wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 14 marca tekst:
Łk 15, 1-3. 11-32
1. Spróbuj z tym bardzo znanym
tekstem stanąć do modlitwy kontemplacyjnej. Wejdź w tą scenę swoją
wyobraźnią, wejdź uczuciami, wejdź całym swoim życiem. Możesz -
przechodząc od obrazu do obrazu - wczuwać się to w ojca, to w jednego
syna, to drugiego. Zobacz, która z tych postaci bardziej Cię pociąga,
która Cię porusza. Dlaczego? Co w Tobie porusza ważnego? Możesz też
spróbować trwać: po prostu wpatrywać się w tę scenę. Po ludzku ona jest
mało logiczna, mało "życiowa". Jak to... darować taką winę? Przehulanie
całego majątku? Pychę, wyniosłość i pierwotne odrzucenie miłości
ojcowskiej? Jak Ty byś się zachował? Stań z tymi uczuciami szczerze
przed Bogiem, nie osądzaj swoich uczuć - po prostu z nimi stań. Czy
byłbyś w stanie zareagować jak ojciec z przypowieści? Jeśli nie,
dlaczego? Powtarzam, nie potępiaj siebie, tylko popatrz na to, kim
jesteś. To Słowo Boże chce Ci powiedzieć coś o Tobie - nie lękaj się
tego usłyszeć.
2. Ojciec nie potępił młodszego
syna. Nie zamknął się również na starszego, który nie chciał wejść do
domu, który odrzucił młodszego. To Ojciec jest tu tym, w kogo mamy się
wpatrywać. On okazuje wszystkim miłosierdzie, niezależnie czy są blisko,
czy wracają z daleka. Jak Ty sam na siebie patrzysz? Czy potrafisz
okazać sobie miłosierdzie? Może masz w pamięci różne wydarzenia z
dalszej lub bliższej przeszłości, za które do dziś siebie nie cierpisz,
może nawet nienawidzisz? Ojciec jest tym, który Ciebie przytula,
niezależnie skąd wracasz. Czy Ty sam siebie potrafisz "przytulić",
okazać ciepło, wyrozumiałość i miłosierdzie? Wpatruj się w Ojca i ucz od
Niego traktować siebie oraz innych ludzi.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 13 marca
tekst: Rdz 37,3-4. 12-13a. 17b-28
1. Pomyśl o sytuacji tej
rodziny. Bracia, którzy zawsze byli przy ojcu, pracowali z nim i dla
niego, stają po wielu latach wobec sytuacji, w której ich ojciec
poślubia nową kobietę, która rodzi mu dziecko. Izrael kocha go bardziej
niż swoich starszych synów. Pomyśl o sytuacji tych mężczyzn. Chłopiec,
który przyszedł na świat, zabrał im miłość ojca. Oni pracowali, trudzili
się dla wspólnego dobra, a ten mały po prostu pojawił się na świecie i
za to był bardziej kochany. Pomyśl, jaki żal i gniew to w nich budziło.
Nie mogli się nawet zdobyć na to, żeby normalnie z nim rozmawiać. Nie
dali rady oprzeć się temu, co się w nich działo i w końcu wymierzyli
"sprawiedliwość" przyrodniemu bratu. Cudem nie doszło do rozlewu krwi,
choć taki był ich pierwotny zamiar. Pomyśl, czy w Tobie budzą lub
budziły się podobne uczucia? Czy udało Ci się je przezwyciężyć?
2. Bracia ostatecznie sprzedają Józefa
kupcom. Dzięki temu trafia on do Egiptu, gdzie w końcu zyskuje zaufanie
faraona oraz wysoką pozycję społeczną. A to okazuje się być zbawienne
dla Izraela i jego synów, którzy dadzą początek dwunastu pokoleniom
narodu wybranego. Bóg doskonale radzi sobie z tym wszystkim, co my
napsujemy. Sprzedanie brata w niewolę przemienia w ratunek dla nich,
śmierć swojego Syna przemienia w nasze zbawienie. Ktoś kiedyś napisał,
że bóg jest mistrzem radzenia sobie w trudnych sytuacjach, które my
tworzymy. Jest mistrzem radzenia sobie z naszą ułomnością i skłonnością
do psucia tego, co wpada nam w ręce. Jak mówi święty Paweł: tam, gdzie
grzech, jeszcze obficiej rozlewa się łaska. Spróbuj przypomnieć sobie
coś z Twojego życia, co wydawało się porażką, ale okazało się być
początkiem czegoś zaskakującego. Pomyśl, do czego wyzywają Cię takie
sytuacje i "akcje ratunkowe" Boga? być może teraz przeżywasz podobne
chwile, kiedy wydaje się, że znów zawiodłeś. Porozmawiaj z Bogiem o
nich, poproś, aby wyprowadził z nich dobo - tak, jak tylko On to
potrafi.
