wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 13 czerwca tekst:
Mt 5, 33-37
1. Jezus mówi dziś o
przysiędze. Można by zapytać, czy Jezus zbyt szczegółowo nie zajmuje się
naszym życiem, czy "nie przesadza" w tym określaniu co można, a czego
nie. Tym bardziej, gdy chodzi o przysięgę Bogu, bo czy mamy z tym do
czynienia często? A jednak On zajmuje się tym problemem. Dla Żydów było
to ważne. Jest to po części związane z jednym z przykazań Dekalogu (Wj
20, 7) o wzywaniu imienia Boga do błahych rzeczy - to, co my popularnie
nazywamy "wzywać imienia Pana Boga na daremno". W tym wcale nie chodzi o
częste powtarzanie "Jezus, Maria", czy "jak Boga kocham", lub tym
podobne. Wzywać imię Boga na daremno oznacza m.in. podpierać się
autorytetem Boga do kłamstwa (czyli krzywoprzysięstwo, por. Kpł 19, 12).
O tym mówi dzisiaj Jezus - o składaniu przysięgi. Być może pamiętamy
różne historie ze Starego Testamentu, jak choćby ta o Zuzannie (końcówka
księgi Daniela), która została fałszywie oskarżona (zawsze było to pod
przysięgą) o zdradę męża. Kontekst czytania sugeruje, że człowiek
próbuje się podeprzeć różnymi autorytetami (w tym Boga), jednak nie
bierze bod uwagę swojej słabości i tego, że ten autorytet może
nadszarpnąć, nadużyć. Jezus odnosi się do lekceważącego stosunku wobec
słów przysięgi - człowiek tak samo lekko ją składa, jak i łamie. Pomyśl
o różnych słowach, które w życiu dawałeś. Jaką miały i mają dla Ciebie
wartość? Czy umiesz dotrzymywać słowa szczególnie tam, gdy ostatecznie
okazuje się to dla Ciebie bardzo niekorzystne?
2. Warto przeprowadzić dziś
refleksję o wadze słowa w ogóle. Wydaje się, że nasze słowa coraz mniej
znaczą. Słyszymy tyle obietnic przedwyborczych, które po czasie nie mają
żadnego pokrycia w rzeczywistości. Tak łatwo dzisiaj rzucić "złym
słowem" w drugiego człowieka w telewizji, radiu, polityce, a kiedy
okazują się one kłamstwem to sprostowanie jest na ostatniej stronie,
małym druczkiem (brak odpowiedzialności za to, co się mówi). Można
również zapytać, czy np. wszystkie przysięgi małżeńskie są wypowiadane z
pełną świadomością i odpowiedzialnością? Wiadomo, że rozwód to złożona
sprawa i nie dotyczy tylko złożonej przysięgi, ale czy nie ma coraz
więcej ludzi, którzy bezwarunkowość przysięgi małżeńskiej nie osłabiają
w swoim sercu ("nie opuszczę Cię aż..." do pierwszej poważnej kłótni,
nieporozumień, trudności, etc.)? Jaką wagę ma słowo w Twoim życiu? Czy
jesteś ostrożny w wypowiadaniu słów, zwłaszcza takich, które są osądem,
upomnieniem, itd., a które mogą drugiego człowieka zranić, zniszczyć,
zabrać mu szacunek i godność? Czy pamiętasz, że w Biblii słowo ma moc
sprawczą, że imię człowieka mówi o jego istocie i że jesteśmy powołani
nie do niszczenia i przeklinania, lecz do błogosławienia i życzenia
innym dobrze (por. Jk 3)?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 12 czerwca
tekst: Mt 5,27-32
1. Korzeń grzechu. W Kazaniu na
Górze Jezus dokonuje nowej interpretacji Prawa Starego Testamentu.
