wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
|
|
Uwaga: czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 4 października
tekst: Hi 42, 1-3. 5-6. 12-17
1. Jesteśmy przy końcu historii
Hioba. Wyobraź więc sobie głównego bohatera księgi - Hioba, który przez
całą prawie księgę dyskutował z Bogiem i próbował udowodnić swoją
niewinność, próbował pokazać - głównie swoim przyjaciołom, że
nieszczęścia, które go spotkały nie są karą za grzechy. Ostatecznie
okazało się, że miał rację, ale w tym czasie swojej niedoli przeżył
również swoistą "przygodę" z Bogiem, który rozmawia z Nim, odpowiada na
pytania, odpowiada na kwestię owych przyjaciół. Popatrz na Hioba, który
wyznaje wiarę w Boga. Popatrz na Hioba, który czyni to po tym, co
przeszedł. On uwielbia Boga i wysławia Jego mądrość i wszechmoc. Do
czego Bóg nas zaprasza w naszych utrudzeniach, cierpieniach i życiowych
porażkach?
2. Bóg okazuje wielką łaskę Hiobowi
(choć to nie Bóg zesłał na niego nieszczęście) i błogosławi Jego życie i
dobytek - wracają do niego trzody, rodzina. Ciekawe w tym wszystkim są
słowa Hioba, iż do tej pory znał Boga tylko ze słyszenia, a teraz ujrzał
Go i... płacze oraz pokutuje. To swoiste nawrócenie, został dotknięty
przez Boga miłością, która przemienia relację Hioba z Bogiem. Ale nie
mówi tego wtedy, kiedy odzyskuje rodzinę i dobytek - mówi to przedtem.
Jakby chciał powiedzieć, że to właśnie w tym cierpieniu, w tym zmaganiu
spotkał Boga twarzą w twarz. Bo to wtedy właśnie dialogował z Nim, wtedy
Bóg był blisko niego, odpowiadał mu. My mamy czasem tendencję do tego,
by w bólu, cierpieniu - zamykać się. Zamykać zarówno na Boga jak i na
drugiego człowieka, który czasem chce nam pomóc. Czy Hiob nie może być
dla nas przykładem tego, by jednak właśnie w bólu, cierpieniu i tragedii
- widzieć miejsce spotkania z Bogiem (a nie tylko, kiedy wszystko idzie
cudownie)? Wzbudź w sobie pragnienie spotykania się z Panem zawsze,
niezależnie od okoliczności życiowych. Ta stałość i cierpliwość Hioba
została wynagrodzona - Bóg nie przestał mu błogosławić.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 3 października tekst:
Łk 10, 13–16
1. W dzisiejszej ewangelii z ust
Jezusa padają trudne słowa. Wyrażają Jego ból, spowodowany brakiem
nawrócenia w miastach, które były obdarzone Jego szczególną bliskością.
Tam często działy się wielkie rzeczy, jakich nie doświadczali ludzie w
innych miejscach. A jednak właśnie ci, którzy są najbardziej obdarowani,
nie otwierają się na Jezusa tak, jak domagałby się tego dar Boga.
Pozwólmy temu słowu oświetlić nasze życie. Jesteśmy ludźmi objętymi
wielką troską Boga. Ochrzczeni, mający pod ręką wszelkie środki
potrzebne do zbawienia. Modlimy się, otrzymujemy wielkie łaski… których
często nawet nie zauważamy, nie mówiąc już o docenieniu czy dziękowaniu
za nie. Nasuwa się pytanie – czy jestem ubogi w duchu? Jeśli tak jest,
to za każdą łaskę moje serce radośnie dziękuje Bogu, bo wie, że to On
jest przyczyną całego dobra. Jeśli natomiast tak się nie dzieje, jeżeli
często zdarza nam się zapominać o podtrzymującej nas dobroci Pana,
przypisywać sobie i przywłaszczać zbyt wiele – oznacza to, że sytuacja
naszego duchowego ubóstwa nie jest zbyt dobra. Pomyślmy nad tym w
dzisiejszej modlitwie. Jeśli daje się zauważyć, że mogłoby być lepiej,
to może warto spróbować oddać siebie i wszystko, co mamy Bogu.
