wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 25 kwietnia św. Marka,
ewangelisty tekst: 1
P 5, 5b-14
1. Wszyscy wobec siebie
wzajemnie przyobleczcie się w pokorę - kto to jest człowiek pokorny?
Jak nie pomylić pokory z np. kompleksem niskiego poczucia własnej
wartości? Pokorny to ten, który uznaje nad sobą Boga, ale uznaje nie
tylko "teoretycznie", ale w konkrecie swojego życia. Człowiek ma "czynić
sobie ziemię poddaną", ale wiedząc, że ma nad sobą Pana - Boga, który go
stworzył. Lecz wobec ludzi również mamy być pokorni. Nie oznacza to
bycia "cielęciem", kimś, kto na wszystko innym pozwala (np. dzieciom
wchodzić sobie na głowę). Pokora, to m.in. uznanie, że nie zawsze mam
rację, że dla drugiego człowieka nie jestem "absolutem", że nawet, gdy
mam rację to mogę ustąpić drugiemu dla naszego wspólnego dobra, itd...
2. Wszystkie troski wasze
przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was - wczytaj się w te
słowa. Jak udaje Ci się realizować je w życiu? Czy potrafisz w trudnych
momentach stanąć do modlitwy i oddać mu wszystkie obciążenia? Może
niekoniecznie chodzi za raz o nerwową modlitwę, by Bóg uwolnił nas od
trudności, lecz by On pomógł nam nieść te trudności, jakie życie nam
przynosi. Czy nie zamykasz się czasem w swoich kłopotach i nikomu o tym
nie mówisz, nawet Bogu - i żyjesz z tym obciążeniem jakiś czas (czasem
bardzo długo)? Może pomódl się dziś specjalnie tymi słowami: "Panie,
przerzucam na Ciebie wszystkie moje obecne troski (wymień je
konkretnie), bo Tobie zależy na mnie"
3. Wiecie, że te same
cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. A Bóg wszelkiej łaski, Ten,
który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę
pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje - czy
te słowa mówią, że Bóg znajduje upodobanie w naszym cierpieniu, chce go
i jak już dobrze w życiu pocierpimy to wtedy da nam chwałę? Czy tak było
od początku i taki był plan Boga? Czy nie umieścił Bóg nas w raju, z
którego wypędził nas... nasz własny grzech? Życie przynosi nam
cierpienia, trudności, kłopoty - nie Bóg! Bóg, który jest naszym Ojcem -
takiego nam Go pokazał Jezus Chrystus - wchodzi w nasze cierpienia, jest
z nami i daje nam moc (jeśli Mu ufamy i nie uciekamy), by przez te
cierpienia przejść, ale wzmocnieni, doskonalsi... Czy On sam, Bóg
Wcielony, omijał cierpienia, krzyż i ostatecznie śmierć, kiedy chodził
po świecie? Czy nie zwyciężył śmierci właśnie przez to, że w nią wszedł,
a nie, że przed nią udało Mu się uciec? Jakie refleksje to w Tobie
wzbudza... jaki masz obraz Boga: zsyłającego cierpienia? Czy
kochającego, miłosiernego Ojca... porozmawiaj z Nim o tym...
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 24 kwietnia tekst:
J 6,1-15
1. Tak jak zazwyczaj, spróbuj
wejść osobiście w scenę, o której przeczytałeś w Ewangelii Jana. Zobacz
Jezusa na wzgórzu nad jeziorem. Są z Nim uczniowie, a także wielki tłum
ludzi, którzy widzieli uzdrowienia, uwolnienia i inne znaki czynione
przez Jezusa. Jezus dostrzega ich i najwidoczniej troszczy się o nich,
co zrobić, aby zapewnić im posiłek. Ale w swoje dzieła chce włączyć
uczniów: zadaje im pytanie. Zobacz tę małą grupę siedzącą na wzgórzu,
ich rozmowę. Wsłuchaj się w słowa Jezusa i w odpowiedzi apostołów.
Przyglądaj się im, temu co robią, jak się zachowują. Zobacz trawę i
ludzi, którym Jezus przez uczniów każe usiąść. Przyjrzyj się szczególnie
Jezusowi, który bierze chleby i odmawia dziękczynienie, a potem chodzi
wśród tłumu i rozdaje jedzenie. Później, po tym, jak ludzie się nasycili
poleca uczniom, aby zebrali pozostałości – aby nic się nie zmarnowało.