Pokazuje, jaka jest intencja Prawodawcy. Jeśli ktoś chce żyć zgodnie z
wolą Boga, powinien docierać do tej intencji: nie jest to jedynie
uregulowanie stosunków społecznych (np. dbałość o to, aby nie rozbijać
małżeństw), ale także coś zdecydowanie większego: życie w sposób czysty,
dążenie do doskonałości serca. Brak cudzołóstwa jest czymś dobrym,
zdecydowanie chcianym przez Boga. Ale to nie wystarczy, bo chodzi o
wnętrze człowieka, o korzeń grzechu. W tym wypadku jest nim „pożądliwe
patrzenie”. Właśnie od niego zaczyna się wewnętrzny proces w końcu
owocujący na zewnątrz cudzołóstwem. A zatem chodzi o porządkowanie tego,
co dzieje się w naszych sercach, bo z nich pochodzi to, co czyni
człowieka nieczystym – jak mówi w innym miejscu Ewangelii Jezus. Pomyśl
dzisiaj, czy zastanawiasz się nad przyczynami swojego postępowania, nad
swoimi intencjami i motywacjami? Nad tym, co popycha Cię do dobra, a co
do zła. Tylko w taki sposób skutecznie przeciwdziała się grzechowi – nie
wystarczy walka z tym, co widać na zewnątrz, bo najprawdopodobniej jest
to tylko wierzchołek góry lodowej.
2. Nierozerwalność małżeństwa. O małżonkach
Pismo Święte mówi, że łączą się ze sobą tak ściśle, że stają się jednym
ciałem. W imię dobra tego organizmu, jego życia i integralności, należy
pozbyć się tego, co szkodzi całości. Jest to lepsze, niż śmierć całego
ciała. Nie można też rozrywać, zabijać tego ciała, które dzięki
działaniu i łasce Boga zostało powołane do jedności. Jeśli jesteś
małżonkiem pomyśl, czy czujesz się jednym ciałem ze swoją drugą połówką?
Czy dbasz o wzrost waszej jedności? Zgodnie z powyższymi słowami o
korzeniu grzechu, troska o tę jedność powinna obejmować przede wszystkim
patrzenie w swoje serce, pracowanie nad czystością pragnień, motywacji.
Jak to wygląda w Twoim małżeństwie?
Natalia Żelasko
|
|
Czwartek, 11 czerwca
Urocz. Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (Boże Ciało)
tekst: J 17,20-26
1. Zachęcam Cię do tego, abyś
tak zaplanował dzisiejszy dzień, żeby mógł wziąć udział w procesji
Bożego Ciała. Fragment Ewangelii, który dziś rozważamy, jest czytany
przy czwartym ołtarzu. Wyobraź sobie Jezusa i Jego uczniów. Są
zgromadzeni na Ostatniej Wieczerzy. Panuje bardzo uroczysta atmosfera.
Jezus zaczyna się modlić do Ojca. Wsłuchaj się w Jego głos. Popatrz na
Niego. Popatrz na uczniów. A co rodzi się w Twoim sercu, kiedy słyszysz
tę modlitwę?
2. aby stanowili jedno, tak jak My jedno
stanowimy. Jezus modli się o jedność uczniów. Taką, jaka jest w
Bogu. A zasadą jedności Trójcy jest Miłość tak intensywna, że jest
Osobą. Zatem jedność to nie coś, ale to działanie Boga pośród i
w uczniach. To obecność Ducha Świętego. Kiedy patrzysz na Kościół
zapewne niejednokrotnie trudno Ci dostrzec tę jedność, o którą modlił
się Jezus. Czyżby zatem Jego modlitwa nie została wysłuchana? Nic
podobnego. Bóg potrzebuje współpracy człowieka. Jak Ty budujesz jedność
z Bogiem i braćmi. Najpierw w rodzinie, wśród najbliższych? Jest coś, co
nie pozwala wam być jedno? A w parafii? Jak współpracujesz z kapłanami,
z innymi parafianami? Czasami pozostaje tylko modlitwa o jedność
zanoszona razem z Jezusem. Czy stać Cię na to?
