wprowadzenia do codziennej modlitwy


W miejscu moich "przemyśleń" chciałbym umieszczać krótkie wprowadzenia do codziennej modlitwy. Sposób modlitwy, który proponuję, znajdziesz tutaj (modlitwę można skrócić do 15-20 minut), natomiast uwagi dotyczące modlitwy i życia duchowego znajdziesz tutaj. Jeśli nie zaznaczono inaczej, te wprowadzenia do modlitwy są mojego autorstwa (o. Grzegorz Ginter SJ).

W okresie wakacyjnym, począwszy od niedzieli 22 czerwca wprowadzenia do modlitwy mogą ukazywać się bardzo nieregularnie.


Uwaga: czytania na dany dzień znajdziesz tutaj.


Niedziela, 10 sierpnia      XIX zwykła       tekst: Mt 14, 22-33

      1. Z różnych przyczyn pojawia się moment, kiedy uczniowie zostają sami, bez Jezusa. Mają wsiąść do łodzi i odpłynąć na drugi brzeg, tymczasem Jezus odprawi tłumy. Kiedy to zrobił modli się w nocy - rozmawia z Ojcem. Uczniowie zaś płyną, lecz wiatr mają przeciwny, jest ciemno, fale miotają łódką. Czy my również czasami nie znajdujemy się w podobnej sytuacji? Wszystko sprzysięga się przeciwko nam, nic nie widzimy (ciemności wewnętrzne) i na dodatek jakby Boga również "nie było" w pobliżu. Co czujesz wtedy? Jak się zachowujesz?

      2. Lecz Jezus nie pozostawia ich samych. Widzi całą sytuację i idzie w ich kierunku po wodzie. Pewnie, że sposób przyjścia do nich wybrał "nietypowy". Uczniowie - choć chodzą z Jezusem już dłuższy czas - przelękli się Go, przestraszyli, krzyknęli. Spróbuj wczuć się w ich sytuację. Spróbuj przypomnieć sobie momenty w życiu, kiedy może i Ty również przestraszyłeś się przychodzącego Boga, nie rozpoznałeś Go. Jak się wtedy czułeś?

      3. Jezus, jak zwykle, dodaje im odwagi i zabiera lęk. Piotr w swoim porywczym charakterze, widząc Jezusa kroczącego po jeziorze wręcz "nakazuje" Jezusowi, by mu kazał przyjść do siebie. Lecz tak jak będąc w łódce, byli miotani falami i wiatrem, tak wychodząc z łodzi Piotr przestraszył się tego wszystkiego i zwątpił. Zwątpił mimo tego, iż stał przed Jezusem - Panem. Jak często zdarza nam się w trudnych sytuacjach wątpić, pomimo tego, iż czujemy Boga przy nas, doświadczamy Go? Jak często nasz "racjonalizm" podpowiada nam, że coś "na pewno się nie uda" - choć widzimy, że jest to dobre i potrzebne? Chrześcijanie są wezwani, by "chodzić po wodzie". Bo czy samo życie chrześcijańskie - takie prawdziwie chrześcijańskie, nie jest już samo w sobie "chodzeniem po wodzie"? Czy pójście pod prąd dzisiejszej kultury, cywilizacji, wzorców tak często antyewangelicznych - nie jest chodzeniem po wodzie? Czy chcesz tak żyć?


Sobota, 9 sierpnia     św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein)      tekst: Oz 2, 16b.17b.21-22

      1. Bóg tak często chce nas wyprowadzić na pustynię. Ma bardzo konkretny powód: człowiek zdany jest tam na Jego łaskę. Nie może oprzeć się na swoich zabezpieczeniach: bogactwie, powiązaniach, przyjaciołach... Albo oprze się całkowicie na Bogu, albo... zginie. Bo pustynia jest bezlitosna. Żar, przed którym nie ma gdzie uciec, dzikie zwierzęta, które nie znają litości. Pustynia to miejsce wybitnie niesprzyjające życiu człowieka. Lecz mimo to, właśnie tam Bóg zaprasza człowieka, czy wręcz - jak pisze Ozeasz - wyprowadza tam człowieka, nęci go. Dzisiejsza patronka w sposób bardzo konkretny wyszła na pustynię - idąc za głosem Pana wstępuje do Karmelu. Lecz każdy z nas musi odkrywać w swoim życiu te wszystkie zaproszenia do wyjścia na pustynię, musi odkrywać także co jest tą pustynią. Bez wątpienia powinien to być czas codziennej modlitwy. To wtedy Bóg chce w sposób jak najdoskonalszy przemawiać do człowieka, radować się jego obecnością, rozmową, przyjaźnią. To wtedy chce On mówić do naszego serca. Tylko w ten sposób możemy przemieniać nasze życie na Jego wzór.