2. Podobne do dzisiejszych słowa
padły w czytaniu z ostatniej niedzieli. Tam Jezus mówił do faryzeuszów i
uczonych w Piśmie, że prostytutki i grzesznicy wchodzą przed nimi do
Królestwa Bożego. Tutaj natomiast słyszymy, że poganie lepiej
zareagowaliby na działalność Jezusa niż ci, którzy mają szczęście
przyglądać się Jego dziełom z bliska. Przypominają się słowa – komu
wiele dano, od tego wiele wymagać będą. Kto otrzymuje łaskę Boga, jest
zobowiązany ją wykorzystać, rozwijać, współpracować z nią. Faryzeusze i
uczeni w Piśmie, jako ludzie zawodowo zajmujący się Słowem Bożym,
powinni najszybciej rozpoznać Jezusa, najszybciej i najbardziej żywo
zareagować na Jego orędzie. A jednak gdzieś na swojej drodze zgubili
żywego Boga, a została im w rękach tylko litera prawa, przepisy, które
trzeba wypełnić. Czy ja na mojej drodze nie gubię miłości zostawiając
sobie tylko przykazania? Bez miłości, która jest lekkim brzemieniem,
przykazania stają się ciężarem nie do udźwignięcia. Czy zatem dbam o
miłość w moim życiu? Czy żyję uważnie, reflektując nad swoim
postępowaniem, nad tym, co mi się przydarza – aby nie przegapić
przychodzącego Boga?
Natalia Żelasko
|
|
Czwartek, 2 października tekst:
Wj 23,20-23
1. „Oto Ja, [Pan] posyłam anioła
przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do
miejsca, które ci wyznaczyłem”/23,20/. Przypomnij sobie jakie było twoje
wyobrażenie Anioła Stróża kiedy byłeś dzieckiem. Jak mówili o nim Twoi
rodzice? Jakie było jego miejsce w Twoim życiu? Czy prosiłeś go o pomoc
i wstawiennictwo? Może były jakieś momenty w Twoim życiu, kiedy w sposób
szczególny doświadczyłeś interwencji Anioła Stróża? Zobacz je,
przypomnij sobie, co czułeś, myślałeś, jak się wtedy modliłeś.
2. „Szanuj go i bądź uważny na jego
słowa” /23,21/. Bóg postawił u Twego boku Anioła i on jest przy Tobie
nieustannie, aby Cię doprowadzić do spotkania z Bogiem w wieczności. Nie
tylko strzeże Twoich kroków. W momentach, kiedy gubisz się, kiedy
odchodzisz od Boga wchodząc w grzech Anioł Stróż błaga Boga o Twoje
nawrócenie, bo "radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika,
który się nawraca"/ Łk 15,10/. Jakie jest teraz Twoje wyobrażenie Anioła
Stróża? A jaka jest Twoja modlitwa do twojego Anioła? Może uważasz, że
Anioł Stróż to piękna bajka z czasów dzieciństwa? Porozmawiaj o tym
szczerze z Bogiem.
3. Na koniec modlitwy stojąc w
obecności Boga przeprowadź rozmowę ze swoim Aniołem Stróżem. Posłuchaj
co on chce Ci powiedzieć. Podziękuj Bogu za takiego opiekuna.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 1 października tekst:
Łk 9,57-62
1. Zobacz tę scenę. Jezusa, tych
trzech ludzi, którzy w różny sposób reagują na wezwanie Jezusa do
pójścia za Nim. Trzech powołanych i trzy sposoby odpowiedzi na Boże
wezwanie. Każdy z nich usłyszał wezwanie, ale… Właśnie, było jakieś
„ale”. Patrz, słuchaj, poczuj, zobacz siebie w tej scenie. W dzisiejszej
modlitwie poproś Boga o szczere zobaczenie tego, jak każdego dnia
odpowiadasz na Jego propozycje budowania Królestwa.
2. Pierwszy towarzysz Jezusa składa
odważną deklarację pójścia za Jezusem dokądkolwiek On się uda. Łatwo
powiedzieć… Przestraszył się jednak konsekwencji, które Jezus jasno mu
pokazuje, pytając: czy stać Cię na to, żeby nie mieć niczego tu na
ziemi, ale wszystko u Boga? Pójść za Jezusem to naśladować Go we
wszystkim… Żyć w świecie i jednocześnie nie mieć mentalności świata. Być
dalekim od pogoni za bogactwem, znaczeniem i sławą. Czy stać Cię na to…?
Drugi bohater dzisiejszej Ewangelii wprost słyszy: „Pójdź za Mną!”,
jednak nie potrafi zostawić tych wszystkich spraw, które go absorbują.
Szuka wymówki, żeby odłożyć ostateczną decyzję. A Bóg domaga się
jednoznacznej odpowiedzi… Aby wielkodusznie odpowiedzieć na wezwanie
Jezusa trzeba zachwycić się Jego Osobą. Jak to jest z Tobą…? Trzeci
rozmówca Jezusa odnajduje w sobie pragnienie pójścia za Jezusem, ale
stawia warunki, jakby zapomniał Kto go wzywa… Chce się pożegnać z
najbliższymi, jednak tak naprawdę chce usłyszeć ich zdanie – nie jest
wolny w swoich decyzjach. A Ty jak patrzysz na to, co inni mówią o Tobie
i o Twoich decyzjach?
