wprowadzenia do
codziennej modlitwy
|
|
Tutaj zamieszczamy krótkie
wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy,
który proponujemy, znajdziesz
tutaj
(modlitwę można skrócić lub dostosować do własnych możliwości), natomiast uwagi dotyczące
modlitwy i życia duchowego znajdziesz
tutaj.
Wprowadzenia są redagowane przez ekipę e-DR.
|
|
Uwaga: czytania na dany dzień znajdziesz
tutaj.
|
|
Sobota, 27 września tekst:
Łk 9, 43b-45
1. Wszyscy są pełni podziwu
(dosłownie: dziwili się) dla tego, co czyni Jezus. Ale może zrodzić się
pytanie: czy Jezusowi o to właśnie chodzi? Czy o to mu chodzi by ludzie
podziwiali Go lub też dziwili się temu wszystkiemu? Czy nie chodzi mu
bardziej o to, by rozpoznali w Nim Syna Bożego i wierzyli Mu? Wszak w
ostatnich dwóch dniach mieliśmy w ewangeliach teksty o tym, co o Jezusie
sądzą ludzie. Uważali Go za Jana Chrzciciela, za Eliasza albo za innego
z proroków. Nie byli w stanie rozpoznać w Nim tego, Kim był naprawdę.
Nie byli w stanie rozeznać po tych znakach tego, Kim On jest. A Ty? Kim
jest dla Ciebie Jezus? Nie zatrzymuj się tylko na słowach, które może
często wypowiadasz: Pan, Zbawiciel, Mesjasz - to prawda, ale spróbuj
dotrzeć do głębin Twego serca. Zobacz jak te słowa brzmią w tych
głębinach Twojego życia?
2. Taką wiarę "ciekawską" miał np.
Herod, wspominany przedwczoraj. Jemu chodziło o to, by zobaczyć jakieś
cuda. Jezus jako Syn Boży go nie interesował. Piotr wprawdzie wyznał
Jezusa jako Mesjasza Bożego, ale czy wiedział do końca co mówi? Bo Jezus
potem dodaje słowa o swojej męce i o tym, że będzie wydany ludziom. Mówi
mocno: weźcie wy sobie dobrze do serca - co w oryginale jest powiedziane
jeszcze mocniej: włóżcie to sobie dobrze do uszu! Wiara rodzi się
ze słuchania, Jezus więc chce, by te słowa brzmiały w ich uszach, nie
chce, by poszli - jak to czynili inni ludzie - za tą "cudownością"
Jezusa, która jest ważna, ale złączona z głoszeniem Królestwa Bożego i z
misją Jezusa. Nie są to cuda na pokaz ani cuda dla cudów - mają swój
konkretny cel. Czy Ty "wkładasz sobie do uszu" słowa Jezusa i fakt, że
On jest Mesjaszem cierpiącym, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym? Czy
zdajesz sobie sprawę z tego, że ta droga jest też dla Ciebie, jest dla
każdego, kto chce iść za Nim?
3. "Lecz oni nie rozumieli tego
powiedzenia", dosłownie: nie rozeznawali tej rzeczy. Uczniowie
więc byli podobni do sobie współczesnych - nic nie rozumieją i po
znakach i cudach Jezusa nie są zdolni rozeznać kim On jest i po co to
wszystko. Ich wiara była podobna do ludzi,. których mieli wokół siebie.
A może nawet więcej - ich wiara była podobna do wiary "demonów", które
Jezus wypędzał. Wszak i owe demony - jak Piotr - wyznawały, że Jezus
jest "Świętym Boga", i również one - jak uczniowie - miały nakaz Jezusa,
by zamilkły. Wiara, która zamiast głosić - ma milczeć. Uczniowie zaczną
wyznawać wiarę dopiero po wydarzeniach paschalnych - przedtem ich wiara
musi dojrzeć i przejść przez próbę krzyża i śmierci. To jest etap, to
proces, w którym ich wiara dojrzewa. Na jakim etapie Ty jesteś? W jaki
sposób wierzysz? Wejdź w siebie, w swoje serce i wyznaj Jezusowi swoją
wiarę, proś Go o łaskę jej nieustannego wzrostu i dojrzewania.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Piątek, 26 września tekst:
Koh 3, 1-11
1. Czytając tekst Koheleta popatrz
najpierw na cały świat, na to jak jest zorganizowany, jak funkcjonuje
wszystko. Pomyśl o tym, kto go takim stworzył. Popatrz na całe
stworzenie. Pomyśl o czasie, który płynie, o tym, że wszyscy jesteśmy w
tym czasie zanurzeni, mamy go dobrze wykorzystać. Co czujesz myśląc o
tym wszystkim? Powiedz o tym Jezusowi.