Zobacz uczniów, którzy chodzą i napełniają dwanaście koszów tym, co
zostało z pięciu chlebów i dwóch ryb. Przyjrzyj się zdziwieniu ludzi
wobec tego, co widzą. Gdzie Ty jesteś w tym wszystkim? Co czujesz widząc
to?
2. Filip powiedział, że ludzi idących za
Jezusem jest tylu, że nie wystarczy chleba za dwieście denarów (czyli
ilość pieniędzy równa mniej więcej dwustu dniówkom), aby każdy choć
trochę dostał. Andrzej dodał, że co prawda jeden chłopiec ma pięć
chlebów i dwie ryby. Ale co to jest, kiedy ma się przed sobą cały tłum.
Ale żaden z nich nie mówi „sytuacja jest beznadziejna”, „już nic nie da
się zrobić”. A jak jest w czasie Twoich trudności? Czasem także Tobie
Jesus zadaje pytanie „skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?”, czyli
„co zrobimy w tej sytuacji?”, „jak z tego wybrniemy?”. Jak na takie
momenty reagujesz? Warto też zauważyć, że Jezus nie pyta „co macie
zamiar zrobić?”, „skąd kupicie chleba?”, ale mówi „skąd kupimy…” a więc
On jest ze swoimi uczniami także w trudnościach. Uczniowie widzą, że nie
mają środków na zaradzenie im, ale nie zamykają drogi do rozwiązania. W
to wchodzi Jezus ze swoją mocą i karmi tłum. Powiedział do uczniów, aby
kazali ludziom usiąść. Potem sam chodził pośród nich i rozdawał tyle
chleba i ryb ile kto chciał. A ile Ty chcesz od Jezusa? Czy pragniesz
wiele, czy raczej mało? Czy bierzesz pełnymi garściami, czy ograniczasz
się do małych kawałeczków Jego łaski? Czy – tak jak tłum idący za Nim –
czujesz się „nasycony” przez to, co od Niego dostajesz?
Natalia Żelasko
|
|
Czwartek, 23 kwietnia,
Uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika tekst:
J 12,24-26
1. Obraz ziarna pszenicznego
może nie być czytelny dla tego, kto nie miał do czynienia z pracą na
wsi. Warto pamiętać, że zanim ziarno wpadnie w ziemię, potrzeba trudu, aby tę glebę
przygotować. Trzeba ją uprawić, usunąć chwasty i uczynić żyzną. Tu
przypomina się przypowieść o siewcy. Dopiero wtedy jest szansa na plon.
Ziarno posiane w ziemię kiełkuje i wydaje plon. Po nim samym nic nie
pozostaje, ale za to jest nowe ziarno. Wyobraź sobie cały ten proces
uprawy, siewu, wzrostu i żniwa.
2. Zobacz swoje życie. Czy dbasz o swój
rozwój duchowy. Jak to robisz? Jakimi metodami? Ma w Tobie umierać stary
człowiek, ten który sprzeciwia się Bożym drogom. Dopiero wtedy może
wzrastać w Tobie nowy człowiek, ten przemieniony przez Bożą łaskę.
Dzisiejsze Słowo też mówi o obumieraniu. Co
rodzi się w Tobie na myśl o śmierci, umieraniu? Porozmawiaj szczerze o
tych uczuciach z Bogiem.
3. Kto chce służyć Jezusowi musi iść Jego
śladami. Co to dla Ciebie oznacza? Popatrz na rekolekcje, które ostatnio
przeżyłeś. Co dla Ciebie znaczy: poznać, pokochać i naśladować Jezusa?
Jak to realizujesz w swoim życiu? Zobacz konkretne sytuacje, w których
doświadczałeś, co to znaczy iść za Jezusem. Może były takie, kiedy
musiałeś publicznie wobec innych przyznać się do bycia uczniem Jezusa. A
może są to codzienne wybory związane z utrzymaniem rodziny czy
wychowywaniem dzieci. Jak to jest w Twoim życiu?