3. Ojcze, chcę, aby także ci, których mi
dałeś, byli ze Mną. Widzisz o co prosi Jezus? O to, abyś był w
niebie razem z Nim, abyś mógł oglądać Boga i być w Jego Obecności. Ale o
jeszcze jedno prosi Jezus. Aby jego uczniowie byli z Nim już tu na
ziemi. On jest obecny pod postaciami Chleba i Wina. To jest
Jego Prawdziwe Ciało i Krew. Jak wygląda Twoja adoracja Jezusa w
Najświętszym Sakramencie? Jest na nią miejsce w Twoim życiu? Czas
adoracji jest jak bycie w niebie. Stoisz w obecności Boga, On patrzy na
Ciebie, a Ty na Niego. On daje Ci siebie samego, a czy Ty chcesz
przyjąć? Czym wymawiasz się przed znalezieniem czasu na adorację? Co
jest ważniejsze niż choćby kilka minut spędzonych w Bożej Obecności?
Anna Goliszek
|
|
Środa, 10 czerwca
tekst: Mt 5,17-19
1. Wypełnić - nie chodzi tu
tylko o uczynienie zadość wymogom Prawa. Grecki bezokolicznik
plerosai zawiera w sobie pojęcie uzupełnienia i udoskonalenia. Jezus
mówi te słowa podczas swojego Kazania na Górze, które jest Jego swoistym
expose. Przede wszystkim, chce powiedzieć, że w Nim wypełniają
się wszystkie obietnice mesjańskie zapisane w Prawie i u Proroków.
Przypomina, że całe objawienie Starego Testamentu odnosiło się do Niego
i Jego "oczekiwało". Jezus przyszedł wypełnić Prawo czyli
zrealizować wolę Bożą zawartą w przykazaniach. Ale wypełnić
oznacza też tyle, co uzupełnić, udoskonalić, doprowadzić do pełni. Jezus
najpełniej objawił prawdę o Bogu i o człowieku. Sprawiedliwość
uczniów ma się wyrażać w wewnętrznym, synowskim i doskonałym
posłuszeństwie woli Bożej wyrażonej w Piśmie Świętym. A Ty jak
wypełniasz Boże Prawo?
2. Znieść - to znaczy sprawić, że coś
przestaje obowiązywać. Posłuchaj jak Jezus mówi nie przyszedłem
znieść przykazań. On - Bóg sam jest przecież ich Dawcą i sam może je
zmieniać. Jezus jeszcze raz pokazuje, że Bóg nie jest jak chorągiewka na
wietrze. Jest stały i niezmienny w tym, co mówi i co poleca
czynić. Dlatego jest godzien zaufania. Popatrz na swoje życie.
Jak nauczasz przykazań tych, którzy zostali Tobie powierzeni? Pokazując
całe ich znaczenie, czy może tylko pewne aspekty? A sam co robisz? Czy
nie traktujesz niektórych elementów Bożego prawa jako mniej ważnych,
Ciebie nie obowiązujących? Kiedy widzisz, że bliskie Ci osoby
"wybierają" sobie przykazania, które chcą pełnić, a mniej wygodne
odrzucają, co wtedy robisz? Chcesz szukać sposobów, żeby wyprowadzić ich
z błędu? Przede wszystkim przez konsekwentne życie według wszystkich
przykazań jakie Bóg daje.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 9 czerwca
tekst: Mt 5,13-16
1. Sól – coś, co nadaje smak,
konserwuje. Sól może stać się nieużyteczna, jeśli zawilgotnieje,
zwietrzeje. Warto zauważyć, że soli zazwyczaj dodaje się do jedzenia
niewiele… a jednak ta odrobina wpływa na całą potrawę. Jeśli nad tym
pomyśleć, to chrześcijan również nie ma na świecie aż tak wielu.
