wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 7 marca
tekst: Mt 5, 43-48
1. Miłujcie waszych
nieprzyjaciół... pomyśl przez chwilę o tych wszystkich osobach, które
uważasz za swoich nieprzyjaciół. Być może w pierwszym odruchu mówisz, że
owszem - nie wszystkich lubisz, ale żeby zaraz nieprzyjaciół... Wejdź w
siebie głębiej, nie zadowalaj się byle jaką odpowiedzią. Pomyśl o tych
wszystkich osobach, które zazwyczaj grają Ci na nerwach, których
sama obecność jest dla Ciebie przykra, których odtrącasz, choćby
przychodzili z najlepszymi intencjami. Co czujesz teraz, kiedy myślisz o
nich? Jak to się ma do dzisiejszego wezwania Jezusa: "miłujcie"?
Nie chodzi o to, żeby "tolerować", żeby jakoś "ignorować" ich wady,
słabości, przymykać oczy. Mamy miłować. Pomyśl o tym, co by to miało
konkretnie oznaczać w Twoim życiu wobec osób, które stawiasz sobie
teraz przed oczy.
2. Być może ciągle o tych
osobach nie myślisz jako o nieprzyjaciołach. Zobacz te wszystkie osoby,
od których w życiu otrzymałeś najwięcej krzywdy (subiektywnie, w Twoim
odczuciu). Zobacz tych, którzy może do dziś Cię prześladują - nie tylko
realnie, ale może w myślach, snach (często Ci ktoś powraca, nie możesz
się od kogoś uwolnić, itp.). Co myślisz, kiedy przypominasz sobie te
osoby i te wszystkie bolesne, poranione miejsca w Twoim życiu? Czy
czujesz się zdolny do kochania tych osób? Jak to zrobić?
3. Zobacz, że miłość nie jest
nigdy jednowymiarowa. Aby kochać (miłować) bliźniego potrzebujemy
również kochać siebie samych. Miłować to nie znaczy zapominać krzywd,
wymazywać je, ale przyjmować drugiego człowieka w przebaczeniu. To tu
rozgrywa się to, o czym mówi Jezus. To w tym staniemy się podobni do
Ojca niebieskiego. Jego miłosierdzie nie ma granic i do tego samego nas
zaprasza. Mamy mieć miłosierdzie wobec siebie samych, byśmy mogli je
mieć również do naszych bliźnich. A najpierw potrzebujemy przyjąć
miłosierdzie Boga względem nas. To w Nim, w naszym Panu możemy miłować
nie jak poganie i celnicy (którzy miłują tylko tych, którzy ich miłują),
ale jak Ojciec, który sprawił, że słońce wschodzi dla dobrych i dla
złych, a deszcz - dla sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Proś w tej
modlitwie Ojca, by uczył Cię kochać prawdziwie, by uczył Cię przebaczać
i stawać się coraz bardziej podobnym do Niego.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 6 marca
tekst: Mt 5,20-26
1. Jeśli wasza sprawiedliwość
nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie
do królestwa niebieskiego. Jaka więc jest ich sprawiedliwość? W innych
miejscach Jezus mówi o nich, że nakładają na ludzi wielkie ciężary, ale
sami nie chcą tknąć ich palcem. Składają dziesięcinę z kopru i mięty,
ale zapominają o tym, co najważniejsze w Prawie: o sprawiedliwości,
miłosierdziu i wierze. Są jak pobielane groby – na zewnątrz czyści, ale
w środku pełni zdzierstwa i niepowściągliwości. Dbają tylko o to, co
widać na zewnątrz, ale nie przemieniają swojego wnętrzna. To fakt,
zachowują literę Prawa, ale gubią to, co najważniejsze: ducha, który
jest sensem wszystkich przepisów i przykazań. Ich sprawiedliwość nie
jest wystarczająca, aby wejść do królestwa. To znaczy, że przykazania są
jakimś minimum, na którym nie możemy się zatrzymać, a musimy
przekroczyć, robić więcej. To trudne, ale spróbuj pomyśleć, czy w
jakichś aspektach nie ma u Ciebie czegoś takiego, to znaczy zachowania przykazań co do litery, ale gubienia ich ducha. Spróbuj przyznać się do
tego przed sobą i Bogiem, poprosić Go o pomoc w rozwiązaniu tego
problemu.
