przemyślenia...
|
|
Triduum Paschalne 2007
Rozważania na Triduum Paschalne - od Wielkiego Czwartku do Niedzieli
Zmartwychwstania (msza w dzień) włącznie - mojego autorstwa, można
znaleźć na stronie
www.liturgia.org.pl już od 1 kwietnia. Zapraszam!
|
|
Piątek, 30 marca
więcej
informacji zobacz
tutaj.
|
|
Czwartek, 29 marca
Zachowywanie nauki Jezusa chroni od śmierci - On sam tak dzisiaj mówi (J
8, 51-59). Aby ją jednak zachowywać trzeba być najpierw jej słuchaczem a
potem wcielać w życie, niejako uobecniać ją pośród świata. Bowiem w tym
wypadku słowo "zachowywać" nie oznacza spisywać, mieć ją w notesie czy
pamiętniku. Ona po pierwsze musi być w sercu (rozumianym jako cały
człowiek, ma przenikać całego człowieka), a po drugie musi być czynna.
Bo co to za chrześcijanin, który wierzy, lecz nie spełnia dzieł (list
św. Jakuba).
To
wszystko wiąże się z poznaniem Jezusa, o którym On dzisiaj także mówi.
Przypomnijmy, że słowo poznać w Biblii nie oznacza tylko intelektualnego
poznania, ogarnięcia swoim umysłem czegoś lub kogoś. W Biblii poznać
oznacza zjednoczyć się z tym, dlatego Jezus może mówić do przywódców, że
Go nie znają. Zjednoczyć się z Jezusem tak, by mówić tak jak On, myśleć
tak jak On, działać jak On, czuć jak On... stać się Jezusem dla innych.
To bardzo ważny rys naszej duchowości - jeśli staniemy się tylko
"reporterami", którzy owszem, będą widzieli działającego Jezusa,
słuchali Jego słów, lecz nie będziemy chcieli się z Nim zjednoczyć,
czyli wypełniać (zachowywać) Jego naukę, to nigdy się nie przemienimy w
świadków, nigdy nie doświadczymy Jezusa żyjącego i zmartwychwstałego i
nasze chrześcijaństwo w gruncie rzeczy będzie "martwe". Bo nie
przyjmiemy wtedy, jak Żydzi w dzisiejszej ewangelii, że Jezus to ten sam
Bóg, który wypowiedział do ich ojców "Ja Jestem". Zawsze Jest,
prawdziwy, żyjący, od zawsze i na zawsze.
Nasza
droga wielkopostna powoli dobiega końca i możemy stwierdzić, że w
niesamowity sposób Bóg nas przez nią prowadzi. Najpierw wzywa do
nawrócenia, daje wskazówki, jak tego dokonać, a kiedy ta przemiana
zaczyna się w nas dokonywać, wtedy zaprasza do zrobienia kroku dalej -
uwierzyć w Jezusa, poznać Go dogłębnie (zjednoczyć się z Nim), co
znajdzie swój szczyt w wydarzenia paschalnych, ku którym idziemy. Dla
tych, co znają Ćwiczenia Duchowe św. Ignacego, czyż ta droga nie jest
podobna do drogi Ćwiczeń? Drogi, która jest najpierw oczyszczeniem z
grzechu, potem przylgnięciem do Jezusa, poznaniem Go aż do całkowitego
zjednoczenia się z Nim?...
|
|
Środa, 28 marca
Do
tych, którzy wczoraj uwierzyli, Jezus dzisiaj przemawia (J 8, 31-42).
Ale ta rozmowa nie wygląda na przyjacielską, jakby Jezus nie mówił do
kogoś, kto właśnie się do Niego nawrócił, wręcz można odnieść wrażenie,
że robi tym ludziom wyrzuty. O co dokładnie chodzi Jezusowi?
Żydzi
kilka razy powtarzają, że są potomstwem Abrahama. Jezus jednak to
neguje, odwołując się do ich postępowania w życiu. Nie wystarczy bowiem
uznać się za potomstwo Abrahama, by automatycznie mieć monopol na
prawdę, bardziej jeszcze, by automatycznie zostać zbawionym (jak nie
wystarczy mówić, że się jest z pokolenia Jana Pawła II by automatycznie
zostać zbawionym, potrzeba potwierdzić życiem to, w co wierzył Jan Paweł
II). Jezus neguje to i wskazuje na siebie jako tego, którego życie jest
niejako złączone z Abrahamem. Mam wrażenie, że celem Pana jest zburzyć
ów "święty" spokój sumienia, jaki mieli Żydzi, bo uznanie się za
potomstwo Abrahama wystarczało, by już żadnego wysiłku w życiu nie
ponosić (oprócz spełniania iluś tam przepisów rytualnych, które nie
miały żadnej mocy do nawrócenia o przemiany ich życia). To, czego
pragnie Jezus i co dobitnie dzisiaj mówi, to uwierzyć w Niego, zawierzyć
swoje życie Jego osobie jako Synowi Bożemu (dziś otwarcie mówi, że
został posłany przez Ojca, że jest więc Jego Synem).