      2. Uległość - to cecha, która pojawia się u człowieka na pustyni. Z jednej strony człowiek widzi, że sam sobie nie poradzi. Z drugiej jest mocno pociągany przez Boga, Jego miłość i troska otaczają człowieka i sprawiają, że staje się uległy. Szczególnie pojawia się to przy nawróceniu, kiedy człowiek odkrywa swoje dotychczasowe grzeszne życie i pod wpływem łaski Pana zmienia się. Dla Izraela był to czas wyzwolenia z niewolo egipskiej - kiedy idąc przez pustynię, paradoksalnie przez miejsce zabójcze dla życie - on, naród wybrany, rozwija się najlepiej i jest najbliżej Boga. Przypomnij sobie moment Twojego nawrócenia (lub nawróceń). Co czułeś wtedy, jak się zachowywałeś? Jak przeżywałeś wtedy czasy pustyni? Jak go przeżywasz teraz? Jak bardzo jesteś wierny, niezależnie czy jesteś w czasie posuchy i pustyni czy w czasie obfitych łask?


Piątek, 8 sierpnia          tekst: Mt 16, 24-28

      1. Pójście za Jezusem wcale nie jest łatwe. Ale to jedyna droga pełnego zjednoczenia z Bogiem, życia w Jego Królestwie. Jezus jest jedynym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Bez Niego nic nie możemy uczynić. On - jako doskonały Człowiek sprawia, że nasze człowieczeństwo staje się doskonałe, coraz pełniejsze. Pomyśl, rozważaj przez chwilę tę wyjątkowość i jedyność Chrystusa. Pomyśl o tym, że nie ma więcej dróg: albo z Jezusem, albo bez Niego (bez Boga). Sam Bóg stawia przed nami dwie drogi i wybór: albo błogosławieństwo albo przekleństwo, życie lub śmierć - co wybierasz?

      2. Droga z Jezusem oznacza przejście tego samego, co On przeszedł. Wpisane więc w nią jest krzyż, wyrzeczenie, zaparcie się siebie (czyli tego, co jest w nas i co nas skłania do złego, do grzechu: św. Paweł nazywa to "człowiekiem cielesnym" a św. Jan "światem"). Potrzebujemy więc walczyć ze złem w nas, potrzebujemy walczyć z pokusami, z komformizmem, egoizmem i tym wszystkim, co nas od Boga oddala. To jest właśnie to miejsce, gdzie "tracimy" nasze życie. Tracimy, bo musimy iść pod prąd wygodzie, łatwiźnie i naszej jednak naturalnej (po grzechu pierworodnym) skłonności do zła. Pomyśl przez chwilę jakim jesteś człowiekiem, jakim chrześcijaninem? Czego szukasz? Czy tego, by Ci było w życiu łatwiej, bez wysiłku, bez "pracy" (szczególnie nad sobą), by wszystko "samo" przychodziło? Czy dostrzegasz w swoim życiu potrzebę walki duchowej? Czy zauważasz, że aby czynić dobro tak często trzeba włożyć wiele wysiłku - same dobre chęci nie wystarczą? Kim jesteś? Jak odnajdujesz się w tym wezwaniu Jezusa do wzięcia swojego krzyża (swojego życia ze wszystkimi jego obowiązkami, odpowiedzialnością, itd.)?

      4. Ostatnie słowa Jezusa wskazują, że wzięcie krzyża to nie jest jakiś chwilowy poryw , lecz całe życie. Bo Bóg odda nam według naszego postępowania. Życie więc to nie jest "sprint", bieg na krótkim dystansie, gdzie po chwilowym wysiłku można spocząć na laurach i odpoczywać. Życie to walka, która trwa całe życie. Nie chciał tego Bóg, lecz grzech sprawia, że wybieranie dobra i Boga, naszego Pana i Stwórcy wcale nie jest dla nas teraz naturalne. W każdym naszym życiowym wyborze - małym czy wielkim - wybieramy również i opowiadamy się w jakiś sposób: albo za Bogiem, dobrem, uczciwością, miłością, albo za złem, krzywdą, grzechem. Mamy więc wspomniane wyżej dwie drogi: którą z nich wybierasz?


Czwartek, 7 sierpnia        tekst: Mt 16, 13-23

      1. Pytanie Jezusa zawsze skłania nas do osobistej refleksji na temat tego kim dla nas jest On - Syn Człowieczy. Piotr, natchniony przez Boga, odpowiada, że jest Mesjaszem, Synem Boga Żywego. Być może my również podobnie odpowiadamy w naszym sercu. Ale warto zwrócić uwagę na słowa Jezusa. To nie ciało i krew objawiły to Piotrowi, lecz Ojciec, który jest w niebie. Rozpoznanie Boga na ziemi jest również Jego łaską. Jesteśmy wezwani do rozpoznawania Boga na ziemi, w naszym życiu i życiu innych ludzi. Tak jak owi ludzie, którzy Jezusa uważali za jednego z proroków - możemy poszukiwać odpowiedzi i poszukiwać Boga na naszych ścieżkach - ale z poszukiwania nikt nas nie zwolni. Czy podejmuję ten wysiłek, by - mówiąc językiem ignacjańskim - szukać i znajdować Boga we wszystkim?

