wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 27 czerwca tekst:
Mt 8, 5-17
1. Jezus odpowiada na
zaproszenie setnika i chce pójść, by uzdrowić jego sługę. Ale w tym
momencie setnik okazuje niezwykłą wiarę - wierzy w to, że Jezus samym
słowem może uzdrowić jego sługę. Nie musi przychodzić, wystarczy, że
powie słowo. My również mamy mieć taką samą wiarę, kiedy podczas każdej
Eucharystii wypowiadamy te słowa tuż przed komunią św. Wypowiadamy naszą
wiarę, że skoro Jego słowo mam moc uzdrowić naszą dusze i ciało - to co
dopiero Jego Ciało i Krew przyjęte przez nas podczas komunii. Pomyśl o
Twojej wierze, pomyśl o "warunkach", jakie być może czasem stawiasz, by
uwierzyć.
2. "On wziął na siebie nasze słabości
i dźwigał nasze choroby" - te słowa pokazują jaki jest nasz Bóg. To nie
jest Władca, który potrzebuje być noszony w lektyce, któremu się
usługuje - jak ziemskim władcom. To On sam dźwiga nas z naszymi
słabościami, chorobami, grzechami, upadkami, trudnościami... Uzdrawia
teściową Piotra, potem przynoszą do niego tylu chorych i cierpiących,
opętanych - wszystkimi się zajmował. Ale czy Jezus w czasie swojego
ziemskiego życia uzdrowił wszystkich chorych? Nie. Jezus bierze
na siebie wszystkie choroby, ale to nie oznacza, że wszystkie uzdrawia.
On po prostu jest z nami, kiedy my dźwigamy nasze ciężary i nigdy
nas nie opuszcza! Czy doświadczamy tego, czujemy to? Pewnie nie zawsze.
Ale tu nie o czucie chodzi - lecz o wiarę, taką, jaką miał setnik: "nie
jestem godzien abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a będę
uzdrowiony..."
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 26 czerwca
tekst: Rdz 17,1-22
1. Jam jest Bóg
Wszechmogący. Służ Mi i bądź nieskazitelny. Takie wezwanie słyszy
Abram. Bóg ponawia także swoją obietnicę. Mówi o przymierzu, które
będzie trwało przez pokolenia. Zbliżanie się do Boga sprawia, że
człowiek zaczyna coraz wyraźniej dostrzegać swoją małość, nędzę,
niegodność. I może Abram właśnie tak się czuł. Może chciał zrezygnować z
kroczenia za Bogiem. Na swoje wątpliwości słyszy - bądź nieskazitelny.
Spełnienie tego polecenia po grzechu pierworodnym nie jest możliwe bez
Bożej pomocy, bez Jego łaski. Była w jego życiu przestrzeń, w której Bóg
mógł się z nim spotkać. Wyobraź sobie to spotkanie. To jeszcze nie jest
ten moment, kiedy Bóg mówi do całego narodu. Abram jest wybrany. Jeden z
wielu. Niezasłużenie. Rozmawia z Bogiem. Słyszy Jego głos. Zobacz jakie
są Twoje spotkania z Bogiem? Rozmawiasz z Nim jak z kimś, kto jest dla
Ciebie ważny, kogo darzysz miłością? Dajesz przestrzeń, żeby
odpowiedział, żebyś usłyszał Jego głos?
2. Nowe imię to nowa misja, wezwanie
do zejścia z dotychczasowej drogi i wejścia na nową, może czasami
pójścia w nieznane. Abram wykonał pierwszy krok, wyszedł z ziemi
rodzinnej, znalazł się w nowym miejscu. I wtedy Bóg nadaje nowe imię
jemu i jego żonie. Jest to ponowne wezwanie do zaufania Bogu. Dopiero
wtedy podaje bardzo konkretny termin spełnienia obietnicy - za rok
będziesz miał syna Abrahamie zrodzonego z twojej ukochanej Sary.
Zobacz te momenty swojego życia, w których Ty usłyszałeś takie wezwanie
do pójścia za Bogiem, do zaangażowania się w coś, uczynienia kroku w
nieznane, ale w świadomości, że idziesz z Bogiem. Co wtedy zrobiłeś?
