Dzień 12
|
|
Tekst do rozważania na dzisiejszy dzień: J
11, 1-44
|
Znajdź ten fragment
tutaj
|
|
Na początku modlitwy uczyń znak
krzyża i uświadom sobie przez chwilę, że oto Bóg jest teraz przy Tobie.
Ponieważ chcesz z Nim rozmawiać, więc On Jest Obecny. Poproś Go
więc w tym momencie, aby Duch Święty poruszał Twoją modlitwę, by On sam
ją prowadził. Poproś także, by Pan usuwał w niej wszelkie przeszkody
oraz by oczyścił Twoje zamiary, intencje, pragnienia, decyzje, czyny -
by służyły tylko większej chwale Boga i dobru innych ludzi.
|
|
Zaangażuj teraz wyobraźnię. Jeśli nie
zdążyłeś jeszcze przeczytać fragmentu z Pisma Świętego, zrób to teraz.
Następnie spróbuj wyobrazić sobie historię, którą przeczytałeś. Spróbuj
zobaczyć Jezusa i uczniów, gdy dowiadują się o chorobie Łazarza. Jak
wygląda i reaguje Jezus? Co myśli? Zobacz też Jego spotkanie z Martą,
potem z Marią. Posłuchaj rozmów, spróbuj wczuć się w przeżycia
poszczególnych osób. Zobacz też wszystkich przy grobie, gdzie wydarza
się cud i kończy cierpienie, gdzie Jezus dziękuje Bogu za Jego
działanie.
|
|
Poproś teraz Pana o owoc modlitwy. W
dzisiejszej modlitwie poproś o łaskę zgodzenia się w przyjaźni z
Jezusem na Jego sposób działania.
|
|
1. Jezus dostaje wiadomość, że Jego
przyjaciel jest ciężko chory, więc dobrze by było, gdyby do niego
przyszedł. Siostry Łazarza wierzyły, że Jezus ma moc, by uratować go z
beznadziejnej sytuacji. Jednak Jezus nie odpowiada na prośbę tak, jakby
tego pragnęły kobiety. Zwleka, nie idzie od razu do Betanii. Spróbuj
sobie przypomnieć sytuacje z Twojego życia, w których bardzo pragnąłeś
interwencji Boga, gdy wszystko układało się tak beznadziejnie, że
właściwie nie było ratunku poza Bogiem. Ale On zwlekał, przedłużał
milczenie. Spróbuj z Nim o tym porozmawiać, oddać Mu to kolejny raz…może
przebaczyć, że dopuścił do tego? Z podanego fragmentu Ewangelii wynika,
że czasem przyjaźń Jezusa bywa trudna. Czasem nie przychodzi On z
ratunkiem natychmiast. Ale dzieje się tak wtedy, gdy ma z tego wypłynąć
większe dobro, większa chwała. Cierpienie jest tajemnicą Boga. Ale w
Piśmie Świętym wyraźnie widzimy, że Bóg przed nim nie ucieka, nie zawsze
dąży do tego, by od razu je usunąć. Ostatecznie
sam wchodzi w twardą rzeczywistość męki i śmierci na krzyżu. Czy jestem
w stanie przyjąć, zgodzić się na tę tajemnicę? Jest to trudne. A jednak
Bóg wskazał nam już drogę, która umożliwia przyjęcie tego trudu. Jest
nią miłość, oddająca życie za bliskich. Czy szukam w miłości sensu
cierpienia? Sensu tego małego, codziennego bólu, ale i wielkich
wydarzeń, które rozdzierają serce?
|
|
2. „Choroba ta nie zmierza nie ku
śmierci”. Ale Łazarz umiera. Czy Jezus się myli? Na pierwszy rzut oka
wydaje się, że tak. Kiedy przyjrzymy się dokładniej, zauważymy, że
dzieła Boga są tajemnicze, czasem przerażające. Pozwala Łazarzowi
umrzeć, aby go wskrzesić. Może to być dla nas niezrozumiałe. Ale gdy
spojrzymy jeszcze głębiej, zobaczymy, kim jest Bóg. Parę dni wcześniej
Jezus był w Judei, gdzie mieszkała rodzina Łazarza. Wtedy bardzo
zaogniła się Jego relacja z tamtejszymi Żydami. A teraz wraca w to
miejsce, gdzie kilkakrotnie chciano Go ukamienować. Wchodzi w
niebezpieczne sytuacje, jeśli tylko ktoś może na tym skorzystać. Mimo
niebezpieczeństwa, jakie Mu grozi – idzie do Judei. Wie, że to jeszcze
nie Jego czas, ale niedługo potem pójdzie na śmierć, miłując nas
bardziej niż życie.
Zwróć też uwagę na zachowanie Jezusa, gdy Marta i
Maria robią Mu wyrzuty, gdy mają do Niego żal, że nie przyszedł
szybciej, nie pomógł. Jezus nie obrusza się, nie mówi, że się za bardzo
spoufaliły, że powinny mieć do niego szacunek. Nic z tego nie ma
miejsca. On wchodzi w sytuację. Wzrusza się bólem ludzi i zachęca ich
tylko, aby wierzyli w Jego moc. Jezus się wzrusza. Czym? Płaczem Marii i
Żydów. Choć wie, że będzie dobrze, dotyka Go cierpienie ukochanych. Jest
ludzki. Jezus współcierpi z nami. Płacze wraz z nami. Ale też z nami się
cieszy, bawi. Czy mam tego świadomość? Czy pozwalam Mu na to i nie
odrzucam Jego obecności? A czy ja odpowiadam Mu tym samym? Jak
przyjaciel przyjacielowi? Czy razem z Nim cierpię i raduję się?
Porozmawiaj o tym z Panem. Poproś Go o to, czego potrzebujesz.
|
|
3. Po otwarciu grobu, zanim cokolwiek
się wydarza, Jezus dziękuje Ojcu, że Go wysłuchał. Mówi „ja wiedziałem,
że mnie zawsze wysłuchujesz”. Ma głęboką ufność, że skoro jest Synem, to
Ojciec aktywnie włącza się w Jego życie. Czy masz taką postawę aby Ojcu
dziękować zanim zobaczysz efekty Jego działania? Uwielbienie i
dziękczynienie ma wielką moc. Często dużo większą niż nieustanne prośby
(co nie oznacza, że nie należy Boga prosić!). „Raduj się w Panu, a On
spełni pragnienia twego serca” mówi Psalm 37. To postawa wielkiej wiary
w Jego moc, dobroć, w Jego żywą obecność przy Tobie.
|
|
Kończąc modlitwę porozmawiaj z Panem
i powiedz Mu o tym, co teraz czujesz, co myślisz, czego doświadczasz.
Niech to będzie spontaniczna rozmowa. Wylej przed Nim swoje serce, które
On przed chwilą poruszył. Pamiętaj, by to, co będziesz mówił Bogu miało
związek z przebytą modlitwą. Zakończ odmawiając: Ojcze nasz.
Spróbuj zapisać sobie w „dzienniku
duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie pojawiły się
podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu bezpośrednio po niej,
możesz to zrobić później.
Natalia Żelasko
mgr
filozofii UW
i magistrantka teologii
na PWT Bobolanum w Warszawie,
ukończyła 4 tygodnie rekolekcji ignacjańskich
kontakt: kociszcze(at)gmail.com
|
|
|
|
|
|
|