.
      Po dotknięciu Jezusa, po uzdrowieniu, w kobiecie zachodzi przemiana. Nie tylko zostaje uzdrowiona, ale ma już siłę, by przełamać swoje lęki i wyznać prawdę. Teraz już nie zostaje z tyłu, nie ucieka, ale podchodzi do Jezusa i staje przed Nim. Jest „zlękniona i drżąca”, ale to nad nią nie panuje. Tak jakby w akcie uzdrowienia również lęk został pokonany. Są tu jakby dwa akty uzdrowienia. Jeden natychmiastowy – z upływu krwi. Natomiast jest też drugi, a właściwie jego początek – wychodzenie z lęku, z jego panowania nad życiem. Widać przez to różnorodność działania Bożego, które czasem jest natychmiastowe, a czasem ma formę procesu.
      Co ta historia mówi o Tobie? Jakiego działania Boga zdarzyło Ci się doświadczyć? Czy nadal dostrzegasz tego owoce? Spróbuj zdać sobie jeszcze raz sprawę z otrzymanych dobrodziejstw. A może chcesz o coś Boga poprosić? Może Ty jesteś „zalękniony i drżący” w jakichś sytuacjach? Jezus mówi Ci „wierz we mnie, idź w pokoju, bądź wolny”. Spróbuj zatrzymać się na tym zdaniu przez jakiś czas. Jakie uczucia wzbudza ono w Tobie? Powierz wszystko co się pojawia dobremu Bogu.

 

      Kończąc modlitwę porozmawiaj z Panem i powiedz Mu o tym, co teraz czujesz, co myślisz, czego doświadczasz. Niech to będzie spontaniczna rozmowa. Wylej przed Nim swoje serce, które On przed chwilą poruszył. Pamiętaj, by to, co będziesz mówił Bogu miało związek z przebytą modlitwą. Zakończ odmawiając: Ojcze nasz.
 

      Spróbuj zapisać sobie w „dzienniku duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie pojawiły się podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu bezpośrednio po niej, możesz to zrobić później.

Natalia Żelasko
mgr filozofii UW i magistrantka teologii

na PWT Bobolanum w Warszawie,

ukończyła 4 tygodnie rekolekcji ignacjańskich
kontakt: kociszcze(at)gmail.com


wszystkie wprowadzenia

powrót do strony głównej e-DR