Większość ludzi nigdy nie słyszała o Jezusie. Z tych, którzy słyszeli –
ilu stara się żyć w naprawdę bliskiej relacji z Nim? Można dojść do
wniosku, że soli jest tylko szczypta. Czy naprawdę tylko dla tej
szczypty „jest ratunek”? Idźmy dalej – ile we mnie jest soli, a ile tego
wszystkiego, co zdecydowanie jest „nieposolone”, jest światem i
potrzebuje przemiany? A jednak w tajemniczy sposób ta odrobina
przemienia, nadaje smak całości. Drążąc dalej metaforę: istnieje też
możliwość przesolenia – bo wszystko, co stworzone może być dobrze lub
źle użyte. Również wiara i religia może być używana w sposób dobry, albo
niegodny, może nadawać smak, albo go psuć. Jak to jest u mnie? Czy wiara
we mnie nadaje smak mojemu życiu, czy raczej jest jeszcze przeszkodą w
smakowaniu? Czy będąc z ludźmi, swoją obecnością dodaję ich życiu smaku,
czy raczej go psuję? Te dwa pytania są ze sobą ściśle powiązane.
2. Miasto – to dla Izraelity
możliwość przeżycia, miejsce, gdzie można zarobić, schronić się, kupić
jedzenie, dostać wodę. Miasto, znajdujące się na górze jest widoczne z
daleka, jest bezpieczne od powodzi, wydaje się, że również łatwiej mu
się bronić przed wrogiem. W mieście łatwiej przeżyć niż na pustkowiu, w
którym człowiek jest zdany sam na siebie i na siły przyrody. Kościół
jest takim właśnie miejscem azylu. Wspólnotą, która jest stabilna. I
rzeczywiście jest czymś, co nie da się ukryć, bo jest widoczne w
ludziach, w ich życiu. Jednak miasto może też stać się anonimowym,
miażdżącym tłumem, który nie zauważa potrzebujących, poranionych,
biednych, smutnych, samotnych, płaczących – a więc błogosławionych.
Pomyśl o ludziach, którzy okazali się dla Ciebie gościnnymi mieszkańcami
miasta – którzy potrafią widzieć poszczególne osoby, a nie tłum. Co mają
takiego, że czynią miasto domem, schronieniem? W jaki sposób ja
przyczyniam się do tego, że nasze miasto-Kościół, jest schronieniem, a
nie zbiorem anonimowych jednostek?
3. Światło – coś, co wyrywa z
ciemności, co pozwala nie potknąć się, co usuwa lęk. Skoro światło to i
płomień – przecież jeszcze stosunkowo niedawno nie dało się oddzielić
tych dwóch rzeczy. A więc także ciepło, coś żywego. Światło kojarzy się
ze spokojem, miejscem, które jest osłonięte od wiatru i deszczu – bo tam
światło może płonąć. Jezus mówi „Wy jesteście światłem świata.” Jednak
płomień może stać się niebezpiecznym pożarem, szczególnie, jeśli umieści
się go w miejscu zbyt osłoniętym; również jeśli chce się go zatrzymać
tylko dla siebie – łatwo go zadusić. Jeśli zechcesz zamknąć go w sobie –
albo się poparzysz albo go zagasisz. Jak obchodzisz się ze światłem,
które jest w Tobie?
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 8 czerwca
tekst: 2 Kor 1, 1-7
1. Łaska wam i pokój od
Boga... - św. Paweł wszystkie swoje listy rozpoczyna od pozdrowień,
które są przyzywaniem Bożej łaski na adresatów. Cokolwiek by nie pisał w
swoich listach, pozdrowienia zawsze są podobne do siebie, zakończenia
zresztą również. A Paweł nie zawsze pisze rzeczy łatwe. Czasem musi
napominać wspólnoty, wcale nierzadko pisze do nich ostro - kiedy to, co
od niego otrzymali, zamieniają na fałszywą naukę. Ale mimo to, zawsze
wzywa Boga nad nimi i im błogosławi. A my? Czy mamy taki "odruch", by
zawsze ludziom dobrze życzyć, błogosławić ich, pozdrawiać? Czy
pozdrawiamy tylko tych, którzy nas pozdrawiają, a innych nie? Czy dobrze
życzymy tylko tym, którzy wg nas "zasługują" na to?