2. Przyjrzyj się tym parom słów,
jakie daje nam Kohelet. Na wszystko jest czas. Popatrz na swoje życie i
zobacz to, na co "nie masz czasu" - lub przynajmniej Ty sam tak uważasz.
Zobacz jak często nie ma czasu na rzeczy ważne, a tyle czasu zajmują nam
drugorzędne drobiazgi. Zobacz, że naprawdę na wszystko jest czas i że
wszyscy mają go dokładnie tyle samo. Jak go wykorzystujesz?
2. Z tym wszystkim jest związana
jedna, bardzo ważna cecha - cierpliwość, czekanie. Wydaje się, że nasz
świat pędzi coraz szybciej i na coraz mniej rzeczy "mamy czas". Popatrz
na swoje życie, na swoją cierpliwość, na plan "życia" jaki masz, plan
codzienności. Czy wszystkie ważne rzeczy są w nim? Czy czegoś nie
brakuje? Przyjrzyj się również temu, jak radzisz sobie z tym napięciem,
jakie występuje między działaniem a brakiem działania, pomiędzy czasem
siania i czasem zbierania. To jest właśnie cierpliwość: umiejętność
zaczekania aż do "żniwa" (cokolwiek to jest), pozwolenie dojrzeć,
dorosnąć, dojść do pełni, to mieć wyrozumiałość w tym, oczekiwać owoców
w swoim czasie (nie wcześniej i nie później). Bo na wszystko jest czas i
- za Koheletem można powiedzieć, że każda rzecz, każda osoba - mają
"swój czas". Czy Ty sam dajesz sobie czas na dojrzenie w wierze,
nadziei, miłości? Czy dajesz ten czas innym?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Czwartek, 25 września tekst:
Łk 9, 7-9
1. Herod usłyszał o tym, co czynił
Jezus i tym, co czynili Jego uczniowie. Wzbudziło to jego niepokój.
„Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę? I chciał Go
zobaczyć.” /9,9/ Św. Łukasz w dalszej części swojej Ewangelii opisuje
takie spotkanie Heroda z Jezusem. Ma ono miejsce podczas Procesu Jezusa:
„Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go
ujrzeć, spodziewał się, że zobaczy jakiś znak zdziałany przez Niego.
Zasypał Go wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział…
Wówczas wzgardził Nim Herod…” /23, 8nn/. Widać z tej historii, że są
możliwe takie spotkania z Bogiem, które nie prowadzą do nawrócenia i
wzbudzenia wiary, ale wręcz do wzgardzenia Nim. Jeśli ma się zamknięte
serce na Boga i Jego sposób działania, można dużo mówić do Jezusa, jak
Herod, i nic nie usłyszeć, bo On będzie milczał…
2. Zobacz swoje ostatnie spotkanie z
Jezusem. Czy to na modlitwie osobistej, czy w Eucharystii. Co kierowało
Tobą przed tym spotkaniem: ciekawość, obowiązek, a może miłość do
Jezusa? Jakie było Twoje serce: skupione na Twoich sprawach czy
skierowane na Boga i to, co chciał Ci wtedy powiedzieć? Co wyniosłeś z
tego Spotkania? Nie łudź się, nie usłyszysz Boga, jeśli nie będziesz
chciał otworzyć wewnętrznych uszu na Jego Słowo, jeśli będziesz podczas
tego spotkania skupiony tylko na sobie i swoich sprawach. Nie wzrośnie
Twoja wiara, jeśli nie otworzysz serca na Boże działanie w Tobie, jeśli
nie zrobisz Mu miejsca w swoim życiu. On nie wepchnie się na siłę.
Pamiętaj jednak: Bogu wystarcza pragnienie pragnienia. I dopóki będziesz
„chciał”, On będzie mógł działać.
Anna Goliszek
|
|
Środa, 24 września
tekst: Łk 9, 1-6
1. Zobacz ten moment działalności Jezusa. Jest on ważny nie tylko dla Niego, ale przede wszystkim dla Dwunastu, którzy byli świadkami cudów dokonanych przez Jezusa: uciszenie burzy, uzdrowienie kobiety cierpiącej na krwotok, wskrzeszenie córki Jaira. Przyszedł moment, kiedy Jezus wysyła ich dając im swoją moc. Zobacz co czują uczniowie, co rodzi się w ich sercach. Zobacz siebie i Jezusa, który do Ciebie kieruje słowa: Idź, daję Ci moją moc, głoś moje Królestwo! Te słowa wypowiedział do Ciebie Jezus w dniu Twojego bierzmowania, co z nimi zrobiłeś? Co rodzi się teraz w Twoim sercu?