2. Wydawałoby się, że Jezus zaostrza
przykazania, kiedy mówi, że już za gniew podlega się sądowi, a nie jak
dawniej – dopiero za zabójstwo. Ale Jezus nie jest radykałem w tym
sensie. Chodzi o to, że sprawiedliwe jest to, że się nie zabije. Ale
potrzeba czegoś więcej, aby wejść do królestwa. Potrzebna jest praca ze
swoim wnętrzem, swoimi postawami, emocjami. Potrzebne jest odkrywanie
źródła, korzenia grzechu. Już w gniewie może zaczynać się zabójstwo.
Dlatego zło trzeba gasić w zarodku. Czy przyglądam się swoim postawom,
emocjom? Czy szukam przyczyny moich potknięć i upadków, aby móc zmieniać
to, co tego wymaga? Czy wiem, jak ze sobą postępować, choćby ze swoim
gniewem, aby czynił jak najmniejsze spustoszenie?
3. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem
szybko, póki jesteś z nim w drodze. Wiemy dobrze, że im dłużej zwleka
się z przeprosinami, z rozmową, z wyjaśnieniem różnych sytuacji, tym
trudniejsze jest to zadanie. Jeśli chowamy urazy albo nie przyznajemy
się do winy, relacja z Bogiem będzie na tym cierpieć. Pomyśl, czy
obecnie masz coś komuś za złe? Coś, co sprawia, że wszystko w Tobie
wrze? Zastanów się, co można z tym zrobić. Porozmawiaj o tym z Ojcem,
oddaj Mu to, poproś o pomoc. Jeśli dawno nie modliłeś się modlitwą
przebaczenia, to może warto do niej wrócić, szczególnie w czasie postu?
Natalia Żelasko
|
|
Czwartek, 5 marca
tekst: Mt 7,7-12
1. Zobacz to wydarzenie. Jest
to fragment Kazania na Górze. Jezus wyszedł na górę i naucza. Wokół
zgromadzone są tłumy słuchaczy. Patrz na nich, ich reakcję na słowa
Jezusa. Znajdź swoje miejsce. Co robisz? Jak słuchasz? Jak reagujesz?
Jezus mówi tu o rzeczach fundamentalnych. Na samym początku Wielkiego
Postu słyszałeś fragment o modlitwie, dawaniu jałmużny, poście. Dziś
Jezus mówi o wytrwałości i o czynieniu dobra innym ludziom.
2. Wytrwałość nie jest łatwa. Łączy się z
cierpliwością czekania i pokorą uznania, że nie jestem samowystarczalny.
Często może Ci się wydawać, że Bóg Cię nie słucha, że nie spełnia Twoich
próśb. Wtedy zniechęcasz się, przestajesz się modlić. Możesz też myśleć
– przecież Bóg wszystko wie, po co mówić Mu o moich potrzebach.
Rzeczywiście nie Bogu jest to potrzebne, ale Tobie. Modlitwa prośby ma
być aktem uznania, że potrzebujesz pomocy, że nie radzisz sobie z czymś.
Taka modlitwa daje Bogu pole do działania. Jednak do Niego należy sposób
i czas zaspokojenia Twojej potrzeby. Zobacz jaka jest treść Twojej
modlitwy? O co prosisz najczęściej? Jak reagujesz na pozornie
niewysłuchane modlitwy?
3. Jezus mówi też o relacji z bliźnim.
Wyświadczać bliźniemu dobro. Traktować go tak, jak Ty byś chciał być
traktowany. Zobacz jakie dobro wniosłeś do życia tych, którzy Cię
otaczają, z którymi przebywasz na co dzień. A może w ostatnim czasie
kogoś skrzywdziłeś? Przypomnij sobie tę sytuację. Co było powodem, że
tak zareagowałeś? Powierz Bogu to, co jest teraz w Twoim sercu. Podejmij
konkretne postanowienie dotyczące relacji z drugim człowiekiem. Może
częściej uśmiechaj się do braci. Może bądź łagodniejszy. Może miej
więcej cierpliwości. Jeśli Ci tego brakuje – poproś Boga o przemianę
Twojego serca.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 4 marca
tekst: J 15, 9-17
1. Zobacz tę scenę. Jezus
wypowiada te słowa podczas Ostatniej Wieczerzy. Wyobraź sobie miejsce, w
którym się ona odbywała. Zobacz wystój wnętrza. Patrz na Jezusa.
