Czwartek, 2 kwietnia 2009
|
|
Tekst do rozważania na dzisiejszy dzień:
Flp 2, 1–11
|
|
„Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli - jakaś
moc przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś
serdeczne współczucie – dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie
mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko
jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani
dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej
stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne
sprawy, ale też i drugich!
To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On,
istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi
być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za
człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci -
i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i
darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde
kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język
wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca".
|
|
Na początku modlitwy uczyń
znak krzyża i uświadom sobie przez chwilę, że oto Bóg jest teraz przy
Tobie. Ponieważ chcesz z Nim rozmawiać, więc On Jest Obecny.
Poproś Go więc w tym momencie, aby Duch Święty poruszał Twoją modlitwę,
by On sam ją prowadził. Poproś także, by Pan usuwał w niej wszelkie
przeszkody oraz by oczyścił Twoje zamiary, intencje, pragnienia,
decyzje, czyny - by służyły tylko większej chwale Boga i dobru innych
ludzi.
Poproś
teraz Pana o owoc modlitwy. W tym tygodniu proś szczególnie
o łaskę wewnętrznego POZNANIA Pana, który dla mnie
stał się człowiekiem.
|
|
- On, istniejąc w postaci Bożej, nie
skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem – zachęcam
bardzo mocno, by dzisiejszą modlitwę odbyć przed jakąkolwiek ikoną lub
obrazem Jezusa, który najbardziej do Ciebie przemawia. Wpatruj się w
twarz Jezusa. Zobacz w danym obrazie człowieczeństwo Jezusa, rysy Jego
twarzy, oczy… niech ten obraz utrwali się w Twojej pamięci. Patrząc
oczami ciała na ten obraz Jezusa - człowieka, oczami wiary „zobacz”,
albo „doświadcz” Jego bóstwa. Wierzymy głęboko, że Jezus Chrystus jest w
pełni Bogiem i w pełni Człowiekiem. Patrząc na Jego wyobrażenie jako
Człowieka, zobacz w Nim prawdziwego Boga.
|
- ogołocił samego siebie, przyjąwszy
postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi – prawdziwy Bóg
przyjmuje postać sługi i staje się podobny do ludzi – jest prawdziwym
człowiekiem. Wczytaj się dobrze w te słowa. On sam siebie ogołocił
(dosł. „uczynił pustym”), tzn. pozbawił się wszystkiego, co posiadał
jako Bóg. Można powiedzieć inaczej, że Bóg dokonał samo-ograniczenia.
Staje przed ludźmi jako człowiek, ale w rzeczywistości staje jako sługa.
Dzisiaj nie mamy sług, nie mamy najemników – być może trudno nam to
zrozumieć, ale sługa to ktoś, to ma niewiele praw i mnóstwo obowiązków.
Jest całkowicie posłuszny swemu panu we wszystkim. Nam czasem łatwiej
przyjąć Jezusa „mocnego”, który panuje nad siłami przyrody, nad
chorobami, nad śmiercią… ale czy w Jezusie dostrzegamy kogoś, kto
przychodzi jako sługa? Jego miłość do człowieka jest tak wielka i tak
szalona, że sam się ogranicza, „krępuje” sobie ręce, staje się sługą –
byle tylko pokazać prawdziwe oblicze miłości. Wpatruj się w Jezusa by
dostrzec to, kim On jest naprawdę, jakim się stał dla nas?
|
- uznany za człowieka, uniżył samego
siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej
– Bóg uniża się przed człowiekiem, Stwórca przed stworzeniem. Choć jest
całkowicie wolny, staje się posłuszny. W Jezusie te właściwości się nie
wykluczają, tak jak nie wyklucza się bycie Bogiem i człowiekiem zarazem.