2. Jezus mówi też, co wziąć ze sobą. Tylko to, co niezbędne. Wszystko po to, by nadmiar różnych rzeczy i spraw nie przesłonił najważniejszego celu - wypełniania Bożej woli. Zobacz swoje życie, zobacz te wszystkie ludzkie zabezpieczenia, które czasami przesłaniają Ci Boga. Gdybyś dziś został wezwany przez Boga, by zostawić wszystko i iść głosić Jego Królestwo, co najtrudniej byłoby Ci zostawić? Jak przygotowałbyś się do tej drogi? Porozmawiaj o tym z Jezusem.
3. Na koniec słowami swojej modlitwy uczyń dzisiejszy fragment z Księgi Przysłów: "[Panie] proszę Cię o dwie rzeczy, nie odmów mi - proszę - nim umrę: Kłamstwo i fałsz oddalaj ode mnie, nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym, bym syty nie stał się niewiernym, nie rzekł: A któż jest Pan? lub z biedy nie począł kraść i imię mego Boga znieważać" /Prz 30, 7-9/.
Anna Goliszek
|
Wtorek, 23 września
tekst: Łk 8, 19-21
1. Wyobraź sobie tę scenę. Zobacz tłum, Jezusa nauczającego w środku, reakcję tłumu na przyjście krewnych Jezusa, reakcję samego Jezusa. Przypatrz się temu dobrze w Twojej wyobraźni.
2. Tłum, który jest przy Jezusie skutecznie blokuje drogę do Niego. Jego krewni nie mogą się dostać. Ale Jezus jakby to ignoruje i daje wszystkim "specjalną lekcję". Mówi o tym, kto tak naprawdę jest jego matką i braćmi. To ci, którzy nie tylko słuchają Jego słowa, ale również je wypełniają. To jakby potwierdzenie i pogłębienie tego, o czym mówił wczoraj: Uważajcie jak słuchacie. Bo słuchać można na wiele sposobów. Można słuchać, ale nie usłyszeć (tego, co jest naprawdę istotne). Można słuchać i zignorować to, co się usłyszało. Można słuchać i nie zatrzymywać tego w sobie (i nie wydawać owocu). Słuchanie, o jakie chodzi Jezusowi to słuchanie połączone z czynem, słuchanie, które prowadzi do nawrócenia, przemiany życia. Bóg nie rozmawia z nami o pogodzie, nie mówi o najnowszej modzie czy o samochodach. Jego Słowo jest zawsze Słowem Życia i ma moc nas przemieniać. W jaki sposób słuchasz Słowa Pana? Czy rzeczywiście możesz powiedzieć, że należysz do Jego rodziny (być Jego matką, bratem)?
o. Grzegorz Ginter SJ
|
Poniedziałek, 22 września
tekst: Łk 8, 16-18
1. Dziś Jezus mówi do tłumów coś, co
wydaje się oczywistością. Mianowicie, że światło służy temu, by
oświecało drogę - bez sensu jest zapalać światło i je chować. Ale
Jezusowi chodzi o naszą wiarę. Czy jest ona zdolna oświecać drogę (naszą
i innych)? Człowiek, który rzeczywiście żyje Jezusem i wiarą w Niego na
codzień, człowiek, dla którego Ewangelia jest jedyną normą życia - taki
człowiek jest jak światło dla innych i nie może się ukryć. Czy ja taki
jestem? Czy mam takie pragnienia?
2. Być może ktoś powie, że z pokory
chciałby żyć "jakby" w ukryciu. Ale odnośnie tego porównania, które daje
Jezus, byłoby to sprzecznością. Bo dla Jezusa głębokie życie wiarą nie
może się ukryć. Jeśli u kogoś tej wiary nie widać to znaczy, że -
niestety - jest jej mało. Ale tu trzeba pamiętać, że głęboka wiara i
radykalizm ewangeliczny dotyczą codzienności z jej "szarzyzną" i
drobiazgami. Wcale nie chodzi o wielkie rzeczy. Jeśli potrafimy w małych
rzeczach być wierni, w małych uczciwi i pełni miłości - to i w wielkich
takimi pozostaniemy.
