wprowadzenia do codziennej modlitwy


Tutaj zamieszczamy krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy, który proponujemy, znajdziesz tutaj (modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego znajdziesz tutaj. Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR. Czytania na dany dzień znajdziesz tutaj.


Sobota, 16 maja     św. Andrzeja Boboli, patrona Polski      tekst: 1 Kor 1, 10-13. 17-18

       1. Św. Andrzej Bobola, jezuita i męczennik, działał wiele na polu zjednoczenia chrześcijan. Dlatego Kościół daje nam dzisiaj takie czytania. Św. Paweł upomina nas, byśmy byli zgodni i nie było wśród nas podziałów - mamy być jednego ducha i jednej myśli. Możemy na to spoglądać "globalnie", tzn. patrzeć na to, że chrześcijanie są podzieleni, że trudno im się porozumieć, itd. Ale najpierw warto popatrzeć na siebie samego i zobaczyć, na ile jestem człowiekiem zgody. Czy jestem kimś, kto szuka z innymi tego, co nas łączy? Czy może bardziej tego, co nas dzieli? To nie jest kwestia charakteru, ale właśnie ducha - czy jestem gotowy, czasem za cenę rezygnacji z siebie, ze swojego zdania i swojej racji - uznać drugiego człowieka z jego światem, poglądami, myślami?

       2. Zobacz, że św. Paweł wcale nie nawołuje do "komunizmu", tzn. do takiej postawy, gdzie sztucznie niweluje się różnice i gdzie wszyscy "muszą tak samo" myśleć, działać, mówić. Jesteśmy różnorodni i to jest nasze bogactwo, mamy się tym cieszyć. Chodzi o to, czy w tej różnorodności potrafimy przyjmować drugiego człowieka z całym jego bogactwem. Często jest to trudne, niełatwe i może dlatego Paweł wspomina o głoszeniu mądrości krzyża - bo niewątpliwie relacje z ludźmi są dla nas nierzadko krzyżem. Ale w nim właśnie, w krzyżu, jest nasze zbawienie. Modląc się dzisiaj pomyśl o tym, czy jest w Tobie jedność, o jakiej pisze Paweł, czy masz pragnienie takiej jedności (która często polega na "umieraniu sobie", swojemu zdaniu, idei - bo to, by ocalić drugiego i jego życie).

o. Grzegorz Ginter SJ


Piątek, 15 maja          tekst: Ps 57 (całość)

       1. Zmiłuj się nade mną, Boże... bo chronię się u Ciebie woła Psalmista. To znaczy: postąp ze mną Panie według miłości jaką masz do mnie. To modlitwa tego, który wie, że w Bogu jego ucieczka, że na pewno się nie zawiedzie. To prośba uznająca, że sam nie dam rady. To powierzenie się całkowicie Bogu. I zobacz, że ta modlitwa prośby w centrum ma Boga, nie ludzkie problemy. A jaka jest Twoja modlitwa prośby? Czy nie za bardzo skupiasz się na jej treści, na Twoich potrzebach, a znika Ci z oczu Dawca - Bóg? Jakie jest Twoje doświadczenie powierzenia swego życia, swoich spraw Bogu?
       2. Wśród ludów będę chwalił Cię, Panie. To znaczy, będę opowiadał o tym, czego Bóg dokonał w moim życiu. Kolejny raz słyszysz wezwanie do tego, by publicznie przyznawać się do Boga, do wiary w Niego. A jeśli ktoś chce słuchać - do dzielenia się dobrem, jakiego doświadczyłeś. Pomyśl, z kim ostatnio dzieliłeś się doświadczeniem Boga w Twoim życiu, z kim rozmawiałeś o Bogu. Jaka była to rozmowa? Co pozostało po niej w Twoim sercu?

