wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
|
|
Uwaga: czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 1 listopada Uroczystość
Wszystkich Świętych tekst:
1 J 3, 1-3
1. Na początku tej modlitwy
wyobraź sobie, że stajesz przez Bogiem, otoczony gronem Aniołów i
świętych. Zobacz ich życzliwość względem Ciebie, to, jak wstawiają się
za Tobą i jak bardzo pragną, byś był także w ich gronie. W takim
wspaniałym towarzystwie stań do tej modlitwy, by posłuchać Boga i tego,
co On chce powiedzieć Ci o świętości.
2. Św. Jan każe nam najpierw
popatrzeć na to, jaką miłością obdarzył nas Ojciec. Czy te rzesze
świętych nie są również dowodem na miłość, jaką Bóg ma ku nam? Przyjrzyj
się swojemu życiu i zobacz te wszystkie przejawy miłości Ojca do Ciebie
- od najważniejszych spraw w życiu po te najdrobniejsze. We wszystkim
przejawia się miłość. Począwszy od tego, że istniejemy, że widzimy,
czujemy, doświadczamy, mamy ciało i duszę, oddychamy... wszystko dobro,
jakie nas spotyka jest przejawem Jego miłości. Ale najważniejsze jest
to, iż zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi. Bóg chce nas mieć przy sobie -
zawsze. Świętość to nic innego jak przebywanie w domu Ojca, dzielenie
całej swojej egzystencji z Nim - tego życia, które od Niego
otrzymaliśmy. Zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi rzeczywiście
jesteśmy. Być świętym to nic innego jak być w pełni dzieckiem Boga.
3. Dziećmi Bożymi jesteśmy, ale
się nie ujawniło jeszcze kim będziemy. Bycie dzieckiem zakłada również
upodabnianie się do naszego Ojca. Dlatego Jan pisze, że kiedy się objawi
już kim jesteśmy, będziemy do Niego podobni. To podobieństwo wyjdzie
również wtedy, gdy ujrzymy Boga twarzą w twarz - ku czemu zdążamy.
Naszym celem jest zobaczyć Boga. Lecz ten sam św. Jan napisał w prologu
do swojej Ewangelii, że Boga nikt nigdy nie widział - Jednorodzony Syn
zaświadczył o Nim. To znaczy, że aby zobaczyć Boga musimy stawać się
coraz bardziej podobni do Jego Syna - Jezusa Chrystusa. Słyszałem kiedyś
powiedzenie, że Bóg będzie "wpuszczał do nieba" tylko tych, którzy będą
tak podobni do Chrystusa, że nie będzie mógł ich rozróżnić. Coś w tym
jest - mamy bowiem stawać się ludźmi na podobieństwo Tego, który w pełni
był Człowiekiem. "Każdy kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się,
podobnie jak On jest święty" - kończy św. Jan. Nasza świętość leży więc
w naszych rękach, mimo iż jest darem Boga. Potrzebujemy przyjąć najpierw
całą miłość Ojca, która czyni z nas dzieci Boże. Potrzebujemy stawać się
podobni do Jezusa i w Nim całkowicie pokładać nadzieje. Te dwie rzeczy
stanowią o naszym uświęcaniu się dzień po dniu.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 31 października
tekst: Łk 14,1-6
1. Wyobraź sobie dzisiejszą
scenę. Jezusa w domu przywódcy faryzeuszów. Został zaproszony na coś, co
moglibyśmy przetłumaczyć na nasze realia jako uroczysty niedzielny
obiad. A zatem cieszył się szacunkiem, bo przecież na taki posiłek nie
zaprasza się byle kogo. Inni faryzeusze Go śledzą. Widać więc, że
faryzeusze to nie grupa jednorodna, nie mają spójnego nastawienia do
Jezusa. Nagle zjawia się przed Jezusem chory. W tym momencie zadaje On
obecnym, ważnym postaciom religijnym, niewygodne pytanie. Spróbuj
wyobrazić sobie tę scenę. Jezusa, który pytaniem wkłada kij w mrowisko,
milczących faryzeuszy i uczonych w Prawie. Zobacz, jak Jezus stara się
przewartościować ich spojrzenie, na przykładzie pokazać im, jaka jest
logika Prawa, w tym również świętowania szabatu. Zobacz, jak reagują ci
ludzie. Wpatruj się przez chwilę w Jezusa, zobacz Jego miłość zarówno do
chorego, jak i do faryzeuszów i uczonych w Prawie.