Anna Goliszek
|
|
Środa, 22 kwietnia tekst:
J 3,16-21
1. Podczas modlitwy dzisiejszym
fragmentem Ewangelii wyobraź sobie siebie i Jezusa. Siedzicie gdzieś
razem, a On mówi do Ciebie te słowa. Jaki jest ton Jego głosu, co wyraża
Jego Twarz? Bóg dał swojego Syna. Z miłości do Ciebie. Z miłości do
świata, który stworzył, a który Go odrzuca, nie chce o Nim pamiętać.
Zobacz co rodzi się w Twoim sercu kiedy po raz kolejny słyszysz słowa o
miłości Boga? Znudzenie? Myśl: ja to wiem? Czy może zachwyt i radość z
tego, że Bóg się Tobą nie zniechęcił, ale okazuje Ci swoją troskę?
2. Dzisiejsze słowo pyta o wiarę. Wierzyć
komuś, to przyjąć za prawdę to, co ktoś mówi. A wszystko ze względu na
to, że ten ktoś jest prawdomówny, że mamy do niego zaufanie. Wierzyć w
Boga to nie to samo, co wierzyć Bogu. Bo diabeł też wierzy i drży.
Wierzyć Bogu to mieć z Nim osobistą relację. O takiej wierze mówi dziś
św. Jan. Taka wiara usprawiedliwia, daje życie. Zapytaj siebie czy
wierzysz Bogu?
3. Bóg dał swojego Syna nie po to, by świat
potępić, by pogrążyć go w ciemności, ale by go rozświetlić swoim
blaskiem. Jednak ludzie bardziej umiłowali ciemność... bo w świetle
widać brud, niedoskonałość. W Bożej obecności widać grzech. Może
zachowujesz się tak jak Adam i Ewa w Raju po grzechu pierworodnym - oni
schowali się przed Bogiem, a Ty? Gdy zgrzeszysz ukrywasz się przed
Bogiem czy do Niego przychodzisz? Udajesz, że nic się nie stało czy
przyznajesz się - zgrzeszyłem, żałuję, oczyść Boże moje serce? W Bożym
świetle widać czy uczynki są z Boga czy nie. Widać brzydotę, ale widać
też piękno.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 21 kwietnia tekst:
J 3, 7-15
1. Nikodem przychodzi do Jezusa
w nocy. Spróbuj zobaczyć to spotkanie. Co robi Jezus, modli się, może
odpoczywa, może jest zajęty czymś innym? Spróbuj wczuć się w tę ciszę, w
której zastaje Go Nikodem. Przychodzi pod osłoną nocy prawdopodobnie
dlatego, że był faryzeuszem, dostojnikiem żydowskim w Jerozolimie,
świętym mieście. Gdyby przyszedł do Jezusa otwarcie, mogłyby spotkać go
nieprzyjemności ze strony grupy, do której należał. Jezus go przyjmuje,
rozmawia z nim. Wsłuchaj się w ich rozmowę, klimat tej nocy. Nikodem,
jako faryzeusz – nauczyciel Izraela, przychodzi i nazywa Jezusa rabbi (J
3,2), czyli właśnie nauczycielem. Pomyśl, czy dla Ciebie Jezus jest
nauczycielem, mistrzem? Co to oznacza? Jaki On jest jako Ten, który Cię
prowadzi? I jaki Ty jesteś jako prowadzony? Czy dobrze się rozumiecie?
2. Jezus mówi do Nikodema jako
przedstawiciela faryzeuszów, także jako do przedstawiciela izraelitów.
„Trzeba wam się powtórnie narodzić”. To powtórne narodzenie uzdalnia do
uczestnictwa w królestwie Bożym. Umożliwia też życie według Ducha, a
więc do zgody na to, że to Bóg jest Panem życia. Do zgody na to, że Duch
wieje, gdzie chce i czuje się tylko wiatr, nie wiedząc skąd przychodzi i
dokąd podąża. Bóg działa w naszym życiu, ale my nie widzimy często – i
nie musimy widzieć – Jego motywacji i celów. Pomyśl, czy miałeś w swoim
życiu sytuację, w której Pan Bóg wzywał Cię do zaryzykowania i
postawienia na niewiadomą – pójścia za Nim? Czy poszedłeś? Co z tego
wynikło? Czy jest w Tobie pragnienie, aby Bóg Cię tak prowadził? Aby
zgodzić się na to, że nie wiem, dokąd mnie zaprowadzi, ale chcę iść z
Nim, choć to wydaje się po ludzku szalone?
