przemyślenia...
|
|
Środa, 14 listopada
Dotyka mnie w dzisiejszej ewangelii
fakt, jak Jezus uzdrawia tych dziesięciu trędowatych (Łk 17, 11-19).
Robi to bez żadnych specjalnych gestów, bez żadnych specjalnych słów...
idźcie, pokażcie się kapłanom. Można powiedzieć - wróćcie do normalnego
życia (trędowaci byli separowani i wypychani poza miasta i wioski),
ukażcie się przed kapłanami, zacznijcie żyć normalnie. Tylko tyle im
Jezus powiedział. Było to więc uzdrowienie bardzo ukryte, ciche, bez
rozgłosu, podczas drogi... czy nas czasem Bóg też tak nie uzdrawia,
kiedy idziemy sobie drogą naszego życia... prosimy Go czasem wiele
czasu, by coś się w naszym życiu dokonało i to... się dokonuje. Ale czy
to zauważamy? Może czasem jesteśmy jak tych dziewięciu, którzy poszli
dalej... tylko jeden wrócił i oddał chwałę Bogu. Myślę, że uzdrowienia
nie są po to, byśmy byli zdrowi (na duszy czy na ciele), to też... ale
przede wszystkim są po to, byśmy oddali chwałę Bogu, byśmy uznali Boga
jako jedynego Pana i Zbawiciela, jedynego, który ma moc nad naszymi
słabościami i chorobami, szczególnie duchowymi (ale cielesnymi także).
Ale to jest ważne - zobaczyć pośród naszej codzienności, że Bóg działa,
że uzdrawia, że dotyka nas w pośrodku naszej drogi ku Niemu, pośrodku
naszego zwyczajnego życia... tam nas uzdrawia i tam właśnie chce
odbierać od nas chwałę!
|
|
Wtorek, 13 listopada
Cała liturgia dzisiaj przekazuje
wielką prawdę - kto zaufał Panu, jest przeznaczony do życia w
nieśmiertelności, wyraża to szczególnie pierwsze czytanie w słowach:
"Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy
Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych" (Mdr 2, 23 -
3, 9). Po raz kolejny również wskazuje, że nasze życie, tu na ziemi, ma
wartość względną a nie bezwzględną - nie jest wartością absolutną i o
tym świadczą chociażby wszyscy męczennicy (w tym dzisiejsi patronowie,
pierwsi męczennicy polscy). Po ludzku wydaje się, że przegrali, stracili
życie, stracili wszystko... ale pełnia życia jest w Bogu i zaufanie Jemu
prowadzi do owego życia. Jak z jednej strony boimy się śmierci i tego
wszystkiego, co z nią się wiąże, tak z drugiej, jako chrześcijanie,
powinniśmy - za księgą mądrości - głosić "nadzieję pełną
nieśmiertelności", bo w istocie tym jest nasza nadzieja - nie umrzemy!
Bóg daje nam nowe życie po tym życiu ziemskim.
W innych słowach, ale podobny
wydźwięk ma dzisiejsza ewangelia (Łk 17, 7-10). To, że jesteśmy sługami
nieużytecznymi nie oznacza że bez wartości, do niczego, lecz ma postawić
w człowieku właściwą hierarchię wartości. Pokazuje, że człowiek, bez
pomocy bożej łaski, tak niewiele dobrego potrafi uczynić i że we
wszystkim co robi ma całkowicie zaufać Bogu i na Nim się oprzeć, w Nim
znajdować moc do modlitwy i do wszystkiego co robi. W życiu i w śmierci
człowiek ma być cały dla Boga - mówiąc słowami św. Pawła.
|
|
Poniedziałek, 12 listopada
Zatrzymało mnie dzisiaj na dłużej
pierwsze czytanie z księgi Mądrości (Mdr 1, 1-7). Są tam bowiem ciekawe
słowa, które mogą nam bardzo pomóc w zbliżeniu się do Boga. Autor
natchniony pisze: "Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie
serca". Czym jest prostota serca? Jedną z jej właściwości jest to, że
nie jest podejrzliwa i nieufna. Myśleć o Panu właściwie i szukać Go w
prostocie serca oznacza, że nie podejrzewamy Boga o dwulicowość, fałsz i
hipokryzję... Bóg bowiem nie jest kimś, kto jedną ręką daje a drugą
odbiera (jak wielu ludzi tak myśli!), kto jest złośliwy, kto ma ukryte
cele w relacji do człowieka i prowadzi podwójną grę... naprawdę wielu
ludzi tak myśli, lecz to fałszywy obraz Boga, który zamyka na
jakąkolwiek relację z Bogiem prawdziwym. " Daje się bowiem znaleźć tym,
co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary
w Niego" - wystawiają Boga na próbę właśnie ci, którzy chcą "sprawdzić",
jakie Bóg ma prawdziwe intencje, tzn. nie ma w nich wiary w Boga
prawdziwego, jest natomiast niewiara w fałszywy obraz Boga, który sobie
stworzyli. Widzimy to wyraźnie u faryzeuszów, którzy widzą wyraźny znak
Jezusa (uzdrowienie), domagają się od Niego "znaku z nieba". Widzą znak
ale chcą inny... temu nie wierzą.... mają inny obraz Boga, fałszywy...
