wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
|
|
Uwaga: czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 18 października św. Łukasza,
ewangelisty tekst: Łk 10,
1-9
1. Może nie pierwszy raz w
życiu medytujesz nad dzisiejszym tekstem. Jednak nie bój się wejść w
niego. Najpierw spróbuj wyobrazić sobie tę scenę. Zobacz Jezusa
posyłającego uczniów by ewangelizowali. Najpierw każe im prosić Pana
żniwa o nowych robotników. Modlitwa o nowych ewangelizatorów i za nich
jest bardzo ważna - wszak to sam Bóg chce się nimi posługiwać, a nie oni
sami swoją własną siłą czy pobożnością. Spróbuj wejść w tę scenę,
podobnie jak wczoraj, bardziej kontemplacyjnie. Wyobraź sobie siebie
samego jak Chrystus Cię posyła. Nie myśl o żadnym specjalnym powołaniu
(zakonnym czy kapłańskim), bo Chrystus wysyła ewangelizatorów (a do
ewangelizowania powołani są wszyscy). Zobacz w wyobraźni siebie samego
jak idziesz ewangelizować - podobnie jak ci uczniowie. Zobacz, jak się
czujesz, kiedy słyszysz napomnienia Chrystusa: pójdziesz jak owca między
wilki (a więc narażony na ataki, nie tylko słowne), nie mieć ze sobą
trzosa (portfela, karty kredytowej) ani torby (różnych potrzebnych i
mniej potrzebnych rzeczy), sandałów (wystarczy tylko jedna para obuwia),
i nikogo nie pozdrawiajcie (nie tracić czasu na próżne gadanie). Zobacz
w tym wszystkim na ile jesteś gotowy do ewangelizowania opierając się
tylko i wyłącznie na Bogu. Na ile jesteś przywiązany do różnych rzeczy i
spraw, bez których nie wyobrażasz sobie życia. Pomyśl wreszcie o tym,
jak ewangelizujesz w swoim życiu? Jakimi środkami, metodami? Czy swoim
życie głosisz Chrystusa?
2. Ewangelizator jest tym,
który niesie pokój i ma go obwieszczać w każdym domu, do którego się
uda. Ma nie wybrzydzać, lecz jeść to, co podadzą. I misja, do której
wysyła ich Jezus - mają uzdrawiać chorych i głosić im fakt przyjścia
Królestwa Bożego. Te dwie ostatnie rzeczy są najważniejsze. Czy nosisz w
sobie świadomość tego, że Ty również możesz uzdrawiać innych? Nie chodzi
tu tylko o chorych na ciele, ale też chorych wewnętrznie i chorych
duchowo (przez grzech). Bo czyż nie możesz swoim słowem, życzliwością
czy wyciągniętą ręką do pomocy - uzdrowić człowieka? Dać mu oparcie i
miłość, których brak jest często przyczyną "chorób", zwłaszcza
wewnętrznych, emocjonalnych czy duchowych? Prosty gest wykonany z
miłością w imię Jezusa może przynieść człowiekowi uzdrowienie, tak samo
jak modlitwa za drugiego. Widzisz, że ktoś jest wciąż smutny? Może ma
jakieś problemy, które go przytłaczają i przygnębiają. Niekoniecznie mu
w tym pomożesz, ale ów smutek możesz polecić na modlitwie. To przecież
sam Jezus zaprasza nas, byśmy "jedni drugich brzemiona nosili" oraz
byśmy przede wszystkim szli z tym do Niego. Jeszcze raz, na koniec tej
modlitwy, pomyśl o Twoim ewangelizowaniu, o przemienianiu świata w imię
Jezusa.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 17 października tekst:
Łk 12,1-7
1. Dzisiaj spróbujmy dla odmiany
posmakować trochę kontemplacji. Nie jest to nic trudnego, a polega
głównie na próbie wejścia w zadaną scenę wyobraźnią, próbie zobaczenia
siebie gdzieś pośród opisywanych ludzi, przysłuchiwaniu się ich słowom,
patrzeniu na ich czyny – słowem, na próbie uczestnictwa w wydarzeniach.
