wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
Czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 10 stycznia tekst:
Łk 4,14-22a
1. Podczas przygotowywania
modlitwy tym tekstem Ewangelii sięgnij do fragmentu Księgi Izajasza
/61,1-4/, który cytuje Jezus. Rozpoczynając modlitwę wyobraź sobie tę
scenę. Zobacz Jezusa, pełnego mocy Ducha Świętego, który wraca do
Nazaretu. Wydarzenie to ma miejsce po Jego chrzcie i pobycie na pustyni.
W dzień szabatu przychodzi do synagogi i zaczyna czytać Słowo Boże.
Patrz na to, jak wygląda. Rozejrzyj się dookoła i zobacz, jak reagują
słuchacze na to, co mówi. Wsłuchaj się w słowa Jezusa. Co one dla Ciebie
znaczą? Co jest Twoim ubóstwem, które potrzebuje Boga? Gdzie w Twoim
życiu potrzebujesz uwolnienia? W jakiej dziedzinie życia straciłeś wzrok
i nie widzisz już działania Boga? Jezus dziś obwołuje dla Ciebie rok
łaski, czas szczególnego działania Boga w Twoim życiu. Pozwól Bogu
działać.
2. „Dziś spełniły się te słowa Pisma”.
Podczas modlitwy jeszcze raz półgłosem przeczytaj fragment Izajasza,
mając świadomość, że to jest Słowo o Tobie. To Ty jesteś namaszczony
Duchem Świętym. Wezwany, by zaradzać duchowemu i materialnemu ubóstwu
tych, którzy Cie otaczają. To Ty jesteś zaproszony, by swoją modlitwą
wspierać tych, którzy są w wiezieniu, niewidomi, uciśnieni. A może Bóg
zaprasza Cię do jakiegoś szczególnego zaangażowania na rzecz ludzi
potrzebujących wsparcia czy pomocy. Posłuchaj swojego serca i
porozmawiaj z Bogiem o tym, co się w nim rodzi.
Anna Goliszek
|
|
Piątek, 9 stycznia tekst:
Mk 6, 45-52
1. Zobacz najpierw Jezusa i to,
co robi. Przynagla uczniów, by wsiedli do łodzi i odpłynęli na drugi
brzeg a sam idzie się modlić. Można by pomyśleć, że po tak
spektakularnym "wyczynie" jakim było rozmnożenie chleba, nie powinien
się usuwać lecz, korzystając z okazji - pójść "na fali" popularności i
wykorzystać sytuację do "wzmocnienia" swojej pozycji i pociągnąć za sobą
tłumy. Pewnie wtedy faryzeusze już nigdy nie odważyliby się podnieść
ręki na niego. Lecz On idzie się modlić. Czy masz ochotę na modlitwę
kiedy przychodzi sukces w życiu, kiedy coś Ci się uda, kiedy wszystko
idzie pomyślnie? Czy umiesz stanąć wtedy przed Bogiem, podziękować Mu,
uwielbić Go - w dłuższej modlitwie, czy też króciutko, bo wszak trzeba
się "szczęściem" nacieszyć? Czy umiesz się cieszyć z Bogiem?
2. Po spotkaniu z Ojcem Jezus
idzie po jeziorze do uczniów. Pan czasem i do nas przychodzi w tak
zaskakujący sposób, że jesteśmy przerażeni, krzyczymy. Pamiętasz takie
chwile w swoim życiu? A może w takich momentach nie udało Ci się
rozpoznać przychodzącego Boga? Jezus nie jest niczym ograniczony, by do
nas przychodzić. Czy masz tego świadomość?
3. Kiedy rozpoznamy i
uwierzymy, że to właśnie Bóg do nas przychodzi, On zawsze mówi nam: "nie
bój sie". On jest pierwszym, który zabiera wszelki lęk - o tym lęku mówi
też św. Jan w swoim pierwszym liście (dzisiejsze I czytanie). Kto się
lęka, ten nie wydoskonalił się w miłości. Kiedy On przychodzi i Go
rozpoznajemy to uciszają się nasze wewnętrzne niepokoje, burze, wiatr,
nawałnice. Przypomnij sobie jakąś ostatnią "burzę" w Twoim życiu, zobacz
ją w swojej wyobraźni, Twoje lęki, reakcje, trudności i wyobraź sobie
Jezusa chodzącego po Twoim wzburzonym jeziorze serca - wypowiadaj powoli
Jego imię, niech On przyniesie Ci pokój serca. Wpatruj się w Niego i nie
bój się.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Czwartek, 8 stycznia tekst:
Mk 6,34-44
1. Kilka wersetów wcześniej
czytamy, że Apostołowie wrócili z misji, na jaką posłał ich Jezus.