2. Ojciec miłosierdzia i Bóg
wszelkiej pociechy - Bóg jest tym, który okazuje nam miłosierdzie i
wszelką pociechę. Owszem, nie zawsze to "czujemy", czasem z naszej winy
(grzechy, lenistwo duchowe, brak wierności), a czasem to Bóg odsuwa od
nas pociechę, aby nas wypróbować - czego szukamy: czy pociech duchowych,
czy też Dawcy pociechy. Ale Bóg, który pociesza nas w każdym naszym
utrapieniu, daje nam przez to łaskę i siłę do tego, byśmy i my
pocieszali tych, co są w jakiejkolwiek udręce - czy to duchowej, czy
psychicznej, czy też boleją na ciele. Paweł wzywa nas do naśladowania
Chrystusa w pocieszaniu. Znów zapytaj siebie: czy przejmujesz się losem
innych i jesteś gotowy do pocieszania, dobrego słowa wobec tych, którzy
źle się mają? Czy raczej zostawiasz ludzi z myślą, że "niech każdy
martwi się o siebie"? Zobacz, że dla Pawła nasza moc do pocieszania
ludzi nie bierze się z nas samych, ale z Boga, który nas również
pociesza w naszych krzyżach i słabościach. Czy potrafimy zachować ten
"krąg pocieszania", tzn. my otrzymujemy od Boga i przekazujemy innym?
Czy jesteś otwarty na pocieszenie od Boga? Nie doświadczymy go wtedy,
kiedy staniemy się malkontentami, narzekający na wszystkich i wszystko,
kiedy nie ma w nas ducha dziękczynienia, kiedy brak nam cierpliwości w
trudnościach... porozmawiaj o tym wszystkim z Jezusem podczas tej
modlitwy.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 7 czerwca
Trójcy
Przenajświętszej tekst:
Mt 28, 16-20
1. Ten krótki tekst w pewien
sposób pokazuje nam Boga, który jest Trójcą. Jezus, który jest
najdoskonalszym obrazem Boga i Bogiem samym każe udzielać chrztu w imię
Boga, który jest w trzech osobach: Ojca, Syna i Ducha Św. To Jezus jest
tym, który wprowadza nas w tajemnicę Boga. To on pokazał nam i ciągle
pokazuje, że Bóg jest Ojcem, pełnym dobra i miłosierdzia. Jezus działał
w mocy Ducha przez cały okres swojej działalności, począwszy od chrztu w
Jordanie, kiedy to Duch zstąpił na Niego w postaci gołębicy. Życie
Jezusa ukazuje nam więc Trójcę w działaniu - a to wszystko dla nas!
Pomyśl o tej tajemnicy, którą tak trudno nam czasem zrozumieć i przyjąć,
że Bóg jest Jeden, ale w trzech osobach. Czy masz relację z każdą z osób
boskich? Jaka jest to relacja?
2. Wewnętrznym fundamentem,
zasadą Trójcy - jest miłość. Nie może być innego fundamentu, bo Bóg jest
miłością, jak pisał św. Jan. Ale ta miłość nie jest tylko do wewnątrz.
Można powiedzieć, że jest jej tak wiele, że "wylewa" się na zewnątrz
Boga i z tej miłości Bóg stwarza świat i człowieka. Wyrazem tej miłości
jest misja, do której posyła uczniów. Mają oni iść i głosić Boga, który
jest Trójcą. Udzielić chrztu to nic innego jak włączyć człowieka w życie
Boga, włączyć Go w Miłość. Jezus obiecuje, że będzie szedł z uczniami aż
do skończenia świata - bo Jemu najbardziej zależy na tym, by człowiek
poznał miłość Ojca oraz by człowiek żyjąc tą miłością, dzielił się nią z
innymi. Jaką miłością żyjesz? Czy taką, totalną, jaką ma Ojciec do Syna
i Syn do Ojca? Owocem tej miłości jest Duch Święty. Jakie owoce przynosi
Twoja miłość (do Boga, do siebie samego, do innych ludzi)? Czy zdajesz
sobie sprawę, że jesteśmy stworzeni na obraz Boga, ale Boga który jest w
trzech osobach? Dostrzegasz swoje podobieństwo do trzech osób boskich?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|