Taka forma modlitwy pozwala w mocniejszy sposób przeżyć Słowo Boga. A
więc spróbuj wejść w dzisiejszą scenę. Wyobraź sobie Jezusa nauczającego
uczniów. Zobacz, gdzie siedzą – czy w pomieszczeniu czy też na dworze.
Przyjrzyj się dobrze Jezusowi, Jego postawie, gestom. Spróbuj dobrze
poczuć Jego obecność. Jak reagują na nią uczniowie? Czy uważnie
słuchają? Spróbuj usłyszeć słowa Jezusa, intonację głosu. Jakie uczucia
przebijają przez to, co mówi? A gdzie Ty jesteś w tej scenie i jakie są
Twoje odczucia i reakcje na słowa Nauczyciela? Pozostań przez dłuższy
czas w tej scenie, spróbuj przeżyć słowa, które czytasz w dzisiejszym
tekście.
2. Spróbuj teraz szczególnie wejść w
słowa, w których Jezus mówi, że jesteśmy Jego przyjaciółmi, o tym,
abyśmy się nie bali, bo jesteśmy ważni w oczach Boga, który zna nas
najdokładniej, najlepiej wie, co kryje się w naszych sercach. Jaki
oddźwięk wywołują w Tobie te słowa? Może budzą się w Tobie jakieś
pragnienia, lęki? Wejdź też w siebie i zobacz, czy rzeczywiście Pan jest
dla Ciebie przyjacielem? Czy doświadczasz tego, że jesteś w Jego oczach
ważny? Jeśli nie – może chcesz Go poprosić, aby pomógł Ci to odkryć.
Rozmawiaj z Nim o lękach radościach… o tym, co jest teraz z Twoim sercu.
Spróbuj wzbudzić w sobie zaufanie do Niego, do Jego dobroci miłości,
jaką ma dla Ciebie.
Natalia Żelasko
|
|
Czwartek, 16 października
tekst: Ef 1, 1-10
1. Spróbuj, na początku tej
modlitwy, wyobrazić sobie, że stoisz przed Jezusem - w niebie. Wyobraź
sobie Boga Ojca, cały dwór niebieski - aniołów, świętych, itp. zobacz,
że to sam Jezus staje przed Tobą i chce się z Tobą spotkać. Potem
rozważaj powoli tekst z listu do Efezjan. Najpierw - Bóg napełnił nas
wszelkim błogosławieństwem w Chrystusie. W tym Chrystusie, przed którym
stajesz na tej modlitwie. Nie ma w innym zbawienia, tylko w Nim. Nie ma
w innym uzdrowienia, miłości, prawdziwego szczęścia i pokoju - tylko w
Nim. To w Nim otrzymujemy wszelkie błogosławieństwo od Ojca. Otrzymujemy
to błogosławieństwo bo nazywamy siebie chrześcijanami - a więc
należącymi do Chrystusa. Nasza jedyna nadzieja to Chrystus. Wszystko
jest możliwe dla tego, kto wierzy w Chrystusa. Na Jego imię zgina się
każde kolano. Tylko w Nim - niezależnie co by nas spotykało - nasze
życie jest pełne i prawdziwe. Rozważaj to w swoim sercu. Zobacz, że Bóg
wszystkiego nam udziela przez Chrystusa, w Nim i z Nim. Nigdy nie
jesteśmy sami. Zobacz i w swoim życiu to wszystko, co przez Niego
przychodzi do Ciebie.
2. W Nim wybrał nas Ojciec
przed założeniem świata. Największym dowodem tego, że Bóg istnieje, że
działa i kocha jesteś Ty - Twoja obecność. Bo Bóg działa właśnie tak:
pomyśli coś - i to się staje. Wypowiada Słowo - i ono natychmiast
zamienia się w czyn, fakt. Ojciec pomyślał o Tobie przed założeniem
świata, wybrał Cię, pokochał pełnią miłości - dlatego istniejesz,
jesteś. Uświadom to sobie, że nie jesteś przypadkiem. Spróbuj ogarnąć w
wyobraźni te przestrzenie "przed założeniem świata", spróbuj zobaczyć,
że tego, co Cię otacza jeszcze nie było, a Ty już byłeś - w myśli i
sercu Twego Ojca niebieskiego. Co czujesz? Oddaj te uczucia Bogu na
modlitwie.
