Dzień 4
|
|
Tekst do rozważania na dzisiejszy dzień:
Mt 11, 28-30
|
Znajdź ten fragment
tutaj
|
|
Na początku modlitwy uczyń znak
krzyża i uświadom sobie przez chwilę, że oto Bóg jest teraz przy Tobie.
Ponieważ chcesz z Nim rozmawiać, więc On Jest Obecny. Poproś Go
więc w tym momencie, aby Duch Święty poruszał Twoją modlitwę, by On sam
ją prowadził. Poproś także, by Pan usuwał w niej wszelkie przeszkody
oraz by oczyścił Twoje zamiary, intencje, pragnienia, decyzje, czyny -
by służyły tylko większej chwale Boga i dobru innych ludzi.
|
|
Zaangażuj teraz wyobraźnię. Jeśli nie
zdążyłeś jeszcze przeczytać fragmentu z Pisma Świętego, zrób to teraz.
Następnie spróbuj wyobrazić sobie historię, którą przeczytałeś. Zobacz
Jezusa, jak przechodzi przez różne miejsca i nawołuje: Przyjdźcie do
mnie wszyscy… Przechodzi też przez nasze miasta, miasteczka i wioski,
osiedla… zobacz, jak przechodzi też koło twojego domu, ciągle z tym
samym wołaniem: Przyjdźcie do mnie utrudzeni… obciążeni…
|
|
Poproś teraz Pana o owoc modlitwy. W
dzisiejszej modlitwie poproś o łaskę oddania Jezusowi wszystkich
swoich obciążeń i ciężarów życiowych, oraz proś także, byś mógł
doświadczyć, że Bóg zdejmuje z Ciebie to wszystko, co Mu oddajesz.
|
|
1. Jezus jest w nieustannym ruchu…
ciągle gdzieś chodzi, jakby czegoś szukał… czegoś pragnął… Jest to ruch
nieustanny, jakby się nigdy nie męczył. Na dodatek woła, krzyczy,
wypowiada słowa, które wydają się.. dziwne? Otóż chce, by przyszli do
Niego wszyscy, którzy są utrudzeni i obciążeni… Jezus chce ich
pokrzepić. Znamy takich, co to chcą zdejmować ciężary z ludzi, ale każą
sobie za to słono płacić… trzeba ich znaleźć… Jezus – jakby na przekór
temu wszystkiemu – sam wychodzi do nas i chce oczyszczać nas z tego
wszystkiego, co przyniósł do naszego serca nurt życia. Wiele tam
kamieni, mułu, korzeni drzew… wiele tam smutków, nieprzebaczenia,
urazów, żali i bólu… Jezus chce to wszystko powoli powyjmować z naszego
serca i uczynić je na nowo żywym, „lekkim” i radosnym. Popatrz teraz w
swoje serce… jakie widzisz największe ciężary… przeszkody… gnijące
resztki… z czego chciałbyś być oczyszczony, uwolniony?
|
|
2. Do kogo Jezus kieruje swoje
wołanie? Do wszystkich, którzy są obciążeni i utrudzeni… którzy szukają
pokrzepienia i ukojenia serca. To znaczy, że tego wołania nie usłyszy
ktoś, kto jest zadowolony z życia, niczego mu nie brakuje (ani nikogo),
któremu odpowiada stan taki, jaki jest… nie usłyszy tego również ktoś,
kto może bardzo potrzebuje pomocy, uzdrowienia i oczyszczenia serca, ale
nie widzi tego, że potrzebuje… nie potrafi w sobie rozpoznać tego.
Potrzebujemy najpierw stać się takimi „kardiologami”, którzy będą umieli
rozpoznawać wszystko to, co w naszym sercu „nie gra”, nie funkcjonuje
dobrze, co grozi zawałem i obumarciem… gdy umiera serce, umiera cały
człowiek… gdy pozwolimy zarosnąć sercu, gdy zarzucimy je kamieniami –
życie może przestać krążyć i staniemy się umarli duchowo (i nie tylko)…
Popatrz w swoje serce na te wszystkie miejsca, które uważasz za
stracone, za umarłe, bez życia, bez nadziei… to jest wszystko to, czego
chce dotknąć swoją ożywiającą dłonią Jezus. Otwórz przed Nim swoje
serce! Nie zwlekaj!
|
|
3. Jezus wychodzi do nas i zaprasza…
wychodzi pierwszy z inicjatywą, by posprzątać nasze serce z
niepotrzebnych gratów i śmieci… ale woła: przyjdźcie do mnie… to znaczy,
że bez naszego zaangażowania, bez naszego kroku, bez wejścia razem z Nim
do naszego serca… nic się nie wydarzy. Bóg nie „zgwałci” naszej
wolności… potrzebuje naszej współpracy, potrzebuje naszej decyzji i
naszego zaangażowania, wysiłku – w nasze własne przecież życie. Nasza
bierność sprawia, że i Bóg jest w pewien sposób „bierny”… choć nigdy nie
jest bierny… chodzi, przybliża się do nas, nawołuje, zaprasza… Nasze
działanie, nasza chęć i nasze decyzje sprawiają, że Bóg zaczyna
wkraczać… z mocą. Czy chcesz coś zrobić dla siebie? Rozbudź w sobie
pragnienia zmiany życia! Zaproś do tych porządków Boga i konsekwentnie
przechodź z Nim kawałek po kawałku Twojego życia, by On mógł to
porządkować, ustawiać na nowo, oczyszczać i uzdrawiać, umacniać… Czy
pozwolisz Mu na to? Czy odpowiesz pozytywnie na pragnienie Jego serca i
na to wołanie, które kieruje do Ciebie?
|
|
Kończąc modlitwę porozmawiaj z Panem
i powiedz Mu o tym, co teraz czujesz, co myślisz, czego doświadczasz.
Niech to będzie spontaniczna rozmowa. Wylej przed Nim swoje serce, które
On przed chwilą poruszył. Pamiętaj, by to, co będziesz mówił Bogu miało
związek z przebytą modlitwą. Zakończ odmawiając: Ojcze nasz.
Spróbuj zapisać sobie w „dzienniku
duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie pojawiły się
podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu bezpośrednio po niej,
możesz to zrobić później.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|
|
|
|