3. Nikodem nie mógł zrozumieć,
o co chodzi Jezusowi z powtórnym narodzeniem, i to z Ducha. A przecież w
tym słowie nie ma nic skomplikowanego: chodzi o wydanie się Bogu,
całkowite przyjęcie Go jako Pana swojego życia, dyspozycyjności wobec
Niego. Wykonanie tego może być chwilami niełatwe, ale w samym słowie nie
ma nic trudnego. Natomiast Nikodem, nauczyciel Izraela, zdaje się nie
rozumieć tej podstawowej rzeczy. Jezus wskazuje mu to. Pośrednio
potwierdza też swój autorytet: przyszedł z nieba, zatem wie o czym mówi.
Jest jednak świadomy, że Jego słowa często nie zostają usłyszane.
Dlatego potrzebne będzie Jego „wywyższenie nad ziemię”, aby wierzącym w
Niego dać życie wieczne – podobnie jak Mojżesz w czasie plagi wężów na
polecenie Boga umieścił w widocznym miejscu węża z miedzi. Ukąszony,
który na niego spojrzał, nie umierał od jadu. Czy Ty w trudnych chwilach
szukasz ratunku w spojrzeniu na Jezusa, na Jego krzyż, przez który
otrzymaliśmy zmartwychwstanie? Czy widzisz w Nim dawcę życia, a także
tego, który je ratuje?
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 20 kwietnia tekst:
Dz 4, 23-31
1. Przyjrzyj się całej tej
scenie. Zobacz uczniów, którzy słuchają opowieści Piotra i Jana. Z
jednej strony mogli działać wielkie rzeczy w imię Jezusa, z drugiej -
doznali trudności, a nawet swego rodzaju prześladowania ze strony
starszych ludu i arcykapłanów. Co wtedy robią? Podnoszą jednomyślnie
głos do Boga, czyli modlą się. Ani sukcesów, ani porażek nie przeżywają
"w sobie samych", lecz wszystko oddają Bogu i do Niego wznoszą swój
głos. A Ty? W jakichkolwiek okolicznościach życia - co czynisz? Czy
pozwalasz Bogu wchodzić we wszystko, czego doświadczasz? Mówisz Mu o
wszystkim na modlitwie?
2. Wznoszą modlitwę, w której
podkreślają, że przeciwnicy Jezusa zeszli się w Jerozolimie, aby uczynić
to "co ręka Twoja i myśl zamierzyły". Czy to znaczy, że Bóg kierował
oprawcami Jezusa? Ależ skąd! Lecz Bóg zgodził się na to i ofiarował
swojego Syna, aby uratować niewolnika (grzechu) - jak mówi przepiękny
tekst Orędzia Wielkanocnego w Wigilię Paschalną. Bóg nie zawahał się dać
to, co miał najcenniejszego (Syna), by ratować grzesznego człowieka. Co
Ty jesteś w stanie poświęcić dla drugiego człowieka, dla jego dobra? Co
jesteś w stanie dać z siebie - w ogóle w życiu - dla rodziny, w pracy,
dla innych?
3. W swej modlitwie Apostołowie
nie proszą, by Pan odsuwał od nich wszelkie przeciwności. My bardzo
często chcielibyśmy kroczyć (w naszym życiu, a życiu duchowym
szczególnie) drogą usłaną różami, bez żadnych zmartwień, trudności, kłód
pod nogami. Doświadczenie pokazuje nam, że tak się nie da. Apostołowie
wiedzą o tym i dlatego proszą, by mogli głosić odważnie Słowo,
niezależnie od trudności, przeciwności czy prześladowań. Jezus zbawia i
zwycięża śmierć nie przez ucieczkę przed nią, ale przez przejście przez
nią. Krzyż zbawia, kiedy przez niego przechodzimy, a nie od niego
uciekamy. Podobnie i tutaj - Bóg nie oszczędzi nam życiowych kłopotów,
trudności i przeciwności - ale idąc razem z Nim, dojdziemy do pełni
życia (choćby wszystko wiodło nas do "śmierci"). O co prosisz Boga w
swoich modlitwach? Jakiego życia pragniesz: łatwego i bezproblemowego?
Czego uczysz swoje dzieci (jeśli je masz)?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|