3. Dzisiaj Jezus również szuka
współpracowników. On wzywa kogo chce i kiedy chce. Zaprasza Cię, byś
oddał Mu całe swoje życie, przeszłość i całą troskę o przyszłość. To On
ma być Panem Twojej historii. Pragnie, byś tam, gdzie jesteś całym
sercem Mu służył. Podziękuj Jezusowi, że obdarza Cię swoim zaufaniem, że
w Ciebie wierzy. Uciesz się konkretnym powołaniem, jakim Cię Bóg
obdarzył. Powierz Mu też dalszą jego realizację i proś, abyś umiał
szukać we wszystkim, co robisz tylko Bożej chwały, a nie siebie i swojej
wygody. Szczerze porozmawiaj z Jezusem o tym, co zobaczyłeś podczas
dzisiejszej modlitwy.
Anna Goliszek
|
|
Wtorek, 30 września tekst:
Hi 3,1-3.11-17.20-23
1. Hiob to jeden z najbliższych
przyjaciół Boga. Był kimś, kogo Pan Bóg był całkowicie pewien. W
rozmowie, jaka toczy się między jednym z aniołów a Nim, Bóg zgadza się
na odarcie Hioba ze wszystkiego, ponieważ jest przekonany, że Hiob nie
opiera przyjaźni i zaufania Bogu na dobru, które od Niego otrzymał: na
rodzinie, bogactwie, powodzeniu w interesach i w życiu. I rzeczywiście –
ma rację. Hiob przeżywa straszliwe rzeczy, mimo to nie zrywa z Bogiem,
nie przestaje Mu ufać.
2. Na jakim etapie rozwoju jest moja
relacja z Bogiem? Czy jest to seria transakcji – coś za coś? Czy czasem
Bóg nie jest dla mnie skrzynką życzeń? Bardzo trafnie ujął taką relację
zespół Lao Che w jednej z piosenek – Boże daj… albo się bujaj. Dlatego
warto może odpowiedzieć sobie na pytanie: po co utrzymuję relację z
Bogiem? Czy jest bogatym wujkiem, który spełnia zachcianki? Czy może
inaczej – najlepszym przyjacielem, który we wszystkim – nawet w
najgorszych rzeczach, które po prostu czasem się zdarzają – jest przy
mnie, który sam jest największym Darem, jaki mogę otrzymać – a z Nim
przychodzi wszystko inne. Nie chodzi teraz o to, aby o nic nie prosić,
ponieważ jesteśmy istotami ze swej istoty spragnionymi – to normalne, że
mamy pragnienia i potrzeby. Chodzi tylko o to, aby w tym wszystkim
panował porządek, którego Panem jest Jedyny Bóg.
3. Hiob został odarty ze wszystkiego,
co zdołał osiągnąć. Z jego ust padają bardzo trudne słowa: wolałby się
nie narodzić, albo umrzeć nie zaznawszy świadomego życia. Ciekawe, że
podobne zdania często są wypowiadane przez ludzi najbliższych Bogu… to
pokazuje, na czym polega przyjaźń między nimi a Stwórcą. Jak każdego –
spotykają ich różne trudności, które głęboko przeżywają – ale zawsze w
bliskości z Nim. W naszym tekście Hiob jest przytłoczony, złamany na
duchu, szuka śmierci bardziej niż skarbu. A jednak nie podnosi na siebie
ręki. Wie bardzo dokładnie, że nie jest panem życia i śmierci - to Bóg
zna jego początek i koniec. Nie obawia się wykrzyczeć Bogu swojego
nieszczęścia – bo przecież przyjaźń jest na dobre i na złe. Czy tak jest
w mojej relacji z Panem? Zastanów się nad tym, jak podchodzisz do Niego.
Porozmawiaj z Nim o tym, co odkryjesz, a także o swoich pragnieniach,
potrzebach, być może lękach.
Natalia Żelasko
|
|
Poniedziałek, 29 września Świętych Archaniołów
Michała, Gabriela i Rafała
1. Proponuję na dziś rozważanie o
tych trzech Archaniołach. Najpierw Michał. Pojawia się w księdze
Apokalipsy (12, 7nn). Jego imię oznacza "Któż jak Bóg" i związane jest z
funkcją jaką pełni. To ten, który walczy przeciwko złym mocom, przeciwko
zbuntowanym aniołom - i zwycięża. Spróbuj wyobrazić sobie Archanioła
Michała i przypatrz się temu, co robi, jak się zachowuje. To ten, który
strzeże i chroni Kościół, a więc i każdego z nas. To ten, który z mocą
odpiera ataki złego ducha, wszelkie jego pokusy i całą złość. Choć jego
atrybutem jest miecz, jednak ta walka nie odbywa się za pomocą siły
fizycznej, lecz siłą dobra. Jak wygląda walka ze złem w naszym
życiu? Czy odważnie i z mocą przeciwstawiamy się wszelkim pokusom? Czy
prowadzimy również walkę duchową?