Zmęczeni, ale pełni radości i zachwytu nad działaniem Boga oraz zapału
do dalszego głoszenia Królestwa. Za poleceniem Jezusa: „Pójdźcie wy sami
osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!”/Mk 6,31/ udają się w
spokojne miejsce. Przynajmniej usiłują takowe znaleźć, ale tłumy
podążają za nimi i Jezusem. Popatrz na moment, kiedy przybijają do
brzegu. O czym między sobą rozmawiają? Zobacz zgromadzony tłum. Jak się
zachowują ci ludzie? Skieruj swój wzrok na Jezusa. Widząc zgromadzonych
ludzi zaczyna nauczać. Wsłuchaj się w Jego słowa. Jak reagują słuchacze
na to, co mówi? Jak Ty reagujesz?
2. Zobacz uczniów, którzy pełni zatroskania
przychodzą do Jezusa i „stawiają Go na ziemi” mówiąc, że pora późna,
ludzie są głodni, niech idą i zaopatrzą się w sąsiedniej miejscowości. I
słyszą dziwną odpowiedź: „Wy dajcie im jeść!” Te słowa Jezusa zawierają
w sobie coś więcej niż tylko polecenie zaspokojenia fizycznego głodu
otaczających ich ludzi. Brzmi w nich też wezwanie, by nakarmili ich
głodne serca. To właśnie czynił Jezus nauczając. Uczniowie mają tylko
pięć chlebów i dwie ryby, a do nakarmienia pięć tysięcy mężczyzn i
zapewne drugie tyle kobiet i dzieci. Wszak to niewykonalne. Jednak
poszli za słowem Jezusa. Ich wiara pozwoliła Bogu działać i zostali
świadkami cudu, który przerósł ich oczekiwania. Żaden ze słuchaczy
Jezusa nie odszedł głodny. A wokół Ciebie. Czy są takie osoby, które
potrzebują być nakarmione fizycznie i duchowo? Czy je zauważasz? Co
robisz, żeby zaspokoić ich głód? A Ty? Karmisz tylko ciało, czy dbasz
również o nakarmienie serca?
Anna Goliszek
|
|
Środa, 7 stycznia tekst:
Mt 4,12-17.23-25
1. Ta scena ma miejsce po
chrzcie Jezusa i po Jego pobycie na pustyni. Dowiadujemy się też o tym,
że został uwięziony Jan Chrzciciel. Jezus rozpoczyna swoją publiczną
działalność. Zobacz Jezusa, który opuszcza Nazaret. Popatrz na Jego
pożegnanie z najbliższymi. Patrz na postacie, wsłuchaj się w słowa,
które padają. A co jest Twoim Nazaretem, który musiałeś opuścić? Jak to
wyglądało? Co czujesz na wspomnienie tego wydarzenia? A może to dopiero
przed Tobą? Co czujesz na myśl o tym?
2. Jezus przychodzi do miejsca, które było
najbardziej narażone na wpływy pogaństwa. Przychodzi, aby pokazać drogę
tym, którzy będą chcieli Go słuchać. Ewangelista cytując proroka
Izajasza przypomina, że to Jezus jest światłością świata. Zobacz, co
jest w Twoim sercu. Może są ciemności, w których potykasz się o
wszystko, co staje na Twojej drodze. Może jesteś cały poobijany i
poraniony. Jezus przychodzi do Ciebie, aby oświetlić mrok. Pozwól Mu
działać, nie ukrywaj się przed Nim, nie chowaj w ciemnościach.
3. Jezus przechodził przez Galileę i
uzdrawiał wszystkich, których Mu przynoszono. Wszystkich, którzy
przychodzili do Niego. Patrz na tę Jezusową wędrówkę. Na ludzi, których
spotyka. Tych chorych i tych, którzy pomagają im zbliżyć się do Jezusa.
Towarzyszą Mu także pierwsi uczniowie, których dopiero co powołał: Piotr
i Andrzej, Jakub i Jan. Zobacz, jak oni reagują na to, co robi Jezus.