Natalia Żelasko
|
|
Czwartek, 12 marca
tekst: Jr 17,5-10
1. Czytaj ten fragment słowo po
słowie, zdanie po zdaniu. Nie spiesz się. Zatrzymuj się na tych
momentach, w których zobaczysz, że poruszane są Twoje uczucia, myśli,
wola. Pozwól sobie na smakowanie Słowa. Jak Izajasz, który miał spożyć
zwój – był on dla niego słodki jak miód i stał się siłą napędową jego
misji. Zadaj sobie pytanie: Jakie miejsce w moim życiu odgrywa Słowo
Boże? Jak je czytam? Przypomnij sobie te momenty, kiedy Bóg przez swoje
słowo przemienił Twoje myślenie, zmienił bieg Twojego życia. Gdybyś miał
wybrać, to który fragment Biblii jest Ci najbliższy. Dlaczego? Zachęcam
Cię byś któregoś dnia wziął go na osobistą modlitwę i zobaczył jak teraz
dotyka on Twojego serca.
2. Dzisiejszy fragment z proroka Jeremiasza
mówi o dwóch rodzajach ludzi. Mówi o tym, który całą swoją nadzieję
pokłada w tym, co materialne, całą swoją energię wkłada w tylko ludzkie
zabiegi. Jezus mówi o takim, że swoje życie buduje na piasku. Wystarczy
mocniejszy podmuch przeciwnych wiatrów i jego życie sypie się w proch.
Ale są też tacy, którzy dają w swoim życiu należne miejsce Bogu.
Należne, to znaczy pierwsze. Ich życie zbudowane jest na skale, są jak
drzewa rosnące nad potokiem. Nieustannie jest w nich życie, zapał, są
spokojni w czasie nawałnic i przeciwności, w czasie duchowej walki. Bo
wiedzą Komu wierzyli. A jak jest z Tobą? To dobry czas, by po raz
kolejny odpowiedzieć sobie na pytanie. Ile jest we mnie z tego
człowieka, który pokłada ufność we własnych siłach? W jakich sytuacjach
tak się dzieje? Czym lub lepiej Kim jest Bóg w moim życiu? Bóg ze swoim
słowem, działający w sakramentach, objawiający się w Kościele. Bądź
szczery wobec Boga i siebie samego.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 11 marca
tekst: Mt 20,17-28
1. Jezus z uczniami jest w
drodze do Jerozolimy. Jest to ostatnia podróż Jezusa. Jasno daje to do
zrozumienia Dwunastu, których bierze na bok i po raz trzeci mówi im o
swojej męce i śmierci. Chce ich przygotować na to Wydarzenie. Może Piotr
ma w pamięci swoją reakcję na pierwszą zapowiedź męki. Może brzmią w
uszach uczniów ostre słowa Jezusa. Może ich serca ogarnia smutek,
niepokój. Jednak zachowują się tak, jakby nie słyszeli, co Jezus mówi.
Ich rozmowy zaprzątają zupełnie inne rzeczy, inne sprawy. Gdy człowiek
słyszy o trudnych sprawach, które mają nadejść, o niedługiej śmierci
kogoś bliskiego, o rozstaniu, często szuka „innego zajęcia”, by
zagłuszyć to, co rodzi się w jego sercu. Zobacz, jak Ty reagujesz na
trudności, które przeżywasz? Co robisz w sytuacji burzenia Twojego
poukładanego świata? Gdzie wtedy jest Twoje serce? Jest zasłuchane w to,
co mówi Bóg, czy może w pierwszym odruchu zamykasz je na Boże Słowo?
2. Mówiąc o swojej męce i śmierci Jezus
może szuka też wsparcia ze strony uczniów. Wie, co Go czeka i chce, by
najbliższe Mu osoby były z Nim. A Dwunastu spiera się o to, który z nich
będzie pierwszy w Królestwie Bożym. A Jezus mówi, jeśli chcesz być
wielki, bądź sługą wszystkich. Co rodzi się w Twoim sercu na dźwięk tych
słów? Bunt, rozczarowanie czy radość i pragnienie pójścia tą drogą za
Jezusem. Przypomnij sobie te sceny, kiedy Jezus pochyla się nad
cudzołożną kobietą, jak uzdrawia trędowatego, jak dotyka oczu
niewidomego. Wreszcie, zdejmuje szaty i umywa uczniom nogi. Czy stać Cię
na takie gesty wobec najbliższych i tych, których spotykasz na swojej
drodze?