      2. Odpowiedź Piotra wydaje się powodem, dla którego Jezus daje mu obietnice. Te obietnice daje Bóg także nam. Wsłuchajmy się więc w głos Boga, który w naszym sercu wypowiada owe wielkie rzeczy, które dla nas chce uczynić. Ale zarazem Jezus wyjaśnia, co Go czeka wkrótce. Przepowiada cierpienie, śmierć i swoje zmartwychwstanie. Wydaje się, że Piotr bardziej skupił się na tej pierwszej części: o cierpieniu i śmierci. Być może zmartwychwstania za bardzo nie zrozumiał. Jak często my również skupiamy się w naszym chrześcijańskim życiu tylko na tym, co trudne, bolesne, co jest cierpieniem. Jak mało w nas czasem prawdziwego "życia", pełnego radości i Ducha Świętego - nawet pośród cierpienia. Gdzie jest położona najczęściej nasza nadzieja?

      3. Piotr widocznie tak bardzo skupił się na tej "smutnej" części zapowiedzi Jezusa, że zaczyna Mu robić wyrzuty. Reakcja Jezusa jest natychmiastowa i gwałtowna: zejdź mi z oczu, szatanie! Przed chwilą dał mu wielkie obietnice, a teraz nazywa go szatanem. Jak może czuć się Piotr? Musimy zobaczyć, jak bardzo w nas miesza się to co boskie z tym, co ludzkie. Natchnieni przez Ducha możemy wypowiadać wielkie rzeczy, nawet proroctwa, lecz jednocześnie często zostaje w nas ludzkie myślenie, które owszem - pozwala nam rozpoznać Mesjasza, lecz zaślepia nas i nie umiemy rozpoznać tego, co oznacza bycie Mesjaszem. Mesjasz to ten, który będzie cierpiał, umrze i zmartwychwstanie, a nie ten, który ma moc polityczną i militarną.

      Porozmawiaj o tym wszystkim z Jezusem. Powiedz Mu kim jest dla Ciebie i kim Ty chcesz być wobec Jego miłości, która idzie na krzyż. Lecz na krzyżu się nie kończy - zmartwychwstaje, daje życie, radość, moc w Duchu Świętym.


Środa, 6 sierpnia    Przemienienie Pańskie      tekst: Mt 17, 1-9

      1. Najpierw spróbuj sobie wyobrazić całą tę scenę. Jezus zabiera ze sobą wybranych i zaufanych uczniów (choć słabych i grzesznych) i przemienia się wobec nich na górze. Ukazuje im na moment swoje bóstwo, które krótko po tym zostanie całkowicie przyćmione przez mękę. Spróbuj kontemplować tę scenę. Przyjrzyj się Jezusowi: wyobraź sobie Go tak, jak przedstawia Go opis ewangeliczny. Możesz również w swojej wyobraźni stworzyć Jego obraz samemu. Niech to będzie czas Twojej adoracji Boga, który stał się człowiekiem, lecz będąc człowiekiem nie przestał być Bogiem i teraz to ukazuje. Stań się jednym z tych apostołów: wpatruj się i wsłuchuj w to, o czym rozmawia Jezus z Eliaszem i Mojżeszem.

      2. Być może nie czujesz się godny stać przed TAKIM Jezusem - pełnym światła i majestatu. Lecz to jest właśnie nasz Bóg. Pomimo tego majestatu jest blisko nas, zamieszkuje w naszym sercu - jeśli Go tam zaprosimy. Ci trzej wybrani przez Jezusa nie byli "aniołami". Wszyscy trzej porywczy, tak często myślący tylko o sobie i swojej przyszłej chwale - a jednak to właśnie ich wybiera Pan. Poczuj się wybrany, zaproszony do uczestnictwa w chwale Jezusa. Tego samego Jezusa, który jest z Tobą na codzień, który towarzyszy Ci we wszystkich chwilach życia.

      3. "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie" - mówi Ojciec do apostołów. Weź sobie te słowa do serca a wraz z nimi weź Jezusa i zaproś Go do swego życia. Tak na serio, na poważnie. Bo Jezus, przemieniając się wobec nas, chce nas także przemienić na swój wzór. Ale bez nas to się nie wydarzy. Powiedz o tym wszystkim Jezusowi: co chciałbyś, by On przemienił w Tobie współdziałając razem z Tobą.


                                               archiwum