Anna Goliszek


Czwartek, 14 maja          tekst: J 15,9-17

       1. Wytrwajcie...  Słowo to oznacza trzymanie się czegoś, bycie w czymś pomimo trudów i przeciwności. Ma ono bardzo dużo wspólnego z byciem wiernym czemuś. Jezus w ostatnich chwilach swojego życia zaprasza uczniów do trwania. W ostatnich rozdziałach Janowej Ewangelii kilkanaście razy pada to słowo - trwać w winnym krzewie, trwać w miłości Boga, trwać na modlitwie z Jezusem w Ogrójcu, trwać przy Nim w Jego drodze krzyżowej. Później św. Paweł powie: "Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś" (2 Tm 3,14). Trwać nie tylko pomimo trudu, ale też trwać w zachwycie nad dziełami Boga. Co oznacza dla Ciebie to słowo? Z czym Ci się kojarzy? Jak je realizujesz w swoim codziennym życiu?
       2. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem... Czy nie zapomniałeś o tej prawdzie, że Bóg Cię wybrał? Czy troski tego świata nie przesłoniły Ci jej? Bóg zapragnął, abyś powstał, urodził się, stał się Jego dzieckiem. Niczym sobie nie zasłużyłeś na bycie ochrzczonym, na włączenie do Kościoła. To w pierwszej kolejności była Boża inicjatywa. Czy pamiętasz, że "z miłości [Bóg] przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym" (Ef 1,5-6)? Dziękujesz Mu za to? Potrafisz się tym cieszyć? Jak dziecko? Co przeszkadza Ci doświadczać tej radości?
       3. ...abyście się wzajemnie miłowali. Możesz prawdziwie pokochać siebie i bliźniego tylko wtedy, gdy doświadczysz Bożej miłości. Pozwól Bogu, aby ogarnęła Cię Jego obecność. Pozwól sobie na trwanie w Bogu, który jest miłością. Jeśli potrzebujesz, poproś Go o to, by Ci objawił swoją miłość. Stań w postawie dziecka, które jest zależne we wszystkim od Ojca. Bo bliźniego możesz kochać jedynie biorąc z Bożej miłości do Ciebie, od Jezusa ucząc się, co to znaczy kochać.

Anna Goliszek


Środa, 13 maja          tekst: Dz 15, 1-6

       1. Fragment Ewangelii św. Jana, który dziś słyszymy był rozważany w niedzielę. Jeśli ktoś pragnie jeszcze raz pochylić się nad tym Słowem zapraszam do lektury wprowadzenie o. Grzegorza. Ja natomiast zatrzymam się nad dzisiejszym fragmentem z Dziejów Apostolskich. Pokazuje on jak ważne jest posłuszeństwo temu, co głosi Kościół. Paweł i Barnaba ewangelizowali pogan. Po nawróceniu nie wymagali od nich jednak aktu obrzezania. Z tego powodu w sercach chrześcijan nawróconych z judaizmu budziły się wątpliwości. Głosili wręcz, że nie osiągną oni zbawienia, jeśli nie zaczną przestrzegać przepisów Prawa. Jakby nie mieściło im się w głowie, że Bóg może działać inaczej. Wybuchł spór o to. Paweł i Barnaba postanowili poddać tę sprawę pod rozstrzygnięcie Apostołom zgromadzonym w Jerozolimie.
       2. Popatrz na Pawła. Spotkał Jezusa. Doświadczył Jego mocy. To sam Jezus objawił mu prawdę o sobie. A on poddaje się rozeznaniu Kościoła. Nie uzurpuje sobie patentu na prawdę, ale pokornie pyta, czy dobrze myśli w sprawach wiary. A jak to jest w Twoim życiu wiary? Czy poznajesz nauczanie Kościoła? Czy przyjmujesz je z miłością i posłuszeństwem? A może w niektórych sprawach nie zgadzasz się z tym, co głosi w oficjalnym nauczaniu Kościół. Jakie są to sprawy? Nie chodzi o to, byś był ślepo posłuszny i nie wyrażał swoich wątpliwości, ale ważne jest jak to robisz. Z troski o Wspólnotę czy żeby Tobie było wygodniej?
       3. Na koniec dzisiejszej modlitwy zapraszam Cię byś porozmawiał z Bogiem o kapłanach, których spotykasz na swojej drodze: w parafii, w pracy, na uczelni. Powiedz szczerze, co Cię cieszy w ich posłudze, a co boli. Powierz ich Bogu. I zachęcam, ilekroć zdarzy się, że spotkany ksiądz nie będzie dla Ciebie świadkiem Boga, abyś, zamiast go oceniać i "chcieć zmieniać" Kościół, powierzył go Bogu przez wstawiennictwo Maryi.

