Zacheusz - Łk 19, 1-10

 


 

      Przyjmij wygodną pozycję, uświadom sobie, przed Kim stajesz, poproś Jezusa o czystą intencję tej modlitwy...
Przeczytaj powyższy tekst, spróbuj zaangażować wyobraźnie, zobacz tę scenę, osoby, co robią, co mówią...
Poproś Pana
o otwarcie się na Niego i odwagę wyjścia z tłumu...

 

 

      1. Zobacz najpierw, kim jest Zacheusz. To człowiek posiadający wysoką pozycję ze względu na wykonywaną pracę. Jest zwierzchnikiem celników, ma dużo pieniędzy, więc teoretycznie niczego mu nie brakuje. Ale jest niskiego wzrostu, dosłownie "mało wart". Kimś, na kogo nie warto nawet spojrzeć. Jako celnik nie lubiany przez swoich, odrzucany, pogardzany... Z jednej strony to on patrzy na innych "z góry", traktuje ich chłodno i służbowo, ma nad nimi pewną władzę, często ją wykorzystując, by się dorobić na pobieraniu zawyżonych podatków, z drugiej jednak strony w swoim sercu może czuć się kimś gorszym, jakby na marginesie społecznym, nie lubiany, bez prawdziwych przyjaciół, trochę bez sensu...
Popatrz na swoje życie i na to, co ma ci do powiedzenia Zacheusz. Może jest trochę podobnie jak z nim? Na zewnątrz to ty jesteś górą, panujesz zawsze nad sytuacją, ludzi traktujesz z rezerwą, może nawet masz nad nimi jakąś władzę, są w twoim ręku, ale w gruncie rzeczy, gdzieś w środku czujesz pustkę, niespełnienie, pragnienie czegoś więcej, może nawet czujesz się mało wart, niekochany, odrzucany... przyjrzyj się twoim uczuciom teraz.
 

      2. Ale oto przechodzi Jezus. W Zacheuszu budzą się pragnienia... musiał już słyszeć o Jezusie. Chce koniecznie zobaczyć Jezusa, ale tłum mu mówi: "nie jesteś tego wart, nic nie znaczysz, nie należy ci się widzieć Mistrza, popatrz na siebie, kim jesteś a Kim jest On - lepiej się nie wychylaj"... Po takich słowach chyba każdy z nas dałby sobie spokój. Ale co robi ten mały człowiek? Jakaż w nim determinacja! Wchodzi na drzewo - jego pragnienia są większe niż głos tłumu, niż społeczne naciski. Jego stan doprowadził go do postawienia wszystkiego na jedną kartę. Nie boi się ośmieszenia, wzgardy, poniżenia.
Co czyni Jezus? Natychmiast odpowiada na te pragnienia. Nie pyta Zacheusza, czy mógłby przyjść do jego domu, ale każe mu schodzić, bo On musi się u niego zatrzymać! Przynagla go, pośpiesza... miłość chce jak najszybciej zamieszkać pod Jego dachem.
Znów... popatrz na siebie, na swoje pragnienia, na twoje uczucia. Czy widzisz jakieś podobieństwo twojego życia z jego życiem? Stań z tym wszystkim przed Panem.
 

      3. Coś, o czym nawet nie marzył, stało się udziałem Zacheusza. Miłość zagościła w jego domu, przyszło zbawienie. Już dłużej nie chce się jej opierać, ma dość pustki, niespełnionych pragnień, ciągłych poszukiwań... Jego odpowiedź jest jasna i stanowcza: "oddaję połowę majątku ubogim...". Jakby zdawał się mówić: "połowę tego, czego się w życiu dorobiłem, połowę siebie daję innym ludziom". Wychodzi z zaklętego kręgu egoistycznych, zamkniętych w sobie pragnień po to, by służyć innym. Zaczyna budować inne relacje z ludźmi, bardziej otwarte, szczere, szukające dobra innych...
Czy masz pragnienia podobne jak Zacheusz? Czy czujesz się tak zdeterminowany jak on? Czy jesteś w stanie zrobić coś, może ośmieszającego w oczach innych, by zobaczyć Jezusa, by się z Nim spotkać? Czy chcesz zaprosić Jezusa do swego domu, nie tylko po to, by był gościem, ale by twoje życie stało się inne, przemienione? Czy chcesz przemiany w swoim życiu?
 

      Proś na koniec Jezusa o odwagę w przyjmowaniu Go, w otwieraniu się na Niego...

 

 

powrót