2. Jezus nie unika dyskusji nad
tym, co zarzucają Mu współcześni. Jedną z takich rzeczy był sposób
świętowania szabatu. Żydzi mają bardzo szczegółowe przepisy na ten
temat, które nam, wychowanym w zupełnie innej tradycji, mogą się wydawać
absurdalne. A jednak dla tych ludzi jest to ważne. Uzdrawianie wydawało
im się łamaniem odpoczynku szabatowego. Jezus dotyka tego i stara się
wskazać faryzeuszom oraz uczonym, że Prawo – choć pochodzi od Boga – nie
istnieje samo dla siebie. Jest to tylko środek do celu – czyli do życia
w jedności ze Stwórcą. W centrum Prawa i Proroków, czyli w centrum Pisma
Świętego, stoi – jak powie w innym miejscu Jezus – przykazanie miłości.
Jemu podporządkowane są pozostałe prawa i regulacje. Tak samo jest z
prawem szabatu, czego nie mogli pojąć radykalni faryzeusze i uczeni. A
właśnie w takiej logice działa Jezus. Dzień święty, kiedy Bóg wyzwolił
Izraela, jest dla Niego najodpowiedniejszą porą dla uwalniania. W
Jezusie Bóg przychodzi i podnosi, leczy swoje stworzenie. Pokazuje
bardzo ważną rzecz – że urzeczywistnianie miłości jest celem Prawa.
Innymi słowy – Prawo nie może przeszkodzić w wypełnianiu wymogów
miłości. Po raz kolejny staje przed nami pytanie o to, według czego ja
działam? Według miłości czy według prawa? Jaka jest ta moja miłość? Czy
naśladuję w niej Jezusa? Co daję innym (także sobie), kiedy mówię o Bogu
– miłość i uwolnienie, czy może zbiór wytycznych? Co jest w centrum
mojego życia?
Natalia Żelasko
|
|
Czwartek, 30 października
tekst: Ef 6,10-20
1. Św. Paweł mówi dziś o walce
duchowej. Opisuje charakterystykę tej walki. Nie toczymy jej „przeciw
krwi i ciału” – biblijna parafraza oznaczająca człowieka, ale „przeciw
Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw Rządcom świata tych ciemności”
– te terminy oznaczają byty duchowe, św. Paweł mówi tu o złych duchach,
które występują przeciwko człowiekowi. Skoro stajemy do walki z istotami
duchowymi, potrzebujemy odpowiedniego oręża: wiary, Słowa Bożego,
modlitwy. Źródłem naszej mocy ma być wyłącznie „siła potęgi Boga”. Mamy
oprzeć się na Bogu i walczyć Jego mocą.
2. Bóg daje nam środki ochronne
przeciw działaniu szatana. Apostoł Narodów określa je jako „pełną zbroję
Bożą”. Na ten obraz składają się nawiązania do Iz 59,17 i Mdr 5,17-22
oraz codzienne doświadczenie św. Pawła – widok pełnego uzbrojenia
rzymskich legionistów. Składniki zbroi są dostosowane do rodzaju walki i
natury wroga. Pasem ma być prawda – potwierdzona chrześcijańskim życiem.
Pancerzem jest sprawiedliwość rozumiana jako cnota mająca swój początek
w Bogu. Nogi mają być obute w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju
– paradoksalnie walcząc z szatanem mamy zachować pokój z Bogiem. Wiara
ma być tarczą (chodzi o tarczę zasłaniającą całe ciało), dzięki której
żadne pociski złego nie będą nam szkodzić. Hełm zbawienia oznacza, że
ktoś, kto ma chrześcijańską nadzieję zbawienia, ten nigdy w pokusach nie
traci głowy, przytomności, trzeźwego osądu. Miecz też jest nie byle
jaki, bo to miecz Ducha – Słowo Boże. Obronny a zarazem zaczepny (św.
Paweł miał na myśli krótki obosieczny miecz celtycki). Ostatnim
narzędziem walki ze złym duchem jest modlitwa – „przy każdej sposobności
módlcie się w Duchu” – chodzi o modlitwę nadprzyrodzona, będącą darem
Boga. Trzeba nam wzywać Boga jako Wspomożyciela i Obrońcę.