To samo-ograniczenie Boga, to Jego uniżenie i „posłuszeństwo”
człowiekowi prowadzi Go aż na krzyż. Pozwala się skrępować, ubiczować,
zszargać swoją godność (o którą nie troszczy się – wie, że tę nadał Mu
Ojciec i żaden człowiek Mu jej nie odbierze), wreszcie pozwala się
przybić do krzyża, przebić włócznią… Pozwolił na to, co po ludzku jest
klęską. Popatrz na Jezusa, na Jego krzyż: to jest On, Bóg – Człowiek,
sługa człowieka, uniżony. To, co zadziwia i czego pewnie nigdy nie
zrozumiemy to dobrowolność, z jaką Jezus przyjmuje to wszystko. Popatrz
na swoje serce, popatrz na ambicje, które w różnych momentach życia
budziły i budzą się w Tobie – kiedy trzeba walczyć o swoje (choćby o
najdrobniejszą rzecz), kiedy trzeba drugiemu pokazać, gdzie jest jego
miejsce w szeregu, ile jest warty, itd. A św. Paweł mówi nam dzisiaj:
miejcie te same dążenia, które były w Chrystusie. A te dążenia to:
uniżenie, bycie sługą człowieka, posłuszeństwo, oddanie życia za i dla
człowieka. Wpatrując się w Jezusa i wczytując się w te słowa św. Pawła
poznawaj Jezusa, poznawaj najgłębsze poruszenia Jego serca.
|
- Dlatego też Bóg Go nad wszystko
wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię – świat byłby pełen
pokoju i miłości, gdyby nam się udało wcielić słowa św. Pawła: „w
pokorze oceniajcie jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech
każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!”
Sam Jezus powiedział, że kto się uniża, będzie wywyższony. On nie szukał
swojej chwały, lecz to Bóg Go wywyższył ponad wszystko. Stając się coraz
bardziej podobnymi do Ojca, który jest samym miłosierdziem, dobrocią i
miłością i który tak świat umiłował, że dał to, co miał najcenniejszego
– swojego Syna – zostaniemy przez Niego otoczeni chwałą. Ale jest to
chwała, która musi przejść przez krzyż. A ten krzyż to nic innego jak
przyjęcie z Bożych rąk życia, jakie On nam dał, ze wszystkim, co to
życie niesie: dobrego czy złego, radosnego czy smutnego, łatwego czy
trudnego… On dał nam życie, ale to my je kształtujemy i my sami możemy
wziąć je w swoje ręce (jak Jezus wziął krzyż) i ponieść: będąc w ręku
Boga i wydani ludziom. Możemy też uciec, zrzucić odpowiedzialność,
szukać łatwiejszej drogi, przestraszyć się. Trudno wtedy dojść do chwały
Boga, kiedy nie przechodzi się przez to, co On sam przeszedł. Wpatruj
się i rozważaj to, kim jest Jezus. Poznawaj i ucz się Go.
Na koniec tej modlitwy stań przed lustrem. Kim jest ta
osoba, którą widzisz? Kim chciałbyś się stać? Jakie uczucia rodzą się w
Tobie, kiedy patrzysz na swoją twarz? Powiedz sobie samemu (najlepiej na
głos): czego pragniesz – w związku z dzisiejszą modlitwą? Jezus mieszka
w Tobie (wraz z Ojcem i Duchem Św.), więc mówiąc do siebie, mówisz
zarazem do Niego. Jezus przyjmuje zarówno to, kim jesteś, jak i Twoje
pragnienia – kim chciałbyś się stać. Czy Ty przyjmujesz siebie?
|
|
Kończąc modlitwę porozmawiaj z
Panem i powiedz Mu o tym, co teraz czujesz, co myślisz, czego
doświadczasz. Niech to będzie spontaniczna rozmowa. Wylej przed Nim
swoje serce, które On przed chwilą poruszył. Pamiętaj, by to, co
będziesz mówił Bogu miało związek z przebytą modlitwą. Zakończ
odmawiając: Ojcze nasz.
Spróbuj zapisać sobie w
„dzienniku duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie
pojawiły się podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu
bezpośrednio po niej, możesz to zrobić później.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|
|
|
|