Przyjrzyj się Apostołom, jak są ubrani, co robią? Zobacz inne osoby,
które brały udział w tej Wieczerzy. Zobacz siebie, swoje miejsce. Niech
ta dzisiejsza modlitwa będzie bardziej kontemplacją: byciem, patrzeniem,
słuchaniem, smakowaniem niż rozważaniem.
2. Posłuchaj, co mówi Jezus. Popatrz, jak
reagują Apostołowie. Może patrzą ze zdziwieniem, niedowierzaniem. A może
słuchają z otwartymi ustami i wypiekami na twarzy. Otwórz swoje
wewnętrzne uszy, słuchaj sercem, bo Bóg na pustyni Wielkiego Postu mówi
do Twojego serca słowa o miłości. A ton Jego głosu delikatny, kojący i
pełen troski o Ciebie. Może Jego Słowa dotykają tych miejsc, które Cie
najbardziej bolą. Może czujesz się niekochany i odrzucony przez
najbliższych. I boli Cię to bardzo. Może jest w Twoim sercu poczucie, że
musisz zasłużyć na miłość Boga, że nie jesteś jej godzien. A Jezus mówi:
„Kocham Cię tak jak Mnie kocha Ojciec. Chcę, abyś przyjął Moją miłość,
abyś jej doświadczył i wytrwał w niej”. Pozwól sobie na „czucie” tego,
co teraz budzi się w Twoim sercu. Jezus mówi te słowa nie po to, by Cię
„dołować”, ale po to, aby rozradowało się Twoje serce. Pozwól sobie na
radość z faktu, że jesteś kochany przez Boga za darmo, po prostu.
3. Jezus mówi dalej o byciu Jego
przyjacielem, o wybraniu. Dopiero, kiedy człowiek doświadczy Bożej
miłości, będzie w stanie odpowiedzieć na wezwanie do pójścia za Jezusem.
Popatrz, co maluje się na twarzach Apostołów, kiedy słuchają słów
Jezusa? Może chcą wejść Mu wpół zdania, może wymieniają między sobą
uwagi. A może słuchają w milczeniu. Oni byli świadkami dzieł, jakich
Jezus dokonywał. Uzdrowień, wskrzeszeń, uwolnień spod władzy złego
ducha. Oto teraz są uczestnikami uroczystej wieczerzy i gdzieś przez
skórę przeczuwają, że po niej wydarzy się coś ważnego. Może „wiedzą”, że
zbliża się wypełnienie Jezusowych zapowiedzi śmierci i zmartwychwstania.
Posłuchaj jak Jezus mówi: „Ja Ciebie wybrałem, byś był moim
przyjacielem, moim dzieckiem. Ja się nie pomyliłem, zapraszając Cię do
współpracy ze sobą. Wiem, co robię. Pozwól Mi tylko działać w Twoim
sercu. Przychodź ze wszystkim, czego potrzebujesz, a dam Ci”. Co rodzi
się w Twoim sercu, kiedy słyszysz dzisiejsze słowa Jezusa? Bądź szczery
przed sobą i przed Bogiem.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 3 marca
tekst: Mk 6, 7-15
1. W dzisiejszej ewangelii
spotykamy Jezusa, który uczy ludzi, jak się modlić. A zatem modlitwa nie
jest czymś nam „wrodzonym”, łatwym. Musimy zdobywać tę umiejętność. Czy
ja już wiem, czy się zastanawiałam nad tym, jaki sposób modlitwy daje mi
największe owoce? Czy mam w domu swoje miejsce, w którym zazwyczaj
rozmawiam z Bogiem? Czy na modlitwie rzeczywiście spotykam się z Bogiem?