Gdybyśmy więc mieli wyciągnąć naukę dla nas z tej ewangelii, to trzeba
powiedzieć, że nie wystarczy powiedzieć sobie, że jestem ochrzczony, że
chodzę co niedzielę do Kościoła (co jest konieczne, lecz
niewystarczające) i poszczę kiedy trzeba, bo to, czego pragnie Jezus to
osobista relacja z Nim, uwierzyć Jemu jako Temu, którego posłał Ojciec.
Bo tylko wtedy prawda nas wyzwoli, bo prawdą jest Jezus - także prawdą o
nas samych. Osobista relacja z Nim sprawia, że widzimy się tacy, jacy
jesteśmy naprawdę i przestajemy ufać sobie i swoim siłom, a zawierzamy
życie Temu, który mam moc nas zbawić, uwolnić od grzechu i wprowadzić do
domu Ojca.
|
|
Wtorek, 27 marca
Uderzające są dla mnie dwie rzeczy w dzisiejszej liturgii. Najpierw
znaczenie miedzianego węża (Lb 21, 4-9). Bóg mówi, że ktokolwiek spojrzy
na niego, będzie ocalony, zostanie przy życiu. Ciekawe, że Pan po prostu
nie cofnął tych węży, że ich nie unicestwił, dał tylko remedium na nie.
To ważna wskazówka dla naszego życia duchowego. Nie zawsze Bóg zabierze
od nas przeciwności, kłopoty, trudności wszelakie czy kłody, które
napotkamy na naszej drodze. To, do czego Bóg wzywa to zaufać całkowicie
Jemu i Jego słowom. Nie uda się zlikwidować całego zła na tym świecie (i
może nie taki jest cel ostateczny Boga, skoro w Wigilię Paschalną w
Exsultecie śpiewamy "o błogosławiona wino"), ale ufając Bogu całym sobą,
będziemy mogli przemieniać świat i zmieniać zło w dobro - bo z Nim
możemy wszystko ("Jam zwyciężył świat" J 16, 33).
Bardzo
ważne są też słowa Jezusa, że jeśli nie uwierzymy w Niego, jeśli nie
uwierzymy, że także On nosi imię "Ja Jestem", to pomrzemy w grzechach
naszych. Dlaczego? Bo jeśli panuje gdzieś ciemność całkowita, to dopiero
światło pozwala nam zobaczyć, jak straszna to była ciemność (nawet po
ludzku, wzrok jest w stanie się przyzwyczaić do ciemności... tak
człowiek może się przyzwyczaić do grzechu, stępić swoje sumienie na
niego do tego stopnia, że wręcz uzna to za coś normalnego,
niejednokrotnie "dobrego"). Bez Jezusa nie jesteśmy w stanie poznać do
końca naszego grzechu. Ale ważne tutaj jest też owo zaufanie
Jezusowi. Bo pytanie jest, jak się zachowujemy, co czujemy, kiedy
popełnimy grzech? Czy potrafimy, jak Izraelici na pustyni spojrzeć na
Chrystusa i mimo wszystko Mu zaufać? Skoro tam wystarczyło spojrzeć na
węża miedzianego i znaleźć ocalenie (co oznaczało, że ów umierający
wierzył w to), to czyż spojrzenie na Jezusa również nie da nam ocalenia?
Czy potrafimy spojrzeć na Niego nawet wtedy, gdy grzeszymy? Bo my nie
mamy się wstydzić swoich grzechów, to zupełnie nie ta kategoria, nie ten
poziom... w warunkach spowiedzi nie ma "wstydź się", jest natomiast
żałuj i obiecaj poprawę. Nasze spojrzenie na Jezusa jest również formą
żalu, w którym znajdziemy ocalenie. Bo Syn Boży nie przyszedł na świat
by go potępić, ale zbawić i ocalić. Zaufać Mu, spojrzeć na Niego, także
w momentach najtrudniejszych to nasze ocalenie, to nasza najlepsza broń
przeciwko złu.