Anna Goliszek


Wtorek, 12 maja          tekst: J 14, 27-31a

       1. W ewangelii Jana słowa o strwożonym sercu pojawiają się dopiero podczas Ostatniej Wieczerzy. Nowe polskie tłumaczenie Pisma Świętego wyraża to zdanie tak: „Nie pozwólcie, aby wasze serca były wstrząśnięte i nie lękajcie się”. To samo zdanie otwiera i zamyka mowę Jezusa na temat wyzwolenia wierzących od śmierci. Jezus w ten sposób wzywa wierzących w Niego, aby w obliczu śmierci nie przeżywali tego, co On sam przeżywał – czyli lęku, wstrząsu – ponieważ śmierć została już przez Niego pokonana. Nie ma więc czego się lękać, gdyż śmierć wcale nie kładzie kresu życiu. Czy nie jest to opis postawy męczenników? Oni natomiast są pewnym ideałem, do którego wzywa także nas wiara w Tego, który zwyciężył śmierć. W jakimś zakresie – mniejszym czy większym – jesteśmy wszyscy powołani do heroizmu wchodzenia w śmierć, ponieważ zostaliśmy przez chrzest włączeni w śmierć Chrystusa. Nie jest to łatwe i domaga się wydoskonalania w sobie miłości i wolności. Pomyśl sobie, poproś Boga o światło, aby zobaczyć, czy Twoja miłość jest zdolna do poświęceń, wyrzeczeń, cierpienia? Czy jest na tyle wolna? Jakie odczucia budzi w Tobie myśl o wchodzeniu w śmierć? Czy budzi się bardziej miłość czy strach? Cokolwiek to jest, porozmawiaj o tym z wszechmogącym Bogiem, powierz Mu to, aby On sam pomagał Ci w dążeniu do doskonałej miłości.

       2. Jezus, rozmawiając z uczniami podczas ich ostatniego wspólnego świętowania, mówi, że już niebawem wszystko się zmieni, ta rozmowa już nie potrwa długo, bo „nadchodzi władca tego świata, który nie ma nic wspólnego ze Mną”. Nie mieć nic wspólnego z kimś, to także nie być w żadnym aspekcie podobnym do tego kogoś. Szatan więc nie ma w sobie podobieństwa do Boga. My natomiast je mamy, nawet mimo grzechu, który w pewnym stopniu zatarł to podobieństwo, nie zdołał jednak całkowicie go zniszczyć. Z pomocą łaski upodabniać się do Ojca to zbliżać się do Niego, mieć z Nim co raz głębszą komunię. Jezus jest w doskonałej komunii z Ojcem – miłuje Go i postępuje zawsze w zgodzie (a więc w komunii, w jedności) z Jego wolą. Spróbuj spojrzeć na swoje życie i zobaczyć w jakich jego obszarach jesteś w jedności z Ojcem, w jakich aspektach jesteś podobny do Niego. Zobacz też miejsca, gdzie nie ma między wami harmonii. Poproś, aby Bóg je obmył, uleczył.

Natalia Żelasko


Poniedziałek, 11 maja          tekst: J 14, 21-26

       1. Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje - na czym, według Ciebie, polega miłość do Boga? Czy to, co Ty uważasz (i co wcielasz w życie) pokrywa się z tym, co na ten temat mówi dzisiaj Jezus? Pomyśl również o tym, co to są za przykazania Jezusa? Czy tylko 10-cioro przykazań? Jakie nauki Jezusa pamiętasz (z Ewangelii)?

       2. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich - można powiedzieć, że te słowa Jezusa są jakby przeciwieństwem tego, o czym wyżej mówi. I tak rzeczywiście jest. nie wystarczy bowiem tylko słuchać słów Jezusa (o czym On sam mówi). Dla Niego ktoś, kto słów Jego słucha, ale nie wypełnia, podobny jest do człowieka budującego dom na piasku - rozleci się pod byle wichurą. Ale stosunek do słów Jezusa (zachowywanie ich albo nie) jest wyrazem także miłości do Niego, nie tylko do Niego, ale też do Ojca, który razem ze swoim Synem chce przebywać i mieszkać w duszy człowieka. Jaki masz stosunek do słów Jezusa? Wszak wielu jest chrześcijan, którzy tych słów słuchają, ale... co z tego. Czy ich życie jest przemienione? A powinno, bo to słowo ma moc przemiany życia - o ile mu na to pozwalamy...