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 10 marca
tekst: Mt 23,1-12
1. Zobacz w swojej
wyobraźni, wspomaganej światłem Ducha Świętego, Jezusa, który mówi
przytaczane w dzisiejszej perykopie słowa. Przyjrzyj się Nauczycielowi.
Pomyśl, czym różni się od tych, którzy maja być pasterzami Izraela, ale
nie sprawdzają się w powierzonej im posłudze? Co ważne, Jezus nie wzywa
do zbuntowania się przeciw uczonym i Piśmie i faryzeuszom. Pomyśl, w
jakich aspektach swojego życia jesteś podobny do Jezusa, prawdziwego
Pasterza, który daje wolność, uzdrawia, urzeczywistnia wolę Ojca? Każdy
z nas ma w sobie też cząstkę faryzeusza. Jak się ona przejawia w Tobie?
Może w jakiejś szczególnej sprawie wychodzi z Ciebie faryzeusz? Lub w
konkretnym sposobie zachowania? Dobra nowina jest taka, że Jezus
nawrócił też wielu spośród uczonych w Piśmie, faryzeuszy. A więc z Nim
wszystko jest do zrobienia!
2. Jesteśmy ludźmi, a więc
potrzebujemy innych, abyśmy mogli wspólnie wzrastać, umacniać się,
pomagać sobie, czerpać radość z wzajemnych relacji, krótko mówiąc,
abyśmy mogli dawać i brać. I to jest dobre. Jednak jesteśmy również
zranieni przez grzech, a to wypacza wiele naszych pozytywnych cech.
Dlatego lubimy „pokazywać się”, obrastamy w jak najpiękniejsze piórka,
lubimy być uważani za mądrych, nazywani mistrzami. Jednak doskonałość –
której pragnienia w żadnym razie Jezus nam nie odmawia – leży gdzie
indziej. Święty Ignacy nazywa dążenie do niej stopniami pokory (por. ĆD
165 - 167). Jest to dążenie by wyrabiać w sobie postawę sługi, uniżać
się tak, jak tylko potrafię, aby być posłusznym prawu Boga. Najpierw
dążyć do tego, by choćby za cenę życia nie brać choćby pod uwagę
popełnienia grzechu śmiertelnego. Później lekkiego. A następnie, aby
wybierać zniewagę z Jezusem znieważanym, ubóstwo z Chrystusem ubogim.
Jeśli byłeś na rekolekcjach ignacjańskich i medytowałeś ten tekst,
możesz do niego wrócić w tej modlitwie. Jeśli nie, możesz spróbować go
posmakować, jeśli masz takie pragnienie (w nawiasie powyżej widać numery
książeczki Ćwiczeń Duchowych, które bezpośrednio odnoszą się do trzech
stopni pokory). Jeśli uznasz to za lepsze, pomyśl o pragnieniu
doskonałości; czy jest ono w Tobie? Na jakich polach zależy Ci na niej
szczególnie? Co robisz albo co byłbyś w stanie zrobić, aby ją osiągnąć?
Pomyśl o doskonałości duchowej. W jaki sposób o nią zabiegasz? Rozważaj
to, co pojawia się w Twoich myślach i dziel się tym z Bogiem.
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 9 marca
tekst: Łk 6, 36-38
1. Kolejny tekst, można
powiedzieć, który dobrze wpisuje się w czas Wielkiego Postu, czas
nawracania. Przede wszystkim Jezus pokazuje nam to, jacy mamy być i do
kogo podobni - do Ojca. Czasem mamy jakieś osobiste wyobrażenie
świętości, prawości, dobroci. Jednak naszym wzorem nie ma być to, co
sami myślimy, lecz to, jaki jest Ojciec. A Ojca pokazuje nam dokładnie
Jezus - stąd pierwsza rzecz: bądźcie miłosierni. Wydaje się nam: cóż
bardziej prostszego... a zarazem jest to coś bardzo dla nas trudnego.
Okazać miłosierdzie innym ludziom... zwłaszcza tym mniej lubianym...
okazać miłosierdzie sobie...