Jaką dałeś odpowiedź?
Anna Goliszek
|
|
Czwartek, 25 czerwca
tekst: Rdz 16,1-12.15-16
1. Towarzyszysz nadal Abramowi
w jego podążaniu Bożymi drogami. Dzisiejszy fragment pokazuje Sarę,
która
chciała "pomóc" Panu Bogu w spełnieniu obietnicy. Oto tyle czeka, lata
mijają, a potomka jak nie było tak nie ma. Zobacz to jej czekanie,
niecierpliwość, zniechęcenie. Zobacz, że u podstaw jej reakcji jest niewiara w to,
że Bóg spełni to, co powiedział. Sara chce zrealizować Bożą obietnicę
ludzkimi sposobami. Nie działa wbrew Bożemu Prawu, które ją obowiązuje,
ale chce przyspieszyć Boże działanie. Zobacz jak to jest w Twoim życiu.
Bóg złożył Tobie konkretne obietnice. Może od wielu lat o coś prosisz
usilnie Boga i jakby nie słyszał. Czekasz i jesteś już zniecierpliwiony
tą Bożą bezczynnością. Zobacz swoje działanie, przez które chcesz
pomóc Panu Bogu, jakby przyspieszyć Jego interwencję. Jak to jest z Twoją
umiejętnością czekania na Boga i Jego działanie? Chcesz mieć już, zaraz
czy może cierpliwie wyczekujesz Boga? Twoja postawa wynika również z
tego jak funkcjonujesz w zwykłych codziennych sprawach. Bóg zaprasza Cię
dziś, abyś się przy Nim zatrzymał. Uświadomił sobie na co czekasz, czego
pragniesz i uczył się wytrwałości w proszeniu i oczekiwaniu na
spełnienie obietnic.
2. W dzisiejszym fragmencie Bóg uczy jeszcze
jednego. Do niewolnicy Hagar mówi, aby wróciła do swojej pani i była jej
poddana, czyli była jej posłuszna. A z tego dopiero wypłynie
błogosławieństwo dla niej i jej potomstwa. Posłuszeństwo jest wyrazem
miłości do kogoś, wyrazem zaufania, że ta osoba ma rację, wie lepiej i z
pójścia za jej radą wypłynie dla mnie dobro. Po-słuszeństwo jest możliwe
jedynie gdy usłyszymy tę drugą osobę, jej pragnienia, jej polecenia.
Wtedy można dać odpowiedź. Komu jesteś winien posłuszeństwo? W czym ma
się ono realizować? Czy potrafisz i chcesz słuchać tych, którzy są
Twoimi przełożonymi? Czy w ogóle podejmujesz dialog, szczególnie w
sytuacjach, kiedy trudno o porozumienie? A posłuszeństwo Bogu? Jak je
realizujesz w swoim życiu?
Anna Goliszek
|
|
Środa, 24 czerwca Uroczystość
Narodzenia św. Jana Chrzciciela
tekst: Łk 1,57-80
1. Patrzysz dziś na niezwykłe
wydarzenie. Rodzi się prorok, który przygotuje drogę Mesjaszowi. Za
sześć miesięcy urodzi się Boży Syn, Ten, który zbawi lud swój. Bóg
konsekwentnie realizuje swoje zamysły. Interweniuje w historię Narodu i
poszczególnych ludzi. Popatrz na swoje życie. Zobacz to, jak Bóg Cię
prowadził do tego miejsca w którym teraz jesteś. Jakie konkretne momenty
były Bożymi interwencjami w Twoją historię życia? Jaka to jest droga?
Jaki jest Bóg? Jakimi przymiotnikami możesz Go opisać patrząc na to, jak
działał? A jak możesz opisać siebie? Jakie były Twoje odpowiedzi?