3. Z miłości przeznaczył nas
dla siebie jako przybranych synów i córki przez Jezusa. Chrystus jest w
pełni Synem Bożym. My zaś zostaliśmy przez Ojca wybrani i pokochani w
taki sposób, że w Chrystusie - Jedynym Synu Ojca, stajemy się
przybranymi synami i córkami. Nasze życie polega na coraz większym
upodabnianiu się do Chrystusa. On jest naszą jakby "formą", według
której kształtujemy nasze życie. A wszystko to "ku chwale majestatu swej
łaski" - stając się coraz bardziej podobni do Chrystusa (we wszystkim)
oddajemy Ojcu chwałę, uwielbienie i cześć. Bo "chwałą Boga jest człowiek
żyjący" (św. Ireneusz), lecz człowiek w pełni może żyć w Chrystusie - na
Jego obraz jesteśmy stworzeni. To w Nim mamy odkupienie przez krew Jego,
odpuszczenie win z łaski - darmo. W Nim jesteśmy naprawdę szczęśliwi i
zjednoczeni z Ojcem. Na koniec porozmawiaj z Jezusem o tym, co rodzi się
w Twoim sercu. Powiedz Mu, kim jest dla Ciebie, powiedz Mu także o
swoich pragnieniach.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Środa, 15 października tekst:
Łk 11,42-46
1. Dzisiejsze czytanie stawia nas
przed dwoma połączonymi zagadnieniami: pierwsze – i najważniejsze – jest
pytanie o miłość. Czy moja wiara lubi „siadać na pierwszych miejscach” i
być „sławna”? Jakie są moje motywacje, kiedy idę na mszę, lub gdy
uczestniczę we wspólnocie? Jezus mówi, że faryzeusze są jak niewidoczne
groby, po których bezwiednie przechodzą ludzie. Dla Żyda dotknięcie
ciała zmarłego, czy też miejsca, gdzie został pochowany, powoduje
nieczystość rytualną. Oznacza to, że nie może uczestniczyć w kulcie (np.
składać Bogu ofiary), póki się nie oczyści. Nieczystość tę zaciąga się
nawet jeśli w uczynku nie uczestniczy świadomość. Stąd jeśli przejdzie
się po niewidocznym grobie – i tak jest się nieczystym. Człowiek nagle
znajduje się poza kręgiem Bożej opieki. Do czegoś takiego porównuje
faryzeuszy Jezus. Ich nauka – chociaż wydaje się, że prowadzi do Boga –
w rzeczywistości stała się zbiorem zakazów i nakazów, które zagubiły
gdzieś to co istotne, bez czego prawo nie ma sensu – miłość. Ważne,
abyśmy my żyli uważnie, żeby z miłujących Boga, nie stać się miłośnikami
prawa. Wtedy życie może stać się ciężarem nie do uniesienia. Pomyśl dziś
dobrze, czy więcej w Tobie prawa, czy miłości? Zapytaj dobrego Ojca, jak
powinno być. A potem wsłuchaj się dobrze w odpowiedź – może ona paść
również po modlitwie, w czasie życia. Dlatego bądź uważny na mowę Boga!
2. Druga kwestia to prawdziwa
religijność – zachowania, jakie wynikają z decyzji opowiedzenia się za
Bogiem. Jak moje postępowanie „wpływa” na innych, jaki oddźwięk w nich
powoduje? Czy wyrażam swoją wiarę w sposób, który zachęca innych, czy
raczej odstraszam swoim nastawieniem? To pytanie ściśle łączy się z
zagadnieniem miłości – czy Bóg jest dla mnie prawodawcą, czy tym, który
daje życie, bo kocha? Moim zadaniem jest rozwijać w sobie podobieństwo
do Niego. Ale czy staram się wciąż docierać do prawdziwego Jego obrazu w
moim sercu? Czy można się nie zniechęcić na tej trudnej i drodze, która
potrwa przecież całe życie? Chyba jedyną rzeczą, która może utrzymać
człowieka przy tym wysiłku, jest osobiste spotkanie żywego Boga. Czy
przeżyłeś coś takiego? Czy chciałbyś? To źródło prawdziwej siły, pokoju,
miłości, radości… Jeżeli masz takie pragnienie – przedstaw je Bogu
podczas dzisiejszej modlitwy.