2. Są pewne rzeczy, który mamy
nie robić (w zdaniu występuje negacja), są również takie, które mamy
czynić. Czy są to rzeczy łatwe dla nas? Spróbuj podczas tej modlitwy
zrobić mały rachunek sumienia. Zobacz momenty, w których stać Cię na
hojność wobec innych, wielkoduszność, otwartość. Nie chodzi bynajmniej
tylko o rzeczy materialne. Zobaczy, czy umiesz hojnie (kiedy potrzeba)
tracić czas dla innych, "tracić" swoje dary i talenty, może nawet tracić
swoją reputację (narażać ją na szwank) - byle bliźniego ratować z
opresji (kimkolwiek by było), by czynić jemu dobro? Popatrz na te
wszystkie momenty, w których - mimo najszczerszych pragnień - dominuje
zamknięcie, jakiś egoizm, myślenie, że przecież "każdy musi sobie sam
radzić", "inni też muszą się wziąć", "ja sam nic nie poradzę, jestem za
słaby"... przyjrzyj się swoim wymówkom. Na tym tle zobacz miłosierdzie,
jakie okazuje Ci tak często Pan. Jak daleko jesteś w stanie zaufać Panu
i pozwolić Mu się prowadzić ku braciom?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 8 marca II Wielkiego Postu
tekst: Rz 8, 31-34
1. Wczytaj się dobrze w
zaproponowany dzisiaj tekst (II czytanie mszalne). Czy naprawdę czujesz,
że Bóg jest po Twojej stronie? W jaki sposób to odczuwasz? A jeśli nie -
dlaczego? Co wg Ciebie oddziela Cię od Niego, co sprawia, że nie czujesz
Jego mocy? Pomyśl o tym dobrze przez chwilę. Spróbuj również dotrzeć do
sedna tego tekstu - co św. Paweł chce naprawdę nam powiedzieć o Bogu?
Czy ma to dla Ciebie coś wspólnego z tym, o czym medytowałeś wczoraj?
2. Bóg, który własnego Syna nie
oszczędził. Jak brzmią Ci te słowa? Podobają Ci się? Jeśli jesteś
rodzicem, to co masz w głowie pierwsze: wydać swoje dziecko np. na
cierpienie, czy lepiej samemu cierpieć, aniżeli pozwolić na to dziecku?
Przenieś te uczucia na Boga i spróbuj zobaczyć, czy Bóg - Ojciec chciał
rzeczywiście dla Jezusa tego, co Mu zrobiono? Dlaczego na to pozwolił?
Jaką misję miał Jezus wobec ludzi, że Ojciec pozwolił na to, by Go
zabito? Dlaczego tak się poświęcił? Nie zadowalaj się abstrakcyjnymi i
górnolotnymi odpowiedziami. Spróbuj wejść w konkret Twojego życia.
Zobacz Twoje życie z jego różnymi przejawami i zobacz ogrom miłosierdzia
Bożego, Jego łaski i to, że On tak naprawdę nieustannie wydaje się za
nas, nieustannie cierpi, ale przede wszystkim nieustannie nam przebacza.
3. Pod koniec tej modlitwy
spróbuj jeszcze raz przeczytać ten tekst, bardzo powoli. Zamiast słów
"nas, my" wstawiaj wszędzie "mnie, za mnie". Jak się z tym czujesz? To
jest prawda o nas, to jest prawda o Jezusie - On robi to wszystko dla
Ciebie, dla mnie - konkretnie. Takie jest dokładnie miłosierdzie Boga,
taki jest Jego zbawczy zamysł, choć być może niekoniecznie to rozumiemy
(i nie do końca). Może bardziej by nas pociągało rozwiązanie "siłowe",
"racjonalne", lub jeszcze jakieś inne. Bóg jednak patrzy inaczej -
patrzy Miłością i nam również każe nią żyć i patrzeć. To dlatego wzywa
do miłości nieprzyjaciół, bo każde inne rozwiązanie (każde inne
działanie wobec nieprzyjaciela) jest tak samo złe i niesprawiedliwe jak
to, które czynią nam nasi nieprzyjaciele. Mamy się stawać podobni do
Ojca, a nie do naszych nieprzyjaciół (tekst z wczoraj). Na koniec
zobacz, co czyni dla Ciebie Jezus, konkretnie i co Ty chcesz czynić w
związku z tym. Wsłuchaj się w Twoje pragnienia.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|