Trzeba pamiętać, że jeśli będziemy stosowali się do zaleceń św. Pawła,
wynik walki jest przesądzony – Jezus Chrystus zwyciężył szatana przez
Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie, a Jego mocą i my oprzemy się pokusom.
3. Warto zadać sobie przy tej
okazji kilka pytań. Czy mam doświadczenie walki duchowej? Czy opieram
się na Bogu ilekroć czuję się słaby, czy raczej opieram się na własnych
siłach? Jak wygląda moje codzienne opieranie się pokusom? Może ulegam im
zbyt łatwo? Czy wierzę, że Bóg jest silniejszy od szatana? A może
szatana stawiam na równi z Bogiem? Czy nie lekceważę możliwość wpływania
szatana na moje życie? Może nie wierzę w jego istnienie – jest on dla
mnie mitem, bajką z dzieciństwa?
Szczerze porozmawiaj z Bogiem o tym, co poruszyło Cię podczas
dzisiejszej modlitwy.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 29 października
tekst: Ps 145 (całość)
1. Psalmy zawierają w sobie
różne rodzaje modlitwy, poczynając od uwielbienia, dziękczynienia, przez
prośbę, błaganie aż po przeproszenie, uniżenie przed Bogiem. Dzisiejszy
psalm jest opowiadaniem o dobroci i wielkości Boga. Z tego zachwytu nad
tym, jaki jest Bóg wypływa modlitwa uwielbienia. Czym jest ta modlitwa?
Jak każda modlitwa jest skierowana do Boga. Czym więc różni się od
innych form? W dziękczynieniu uwagę swoją skupiasz na tym, za co
dziękujesz. W prośbie przedstawiasz to, czego potrzebujesz, patrzysz na
siebie i swoje potrzeby. W przeproszeniu możesz zatrzymać się na tym, za
co przepraszasz i na Twojej kondycji tak, że Bóg „schodzi na dalszy
plan”. Wszystkie te rodzaje modlitwy są ważne i trzeba je praktykować.
Dziś jednak zapraszam Cię do zasmakowania czym jest modlitwa
uwielbienia. Jest to modlitwa aniołów i świętych w niebie. Czasami
przychodzi taki moment, że podczas modlitwy widząc działanie Boga, to,
jak się Tobie objawia, jedyne, co wydaje Ci się odpowiednie to okrzyk,
„Jesteś Wspaniały, Niesamowity, Wierny, Święty…”. I to jest uwielbienie
– w zachwycie mówisz Bogu jaki jest, całą swoją uwagę skupiasz tyko na
Nim. Jednak Bóg zaprasza Cię do tego, żeby Go uwielbiać bez względu na
to, co czujesz i jak się czujesz. Bo modlitwa uwielbienia potrzebuje
Twojej decyzji – chcę Boga uwielbiać, chcę Go uczynić absolutnym centrum
mojej modlitwy. I wtedy On ma dostęp do Twojego serca i działa w nim
zaradzając Twoim potrzebom.
2. Tekst dzisiejszego psalmu
może Ci pomóc wprowadzić z czyn decyzję: „chcę Boga uwielbiać”. Na
początku modlitwy uświadom sobie przed Kim stajesz. Pozwól, aby Boża
obecność Cię ogarnęła, aby to On stał się centrum tego czasu. Zobacz
Aniołów i świętych, którzy uwielbiają Boga, od nich ucz się tej
modlitwy. Weź tekst Ps 145 i czytaj go bardzo powoli, czyniąc słowa
psalmisty Twoimi. Zatrzymuj się w tych miejscach, które poruszają Twoje
serce, możesz dodawać modlitwę, która rodzi się w Twoim sercu. Nie
musisz dojść do końca tekstu, ważne jest, żebyś go smakował. Mów do
Boga, patrz na Niego, milcz, jeśli tego potrzebujesz. Zachęcam Cię do
częstego praktykowania modlitwy uwielbienia. A przyjdzie taki moment, że
każda swoją modlitwę będziesz rozpoczynał od uwielbienia Boga.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 28 października
św. Szymona i Judy Tadeusza tekst: Łk 6,12-19
1. Wyobraź sobie scenę
z dzisiejszego tekstu. Jezus poszedł na górę , aby modlić się w samotności
do Boga. Jest noc, a On na górze rozmawia z Ojcem. Spróbuj zobaczyć, jak
wygląda na tej modlitwie, spróbuj być przy Nim w tym czasie, czuwać z
Nim, przyglądać się Jego postawie, skupieniu. Naszym celem jest bycie
takimi, jaki jest Jezus. Dlatego potrzebujemy bycia przy Nim,
obserwowania Go, chłonięcia Jego nastawienia do Boga, do ludzi, świata.