Natalia Żelasko
|
|
Wtorek, 14 października tekst:
Łk 11,37-41
1. Jezus jako Żyd był zobowiązany
przez Prawo do zachowywania pewnych przepisów, które rozciągały się na
całość życia, z nie zamykały tylko w sferze kultu. Jednak w Jego czasach
spotkać można było ludzi, którzy do niemożliwości rozciągnęli zakres
najróżniejszych przepisów. Sam Jezus mówi o tym w innym miejscu, że
faryzeusze nakładają na ludzi ciężary nie do udźwignięcia – czyli
najróżniejsze reguły co wolno, a czego nie. Pomyśl sobie, jakie reguły
Ty sam na siebie nakładasz – nie tylko jeśli chodzi o Twoją religijność,
ale też w innych sferach życia. Być może doszukasz się takich zasad,
które szczególnie Ci ciążą. Jakie to zasady? Na przykład modlitwa może
być uciążliwa, kiedy zbyt wiele jej sobie postanowimy. Te słowa mogą
wydawać się dziwne, ale zdarza się, że niektórzy modlą się za dużo, nie
pozostawiając sobie czasu na normalne życie, na swobodny oddech i
uradowanie się życiem. To są właśnie faryzejskie ciężary, o których
wspomina Jezus. Za takim obciążeniami idzie często powierzchowność –
modlitwa może się spłycić i ostatecznie można zostać człowiekiem, który
dba tylko o przestrzeganie przykazań, a nie o miłość. Spróbuj przyjrzeć
się sobie pod tym kątem. Czy widzisz coś, co trzeba zmienić? A może
chcesz za coś podziękować Panu? Powierzaj Mu to, co pojawia się w Twoim
wnętrzu.
2. Czasem może nam jednak ciążyć
jakiś obowiązek nałożony przez Kościół, na przykład coniedzielna
Eucharystia, czy regularna spowiedź. Jeśli tak jest u mnie, to należy
postawić sobie pytanie o jakość mojego nastawienia do Boga – czy zależy
mi na zbliżaniu się o Niego, na życiu w Jego obecności? Czy moja miłość
nie stygnie? Każdemu może zdarzyć się słabszy czas, ale trzeba być
czujnym, aby swoich skarbów (wierność, miłość…) nie roztrwonić.
Obowiązek uczestnictwa w Eucharystii, czy inne „brzemiona”, zostały nam
nałożone przez Kościół (który nazywamy matką, dlatego można mówić tu o
wychowywaniu nas) dla naszego dobra. Człowiek jest istotą dynamiczną, w
której cały czas coś się dzieje, zmienia. Również jego wiara podlega
takim procesom. Dlatego potrzebne nam trochę obowiązku, abyśmy – kiedy
trudniej nam wytrwać przy Bogu – od razu nie odeszli od Niego. Jezus nie
nakłada ciężarów nie do udźwignięcia. Dlatego chyba warto poszukać na
nowo sensu aktów, które być może wykonujemy mechanicznie, jak na
przykład codzienna modlitwa, czy wspomniany już obowiązek niedzielny.
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 13 października
tekst: Łk 11, 29-32
1. Dlaczego Jezus nazywa ludzi
sobie współczesnych plemieniem przewrotnym? Czy żądanie znaku od Boga
jest rzeczywiście wielkim złem i przewrotnością? Wydaje się, że nie. O
co więc Jezusowi chodzi? Problem jest w tym, że Żydzi żądali od Jezusa
znaku najczęściej wtedy, kiedy On właśnie uczynił na ich oczach cud. W
momencie, kiedy widzą znak Bożej interwencji - oni wtedy oczekują znaku
od Boga. Jakby tego cudu nie uznawali za znak. Popatrz na swoje życie.
Czy Bóg czasem nie daje Ci wielu znaków swojej obecności, dobroci i
życzliwości - najczęściej przez innych ludzi - a Ty? Czy nie chcesz
jakiegoś innego znaku? Czasem jest tak, że skupiamy się na jakiejś
jednej naszej "potrzebie", z którą przychodzimy do Boga i nie
dostrzegamy tego dobra, które On pośród codzienności dla nas wyświadcza.