2. Popatrz na reakcję Zachariasza. Możesz
przypomnieć sobie jak przyjął wiadomość o tym, że zostanie ojcem. On
stracił już nadzieję na to, że zostanie zdjęta z niego i jego żony
Elżbiety hańba bezdzietności. Ale Bóg pokazał, że dla Niego nie ma
rzeczy niemożliwych. Hymnu Benedictus co prawda nie ma w czytanym
dziś fragmencie Ewangelii, ale zapraszam Cię, abyś uczynił jego słowa
swoją modlitwą. Zobacz co dla Ciebie znaczy, że Bóg nawiedził Twoje
życie? Z czego Cię wyzwolił? A może widzisz, że coś Cię zniewala. Co to
jest? Bóg chce abyś Mu służył bez lęku. Czego się lękasz? Co
powstrzymuje Cię przed zaangażowaniem "na całego" z Boże sprawy?
3. Popatrz na Jana Chrzciciela. On cały
oddał się służbie Bogu, bo narodził się, by prostować ścieżki dla Boga.
A jednocześnie "będąc u szczytu popularności" /mówiąc dzisiejszym
językiem/, usunął się by Bóg mógł się objawić w Synu. Zobacz jaka jest
Twoja służba Bogu? Dlaczego angażujesz się w te, a nie inne sprawy?
Jakim jesteś animatorem, liderem, matką, ojcem, księdzem, siostrą
zakonną? Czy nie zasłaniasz Boga swoim "gwiazdorstwem"? Potrafisz usunąć
się w cień kiedy widzisz, że Bóg nadchodzi, aby działać? Poproś Jana
Chrzciciela, aby uczył Cię pokory wobec Boga, który przychodzi.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 23 czerwca
tekst: Rdz 13, 2.5-18
1. Abram wyruszył w swoją
wędrówkę wraz ze swoim bratankiem Lotem. Pomimo, że Bóg jego tylko
wybrał, jego wezwał, by poszedł - on wziął ze sobą krewnego. Okazało się
jednak, że w pewnym momencie musieli się rozdzielić. Misja była
przeznaczona tylko dla Abrama. Nie wiemy czemu wziął ze sobą Lota. Być
może chciał się poczuć bezpieczniej, raźniej. Jednak obietnica Boża była
tylko dla niego i ostatecznie Abram to zrozumiał, a pomogła mu w tym
bardzo ludzka sprawa. Powstała kłótnia między jego pasterzami a
pasterzami Lota o miejsce na wypas. Skoro ziemia nie może wyżywić ich
obu, więc Abram widzi, że mimo wszystko musi iść sam - i rozdziela się z
Lotem. Pan wzywa nas czasem do porzucenia czegoś, do zmiany życia - i
zaprasza tylko nas. Lecz my czasem bierzemy ze sobą "coś" co ma być
naszym zabezpieczeniem, podporą, wsparciem, sentymentem... Bóg chce,
byśmy poszli sami, byśmy nie brali "balastu" (naszych idei, myśli,
niepotrzebnych emocji, sentymentów, itd.). Czy jesteśmy gotowi pójść
sami (nie chodzi tu koniecznie o samotność od ludzi)?
2. Kiedy się rozdzielają Bóg na
nowo potwierdza swoje błogosławieństwo wobec Abrama. Pokazuje mu ziemię,
która będzie do niego należeć, mimo iż jeszcze nie jest jego i, póki co,
musi odbywać wędrówkę. Bóg dodaje jakby małe szczególiki do swojej
obietnicy - dziś się dowiadujemy, że potomstwo Abrama będzie liczne jak
pył ziemi, będzie niepoliczone. My również jesteśmy wezwani do tego, by
rzeczywiście stać się potomstwem Abrama. Wcale nie w przynależności
narodowej, etnicznej czy jakiejkolwiek innej ludzkiej zależności.
Jesteśmy potomstwem Abrama wtedy i tylko wtedy, kiedy jesteśmy wierni
Bogu jak on, kiedy nasze zaufanie Bogu jest takie jak jego. Jest to więc
kwestia wiary w Boga, nie więzy rodzinne. Zobacz również, że gdzie Abram
nie przychodził (jak w dzisiejszym zakończeniu), to zawsze budował
ołtarza dla Pana. Ołtarz to miejsce składania ofiary, a więc oddawania
się Bogu, ale też miejsce dziękczynienia - to miejsce spotkania z
Bogiem. Czy dziękujesz Bogu w różnych momentach Twojego życia? Czy
dojście do jakiegoś momentu w życiu jest dla Ciebie równocześnie czasem
oddania uwielbienia Bogu za wszystko, co Ci do tej pory wyświadczył?