Dlatego pobądź przez jakiś czas na modlitwie z Jezusem. Spróbuj czegoś
się od Niego nauczyć, napełnić się Jego obecnością, czy przyjąć to, co
On zechce Ci w tym czasie dać.
2. Kiedy budzi się dzień, Jezus
przywołał do siebie uczniów, czyli tych, którzy chodzą za Nim, z którymi
przebywa, rozmawia codziennie. Spośród nich po całonocnej modlitwie
wybiera grupę Dwunastu, której członkowie będą szczególnymi świadkami
Jego dzieła – czyli Apostołów. To oni będą szczególnie intensywnie
formowani przez Jezusa, otrzymają wszystko, co będzie niezbędne do
pełnego zrozumienia tego, kim jest. Spróbuj usłyszeć Jezusa
wybierającego również Ciebie. Poczuj się szczególnie blisko z Jezusem,
przyjrzyj się innym wybranym, zobacz, że przyszłość stoi przed wami
otworem. Jednym z wezwanych po imieniu jest Judasz . Również jego Jezus
powołał. A zatem to, co zrobimy z darem Boga zależy wyłącznie od nas i
naszej woli.
3. Obserwuj Jezusa
wybierającego Dwunastu, a potem schodzącego z nimi z góry do tłumów,
które zebrały się na równinie. Są tam uczniowie, są dopiero co wybrani
Apostołowie, są ludzie, którzy szukają uzdrowienia z chorób, uwolnienia
od złych duchów, a także nauki. Zobacz też siebie wśród tych wszystkich
ludzi. Gdzie jesteś? Czego najbardziej w tym momencie potrzebujesz? Czy
uzdrowienia, czy uwolnienia, słów Pana? Czy chcesz – tak jak ci ludzie –
dotknąć Pana, z którego wychodzi moc?
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 27 października
tekst: Ef 4, 32 - 5, 8
1. Paweł daje nam dzisiaj różne
rady, które mają pomóc nam pogłębiać nieustannie nasze chrześcijańskie
życie. Przeczytaj powoli to, co napisał. Zastanawiaj się i reflektuj nad
tym, co oznacza być dla siebie nawzajem dobrym i miłosiernym. W jakich
momentach ostatnio byłeś dobry i miłosierny względem osób, z którymi się
spotykałeś? Zobacz te wszystkie momenty, kiedy ktoś tak Cię zdenerwował,
nacisnął Ci na odcisk, że nie okazałeś mu miłosierdzia w myślach
(myślałeś źle o kimś), a może i w słowach. Paweł zachęca mocno do tego,
by przebaczać - bo i Bóg nam przebaczył w Chrystusie. To znaczy, że nie
mamy konstruować jakieś "cnoty" samej dla siebie (przebaczania), lecz
wypływa to z faktu obdarowania tym samym przez Boga. Nasze przebaczanie
jest odpowiedzią na to, że Bóg nam przebaczył przez Krew Jezusa. Czy
jesteś zdolny do przebaczania zawsze i w każdej sytuacji tak jak Jezus?
Jak przebaczasz?
2. To wszystko, o czym przed
chwilą powiedzieliśmy, jest w swej istocie naśladowaniem Chrystusa.
Paweł jednak jeszcze raz wzywa, byśmy jako umiłowane dzieci naśladowali
Boga. Motywacja jest znów ta sama - bo i Chrystus nas umiłował i wydał
samego siebie za nas. Miłość w swej istocie jest właśnie tym - wydaniem
siebie drugiemu (drugim). Na tym polega naśladowanie Chrystusa. Nie
chodzi tu jednak o powtarzanie gestów "fizycznie" takich, jakie
wykonywał Jezus, wypowiadania słów, jakie On wypowiadał i żyć stylem
życia, jakim On żył (bez stałego miejsca zamieszkania, chodzenie i
nauczanie, etc.). Każdy z nas bowiem ma naśladować Chrystusa w tym
stanie życia, w jakim żyje i do jakiego został powołany. Tam gdzie
jesteś, gdzie żyjesz, mieszkasz i pracujesz masz naśladować Chrystusa,
czyli być dobrym i miłosiernym wobec braci i sióstr, przebaczać i żyć w
takiej miłości do Ojca, w jakiej żył Jezus, Jego Umiłowany Syn.