Popatrz na siebie. Co robisz w tej scenie? Przychodzisz ze swoją
chorobą? A może jesteś jednym z tych, którzy przynoszą chorych… Na
koniec modlitwy porozmawiaj szczerze z Jezusem o tym, co rodzi się w
Twoim sercu.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 6 stycznia
Uroczystość Objawienia Pańskiego (Trzech Króli)
tekst: Mt 2, 1-12
1. Ludzie po różnych znakach
przychodzą do Chrystusa. Mędrcy są tego przykładem i powinniśmy się od
nich uczyć pokory i zdolności odczytywania znaków czasu. Czasami bowiem
mamy tendencje, by uznawać, że "tylko nasze" sposoby ewangelizacji są
słuszne i skuteczne. Tymczasem Bóg może się posłużyć środkami, jakimi
chce i tak naprawdę żadnych nie należy wykluczać. Czasem mamy w
rodzinach osoby, które są od Boga daleko i "na siłę" próbujemy z nich
zrobić wzorowych chrześcijan. Warto jednak od mędrców uczyć się pokory i
dać Bogu czas na działanie także w ich sercach - osób, którym życzymy
dobrze i dla których chcemy dobra, ale może w inny sposób Bóg chce ich
przyciągnąć do siebie niż my to sobie zaplanowaliśmy.
2. Jakby tego było mało -
widzimy, że Bóg posługuje się nawet swoimi przeciwnikami, w tym wypadku
Herodem, który pomaga mędrcom dotrzeć do Betlejem. Być może bez niego
też by tam dotarli, ale o ile on skrócił ich drogę i zaoszczędził czas?
Czy i w naszym życiu Bóg nie może się posługiwać rzeczami czy osobami
nawet przeciwnymi Mu, by nas przyprowadzić do nawrócenia, do przemiany
życia, do Boga? A może miałeś już w życiu takie sytuacje? Przychodzi
potem czas, że te środki przeciwne trzeba porzucić (jak mędrcy zostawili
Heroda i inną drogą wrócili do siebie), niemniej jednak Herod ma tutaj
swoistą "zasługę" w przyprowadzeniu mędrców do Jezusa.
3. Przyjrzyj się darom, jakie
mędrcy składają małemu Jezusowi - przynoszą mu to, co najcenniejsze jest
na wschodzie. Z tym darem jakby dawali Mu siebie. Co Ty dajesz Jezusowi
ze swojego życia? Pamiętając, że On jest pierwszy w obdarowywaniu Ciebie
- to dla Ciebie przyszedł On na świat, dla Ciebie stał się
dzieckiem, dla Ciebie tyle przeżył i wycierpiał... dla Ciebie
to wszystko! Jak na to odpowiadałeś do tej pory? Jaką dajesz Mu
odpowiedź swoim życiem teraz? Jaką odpowiedź chcesz Mu dać? Czy oddając
Mu swoje życie wrócisz do siebie tą samą drogą, czy jak mędrcy - inną,
odnowioną, przemienioną? Czy spotkanie z Jezusem przemienia Twoje życie?
Jak bardzo? A jeśli nie... dlaczego?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Poniedziałek, 5 stycznia
tekst: 1 J 3, 11-21
1. Św. Jan wskazuje dzisiaj na
miłość jako na przykazanie i wolę Bożą. Tak wiele razy w życiu pytamy
siebie samych, co to znaczy pełnić wolę Bożą - Jan daje dość jasną
odpowiedź: kochaj swego brata. Miłować oznacza dla niego trwać w życiu
(moglibyśmy powiedzieć inaczej - żyć pełnią życia), nienawidzić zaś to
trwać w śmierci. Nie chodzi tu o nienawiść jako o uczucie lecz o postawę
całego życia, o coś utrwalonego w nas, co w jakimś sensie wiąże się z
brakiem przebaczenia, przyjęcia drugiego człowieka takim, jaki jest. Ile
we mnie jest miłości do brata, ile zaś nienawiści, niechęci, odrazy...?