Oddaj Bogu w tej modlitwie to wszystko, co było w Twoim życiu do tej
pory i co jeszcze przed Tobą.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Poniedziałek, 22 czerwca tekst:
Rdz 12, 1-9
1. Popatrz na życie Abrama. Ma
75 lat, nie jest więc młodzieniaszkiem. Ma żonę, liczne sługi, wiele
trzód i dobytku. Znajduje się pośród swojej rodziny, która go kocha i
darzy szacunkiem. Można powiedzieć, że nieomal sielankowe życie. Lecz
nie jest ono tak sielankowe. Abram nie ma potomka i jest to jego
zgryzotą; martwi się komu zostawi to wszystko, kto przedłuży ród i
stanie się jego chlubą. Nie ma chyba człowieka, nawet takiego, który
wydaje się, że żyje sielankowo, że wszystko ma - który nie miałby
jakichś zgryzot, trudności; czegoś, co zasmuca jego serce. Popatrz na
swoje życie i uświadom sobie tą jedną sprawę, która najbardziej zasmuca
Twoje serce, która może trwa od lat i na którą nie znajdujesz
rozwiązania. Zobacz również, że nie można zazdrościć drugiemu
"powodzenia" - każdy bowiem nosi w sercu swoją "tajemnicę". Dla Abrama
tym kolcem w sercu był brak potomka.
2. Do Abrama, do jego życia -
do takiej właśnie sytuacji pewnego dnia przychodzi Bóg. Bez
wątpienia nie było to jakieś nadnaturalne objawienie się Boga, który z
nieba tubalnym głosem kazałby mu zmienić swoje życie. Po prostu Abram,
żyjąc dzień za dniem, zaczyna odczuwać i doświadczać w swoim sercu głos,
który popycha go do tego, by opuścił swoją ziemię, swoją rodzinę i by
wyruszył. Tak naprawdę w nieznane. Bóg obiecuje dać mu ziemię oraz
uczynić z niego wieli naród (a więc obiecuje mu potomka). Ale nie mówi
mu jak się to dokona, kiedy, w jakich okolicznościach. Po prostu Abram
ma wyjść. Aby wyruszyć w daleką podróż trzeba zrobić pierwszy krok i
zawsze jest to krok olbrzymiego zaufania. Kiedy Ty patrzysz na swoje
najgłębsze pragnienia swojego życia - te niezrealizowane, te, które
napawają Cię smutkiem - czy jesteś gotowy wyruszyć na głos Pana, który
zaprasza Cię do ciągłej przemiany życia? Czy nie machnąłeś już ręką nad
swoją dolą i w zniechęceniu nie straciłeś wszelkiej nadziei? Popatrz na
Abrama, popatrz na jego wiek, kondycję, na jego siły, wyobraź sobie jego
zniechęcenie, myśli, które go trapiły ("nie będę miał już potomka, umrę
w samotności", itd.).
3. Abram otrzymuje jeszcze
jedno słowo od Boga, zanim wyjdzie. Jest to słowo błogosławieństwa.
Bóg obiecuje mu swoje błogosławieństwo oraz to, że on sam - Abram -
stanie się błogosławieństwem dla innych. Jest to boże zapewnienie, że go
nigdy nie opuści, cokolwiek by go w życiu nie spotkało. Czy wierzysz w
to, że boże błogosławieństwo spoczywa na Tobie? Czy jesteś gotów jego
mocą wyruszyć w drogę przemiany Twojego życia? Czy wierzysz też w to, że
Ty sam, mocą Boga, masz stawać się i rzeczywiście jesteś
błogosławieństwem dla innych? Po łacinie słowo błogosławieństwo to
bene-dictus, które oznacza "dobrze mówić". Bóg nie tylko mówi o nas
dobrze, ale On w nas to dobro sprawia. Na początku świata, kiedy
stwarzał go mówi Pismo, że "widział Bóg, że wszystko co uczynił było
dobre". A czynił wszystko swoim słowem. Nasze słowo również ma moc
sprawiania dobra, czynienia dobra innych i to jest właśnie
błogosławieństwo. To nie jest tylko puste słowo, lecz musi być
wypełnione treścią - dobrym czynem. Czy jesteś świadomy tego, że Bóg Cię
nieustannie błogosławi (czyni Ci dobro)? Czy Ty sam stajesz się
błogosławieństwem dla innych (czynisz im dobro)? Proś w dzisiejszej
modlitwie o to, by Cię nigdy nie opuszczało błogosławieństwo Pana i byś
Ty sam stał się błogosławieństwem dla innych.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 21 czerwca XII
zwykła tekst: Mk 4,
35-41
1. Zostawili więc tłum -
my również czasem potrzebujemy zostawić nasz wewnętrzny "tłum". Tyle
spraw, które nas gonią, które nie dają chwili wytchnienia. Ile człowiek
jest w stanie znieść? Czy umiem wypoczywać? Czy umiem, czy staram się
wyciszyć choć na krótko w ciągu dnia? Człowiek tego bardzo potrzebuje,
szczególnie teraz, kiedy wszystko wokoło pędzi gdzieś bez opamiętania.