       3. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem - czasem mamy problemy z przypomnieniem sobie słów Jezusa, z wcieleniem ich w życie. Jezus obiecuje (a czyni to przed swoją męką), że nie zostawi nas z tym samych, lecz pośle Ducha Św., który niejako "wdrukuje" w nas słowa Pana, wpisze je w nasze serce. Zachęcam więc do tego, by tą modlitwę zakończyć głębokim wołaniem do Ducha Św. i o Ducha Św. Niech ta modlitwa stanie się Twoją codzienną modlitwą do Ducha Św., wszak potrzebujemy Go codziennie.

o. Grzegorz Ginter SJ


Niedziela, 10 maja      V Wielkanocna     tekst: J 15, 1-8

       1. Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia - Wyobraź sobie wielki krzak winorośli. Zobacz jego pień, gałęzie, które od niego odchodzą, małe gałązki, na których są owoce. Popatrz również na pracę ogrodnika, który dba o winorośl, troszczy się, przycina suche gałązki, podlewa. A teraz przenieś ten obraz na Twoje osobiste życie, zgodnie z tym, co mówi Jezus. Ojciec jest tym, który uprawia, w Jezusa jesteś wszczepiony i Twoim zadaniem jest przynosić owoce. Jeśli rzeczywiście jesteś ściśle złączony z Jezusem (jak gałązka owocująca z pniem), to owoce będziesz przynosił. Im Twoja relacja z Nim jest bliższa, bardziej zażyła - tym więcej możesz z Niego czerpać i tym bardziej Twoje życie jest owocne.

       2. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić - być może te słowa wydają Ci się mocne, ale są prawdziwe. Bez Jezusa nic nie możemy uczynić. Bez Niego stajemy się suchą gałązką, którą Ogrodnik odcina - jako nie przynoszącą owocu. Przyjrzyj się - po raz kolejny w swoim życiu - Twojej relacji do Jezusa. Czy masz świadomość, że bez Niego nic nie możesz uczynić? Że całe Twoje życie ma być przeniknięte Jego obecnością i Jego miłością?

       3. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni - być może te słowa rodzą w nas wiele nadziei. I słusznie. Bóg chce dawać swoim dzieciom wszystkiego, czego potrzebują. Ale wydaje się, jakby Jezus stawiał tutaj "warunek". Tym warunkiem jest trwać w Jezusie i sprawiać, by Jego słowa nieustannie w nas trwały. Przypominają się tu inne słowa, które wypowiedział św. Paweł: "Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra" (Rz 8, 28). Im więcej będziemy miłować i być wierni Bogu, tym więcej od Niego otrzymamy. Nie jako nagrodę za wierność (choć pewnie też), ale przede wszystkim dlatego, że ta miłość coraz bardziej nas otwiera i uzdalnia do przyjęcia Jego łask. Także ten, który jest blisko Pana i miłuje Go coraz bardziej - widzi coraz więcej i wie, co jest dobre i co potrzebne. O to prosi Pana i On wysłuchuje Jego próśb. Człowiek, który daleko jest od Boga i okazjonalnie sobie o Nim przypomina, kiedy prosi Boga o coś, to często jest to w duchu "jak trwoga, to do Boga", a kiedy nie otrzymuje, to staje się wobec Boga pretensjonalny, czasem wręcz "obrażony". Nie zostawiamy Bogu żadnego "pola manewru", nie pozwalamy Mu być Bogiem, tylko chcemy "od razu, natychmiast, po naszej myśli, to co ja chcę...". Kiedy żyjemy z kimś w przyjaźni, to łatwiej nam pożyczać, a nawet dawać różne rzeczy. Wiemy, że ten ktoś wykorzysta to dobrze, że zrobi z tego dobry użytek, że to będzie dla jego pożytku. Kiedy kogoś nie znamy, to nie jesteśmy bardzo skorzy dawać coś, nawet pożyczamy nieufnie. Bóg, który chce nam wszystko dawać, ale kiedy my nie mamy z Nim relacji, albo słabą... czy ma "gwarancję", że Jego dary wykorzystamy dobrze, dla dobra siebie i innych? Bóg nam ufa i to jest niezaprzeczalne, ale również wie lepiej, kiedy jesteśmy gotowi, by w pełni wykorzystać łaski, którymi nas chce obdarzać. Czy naprawdę trwasz w Jezusie? Czy starasz się pogłębiać z Nim relację? Jakie są Twoje prośby względem Boga? Czy są one w duchu "Panie, znasz mnie, wiesz, że pragnę dobra... ale Ty wiesz lepiej i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co mi dasz, a nawet za to, czego mi nie dasz, bo jesteś moim Przyjacielem i wiem, że to wszystko dla mojego dobra"?

o. Grzegorz Ginter SJ


                                               archiwum