Dzień 3


Tekst do rozważania na dzisiejszy dzień: Łk 15, 11-32

Znajdź ten fragment tutaj


      Na początku modlitwy uczyń znak krzyża i uświadom sobie przez chwilę, że oto Bóg jest teraz przy Tobie. Ponieważ chcesz z Nim rozmawiać, więc On Jest Obecny. Poproś Go więc w tym momencie, aby Duch Święty poruszał Twoją modlitwę, by On sam ją prowadził. Poproś także, by Pan usuwał w niej wszelkie przeszkody oraz by oczyścił Twoje zamiary, intencje, pragnienia, decyzje, czyny - by służyły tylko większej chwale Boga i dobru innych ludzi.

 

      Zaangażuj teraz wyobraźnię. Jeśli nie zdążyłeś jeszcze przeczytać fragmentu z Pisma Świętego, zrób to teraz. Następnie spróbuj wyobrazić sobie historię, którą przeczytałeś. Przyjrzyj się synowi, który opuszcza ojca, zobacz , jaką twarz ma ojciec, kiedy syn odchodzi… możesz się przyglądać też temu, co się dzieje z synem w dalekich stronach… podsłuchać jego „dialog wewnętrzny”… jego powrót…. gdzie jest wtedy ojciec? Przypatrz się powrotowi i przywitaniu… reakcji ojca… radości i zabawie… zobacz też starszego brata… gdzie jest, co robi… posłuchaj jego rozmowy z ojcem…

 

      Poproś teraz Pana o owoc modlitwy. W dzisiejszej modlitwie poproś o łaskę odkrycia i uświadomienia sobie, że to Bóg zawsze czeka na ciebie, wychodzi na najdalszy kraniec, by wypatrywać ciebie… aż wrócisz… aż się odnajdziesz.


      1. Ta ciekawa historia zaczyna się dość smutno. Od ojca odchodzi młodszy syn, który chce podziału majątku… majątek zwyczajowo jest zapisany w testamencie i dzieli się go po śmierci właściciela… ale syn chce majątku za życia ojca… jakby mu mówił: chcę, byś już umarł, bo chcę mojej części spadku… co czuł ojciec wtedy? Dlaczego syn tak postąpił? Co takiego zrobił mu ojciec, że syn życzy mu śmierci?
      My czasem też życzymy Bogu śmierci, podejrzewamy Go o mnóstwo złych rzeczy, mamy żal do Niego, pretensje, zamykamy się… Bóg nie przeszkadza nam, kiedy chcemy wziąć „swoją część majątku” i odejść… nie zatrzyma nas, bo szanuje naszą wolność.. tylko… czy obrażanie się na Boga zmieni nasze położenie na lepsze? Możemy zobaczyć, co spotkało owego syna. Może warto popatrzeć na swój żal i pretensje do Boga… może warto je zrewidować, sprawdzić, czy rzeczywiście mają podstawy w rzeczywistości… czy rzeczywiście Bóg jest sprawcą całego nieszczęścia i zła, jakie nas w życiu spotkało?

 

      2. Co robi ojciec w momencie, kiedy syn zaczyna myśleć o powrocie do domu? Tekst niby nic o tym nie mówi, ale jest jeden szczegół… kiedy syn wracał, ojciec ujrzał go z daleka… tzn., że nie wiedząc nawet, czy wróci i kiedy, ojciec każdego dnia stawał na skraju swojej posiadłości i wypatrywał powrotu syna. Bez znużenia, cierpliwie, każdego dnia w tym samym miejscu… każdego dnia starszy, z mniejszymi siłami, ale ciągle czekający powrotu… ani na chwilę nie tracący nadziei…
      Bóg każdego dnia wypatruje Ciebie… nie ważne, czy jesteś daleko czy blisko, On chce Cię mieć w swoim domu, chce urządzić wspaniałą ucztę na Twoją cześć, chce dać Ci nowe odzienie i pierścień na palec – symbol Twojego bycia dziedzicem. Bóg nigdy się nie męczy i nigdy nie traci nadziei w stosunku do Ciebie… nigdy. Nawet, gdy Ty stracisz już nadzieję co do siebie… czyż nie byłoby wspaniale znaleźć się w ramionach kochającego Ojca? Co Ci w tym przeszkadza jeszcze?

 

      3. Może przeszkadza zamknięcie serca na przebaczenie… na pogodzenie się z tym, co się wydarzyło… starszy syn wypomina ojcu, że jemu nigdy nie dał… czy uważasz, że Tobie Bóg czegoś nie dał?
      Starszy syn był na polu… niby blisko domu, ale jednak nie w domu… niby blisko, a jednak daleko, jakby też nie spotykał się z ojcem i dopiero powrót młodszego syna stał się pretekstem do spotkania ojca ze starszym synem… pretekstem błogosławionym?      Myślę, że tak, bo starszy syn mógł usłyszeć coś, czego może nigdy nie słyszał – i nie dlatego, że ojciec nie chciał tego powiedzieć - ale że syn zawsze był na polu, zawsze „odrabiał pańszczyznę”, nie wchodził do domu… otóż ojciec mu mówi: dziecko moje, Ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do Ciebie należy. Dzisiaj Ojciec mówi to Tobie… bo jesteś jego ukochaną córką/ukochanym synem… wszystko należy do Ciebie… czy możesz to sobie wyobrazić? Nie traktuj wiary jak „odrabiania pańszczyzny”, jak przykrego obowiązku, by przypadkiem „Bozia się nie obraziła i nie zesłała kary…”. Bo to nie jest Bóg, to Jego karykatura… Prawdziwy Bóg-Ojciec mówi Tobie dzisiaj: Ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do Ciebie należy! Uwierz, zaufaj Jego słowom!

 

      Kończąc modlitwę porozmawiaj z Panem i powiedz Mu o tym, co teraz czujesz, co myślisz, czego doświadczasz. Niech to będzie spontaniczna rozmowa. Wylej przed Nim swoje serce, które On przed chwilą poruszył. Pamiętaj, by to, co będziesz mówił Bogu miało związek z przebytą modlitwą. Zakończ odmawiając: Ojcze nasz.
 

      Spróbuj zapisać sobie w „dzienniku duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie pojawiły się podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu bezpośrednio po niej, możesz to zrobić później.

o. Grzegorz Ginter SJ


wszystkie wprowadzenia

powrót do strony głównej e-DR