Uczniowie z Jezusem zostawiają tłum, bo są bardzo zmęczeni. Tak bardzo,
że Jezus zasypia, znużony całodziennym nauczaniem, pocieszaniem ludzi,
uzdrawianiem, pomaganiem. Zapytaj siebie jeszcze raz: czy umiesz
odpoczywać? Czy umiesz znaleźć chwilkę czasu dla siebie? Zbliżają się
wakacje i trzeba o tym pomyśleć. Wiele chorób bierze się z tego, że
człowiek nie umie wypoczywać, że organizm jest na skraju wyczerpania
fizycznego i psychicznego. Popatrz na Jezusa i ucz się od Niego
wypoczynku, oddalenia się od tłumu (szczególnie tego tłumu wewnętrznego:
spraw do załatwienia, napiętych terminów, trudnych relacji, trudnych
słów, itd.).
2. Naraz zerwał się
gwałtowny wicher - może i czasem chcemy wypocząć i nawet czynimy w
tym kierunku pewne kroki. Lecz może nas zniechęcać to, że płynąc w
stronę wypoczynku nagle pojawiają się niespodziewane trudności i burze,
nagle przychodzą przeciwności. Owszem, oddajemy ten czas Bogu, szukamy w
Nim oparcia, ale On... jakby spał. Czy nie czujesz czasem sytuacji
podobnej jak ta, o której mówi dzisiejszy tekst? Co wtedy robisz?
Panikujesz? Gwałtownie wołasz do Boga? Jak się zachowujesz, gdy Twoje
różne plany zaczynają się walić, gdy na jeziorze Twojego życia pojawia
się burza? I to właśnie wtedy, kiedy potrzebujesz wypocząć, zostawić
swój wewnętrzny "tłum"...
3. Jakże wam brak wiary?
- Jezus ucisza burzę, lecz wyrzuca uczniom brak wiary. Co to może
oznaczać w kontekście tego, co wyżej zostało nakreślone? Czy my możemy
panować nad naszymi wewnętrznymi burzami i nawałnicami? A czy w ogóle
podejmujemy wysiłek, by nad tym zapanować? Czy rzeczywiście nie cierpimy
czasem na brak wiary (w siebie)? Bo Bóg jest z nami nieustannie i co do
tego nie możemy mieć wątpliwości: "Ja jestem z wami aż do skończenia
świata" - mówi Jezus. Czy nasze wewnętrzne burze nie są czasem skutkiem
nieuporządkowanego życia, postawienia pewnych spraw na głowie, zamiast
na nogach? Czy Jezus, który wyrzuca nam brak wiary nie mówi przypadkiem:
"weź swoje życie w swoje ręce, postaw je na nogi, stań prosto i nie
lękaj się! Ja jestem z Tobą, nawet kiedy "śpię", lecz Ty również masz
moc uciszyć swoją burzę!" Popatrz na koniec tej modlitwy na swoje burze,
ich przyczyny i na Twoje reakcje wtedy. Czy da się coś zmienić? Dlaczego
tak trudno poukładać swoje życie, uporządkować je, postawić na nogi i
wziąć za nie odpowiedzialność? Oddaj to wszystko i siebie samego Bogu.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|