Jeśli tak, warto Mu za to podziękować. A jeśli nie – pomyśl, dlaczego
tak się dzieje, czy można to zmienić.
2. W drugiej części
dzisiejszego spotkania z Bogiem proponuję Ci wziąć tę modlitwę, której
uczy nas Jezus. Poproś Go o laskę prawdziwej modlitwy słowami, których
sam nas nauczył, bo przecież sam powiedział proście, a otrzymacie.
Spróbuj bardzo uważnie i spokojnie pomodlić się słowami „Ojcze nasz”
(jeśli chcesz i potrafisz, możesz w tym momencie skorzystać z któregoś
trzech sposobów modlitwy, jakie podaje św. Ignacy). Zatrzymuj się na
poszczególnych słowach, albo na zdaniach – jak uznasz za lepsze dla
siebie. Zastanawiaj się - pamiętając, że czynisz to wspólnie z Bogiem,
który Cię wspomaga - nad ich sensem w odniesieniu do Boga i siebie. Na
przykład możesz rozważać całą frazę „Ojcze nasz, który jesteś w niebie”
– możesz zastanowić się między innymi dlaczego Ojciec jest „nasz”, co to
dla mnie znaczy, że jest Ojcem – i to w najściślejszym znaczeniu tego
słowa? Jak to się dzieje, że Ten, który jest w niebie, troszczy się o
mnie na sposób ojcowski? Czy widać we mnie to pokrewieństwo? W innym
miejscu Pismo mówi, że jesteśmy domownikami Boga. Czy korzystam z
przywilejów takiego stanu rzeczy? A czy wypełniam obowiązki każdego
domownika, a więc innymi słowy dziecka Boga? Podobnie postępuj z
dalszymi fragmentami modlitwy.
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 2 marca
tekst: Kpł 19, 1-2. 11-18
1. Wchodząc w modlitwę i stając
przed Panem pomyśl najpierw: z czym kojarzy Ci się słowo "post"? Jakie
ma to słowo znaczenie? Jakich innych słów byś użył na określenie postu?
Bo bez wątpienia to okres pokuty, pewnego umartwienia, ograniczenia,
porządkowania życia, porządkowania tego, co nieuporządkowane (na
wszystkich płaszczyznach życia). Pomyśl dobrze o tym, czym jest post dla
Ciebie, jakie ma znaczenie i co w tym czasie Wielkiego Postu robisz, co
porządkujesz, czym się zajmujesz?
2. Przeczytaj teraz dobrze
proponowane dziś czytanie. Od czego zaczyna Bóg i na czym Mu najbardziej
zależy? "Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty" - tzn. że to wszystko,
co robimy w Wielkim Poście (i nie tylko, ale może wtedy szczególnie) ma
nas prowadzić do świętości i taka powinna być nasza motywacja. Czy
pomyślałbyś o tym wcześniej? Zobacz, na czym się normalnie skupiamy w
tym temacie. Pomyśl teraz z czym kojarzy Ci się "być świętym".
Jakie masz wyobrażenia świętości? Ile z tego, co sobie wyobrażasz, jest
w Twoim życiu? Na ile dążysz do tej świętości, o której myślisz?
3. Zrób trzeci krok i zobacz, w
jaki sposób Bóg "dookreśla" świętość. Zobacz, że większość lub prawie
wszystko, o czym Bóg mówi, odnosi się do bliźniego, do tego, jak
traktuję drugiego człowieka, jaki mam do niego stosunek. Czy może
zamiast: "nie jeść cukierków, w piątek pościć o chlebie i wodzie,
chodzić więcej na drogę krzyżową i gorzkie żale" - jak to mamy często w
zwyczaju w Wielkim Poście (wszystko to jest godne pochwały i potrzebne),
nie warto zastanowić się nad tym, co Bóg dzisiaj do nas mówi: nie
kradnij, nie kłam, nie oszukuj, nie uciskaj, nie wyzyskuj, nie złorzecz,
nie kładź przeszkody niewidomemu, nie bądź stronniczy, nie wydawaj
fałszywych sądów, wyroków... Może tu jest miejsce do tego, byśmy zaczęli
prawdziwie pościć? Z czego mogę okradać bliźniego (z czasu, efektów jego
pracy...), kłamać... oszukiwać... gdzie kładę przeszkody bliźnim (nie
tylko niewidomym)... stronniczość.. fałszywe sądy... szafowanie
wyrokami... plotkarstwo... obgadywanie... nieprzebaczenie...
zaciętość... wrogość...