3. Paweł wymienia też pewne
czyny, które są grzeszne i nie przystoją "świętym" (tzn. chrześcijanom).
Wsłuchaj się w te słowa: o czczym, niedorzecznym gadaniu,
nieprzyzwoitych żartach, tym co haniebne, o nieczystości i chciwości...
Paweł pisał o tym, z czym widocznie się spotykał w swoim apostołowaniu.
Co moglibyśmy dopisać do tego z naszego własnego podwórka? Nie patrz
jednak na to, co robią sąsiedzi i koledzy z pracy - dopisz to, co
zauważasz u siebie a co nie przystoi chrześcijaninowi. Nie traktuj tego
jednak jako "rachunku sumienia", lecz okazji, by prosić Pana o łaskę
wdzięcznego usposobienia, czyli takiej postawy, kiedy dziękujemy za
wszystko wiedząc, że wszystko pochodzi od Boga - drugi człowiek również,
którego może źle traktujemy czasem. Mamy postępować jak dzieci
światłości - bo w Chrystusie nimi jesteśmy.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 26 października
Rocznica Poświęcenia Kościoła Własnego
tekst: 1 Kor 3, 9b-11. 16-17
1. Paweł mówi o nas, że
jesteśmy Bożą budowlą. To znaczy, że Bóg nas buduje, powoli i cierpliwie
przemienia nas w człowieka pełnego, świętego, bożego. On, Paweł, położył
tylko fundament, ktoś inny zaś wznosi resztę budynku. Ale nie może być
innego fundamentu niż Jezus Chrystus. Paweł odnosi się więc do
ewangelizacji, do głoszenia Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.
Jest to absolutny początek życia z Bogiem. Bóg więc dokonuje w nas to
dzieło - On sprawia, że wzrastamy w naszej wierze, że pogłębiamy relację
z Nim. Wszystko to opiera się na Chrystusie - bo na Jego wzór jesteśmy
budowani. Pomyśl chwilę o swoim życiu i Twoim wzroście. Może popatrz na
jakiś fragment Twojego życia i spróbuj zobaczyć ten wzrost. uciesz się
nim. Kiedy widzisz stagnację - poproś Pana by nie przestawał Cię
"budować" oraz by dał Ci siły do współpracy z Nim. Bo bez Ciebie, bez
Twojego zaangażowania, podejmowania decyzji, nawrócenia - nic się nie
wydarzy.
2. Jesteśmy budowani jako
świątynia Boga i miejsce zamieszkiwania Ducha Świętego. To naprawdę
zobowiązuje - nie budujemy byle czego. Ale to oznacza, że Ty sam nie
jesteś byle kim. Jesteś tym, w którym mieszka Bóg, On Cię stworzył do
miłości i pragnie zamieszkać w Twoim sercu, pragnie ogarnąć całe Twoje
życie i uczyć Cię kochać. Jesteś godny tego, by zamieszkał w Tobie Bóg.
Pomyśl o tym chwilę, uświadom to sobie. Paweł pisze mocne słowa - kto
zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Jak wielu ludzi niszczy
świątynię Boga, tzn. człowieka. Bo każdy człowiek jest świątynią Boga,
miejscem, gdzie nasz Ojciec może spotykać się z każdym z nas. Niszczyć
świątynię Boga można na wiele sposobów - można ją niszczyć w innych, ale
również w sobie samym. Grzechy przeciwko sobie i przeciwko bliźnim - to
miejsca gdzie się niszczy mieszkanie Boga w nas. Kiedy nie kochamy
innych i siebie samych, kiedy nie przebaczamy, nie akceptujemy siebie,
swojego życia i życia innych - to w jakiś sposób niszczymy świątynię
Boga. Popatrz na swoje życie i na te miejsca, kiedy zamiast budować -
niszczysz. Poproś Pana, by mimo wszystko nie przestawał Cię budować, nie
przestawał wznosić tego miejsca spotkania z Tobą - w Tobie samym.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|