2. Każdy kto nienawidzi jest
zabójcą. Temu zdaniu przeciwstawione jest inne, które rozjaśnia nam
bardziej co oznacza kochać. Miłość poznaje się bowiem po tym, że Jezus
oddał za nas swoje życie. Zabójca to ten, który komuś życie zabiera. Ten
więc kto nienawidzi brata swego, kto nie przebacza, nie przyjmuje
drugiego, nie umie się pogodzić - jest jak zabójca, czyli zabiera komuś
życie, w jakiś sposób niszczy jego istnienie. Miłość zaś poznaje się po
tym, że życie się za drugiego oddaje, a nie mu je zabiera. Ile w nas
dawania swojego życia za innych w naszej codzienności? Ile dajemy z
siebie: naszego czasu, sił, środków, serca, umiejętności, darów i
talentów? Na ile potrafimy się wyrzekać siebie, szczególnie w takich
momentach, kiedy jedyną myślą jest: "dajcie mi wszyscy święty spokój,
zostawcie mnie w spokoju..." itp.? Mamy w tym wydawaniu siebie
naśladować Jezusa z prostego powodu - by nasza miłość była czynem i
prawdą a nie słowem i językiem. Bo miłość - jak pisze św. Ignacy w
książeczce Ćwiczeń - winno bardziej zakładać się na czynach aniżeli na
słowach.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 4 stycznia II Bożego
Narodzenia tekst:
Ef 1,3-6.15-18
1. „…abyśmy się stali Jego
przybranymi dziećmi przez Jezusa Chrystusa” /w. 5/. Przypomnij sobie
scenę z Raju. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. To
Bóg, jak Ojciec, tchnął w jego nozdrza tchnienie życia (gest ten w
Narodzie Wybranym był powtarzany przez ojca przy narodzeniu każdego
dziecka). Boga i człowieka łączyła szczególna więź. Ale grzech
człowieka, moment, kiedy przestał on patrzeć na Ojca, a zwrócił swe
spojrzenie na Węża, sprawił, że człowiek przestał być przed Bogiem jak
dziecko. Pojawił się lęk, niepewność, zagubienie. Musiał opuścić Raj, bo
przestał tam „pasować”. Bóg nie zostawił jednak człowieka w tym stanie.
Znalazł sposób, aby on na nowo mógł poczuć się przed Bogiem jak dziecko.
Bóg posłał Syna. Ostanie dni przypomniały o tym. Bóg stał się
Człowiekiem. Jedyny Syn Boga stał się jednym z nas. Był małym bezbronnym
dzieckiem, a jednocześnie Stwórcą wszystkiego. Wszystko po to, byś Ty
mógł znowu nazywać Boga Ojcem i być rzeczywiście Jego dzieckiem. Tyle
razy to słyszałeś. Może nawet przyjąłeś to jako prawdę o Tobie. A
jednak… Jakie uczucia rodzą się w Twoim sercu, kiedy dziś czytasz te
słowa? Radość, wdzięczność, zachwyt czy lęk, zagubienie. A może
niedowierzanie? Czy potrafisz z głębi serca zawołać do Boga: „Tatusiu”?
Porozmawiaj z Nim o tym.
2. „…słysząc o waszej miłości do wszystkich
świętych…” /w. 15/. Apostoł Narodów mówi tu o relacji miedzy
chrześcijanami, bo określenie „święty” jest dla niego synonimem „tego,
który przyjął Jezusa Chrystusa jako Pana i Boga, i został ochrzczony”.
Warto tak spojrzeć na siebie. Jesteś święty, ale nie swoją mocą, ale
mocą Boga, który Cię wezwał do wejścia z Nim w osobistą i głęboką
relację. Rozraduj się tym. A kiedy już ucieszysz się tą godnością,
popatrz na to jak myślisz o innych chrześcijanach. Kiedy przychodzisz na
Eucharystię, stajesz obok siostry/brata, co wtedy jest w Twoim sercu?
Eucharystia to nie tylko spotkanie z Bogiem, to nie tylko zjednoczenie z
Jezusem Chrystusem w Jego Ciele i Krwi. To także spotkanie z drugim
człowiekiem. Eucharystia to nie ucieczka od trudnych relacji z braćmi,
ale czas, kiedy możesz doświadczyć przemiany Twojego serca w tym, co
dotyczy drugiego człowieka. Jezus nie rzucał słów na wiatr mówiąc: „daję
wam nowe przykazanie abyście się wzajemnie miłowali jak Ja was
umiłowałem” /por. J 15,12/. Jak Ty realizujesz je w swoim życiu?
Anna Goliszek
|
|
|
|