Pomyśl o tym na tej modlitwie.
2. Żaden inny znak nie będzie
dany oprócz znaku Jonasza. Jezus poprzez dwa przykłady pokazuje, że w
naszym życiu mogą pojawiać się naprawdę różne znaki. Jonasz był znakiem
dla Niniwy - głosił im nawrócenie i konsekwencje - kiedy się nie
nawrócą. Mieszkańcy miasta uznali go (Jonasza) za znak od Boga i
nawrócili się. Podobnie z Salomonem. Królowa Saba przybyła z Południa by
słuchać mądrości króla Salomona - dostrzegła w nim znak Bożej mądrości i
Bożego prowadzenia. Współcześni zaś Jezusa nie dostrzegli w Nim
wysłannika Boga, który poprzez znaki i cuda oraz naukę z mocą wskazuje
na Ojca. Nie umieli odczytać tego "znaku". Stąd Jezus kieruje ku nim tak
ostre słowa. Czy umiesz odczytywać znaki w swoim życiu? Czy dajesz sobie
czas na to, by te znaki dostrzec i odpowiednio odczytać, zinterpretować?
Bardzo dobrym narzędziem do tego jest ignacjański rachunek sumienia,
którego uczyliśmy podczas ostatnich rekolekcji na naszej stronie.
Porozmawiaj na koniec tej modlitwy z Jezusem o znakach, które On sam
stawia na Twojej drodze - bez wątpienia są to znaki Jego miłości, troski
a także uzdrowienia (nie tylko wewnętrznego).
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 12 października XXVIII zwykła
tekst: Flp 4, 12-14. 19-20
1. Najpierw zaangażuj
wyobraźnię w tą modlitwę. Zobacz takie momenty w swoim życiu, kiedy
wszystko było dobrze i niczego Ci nie brakowało. Popatrz także na te
momenty, kiedy odczuwałeś rozmaite braki - nie tylko materialne, ale też
np. psychologiczne czy duchowe. Przypomnij sobie te momenty i odczucia,
jakie Ci towarzyszyły. Jakie te sytuacje miały wpływ na Ciebie, Twoje
myślenie, słowa, zachowanie?
2. Wsłuchaj się mocno w słowa
św. Pawła: umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Apostoł
pokazuje, że w życiu bywają różne sytuacje, do których trzeba nam się
dostosowywać. On, być może przez to, że tak wiele podróżował, nauczył
się wszystkiego. Kiedy trzeba cierpieć biedę (tzn. kiedy sytuacja jest
taka, że czegoś brak, nawet podstawowych rzeczy) to dla niego nie jest
powodem do smutku, frustracji czy żalu wobec innych i Boga. Kiedy zaś
sytuacja pozwala - umie cieszyć się też tymi rzeczami, które ma w
obfitości. Pomyśl o Twoim życiu, zastanów się, w jaki sposób Ty
korzystasz z rzeczy materialnych i nie tylko (duchowych też, np. kiedy
brak jest czasem warunków do modlitwy - takich, jakie byś chciał, czy
rezygnujesz z tego powodu z modlitwy?)
3. Bardzo dużo ze św. Pawła
przejął św. Ignacy z Loyoli. Być może te słowa z listu do Filipian były
swoistym wzorem dla Ignacego, kiedy pisał Fundament w książeczce Ćwiczeń
Duchowych. Dla Ignacego korzystanie z wszystkich rzeczy na tym świecie
powinno się odbywać według zasady: o tyle, o ile. Korzystam o
tyle, o ile mi to pomaga do celu, dla którego jestem stworzony, a jeśli
coś mi w tym przeszkadza, to z tego nie korzystam. W tym wszystkim zaś
chodzi o wolność serca, nieprzywiązywanie się do rzeczy materialnych
(korzystam z nich, ale nie jestem ich niewolnikiem). Popatrz znów na
swoje życie i na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o Twojej
wolności ducha, wolności wewnętrznej, która jest potrzebna, by z
hojnością służyć wszystkim ludziom i przez to oddawać cześć i chwałę
Bogu.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|