" Albowiem Duch Pański wypełnia
ziemię, Ten, który ogarnia wszystko, ma znajomość mowy" - co oznacza, że
ma znajomość mowy? Mowa jest jakby "przedłużeniem" tego, co jest w sercu
człowieka, w jego intencjach i pragnieniach. Duch więc ma znajomość
wnętrza człowieka, bo w nim mieszka. Jeśli wzywamy Ducha Św., to On
przychodzi do nas nie "z zewnątrz", ale z naszego wnętrza, gdzie
mieszka... To Duch sprawia, że stajemy się ludźmi "prostymi" w wierze,
czyli takimi, którzy ufają Bogu i wierzą Mu, nie wystawiają Go na próbę
i nie podejrzewają o żadne podwójne intencje wobec człowieka. W tym
samym duchu pisze np. św. Jakub w swoim liście (por. Jk 1, 5-8, gdzie
również mówi o mądrości, oraz 1, 17-18, gdzie mówi o stałości Boga, w
którym nie ma zmienności, tzn. nie myśli dziś dobrze o człowieku a jutro
źle...). Oby Duch prowadził nas zawsze do prostoty życia i wiary, bo
takim ludziom "objawia się Bóg".
|
|
Niedziela, 11 listopada XXXII zwykła
To, co ukazuje dzisiaj liturgia i co
mnie bardzo dotyka to afirmacja, prawie że uroczyste ogłoszenie, że Bóg
jest Bogiem żywych! Bóg jest Bogiem życia! Jakoś tak normalnie, wydaje
mi się, nie rozmyślamy nad tym tematem zbyt wiele, bo wszak żyjemy,
pracujemy... głębsza refleksja przychodzi, kiedy np. umrze nam ktoś
ważny i bliski. Problem jaki wtedy występuje, to ból, który nosimy w
sobie i żal, jaki on produkuje... żal nie tylko, że ktoś odszedł, ale
żal do Boga, że nam kogoś zabrał (jakby Bóg cieszył się śmiercią, jakby
miał "satysfakcję" z naszego bólu i cierpienia). Dzisiejsze lektury
pokazują dwie rzeczy: jedna z nich (pierwsze czytanie 2 Mch 7, 1-2.
9-14) daje jasną wizję tego, że to nasze życie, którym teraz żyjemy -
nie jest jedyną formą życia i nie jest wartością absolutną. Jeżeli
człowiek zrzeka się prawa do życia, to musi to robić w imię większej
wartości - i widzimy, że ci synowie wraz z matką robią to tylko i
wyłącznie ze względu na miłość do Boga (wyrażaną w przestrzeganiu
przykazań). Ale robią to z jeszcze jednego powodu i ten powód jeden z
synów wypowiada - wierzą całkowicie w to, że w Bogu odnajdą życie, że
nie tracą życia całkowicie, że - jak mówi z kolei prefacja o zmarłych -
nasze życie się zmienia ale nie kończy. Taką wiarę mają ci synowie i to
jest też wiara całego Kościoła. I to jest ta druga sprawa - że nasze
życie się nie kończy, że ci, którzy odeszli już z tego świata (co jest
czymś naturalnym - każdego to czeka), tak naprawdę nie tracą swojego
życia - ono się tylko zmienia. W chwili śmierci nasze życie traci te
wszystkie właściwości czasoprzestrzenne, ale się nie kończy... jeżeli
Bóg jest najwyższą wartością, wyższą nawet od tego życia, to możemy
wierzyć, że gdy my jesteśmy blisko Boga, gdy w Nim całkowicie pokładamy
nadzieję, to i naszych bliskich odnajdziemy w Nim właśnie... Bo Bóg jest
Bogiem żyjących, a nie umarłych...
|
|
|
|