Co będzie dla Ciebie (co
byłoby) większym postem, umartwieniem, nawróceniem, przemianą? Czy te
cukierki, alkohol czy mięso, którego sobie odmówisz? A może coś z tego,
co sam Bóg wymienia i co można by poszerzyć i dostosować do naszych
grzechów i słabości? Jak chcesz ten post przeżyć? Może to czas, by coś
naprawdę radykalnie zmienić, a nie tylko połowicznie (byle do
Wielkanocy)? Czyż to nie jest droga świętości, o jaką chodzi Bogu?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 1 marca I
Wielkiego Postu tekst:
Mk 1, 12-15
1. Duch wyprowadza Jezusa na
pustynię. W naszym życiu również czasem przychodzą momenty, w których
czujemy się jak na pustyni duchowej. Ale czy zawsze Duch nas na nią
wyprowadza? Św. Ignacy daje nam pewne wskazówki jak to rozpoznać. Czasem
pustynia duchowa dotyka nas, gdyż jesteśmy "leniwi i letni w naszych
ćwiczeniach duchowych", tzn. kiedy zaniedbujemy modlitwę, sakramenty,
kiedy zamykamy się na bliźnich, kiedy mamy problemy z przebaczeniem,
itp. Wtedy możemy wpaść w strapienie duchowe, rodzaj pustyni i wtedy
potrzebujemy wrócić do pierwotnej wierności Bogu. Bez wątpienia nie jest
to czas, w którym na pustynię wyprowadził nas Duch Św. Pomyśl o swoich
pustyniach i spróbuj przypomnieć sobie ich przyczynę.
2. Ale są również momenty, w
których to Duch Św. wyprowadza na pustynię. Jesteśmy nadal gorliwi,
pragniemy bliskości Boga, a jednak... odczuwamy oschłość, jakby
oddalenie od Boga, pewną niemoc, modlimy się lecz przychodzi to z
trudem, wyświadczenie dobra innym kosztuje nas. Może to być czas, w
którym Bóg chce na wypróbować: na ile podążamy za nim, na ile jesteśmy
wierni modlitwie, drugiemu człowiekowi, sobie i wartościom - bez Jego
pocieszeń, bez Jego specjalnych łask, świateł. Przypominasz sobie takie
momenty w życiu? Czy mimo poczucia oschłości duchowej, oddalenia od Boga
- byłeś wierny?
3. Wpatruj się w dzisiejszą
scenę, zobacz Jezusa na pustyni, pośród zwierząt, kuszonego przez
diabła. Jak często Ciebie to spotykało w życiu? Zobacz Jezusa, który nie
rezygnuje ze swej drogi, nie zniechęca się tą pustynią, ale po tym
czasie idzie do Galilei, by wypełniać swoją misję, by wzywać do
nawrócenia, do wiary w Ewangelię. Wzywa do przemiany bo sam przeszedł
przez pustynię i wie, że jest to dla człowieka możliwe. Jest możliwe
zwycięstwo nad złym duchem, nad pokusami, nad tymi "dzikimi
zwierzętami", które w nas się czasem budzą. Idź za Jezusem i ucz się od
Niego wierności, cierpliwości, poczucia kochania przez Boga (mimo braku
odczuwalnej miłości Boga). Ucz się też od Niego iść naprzód w Twojej
misji życiowej, w tym, co masz do zrobienia. Staraj się też codziennie
robić rachunek sumienia patrząc w nim na wszystkie momenty: wierności i
niewierności, cierpliwości i zniechęcenia. Bo Bóg chce Cię uczyć także
na przykładzie Twojego własnego życia.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|