2. Gabriel - to imię oznacza "Bohater
Boży". Pojawia się np. w księdze Daniela, ale najbardziej znamy go z
ewangelii Łukasza, gdzie przychodzi do Maryi i zwiastuje jej to, na co
cały Izrael czekał od wieków - przyjście Zbawiciela. Jest więc
zwiastunem Dobrej (choć trudnej w pewien sposób) Nowiny. Jest posłany
przez Boga, by nieść Jego słowo. Z jaką nowiną my przychodzimy do
naszych bliźnich? Czy na wzór tego Archanioła umiemy zwiastować dobre
rzeczy naszym bliźnim? Czy bardziej gonimy za sensacjami, plotkami i
niesprawdzonymi informacjami? Patrząc na scenę Zwiastowania popatrz
również na pokorę Gabriela. On wie, jaką ma misje i zna wagę słów, które
głosi. Czy my również znamy wagę słów, jakie wypowiadamy? Czy czasem nie
rzucamy słów lekkomyślnie? Czy nie krzywdzimy słowem?
3. Na koniec Rafał - "Bóg uleczył".
Tego anioła spotykamy w księdze Tobiasza. Opiekuje się młodym Tobiaszem
oraz przyczynia się do uzdrowienia ze ślepoty jego ojca, również
Tobiasza. Sprawia, że zły duch nie może szkodzić małżeństwu Tobiasza z
Sarą. Przynosi więc błogosławieństwo, uzdrowienie i pocieszenie do
rodziny Tobiasza. Co my wnosimy w życie innych ludzi? Czy nasze słowa i
czyny niosą ludziom pocieszenie, uleczenie i błogosławieństwo?
Możesz na tej modlitwie zajrzeć do
wyżej wspomnianych tekstów lub też wybrać jeden z nich i rozważać postać
np. jednego tylko, wybranego Archanioła. Przyłóż jego postawę do swojego
życia. Porozmawiaj na koniec z Jezusem o tym wszystkim, czego na
modlitwie doświadczysz.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 28 września XXVI
zwykła tekst:
Mt 21, 28-32
1. Spróbuj wyobrazić sobie tę scenę,
którą przedstawia Jezus w przypowieści. Pozorna zgoda jednego z synów na
pójście do winnicy i pozorna krnąbrność drugiego, który nie chce iść.
Wsłuchaj się w te słowa, które wypowiadają: słowa zgody i słowa niezgody
na wolę ojca. Gdybyś popatrzył na swoje życie - gdzie jesteś? Jak
najczęściej zachowujesz się wobec Boga? Jaka jest Twoja postawa.
2. Zobacz, jak łatwo przychodzi nam
osądzać sytuacje innych ludzi. Podobnie jak Ci arcykapłani i starsi,
którzy bezbłędnie rozpoznali, który z synów spełnił wolę ojca. Jak
trudno jest być nam sędziami we własnej sprawie. Zobacz też inną rzecz.
Pełnienie woli Ojca nie odbywa się na płaszczyźnie słów. Tak jak
wyznanie wiary w Boga (choćby to niedzielne z Eucharystii) nie może
pozostać tylko słowami wypowiadane raz w tygodniu. To musi być
wypełnione w życiu, by nas prowadziło do pełni chrześcijaństwa i
życia w Bogu. Ów syn wypełnił wolę ojca właśnie dlatego, że ją spełnił -
czynem, życiem, a nie dlatego, że powiedział o tym. Wiarę poznaje się po
owocach. Posłuszeństwa Bogu nie można poznawać po pozorach. Św. Ignacy
wyraził to tak: "Źle mierzy się postęp duchowy wedle oblicza, gestów,
łatwości natury lub zamiłowania do samotności. Miarę tę należy brać z
mocy, z jaką ktoś przezwycięża samego siebie". A więc nie po pozorach
należy osądzać siebie i innych, nie po pobożności czy skupieniu - ale po
rzeczywistym pełnieniu woli Ojca całym swoim życiem, swoim
postępowaniem, swoim sercem. Porozmawiaj o tym z Jezusem i powiedz Mu o
swoich pragnieniach serca.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|