3. Uważajcie jak słuchacie. Wszystko
zaczyna się od słuchania: Słuchaj Izraelu... To było pierwsze powołanie
Narodu Wybranego - nie wielkie czyny, nie wielka pobożność tylko to
jedno - słuchaj. Bo ze słuchania Boga i z posłuszeństwa Jego Słowu biorą
się nasze czyny, słowa, miłość, dobroć, itd. Bo kiedy słuchamy Boga
(Pismo Św., natchnienia do czynienia dobrze, posłuszeństwo przełożonym,
itd.) to stawiamy Go na pierwszym miejscu w naszym życiu i Jemu
podporządkowujemy wszystko, czym żyjemy. Porozmawiaj na koniec z Jezusem
o tym wszystkim, co pod wpływem dzisiejszej Ewangelii rodzi się w Twoim
sercu.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
Niedziela, 21 września XXV zwykła tekst:
Mt 20, 1-16a
1. "Królestwo niebieskie podobne jest
do gospodarza" - tym gospodarzem jest Bóg. To On wychodzi i szuka ludzi,
to On wychodzi i powołuje, to On zaprasza do misji ewangelizowania i
zbawiania świata. Podobnie jak było w owych czasach - robotnicy, którzy
chcieli pracować przychodzili w jedno miejsce i pracodawcy przychodzili
tam, by najmować ludzi. A więc musi tu być współpraca: Bóg zaprasza do
współpracy ze sobą, przychodzi i szuka człowieka, ale jeśli ten nie
zechce i nie pojawi się na umówionym miejscu? Nic się nie wydarzy. Nie
chodzi tu o specyficzne powołania lecz o powołanie do świętości, o
zażyłą relację z Bogiem i współpracę z Nim w codzienności. Czy wychodzę
naprzeciw Boga poszukującego pracowników do swojej winnicy?
2. Bóg poszukuje stale ludzi,
wychodzi więc o różnych porach. Dlatego, że niektórzy się ociągają i
przychodzą później. Niektórzy zwlekają z tym, by do Boga wrócić,
nawrócić się i nie od razu chcą współpracować z Nim, mieć z Nim relacje.
Ale nasz Pan jest cierpliwy i aż do ostatniej godziny wychodzi. Zależy
Mu na każdym z nas, dlatego to robi - dla każdego jest miejsce w Jego
Królestwie. Nikogo nie odtrąca, nie wyznacza sztywnej granicy i aż do
"godziny jedenastej" szuka ludzi - czyli ostatniej godziny przed końcem
dnia. Bo Boże miłosierdzie jest nieograniczone. A nasze? Ile razy zdarza
nam się klasyfikować ludzi czy też pewnym ludziom odmawiać "prawa" do
Bożego miłosierdzia? Na ilu ludziach w życiu udało nam się "postawić
krzyżyk"? A może wszystkich wysyłasz do Boga, tylko sobie samemu nie
umiesz okazać miłosierdzia?
3. Jest jeszcze jeden aspekt - bardzo
ważny. "Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" - mówi
gospodarz do tych, którzy szemrają i nie zgadzają się na Jego wielką
dobroć i miłosierdzie. Wzrok w Biblii ma bardzo ważną funkcję, np. Jezus
na bogatego młodzieńca "spojrzał z miłością". Ale dzisiaj owi pracownicy
patrzą "złym okiem". Patrzeć złym okiem oznacza nie dostrzegać Bożej
łaski, miłosierdzia, dobroci. To patrzeć na Boga i świat podejrzliwie,
dopatrując się wszędzie zła i niesprawiedliwości. To uznanie, że nawet
Bóg podlega prawom ludzkiej sprawiedliwości i na miłosierdzie nie ma tu
miejsca. Człowiek, który tak patrzy rzadko się uśmiecha, jest raczej
smutny, przygnębiony, jego serce staje się powoli twarde, zimne i
wyrachowane. Jest pełen żalu i złości, szczególnie, gdy widzi dobroć
Boga względem ludzi wokół niego. To swoista zazdrość. A zarazem nie umie
dostrzec, że Bóg chce również i jemu okazać dobroć i miłosierdzie - on
nie przyjmuje tego. Ta dzisiejsza ewangelia jest więc mocna w swej
wymowie. Popatrz na swoje życie i porozmawiaj na koniec modlitwy z
Jezusem o tym, co odkryjesz, co chcesz Mu powiedzieć.
o. Grzegorz Ginter SJ
|
|
|
|