Jezu,
proszę Cię, bym nigdy nie przestawał patrzeć na Ciebie, bym nigdy nie
przestał wierzyć Tobie, ufać Tobie... bo w Tobie jest moje ocalenie!
|
|
Poniedziałek, 26 marca Zwiastowanie NMP
Przepiękna scena zwiastowania z Łk 1, 26-38, którą kontemplujemy
dzisiaj, daje nam trzy ważne wskazówki dotyczące naszego życia duchowego
i naszego osobistego powołania. Na pierwszym miejscu widzimy Anioła
przychodzącego do Maryi. To Bóg pierwszy wychodzi z inicjatywą
zbawienia. Nigdy inaczej. Bóg jest pierwszy, który wychodzi ku
człowiekowi. To jest jedno z najważniejszych kryteriów rozeznawania.
Jeżeli ja sam szukam własnego zbawienia, jeśli mam wielkie pragnienia
samodoskonalenia się - to burzę porządek jaki występuje w życiu duchowym
i bez wątpienia poniosę klęskę. To Bóg jest pierwszy. To nie ja mam
siebie zbawić, to Bóg chce mnie zbawić, to nie ja wyznaczam sobie misję
w świecie ale przyjmuję ją od Boga, odkrywam swoją misję, swoje
powołanie, które Bóg wcześniej we mnie złożył. Bóg jest pierwszy...
zawsze... I to nie oznacza, że nasze pragnienia Boga, nasze poszukiwania
Go są nieważne, wręcz przeciwnie, ale trzeba mieć w świadomości mocno
wyryte, że one nigdy nie wyprzedzają Boga i jego łaski darmo nam
danej...
Drugi
ważny moment, który doskonale widzimy u Maryi to jej wiara. Na
propozycję Anioła (Boga) odpowiada pytaniem: Jakże się to stanie...? Ona
wierzy całkowicie w Bożą obietnicę, nie pyta "czy w ogóle to się stanie,
czy to jest możliwe?", tylko pyta "jak?". Pyta o sposób realizacji tego
zbawienia i powołania, które Bóg jej przynosi (zupełnie inna reakcja
Zachariasza, który właśnie wątpi "czy" to się stanie). A więc Bóg i do
każdego z nas przychodzi ze swoją propozycją i oczekuje naszej wiary.
Bez niej nic się nie wydarzy. Tak naprawdę nie tyle chodzi o wiarę, że
coś się wypełni w życiu (to oczywiście też), ale przede wszystkim chodzi
o wiarę w osobę Boga, który jest gwarantem wypełnienia tego, co
zapowiada. Jeśli wszak nie wierzę Bogu, to nie uwierzę w to, co On chce
dokonać w moim życiu. Maryja może być dla nas wzorem i orędowniczką w
wypraszaniu nam takiej właśnie wiary.
Trzeci
i ostatni moment to odpowiedź dana Bogu na Jego propozycję. W tym bardzo
widać jak Bóg szanuje naszą wolność, niczego nie nakazuje - daje
propozycję i czeka. Czeka na wiarę i na odpowiedź. Bo jedno jest
połączone z drugim: wiara z odpowiedzią. Jaką mam wiarę, taką dam
odpowiedź. Maryja, która miała pełną wiarę, daje pełną, doskonałą
odpowiedź. Widzimy więc w tym tekście sposób przychodzenia Boga do
człowieka, który przychodzi z propozycją zbawienia, misji, ...
pragnie wzbudzić wiarę w człowieku by ten dał odpowiedź - i to nie byle
jaką odpowiedź, ale daną w wolności, godną człowieka ale i też godną
Boga.
Dzisiejsza uroczystość ma nam przypomnieć i uobecnić to, co wydarzyło
się ponad 2 tysiące lat temu, mianowicie fakt, że Bóg dla naszego
zbawienia zstąpił z nieba. Aby człowiek mógł zostać wywyższony, zbawiony
i ubóstwiony, Bóg uniża się aż do tego stopnia, że klęka u stóp
człowieka. To wydarzenie pokazuje nam więc, jak bardzo człowiek grzeszy,
kiedy w olbrzymiej pysze, próbuje sam siebie wywyższyć i wdrapać się na
miejsce, które nie jest mu należne (choćby dzisiaj - dzień życia - kiedy
człowiek próbuje wdrapać się na miejsce Boga, by decydować o życiu i
śmierci niewinnych).
Bóg
się uniża, by człowiek mógł zostać wywyższony... kto to może pojąć,
niech pojmuje...
|
|
Niedziela, 25 marca V Wielkiego Postu
komentarz
liturgiczno - duchowy mojego autorstwa na dzisiejszy dzień znajduje się
na stronie:
http://www.liturgia.org.pl/
|
|
|
|